Reklama

Wiadomości

Pierwsza dama nie lubi się chwalić

Bardzo wiele z tych spraw, którymi pani prezydentowa zajmuje się dzisiaj, jest kontynuacją tego, co robiła już wcześniej – podkreśla minister Adam Kwiatkowski w rozmowie z ks. Jarosławem Grabowskim.

Niedziela Ogólnopolska 16/2022, str. 30-33

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Spotkanie Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie na terenie diecezji sandomierskiej

Spotkanie Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie na terenie diecezji sandomierskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Jarosław Grabowski: Pani prezydentowa Agata Kornhauser-Duda, z którą Pan Minister współpracuje – m.in. jako minister nadzorujący pracę Biura Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP – bardzo mocno angażuje się teraz w pomoc osobom poszkodowanym w wyniku wojny na Ukrainie. Nie udziela jednak wywiadów, zapytam więc Pana Ministra: jak ta pomoc wygląda?

Min. Adam Kwiatkowski: Właściwie od początku prezydentury Andrzeja Dudy w Kancelarii Prezydenta RP realizowana jest akcja pomocy Polakom na Wschodzie. Pan prezydent zawsze mówił, że akcja ta jest wyrazem wdzięczności za to, że nasi rodacy w miejscach, w których żyją na co dzień, nigdy nie zapomnieli o swoich korzeniach i trwają w polskości. Z pomocą docieraliśmy do różnych miejsc na Wschodzie, bardzo wiele z nich położonych jest na terenach dzisiejszej Ukrainy. Tam w miastach, miasteczkach i na wsiach nadal żyją Polacy i osoby polskiego pochodzenia. Jeszcze przed wybuchem wojny, na początku roku, udało nam się wysłać konwoje z pomocą dla rodaków, którzy mieszkają w okręgach konsularnych odeskim i charkowskim. Kanclerz kurii charkowskiej informował nas potem, kilka dni po rosyjskiej agresji na Ukrainę, że dzięki tej pomocy wciąż mają zapasy jedzenia i mogą się nimi dzielić ze wszystkimi potrzebującymi.

Reklama

A potem wybuchła wojna i ta misja stała się o wiele trudniejsza...

Mimo to praktycznie codziennie wyjeżdża na Ukrainę jakiś transport z pomocą humanitarną współorganizowany przez Kancelarię Prezydenta. Pomaga nam wielu partnerów, blisko współpracujemy również z instytucjami kościelnymi, m.in. z KSM czy Zespołem Pomocy Kościołowi na Wschodzie. Dzięki zaangażowaniu pani prezydentowej, wolontariuszy i sponsorów, przy wsparciu KPRP, odbyły się również specjalne wyjazdy prywatnych karetek na Ukrainę, które przywiozły do Polski ciężko chore dzieci z lwowskich szpitali. Pani prezydentowa wcześniej współpracowała z ukraińskimi hospicjami i to również dzięki jej kontaktom podopieczni tych placówek są już w Polsce, a można powiedzieć, że i w Europie...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy pierwsza dama wykorzystuje własne kontakty, np. rozmawia na temat pomocy ze swoimi odpowiedniczkami z różnych państw?

Oczywiście. Rozmówczyniami są pierwsze damy, ale też małżonki królów. Te rozmowy owocują, m.in. dzięki nim wiele ze wspomnianych już ciężko chorych dzieci dzisiaj znajduje się poza granicami Polski – są pod opieką lekarzy w szpitalach czy specjalnych ośrodkach w Niemczech, we Francji, w Belgii, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech. W trakcie tych rozmów pani prezydentowa przekonuje, że pomoc i wsparcie dla Polski muszą być natychmiastowe, że „potrzebujemy pomocy TU i TERAZ”, bo jesteśmy państwem, które wzięło na siebie przyjęcie olbrzymiej grupy osób, spośród których zdecydowana większość chce w Polsce pozostać. Wielu uchodźców jest w tragicznej sytuacji bytowej. Pani prezydentowa poleciała do Nowego Jorku, by w ramach ONZ i różnych jego agend, m.in UNICEF, spotkać się z ludźmi odpowiedzialnymi za niesienie wsparcia potrzebującym i opowiedzieć im, jak naprawdę wygląda sytuacja uchodźców. Pojechała, by prosić o wsparcie i pomoc...

Reklama

Pani Agata Kornhauser-Duda na wielu takich międzynarodowych forach reprezentuje państwo polskie...

...które – warto o tym pamiętać – obok Ukrainy zostało w największym stopniu dotknięte tym konfliktem. Przez naszą granicę przeszły już ponad 2,5 mln osób, u nas jest największa liczba uchodźców i tak zapewne pozostanie. Pani prezydentowa była na granicy, m.in. w punkcie recepcyjnym, i widziała, co się tam dzieje. Odwiedza miejsca, w których tymczasowo zamieszkali nasi goście z Ukrainy. Można powiedzieć, że jako małżonka prezydenta, a także osoba dobrze poinformowana i jednocześnie mocno zaangażowana jest też kimś, kto przekazuje te informacje dalej. Tłumaczy i apeluje do wszystkich, że trzeba robić, co w naszej mocy, by często już przyznana pomoc docierała do Polski możliwie jak najszybciej. Dzisiaj bardzo jej potrzebujemy: my i nasi sąsiedzi z Ukrainy, którzy musieli opuścić swoją ojczyznę i w Polsce znaleźli schronienie.

W ten sposób pierwsza dama stała się w pewnym sensie koordynatorką europejskiej pomocy dla uchodźców. Z różnych stron pojawiają się jednak słowa krytyki, a nawet ataki na panią prezydentową. Mówi się np., że jej działania to tylko chwyt marketingowy, dobry PR...

Te ataki są niesprawiedliwe, wręcz haniebne. Tak jak mówiłem, bardzo wiele z tych spraw, którymi pani prezydentowa zajmuje się dzisiaj, jest kontynuacją tego, co robiła już wcześniej. Oczywiście, odbywa się to wszystko w innej formie, bo zmieniła się sytuacja, podejmowane są też nowe inicjatywy wynikające z rosyjskiej napaści na Ukrainę. Pani prezydentowa zawsze mówi, że najważniejsze jest to, byśmy pomogli jak największej grupie osób i żeby ta pomoc do nich docierała bez względu na to, czy pozostały one na Ukrainie, czy ją opuściły. Działa aktywnie i jest zaangażowana w wiele różnych projektów, ale się tym nie chwali. Dla niej ważne jest działanie, a nie nagłaśnianie tego medialnie. Tak było wcześniej i tak jest obecnie.

Czy para prezydencka konsultuje między sobą te działania pomocowe?

Podczas gdy pan prezydent zajmuje się polityką na poziomie dyplomacji, wzajemnych dwustronnych relacji, bezpieczeństwem państwa – jego małżonka zajmuje się tym, czym zajmowała się zawsze: niesieniem pomocy ludziom, którzy są w potrzebie.

Reklama

Teraz pracuje jeszcze intensywniej...

Wszystkie akcje, które podejmuje pani prezydentowa, podzieliłbym na dwie części. Bo obok tych, o których mówimy, są też takie, o których będziemy mogli powiedzieć dopiero po zakończeniu działań wojennych. To jest tak jak z karetkami, które wjeżdżają na teren Ukrainy – nie możemy o tym mówić do czasu ich powrotu, ze względu na bezpieczeństwo nie tylko ewakuowanych dzieci czy pacjentów, ale również tych, którzy na ochotnika zgadzają się jechać czy to jako kierowcy, czy jako sanitariusze. Pani prezydentowa koncentruje się na pomocy i wsparciu dla ukraińskich obywateli, ale oczywiście pamięta także o obywatelach Polski. Realizuje np. kolejny projekt, dzięki któremu do Polski trafią transporty lotnicze z lekami zebranymi przez amerykańskich donatorów – zostaną one przekazane zarówno do ukraińskich, jak i polskich szpitali. W ostatnich dniach, również dzięki staraniom pierwszej damy, kilka amerykańskich szpitali zadeklarowało też leczenie ciężko chorych dzieci z Polski.

W jaki sposób leki te zostaną przekazane? Jakimi kanałami pomoc trafia za wschodnią granicę? Czy wiecie, kto ją otrzymuje?

Znamy tych ludzi, jeździliśmy do nich wcześniej, pomagaliśmy im. Duża część z nich wyjechała z Ukrainy, ale wielu zostało na miejscu, w tym duchowni, którzy mówią, że nie mogą zostawić swoich wiernych w tej trudnej sytuacji i że chcą nieść im pomoc. W bardzo wielu miejscach właśnie dzięki duchownym, ale też dzięki szefom polskich organizacji, które tam działają, dociera tam celowana pomoc.

Celowana, czyli jaka?

Pani prezydentowa prowadzi wideorozmowy z tymi osobami, które pozostały na Ukrainie, i w ten sposób dowiaduje się o potrzebach, które są różne w różnych częściach tego kraju. W jednych miejscach brakuje jedzenia, w innych – środków czystości, wszędzie natomiast potrzebne są materiały opatrunkowe i lekarstwa. Na trasach konwojów ewakuacyjnych znajdują się również miejsca, w których uciekający przed wojną mogą odpocząć i nabrać sił przed dalszą drogą.

Reklama

A już na miejscu, w tych wspomnianych miastach i miasteczkach, gdzie konkretnie odbierana jest Wasza pomoc?

Jak wiemy, to, że polskość może trwać poza granicami Polski, gwarantują rodzina, szkoła i Kościół. Wiele klasztorów i parafii to dzisiaj miejsca, które stanowią swoiste centra wszelkiej pomocy. One już wcześniej były znane ze swojej działalności na rzecz potrzebujących. Siłą rzeczy teraz trafiają do nich ci, którzy tej pomocy wymagają i którzy jej szukają. Niejednokrotnie bywa, że autobus czy jakiś inny pojazd, który jedzie z uchodźcami do Polski, w drodze powrotnej zabiera różne produkty i towary potrzebne tam, na miejscu. Można powiedzieć, że to jest taki most. W ten sposób właśnie, dzięki wypracowanym wcześniej kontaktom, wiele miejsc może otrzymać pomoc, często na wagę możliwości przeżycia.

Wszyscy widzimy, że tej pomocy dla uchodźców jest naprawdę wiele. Wydaje się, że teraz powinniśmy się skupić na jej koordynacji. I przyzwyczaić się do myśli, że ta sytuacja może potrwać nawet lata...

Zryw serca polskiego społeczeństwa, aby pomóc uchodźcom wojennym z Ukrainy, był i wciąż jest ogromny, ale rzeczywiście konieczna jest właściwa koordynacja tej pomocy, aby odpowiadała ona rzeczywistym i oczekiwanym potrzebom.

O tym, że poziom zaangażowania służb, wojska, samorządów, wolontariuszy, a przede wszystkim zwykłych Polaków jest naprawdę wielki, nikogo nie trzeba przekonywać. Pan prezydent i pierwsza dama zawsze w swoich wystąpieniach podkreślają, że są z nas dumni i że są nam, Polakom, bardzo wdzięczni za wszystko, co robimy. Bardzo często pierwsza dama mówi również obywatelom Ukrainy, że nie muszą dziękować za pomoc, którą otrzymują w Polsce, ponieważ czynimy to z potrzeby serca. Bez tego zaangażowania, bez zaangażowania każdego z nas na pewno byśmy sobie nie poradzili tak dobrze. Nie wiem zresztą, które państwo poradziłoby sobie z taką falą uchodźców, są przecież dni, gdy z Ukrainy do Polski przybywa ponad 100 tys. osób...

Mamy nadzieję, że wojna nie potrwa długo i że ci ludzie będą mogli wrócić do swojej ojczyzny. Pamiętajmy jednak, że bardzo wielu z nich nie ma już dokąd wrócić, bo ich domy zostały zniszczone. Oni już dzisiaj wiedzą, że nie mają do czego wracać. Wielu z nich zaczyna życie od nowa – z jednym pakunkiem w ręku i z bagażem tych wszystkich straszliwych zdarzeń ostatnich dni. Przeżyli i przeżywają naprawdę straszne chwile. Trzeba bowiem pamiętać, że wojna niesie ze sobą nie tylko szkody materialne, ale i moralne. Rany powstają nie tylko na ciele, ale także w sercu, zwłaszcza w sercach tych najmłodszych i najsłabszych, którzy płacą za to najwyższą cenę.

Min. Adam Kwiatkowski sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Na zdjęciu: podczas rozmowy z ks. Jarosławem Grabowskim.

2022-04-12 12:20

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ojciec Pio ze wschodu. Św. Leopold Mandić

[ TEMATY ]

święci

en.wikipedia.org

Leopold Mandić

Leopold Mandić

W jednej epoce żyło dwóch spowiedników, a obaj należeli do tego samego zakonu – byli kapucynami. Klasztory, w których mieszkali, znajdowały się w tym samym kraju. Jeden zakonnik był ostry jak skalpel przecinający wrzody, drugi – łagodny jak balsam wylewany na rany. Ten ostatni odprawiał ciężkie pokuty za swych penitentów i skarżył się, że nie jest tak miłosierny, jak powinien być uczeń Jezusa.

Gdy pierwszy umiał odprawić od konfesjonału i odmówić rozgrzeszenia, a nawet krzyczeć na penitentów, drugi był zdolny tylko do jednego – do okazywania miłosierdzia. Jednym z nich jest Ojciec Pio, drugim – Leopold Mandić. Obaj mieli ten sam charyzmat rozpoznawania dusz, to samo powołanie do wprowadzania ludzi na ścieżkę nawrócenia, ale ich metody były zupełnie inne. Jakby Jezus, w imieniu którego obaj udzielali rozgrzeszenia, był różny. Zbawiciel bez cienia litości traktował faryzeuszów i potrafił biczem uczynionym ze sznurów bić handlarzy rozstawiających stragany w świątyni jerozolimskiej. Jednocześnie bezwarunkowo przebaczył celnikowi Mateuszowi, zapomniał też grzechy Marii Magdalenie, wprowadził do nieba łotra, który razem z Nim konał w męczarniach na krzyżu. Dwie Jezusowe drogi. Bywało, że pierwszą szedł znany nam Francesco Forgione z San Giovanni Rotondo. Drugi – Leopold Mandić z Padwy – nigdy nie postawił na niej swej stopy.
CZYTAJ DALEJ

Papieskie spotkanie z prof. Lejeunem 13 maja 1981 r.

2025-05-12 17:00

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

zamach

Adam Bujak, Arturo Mari/Biały Kruk

Alberto Michelini to znany włoski dziennikarz, pisarz, polityk. Prezenter i korespondent dziennika TG1 włoskiej telewizji państwowej, parlamentarzysta europejski i włoski. Towarzyszył Janowi Pawłowi II podczas jego licznych podróży, nakręcił 23 filmy dokumentalne i napisał 12 książek o jego pontyfikacie. Spotykał wiele razy Papieża, ale jedno z tych spotkań miało szczególne znaczenie - był to obiad u Ojca Świętego wraz z prof. Lejeunem w dniu, który przeszedł do historii – 13 maja 1981 r.

Archiwum Włodzimierz Rędzioch
CZYTAJ DALEJ

Konstytucja – nauki z historii. Obchody Święta Konstytucji 3 Maja w Kolbuszowej

2025-05-12 22:24

Alina Ziętek-Salwik

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Wiwat po uchwaleniu Konstytycji w wykonaniu uczniów LO w Kolbuszowej

Głównym punktem obchodów była uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny odprawiona w kościele pw. Wszystkich Świętych. Po nabożeństwie przemaszerowano do Miejskiego Domu Kultury. Pod tablicą upamiętniającą uchwalenie Konstytucji 3 Maja przedstawiciele poszczególnych instytucji złożyli biało-czerwone kwiaty. Kolejnym punktem obchodów był wygłoszony przez Dariusza Fusa, dyrektora Liceum Ogólnokształcącego im Janka Bytnara, referat na temat okoliczności powstania i uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jej znaczenie miało charakter zarówno polityczny jak i moralny - wynikało z szacunku do Prawa Bożego. Twórcy Konstytucji uważali, że ład w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym może być podstawą potęgi narodu pod warunkiem, że jest oparty na Bożych przykazaniach. Część artystyczną uroczystości pt. ”Konstytucja-nauki z historii” przygotowali uczniowie LO w Kolbuszowej.

Pierwsza część oparta była na scenkach ukazujących moment rozbiorów Polski przez trzy sąsiadujące mocarstwa: Rosję (carycę Katarzyną zagrała Zuzanna Stępień, Austrię (cesarza Franciszka Józefa zagrał Kacper Szwed) i Prusy (króla Fryderyka zagrał Krzysztof Wojtyczka). Rozcięcie mapy Polski szablą musiało wzbudzić w widzach dreszcz emocji, bo przypomniało wszystkim tamten tragiczny dla Polaków czas i zapewnienia władców, że król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) będzie nadal królem, ale mocarstwa pomogą mu w rządzeniu. Druga scenka pokazała, że sami Polacy zdobyli się na wypracowanie Konstytucji 3 Maja, która była drugim, również pod względem nowoczesności, dokumentem po konstytucji amerykańskiej. Świadczyła o mądrości Polaków. W tej scence wystąpili: poseł Ignacy Potocki (Kacper Szwed), reformator Hugo Kołłątaj (Krzysztof Wojtyczka) i marszałek Sejmu Stanisław Małachowki (Filip Albrycht). Król Stanisław August Poniatowski (Szymon Kozłowski) odczytał postanowienia tego dokumentu. Następnie, przy dźwiękach poloneza Wojciech Killara, aktorzy inscenizacji opuścili salę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję