Konflikt wciąż trwa, jednak już na samym początku wykrzesał w kraju nad Wisłą niezwykłą solidarność z sąsiednim narodem, ogromne pokłady dobra, a przede wszystkim konkretną pomoc Kościoła katolickiego.
Dwutorowe działania
Reklama
– Jedną z głównych instytucji Kościoła, których reakcja na konflikt była natychmiastowa, była Caritas Polska. Obok pomocy humanitarnej przekazanej w transportach na Ukrainę, której wartość przekroczyła już ponad 200 mln zł, podjęła ona różne akcje, które miały wymiar pomocy dwutorowej. Wiele z nich jest wciąż realizowanych wobec uchodźców, którzy przybywali do Polski zza wschodniej granicy, a także tych, którzy zostali na Ukrainie i potrzebują pomocy na miejscu – mówi Maciej Dubicki z Caritas Polska. – Jedną z takich inicjatyw jest Paczka dla Ukrainy. Do udziału w akcji zaprosiliśmy zarówno firmy i instytucje, jak i osoby indywidualne. Paczka powinna mieć określone wymiary i zawierać produkty żywnościowe z długim terminem ważności, środki higieniczne i kosmetyczne. Jej wymiary, masę i to, co powinno się w niej znajdować, oraz informacje, co z nią dalej zrobić, można znaleźć na stronie: caritas.pl/paczka . Dotychczas udało się przygotować ponad 80 tys. takich paczek, które trafiły na Ukrainę. Realizujemy tam również nasz flagowy program Rodzina Rodzinie, który zapoczątkowaliśmy na Bliskim Wschodzie, w Syrii w 2016 r. W związku z tym od października ub.r. 620 rodzin na Ukrainie otrzymuje comiesięczne wsparcie gotówkowe w kwocie 9 tys. hrywien, czyli ok. 1 tys. zł na podstawowe potrzeby, takie jak żywność, środki higieniczne, zakup leków czy opału na zimę – opowiada Dubicki. Dodaje, że przy pomocy Caritas Polska w ogarniętym wojną kraju udało się uruchomić blisko dwadzieścia „punktów nadziei”, czyli miejsc, gdzie można się ogrzać, zjeść ciepły posiłek, naładować telefon czy skorzystać z internetu. Takie punkty powstały już m.in. w: Charkowie, Chmielnickim, Kijowie, Konotopie czy Krzemieńczuku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wytchnienie dla najmłodszych
Reklama
Od samego początku wojny olbrzymią pomoc, zarówno tę wobec napływających do Polski uchodźców, jak i humanitarną w głąb Ukrainy, zorganizowała Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Niemal natychmiast na granicę ruszyli młodzi wolontariusze, którzy na dworcu w Przemyślu rozdawali kanapki, wodę, napoje czy choćby maskotki dla dzieci. Szacunkowo z obsługi żywieniowej prowadzonej przez przemyską Caritas na przejściach granicznych, w punktach recepcyjnych, ośrodkach pobytu uchodźców skorzystało łącznie blisko 7 mln osób. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy tamtejsza Caritas zorganizowała blisko 1,5 tys. transportów m.in. z: żywnością, wodą, artykułami higienicznymi, medycznymi i artykułami szkolnymi dla dzieci, które dotarły na Ukrainę. Łącznie przekazano ok. 30 tys. palet z różnymi produktami na łączną kwotę 63 mln zł. Z kolei Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom w Przemyślu, powstałe w lipcu ub.r. w celu asymilacji i szeroko rozumianej pomocy społecznej dla uchodźców, zorganizowało do tej pory dla kilku tysięcy osób zajęcia psychoterapeutyczne, kursy języka polskiego, szkolenia zawodowe i kompetencyjne. W ramach aktywizacji zawodowej uchodźców w miejscowych przedsiębiorstwach przemyska Caritas zorganizowała także osiemdziesiąt staży dla Ukraińców, a zatrudnienie w samych strukturach przemyskiej Caritas znalazło osiem osób z Ukrainy. Od samego początku wojny przemyska Caritas zorganizowała także kilkanaście tzw. turnusów wytchnieniowych dla dzieci i młodzieży z terenów, które najbardziej ucierpiały wskutek działań wojennych – Drohobycza, Kijowa, Charkowa, Lwowa, Doniecka czy Mariupola. Ich program miał zapewnić dzieciom oderwanie się od trudnej codzienności i dać im chwile radości, a także pozwolić im na zaangażowanie się w różnorodne zajęcia edukacyjne, sportowe i artystyczne.
Domy Nadziei
Nieprzerwanie od wybuchu wojny na Ukrainie pomoc uchodźcom niesie Centrum Wolontariatu w Lublinie. W akcję pomocową zaangażowało się kilkuset wolontariuszy, którzy służyli w punktach recepcyjnych przy granicy, a także w punktach pomocowych na dworcach. – W pierwszej fazie nasi wolontariusze objęli pomocą doraźną ok. 5,5 tys. uchodźców. Potem nasze działania skoncentrowały się głównie na ich integracji. Obecnie prowadzimy dziewięć Domów Nadziei, w których mieszka od dwóch do pięciu rodzin. Nasi goście uczą się języka polskiego, ich dzieci chodzą do utworzonego przez nas przedszkola z pracownikami ukraińskimi, rodzice mogą podjąć pracę. Mamy też uruchomioną pomoc psychologiczną, bo wśród naszych gości da się też zauważyć syndrom stresu pourazowego. Dla każdej rodziny z Ukrainy szukamy polskiej rodziny, która będzie ją wspierać w czynnościach administracyjnych, w odnalezieniu się w polskiej rzeczywistości. Realizowany przez nas program zmierza do ich integracji i usamodzielnienia się. W programie integracyjnym – w różnych formach – uczestniczy obecnie prawie 400 osób – wyjaśnia ks. Mieczysław Puzewicz, delegat metropolity lubelskiego ds. pomocy wykluczonym. – Na Ukrainie jest bardzo dużo rannych, szpitale wykonują operacje pacjentów i bardzo szybko ich odsyłają, ponieważ muszą się zająć następnymi, a wiele osób po zabiegu musi przecież dochodzić do zdrowia. Stąd naszym priorytetowym celem pomocy na Ukrainie jest wsparcie budowy szpitala rehabilitacyjnego prowadzonej przez Caritas w Drohobyczu, który będzie mógł przyjąć ponad 100 osób. Wspieramy to dzieło, budowa praktycznie już zmierza ku końcowi i powstała dzięki ogromnym środkom, które popłynęły z Lubelszczyzny. Obok tego wspomagamy ośrodki hospicyjne – jeden w Charkowie, drugi w Iwanofrankowsku. Jedno z tych hospicjów ma charakter mobilny, dojeżdża do osób szczególnie potrzebujących wsparcia. To ważne, ponieważ dzięki temu osoby potrzebujące pomocy, a znajdujące się na terenach, gdzie toczą się walki, mogły się przemieścić w bezpieczniejszą część kraju. Od 30 lat mamy kontakty z Ukrainą, łączą nas cztery przejścia graniczne, dlatego z naszej strony dosyć dużo pomocy tam popłynęło i nadal płynie – dodaje ks. Puzewicz.
Szeroka pomoc
W pomoc pogrążonej w wojnie z Rosją Ukrainie i przybywającym zza wschodniej granicy uchodźcom włączył się Kościół w całej Polsce, w sposób zdecydowany również ten w zachodniej części kraju. – W tej chwili Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej obejmuje pomocą bardziej ścisłą grupę osób. Zapewniamy pomoc żywnościową, odzieżową, a także pomagamy załatwić wszelkie potrzebne formalności osobom, które chcą zalegalizować u nas swój pobyt. W tej chwili grupa blisko osiemdziesięciorga uchodźców przebywa w czterech głównych ośrodkach w diecezji: Paradyżu, Rokitnie, Lubniewicach i Sulęcinie – mówi Natalia Prymak z Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom w Zielonej Górze. Dodaje, że w tej chwili wciąż najbardziej potrzebne są żywność, środki higieniczne i odzież. Można je dostarczać do magazynów diecezjalnej Caritas w Gorzowie Wlkp. i Zielonej Górze. W pomoc uchodźcom aktywnie włączyła się parafia św. Henryka i św. Mikołaja w Sulęcinie. – Udzielana przez nas pomoc w tej chwili jest bardzo szeroka i różnorodna. Obecnie przebywa u nas kilka rodzin z dziećmi – panie pracują, dzieci chodzą do szkoły. Część rodzin już nas opuściła, pomogliśmy im znaleźć mieszkania w mieście i w jego okolicach. Niektóre rodziny powróciły na Ukrainę, ale zapewniliśmy je, że gdyby coś było nie tak, mogą do nas wrócić – wyjaśnia proboszcz ks. Sławomir Przychodny. – Cały czas możemy liczyć na pomoc parafian, opieki społecznej, urzędu miasta i starostwa powiatowego, z którymi współpracujemy. Nigdy nikomu nie odmówiliśmy żadnej pomocy, jeśli więc ktokolwiek z uchodźców się do nas zgłosi, na pewno ją otrzyma – kończy swoją wypowiedź proboszcz z Sulęcina.