Reklama

Historia

Ludzie drugiego sortu

Plasowali się na jednym z najniższych szczebli w hierarchii społecznej. We dworach i mieszczańskich kamienicach przygotowywano dla nich odrębne wejścia, a nawet schody. Dziewczęta miały małe szanse na zamążpójście, a jeśli już do tego dochodziło, musiały pożegnać się ze służbą. Lokaje, stróże, służące w miastach stanowili nawet jedną dziesiątą liczby mieszkańców. I nie mieli lekkiego życia...

Niedziela Ogólnopolska 2/2023, str. 40-41

[ TEMATY ]

historia

Muzeum Etnograficzne w Krakowie

Członkinie Towarzystwa Sług nazywano „Zytkami”, patronowała im bowiem św. Zyta

Członkinie Towarzystwa Sług nazywano „Zytkami”, patronowała im bowiem św. Zyta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szanuj Państwa, nie myśl o nich pogardliwie, bo grzeszysz, gdy stroisz miny, przedrzeźniasz, grozisz pięścią za drzwiami, bijesz obrazy albo fotografie Państwa. Szacunek dla służbodawców wymaga, by na nich wobec drugich nic złego ani pogardliwego nie mówić. Przydomki obelżywe, klątwy, żarty z Pani lub Pana, czynione dla ubawienia innych sług, są grzechami wobec Boga...” – pisał ponad sto lat temu Przyjaciel Sług – gazeta dla służących, wychodząca w Krakowie. Wydająca to pismo Adela Henrykowa Dziewicka radziła sługom, aby „wobec Państwa zachowywali się poważnie, szlachetnie i skromnie. Nie patrzali na nich chmurnie, obojętnie, lekceważąco ani nie używali – gdy Pani lub Pan dobrzy – słów zanadto poufałych. (...) Oto gdy Pan lub Pani cię upomni czy skarci, nie trzeba na jedno słowo dziesięcioma odpowiadać, ale przyjąć naganę skromnie i przeprosić. Jeśli cię Pani strofuje niesprawiedliwie, przyjmij to jako umartwienie”.

W charakterze służących zatrudniano przede wszystkim młode dziewczęta stanu wolnego, które szukały pracy w domach zamożnych mieszczan, przedstawicieli wolnych zawodów: lekarzy, adwokatów, notariuszy, a także nauczycieli oraz urzędników miejskich. Z kolei mężczyźni podejmowali prace przede wszystkim jako lokaje, stróże i dozorcy kamieniczni. Warunki płacowe i bytowe zależały wyłącznie od „dobrej woli” pana czy pani, którzy zatrudniali służbę. Grupki sług organizowały się więc w specjalne stowarzyszenia – były to Towarzystwa Sług im. św. Zyty. Organizowały one wieczorki, zabawy czy przedstawienia, co ogłaszano w prasie. Ponieważ zdawano sobie sprawę ze swojej „upośledzonej” kondycji społecznej, zamieszczano takie oto ogłoszenia: „Najuniżeniej dziękujemy wszystkim, którzy nie gardząc upośledzoną warstwą, raczyli uczestniczyć w zabawie”. Wśród zadań tych stowarzyszeń było: szerzenie pobożności, pracowitości, oszczędności i skromności, zbliżenie służących do pracodawczyń, wzbudzenie wzajemnego zaufania oraz chrześcijańskiej miłości bliźniego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak służąca zamienia wodę w wino

Członkinie Towarzystwa Sług nazywano „zytkami”, patronowała im bowiem św. Zyta. Ta włoska święta z czasów średniowiecznych, która w wieku 12 lat posługiwała jako służąca, miała doświadczać przykrości od swoich chlebodawców. Wyróżniała ją jednak moc cudownych zdolności, stawiano ją także za wzór służącym, gdyż była bardzo lojalna i sumienna w wypełnianiu powierzonych jej obowiązków. Ubogim przynosiła ukryty pod płaszczem chleb, który zamieniał się w... kwiaty, kiedy chlebodawca nakazywał jej odsłaniać poły płaszcza. Żebrakowi przy studni podawała kubeł wody, a ta zamieniała się w najprzedniejsze wino (taka scena widnieje na obrazie w rzeszowskim kościele farnym). Już w 11 lat po śmierci Zyty zapoczątkowano we Włoszech jej kult.

Dziewczęta, które przybywały w poszukiwaniu pracy jako służące, mogły się zatrzymać w schroniskach św. Zyty i przez kilkanaście dni, zanim ją znalazły, miały nocleg oraz wyżywienie. Towarzystwa Sług, w dużej mierze zasilane przez dobrowolne datki, urządzały dla swoich członków odczyty, wycieczki krajoznawcze, bezpłatne kursy kroju i szycia, a nawet nauki pisania i czytania (część dziewcząt była analfabetkami). Dziewczęta w ramach wolnego czasu – zwłaszcza w niedzielę – udzielały się w tworzonym przez siebie chórze. Mogły liczyć również na opiekę i lekarstwa w czasie choroby.

Uchowaj, Boże, od takiej pobożności

Nie do rzadkości należało złe traktowanie służby przez chlebodawców. Już Ignacy Krasicki pisał o takich paniach, co to „kiedy pacierze kończyły”, obróciwszy się z gniewem do dziewczyny, „mówiąc słowa: «odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy»”, biły bez litości – „uchowaj Boże od takiej pobożności”. Ówczesne prawo dozwalało chlebodawcom fizyczne karcenie sług w celu wyegzekwowania posłuszeństwa. Za niewykonanie obowiązków służący mogli być zwolnieni, także choroba była taką przyczyną, a wówczas znajdowali się oni bez środków do życia. W najlepszych przypadkach mogli otrzymać lekarstwa, których koszt potrącano jednak z ich pensji.

Reklama

Były też służące obdarzane przez wiele lat ogromnym zaufaniem, a nawet przyjaźnią chlebodawców. Królowa angielska Wiktoria ukarała pewnego razu swoje dzieci, które dla zabawy posmarowały twarz służącej pastą do podłogi. Przy całym dworze musiały one przeprosić służącą, której dokuczały. Szczególnie cenione były dobre kucharki. Kuryer Poznański w XIX wieku pisał, że „coraz trudniej o dobre sługi”. „Takie kucharki, co to dawniej siedziały na jednem miejscu, są dzisiaj wyjątkiem i (...) darzą je nagrodą na ratuszu. Stręczyciele, łatwość przejechania koleją – to wszystko przyczynia się do opustoszenia miejsc. Te, które nie wyjeżdżają, chcą coraz większych zasług, ale i więcej swobody pragną...”.

Nierzadko zdarzały się przypadki nadużywania przez służące „przywilejów” dostępu do zasobnej zwykle spiżarni chlebodawcy. Taki przypadek łakomstwa skończył się nawet śmiercią, opisywała go w 1899 r. prasa. Otóż jedna ze służących – 19-letnia Augustyna Pląs próbowała wszystkiego, co znajdowało się w spiżarni w słoikach. W jednym z nich był kwas siarkowy. Dziewczyna pomyślała, że to jakiś likier, pociągnęła... Wezwano lekarza, ale było już za późno.

Jak się kochać, to w panu

Stosunki służby z chlebodawcami często owocowały zakazanymi romansami. Jak już wspomniałem, służące – biedne dziewczęta – miały marne szanse na zamążpójście, dlatego często padały ofiarą swoich panów. Jednym z głośnych skandali obyczajowych XIX-wiecznego Przemyśla była sprawa romansu arcyksięcia Leopolda Ferdynanda, syna wielkiego księcia Toskanii, ze służącą, która prowadziła mu dom. Była to córka urzędnika pocztowego Wilhelmina Adamowicz. Zdenerwowany cesarz pozbawił nawet Leopolda tytułu arcyksięcia. Jednak wyklęci kochankowie – ku zgorszeniu wiedeńskiej arystokracji – wzięli ślub. Kilka lat później prasa – m.in. Słowo Polskie – entuzjazmowała się sprawą rozwodową księcia i służącej. Pisma rozwodowe przygotowywane były po francusku, a Wilhelmina miała trudności z uzyskaniem od księcia alimentów. Małżeństwo skończyło się szybko. A pani Adamowicz nawet nie przesłuchano...

Reklama

Z kolei Przyjaciel Sług w 1899 r. pisał o pewnej służącej, niejakiej Marysi Bulik, niespełna 19-letniej, która otruła się w Przemyślu z powodu zawiedzionej miłości. Podobnie rok później Przemyślem wstrząsnął wypadek tajemniczej śmierci 18-letniej Julii Pauczyńskiej, która służyła u pewnego kapitana tutejszej Twierdzy. Rzuciła się ona z okna kamienicy przy ul. Cichej. Policja w trakcie śledztwa rozważała zawód miłosny dziewczyny. W 1901 r. aresztowano w Przemyślu Mariannę Abryszewską, która wyłudzała od miejscowych służących pieniądze, oferując im w zamian „tajemne zioła”, które miały sprawić, że miejscowi kawalerowie zapałają miłością do pięknych służących.

Służba na pokaz

Szczególnie wielkopańskie rezydencje mogły sobie pozwolić na zatrudnianie zastępów służby: pokojówek, pokojowców, lokajów, a nawet egzotycznych towarzyszy zabaw czy karłów. Tygodnik Rzeszowski z 1888 r. pisał o „łańcuckich osobliwościach”, mianowicie, że Potoccy na zamku mają Egipcjanina Hasana, służącego hrabiego Romana, który „wcale dobrze mówi po polsku i ułagodził swój gwałtowny charakter”, oraz dwóch karzełków z Kurlandii – Krzysztofa i Józefa, których hrabina Klementyna Tyszkiewiczowa przysłała swojej matce – hrabinie Marii Potockiej. Służba w pałacu Potockich miała specjalne żółto-granatowe stroje i białe rękawiczki, gotowa na każde skinienie rozstawiona była na zamkowych korytarzach; towarzyszyła także podczas posiłków.

2023-01-03 13:52

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo w Wieluniu: Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?

[ TEMATY ]

historia

abp Wacław Depo

Ks. Mariusz Frukacz

„Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?” – tymi słowami poezji Karola Wojtyły pytał abp Wacław Depo metropolita częstochowski, który 1 września w Wieluniu, w 78. rocznicę wybuchu II wojny światowej odprawił Mszę św. w kościele pw. św. Józefa, w pobliżu fundamentów kościoła farnego, który został zbombardowany podczas niemieckiego nalotu.

Na Mszy św. zgromadziło się duchowieństwo na czele z kanonikami Kapituły Kolegiackiej w Wieluniu, parlamentarzyści, przedstawiciele władz państwowych, samorządowych i wojewódzkich, kombatanci, świadkowie zbombardowania Wielunia we wrześniu 1939 r., rodziny ofiar II wojny światowej, młodzież szkolna. Podczas liturgii śpiew wykonywał chór parafii pw. św. Józefa, pod kierunkiem Szymona Blajera.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

2024-04-26 11:09

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Człowiek nierzadko boi „odsłonić się” w pełni, pokazać, kim w rzeczywistości jest, co myśli i w co wierzy, co uważa za słuszne, czego chciałby bronić, a co odrzuca. Obawia się, że ewentualna szczerość może mu zaszkodzić, zablokować awans, przerwać lub utrudnić karierę, postawić go w złym świetle itd., dlatego woli „się ukryć”, nie ujawniać do końca swoich myśli, nie powiedzieć o swoich ukrytych pragnieniach, zataić autentyczne cele, prawdziwe intencje. Taka postawa nie płynie z wiary. Nie zachęca innych do jej przyjęcia. Chwała Boga nie jaśnieje.

Ewangelia (J 15, 1-8)

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję