Romcio Tomcio
Galilejska jest gdzieś góra,
Ja sam nie wiem nawet, która,
Gdzie zacni Apostołowie
Tracąc siły i swe zdrowie,
Szli w pośpiechu na sam szczyt.
A stawili się tam w mig,
Bo tak Jezus im rozkazał,
Gdy niewiastom się ukazał.
Kiedy do nich szedł z oddali,
To się zaraz posprzeczali:
- Niemożliwe, że to Pan!
Niby przecież taki sam,
Ale jakiś odmieniony...
Mówił niezadowolony
Tomasz, jak zawsze wątpiący.
- Nie bądź tak wymagający,
Andrzej głośno go strofował,
- Ten sam chód, spojrzenie, głowa,
Włosy długie i kręcone,
Popatrz Tomku na te dłonie,
W których gwoździ widać ślady...
- Ach Andrzeju! Bez przesady,
Juda wtrącił swe trzy grosze,
- Też nie wierzę, więc poproszę,
By powiedział coś o sobie,
To poznamy Go po mowie!
Jednak właśnie w tejże chwili,
Wszyscy Mu się pokłonili,
Bowiem, gdy był przy nich blisko
Zrozumieli raptem wszystko.
A On z nimi się przywitał.
I choć każdy chciał Go pytać
O szczegóły Zmartwychwstania,
Rzekł dobitnie: - Dość gadania!
Starczy już tych przekomarzań.
Dana Mi jest wszelka władza,
I na ziemi, i tam w niebie!
Lecz nie mówię to od siebie.
Wszak nie muszę przypominać,
Że przez Ojca i przez Syna,
A także Ducha Świętego
Dokonano dzieła tego!
Chrztu każdemu udzielajcie
I tak wszystkich nauczajcie,
Aby przykazania Moje
Zachowali jako swoje.
Miejcie też płomienny zapał,
A Ja aż do końca świata,
Tę nadzieję chcę wam dać:
Zawsze przy was będę trwać!
Jedno dziś pytanie jest:
Co oznacza dla nas chrzest?
Pomóż w rozwoju naszego portalu