Reklama

Niedziela Częstochowska

Maciej

Jesteśmy wyrobnikami talentu, który człowiek dostał. Nie nazywajmy się szumnie twórcami – zauważa skromnie Leon Maciej-Matschay.

Niedziela częstochowska 9/2023, str. VIII

[ TEMATY ]

sylwetka

Karol Porwich/Niedziela

Leon Maciej-Matschay

Leon Maciej-Matschay

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mistrz przyjmuje nas bardzo serdecznie. Pokazuje kolejne pomieszczenia pracowni wypełnione od podłogi po sufit artefaktami. Pachnie świeżą farbą. Na sztaludze widzimy zaczęty obraz, a na stole kolejne, gotowe na finalne dotknięcia pędzlem. Oszołomieni ogromną liczbą prac zgromadzonych w jednym miejscu przechodzimy do części mieszkalnej. Przy gościnnym stole prof. Leon Maciej odkrywa przed nami tajemnice życia i twórczości, ale najpierw wyjaśnia zagadkę swojego nazwiska.

Matschay

– W czasie Wiosny Ludów zjawił się w Polsce pewien Węgier o nazwisku Matschay, który później ożenił się z wrocławianką – artysta malarz snuje rodzinną opowieść, kończąc ją na latach po II wojnie światowej. – W 1953 r. urodziła się moja najmłodsza siostra Teresa. Mama poszła do Urzędu Stanu Cywilnego, by ją zameldować. W tym czasie urzędy były zobowiązane, by obce nazwiska spolszczać. Zamiast Teresa Matschay wpisano Maciej i tak już zostało. Teraz wracam do pierwotnego nazwiska – zaznacza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Równie barwnie kreśli swój życiorys, pełen perypetii i zwrotów. – Nie od razu zdecydowałem się poświęcić malarstwu, po drodze była próba zostania lekarzem. Medycyna jednak z różnych względów mnie nie interesowała, dlatego po prawie dwóch latach zjawiłem się w kaliskim Studium Nauczycielskim z kierunkiem wychowania plastycznego. Ukończyłem je i powędrowałem do Nowego Tomyśla. Tam pracowałem w szkole podstawowej i średniej. Tam też zacząłem malować i rzeźbić. Potem dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie, prezentując 80 swoich prac. Chętnych było 870 osób, a przyjęto 120. Miałem dużą satysfakcję, bo otrzymałem największą liczbę punktów. Studia ukończyłem z wyróżnieniem i zaraz potem przyjechałem do Częstochowy, gdzie od podstaw zbudowałem Instytut Plastyki w Wyższej Szkole Pedagogicznej, która obecnie jest uniwersytetem. Przez czas mojej pracy na uczelni wypuściłem chyba ze trzystu magistrów – podkreśla.

Sztuka i życie

Profesor chętnie dzieli się też przemyśleniami na temat nigdy nierozwiązywalnej zagadki natury, życia i sensu.

– Wierzę, że to Stwórca dał nam życie, możliwość istnienia w wolności i wyboru między dobrem a złem oraz dał szansę rozwoju od narodzin aż do śmierci. Maluję po to, by rozwiązywać tajemnicę zaistnienia, wzrastania i śmierci. A żyję, aby osiągnąć życie wieczne. By jednak je osiągnąć, muszę służyć ludziom i nieustannie dokonywać wyborów – mówi w ewangelicznym tonie artysta.

Domyślamy się, że są to wybory zarówno artystyczne, jak i egzystencjalne. Wszak mistrz w wielu wywiadach wskazywał na malarstwo jako na esencję życia. Ale i tutaj w dalszej części rozmowy pojawia się krytyczny aspekt, dotyczący statusu twórcy. – Artyści nie są twórcami, tylko odtwórcami. Mówienie, że jesteśmy twórcami, to uzurpacja. Artysta jest tylko odtwórcą rzeczywistości stworzonej przez Boga. I to idealne dzieło ludzie zepsuli. Pozostało nam, ludziom wrażliwym, to Boże dzieło naprawiać – wyjaśnia istotę twórczej siły człowieka.

Życie sztuką

Reklama

Rozgrzani rozmową prosimy profesora, by odsłonił rąbek artystycznego warsztatu. – Malarstwo jest integralną częścią mojego codziennego życia, formą jego dokumentacji, zapisu. Czynię to z pomocą języka malarskiego, który ma 130 elementów składowych. Wszystkie je poznałem, a dotyczą m.in. przestrzeni, formy, nastroju i klimatu, materii, kompozycji dynamiki itd. Fachowość polega na znajomości tego języka i umiejętności jego użycia – wyjaśnia i dodaje: – W życiu mamy do czynienia z materią, jej doznaniem i tajemnicą. Moje malarstwo jest oparte na tych wartościach. Pan Bóg dał każdemu ciało, możliwość przeżywania rzeczywistości i zawarł w człowieku tajemnicę jego istnienia. Tematyką mojej twórczości jest samo życie i ja te trzy elementy próbuję ująć w treść malarską.

Twarz

W pracowni prof. Macieja zobaczyliśmy obrazy z powtarzającym się motywem twarzy Chrystusa. – Moją inspiracją są ikony z Całunu Turyńskiego i z Chusty z Manoppello. Na bazie tych wizerunków Chrystusa dokonuję zapisu mojej relacji z tym źródłem. Jeżeli zaś chodzi o wizerunek Matki Bożej, to są przecież różne ujęcia Jej twarzy. Dla mnie najważniejsza jest idea Matki Bożej, czyli prawzór. Co jest w tym symbolu? Ja mierzę się z jej tajemnicą na sposób malarski – artysta zaspokaja naszą ciekawość.

Credo

Podczas spotkania z mistrzem nie mogliśmy pominąć osobistych aspektów związanych z wiarą. – Jeżeli wiara jest głęboka lub twarda jak skała, to o cokolwiek bym poprosił Boga, byłbym wysłuchany. Ale my religię traktujemy lekko i mało poważnie. Modlimy się, bo trzeba, by się nam szczęściło. Ale kiedy Pan Bóg nie pobłogosławi, to mamy do Niego pretensje. O tak, nie jesteśmy idealni jeżeli chodzi o życie religijne. Owszem, rozmawiam z Bogiem i czasami jest mi bliski, ale czasami nie. Dlaczego? Bo nie zawsze wysłuchuje moich próśb – bije się w piersi profesor i dodaje: – Zawierzenie Bogu jest jednak istotne i próbuję to wyrazić w swoich obrazach.

Sztuka czy kłamstwo

Przez pół wieku pracy artystycznej prof. Leon Maciej miał do czynienia z wieloma twórcami, dlatego zapytaliśmy o kontrowersje związane ze współczesną sztuką.

Reklama

– Ważne jest, by mieć talent, ale też ważna jest praca. Jeśli artysta nie jest najpierw rzemieślnikiem, to działa przez prowokację i szok – stwierdza jednoznacznie.

Na koniec

– Mama goniła do pracy, bo na marnowanie czasu nie mieliśmy czasu – śmieje się profesor i podkreśla: – Jestem nauczony nie marnować żadnego dnia, dlatego w swoim życiu namalowałem 50 tys. obrazów.

A pytany o swoje motto artystyczne odpowiada: „Bądź pożyteczny i nie żądaj więcej, niż możesz”.

2023-02-21 13:37

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Stulecie pierwszego filmu o Matce Bożej

W kończącym się roku warto odnotować okrągły jubileusz – stulecie pierwszego filmu o Matce Bożej. Zrealizowała go w amerykańskiej wytwórni pierwsza w historii kinematografii kobieta reżyser Alice Guy-Blaché (1873-1968). Nakręciła ok. 1000 filmów w stosowanych wówczas krótkich metrażach (zachowało się ok. 100 taśm). Jej obszerna biografia, przybliżająca zapomnianą nieco sylwetkę artystyczną, ukazała się w 1993 r. we Francji – ojczyźnie reżyserki (Victor Bachy, „Alice Guy-Blaché [1873-1968]: La première femme cinéaste du monde”). W Stanach Zjednoczonych podobną funkcję biograficzną spełnia książka Alison McMahan: „Alice Guy Blaché: Lost Visionary of the Cinema”, wydana w 2002 r. W uznaniu zasług w 1955 r. Guy-Blaché została odznaczona Legią Honorową, a w 1957 r. włączono jej dorobek do archiwum filmów o światowym znaczeniu w kinematyce francuskiej w Paryżu K. K.

Obecność kobiety, i do tego katoliczki, w panteonie twórców amerykańskiego filmu niemego to fakt szczególnej rangi. Zdołała przebić się w ostrej rywalizacji pierwszych instytucji rodzącego się przemysłu filmowego. Jako reżyserka odznaczała się stosowaniem efektów specjalnych, pierwszymi próbami synchronizacji dźwięku z obrazem (eksperymenty z firmą Gaumont Chronophone) oraz wprowadzeniem ręcznie kolorowanych kadrów. Wykorzystywała też drogie dekoracje, a w pracy kamery – zbliżenie jako środek dramatyzowania narracji. Te dzisiaj zupełnie naturalne techniki realizacji filmowych wówczas były wytyczaniem nowych dróg poszukiwań i zastosowań technik wizualizacyjnych.
CZYTAJ DALEJ

Jezus kieruje swoje słowa do tych, którzy chcą stawać się Jego uczniami

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 6, 27-38.

Czwartek 11 września. Dzień Powszedni.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Sarah zachęca Polaków do wierności dziedzictwu chrześcijańskiemu

O współczesnych zagrożeniach dla człowieka i znaczeniu nauczania św. Jana Pawła II mówił dziś w Warszawie kard. Robert Sarah. Były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów był gościem konferencji na temat miejsca polskiego katolicyzmu w Europie i w świecie, zorganizowanej z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego przez Zakon Rycerski Świętego Grobu w Jerozolimie (bożogrobców).

Pochodzący z Gwinei purpurat zwrócił uwagę, iż święty Jan Paweł II przypomina nam, że chrześcijaństwo jest fundamentem zachodniej antropologii. Mówiąc o człowieku wskazuje na znaczenie jego czynów i odpowiedzialności. Przeciwstawia się wizjom oddzielającym człowieka od jego tożsamości cielesnej, teoriom jakoby dopuszczalne byłoby oddzielanie płci biologicznej od płci kulturowej (gender). Jednocześnie wskazuje na znaczenie duchowości dla rozwoju naszego człowieczeństwa. „Im bardziej bowiem zbliżamy się do Boga, tym bardziej stajemy się ludźmi” - podkreślił kard. Sarah.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję