Reklama

Święci i błogosławieni

Beatyfikacja
Mówią świadkowie

Mój ojciec zrobił im mogiły

Swoimi wspomnieniami dzieli się Roman Kluz, syn Anieli Kluz – siostry Wiktorii Ulmy.

Niedziela Ogólnopolska 37/2023, str. 84-85

[ TEMATY ]

rodzina Ulmów

Beatyfikacja Rodziny Ulmów

Dodatek specjalny

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria Ulma z dziećmi

Wiktoria Ulma z dziećmi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Maciej Flader: Jak Pan zapamiętał Wiktorię i Józefa?

Pamiętam, że ciocia przychodziła do nas, do mamy, bo to były siostry. Chociaż mieszkała dalej, bo oni mieszkali na polach, tam mieli wybudowany domek... dalej, jak to się mówi, od wsi. Ciocia przychodziła do mamy po prostu jak do siostry. No i wujek też przychodził. Myśmy tam chodzili do nich i oni do nas. Wujek był fotografem, robił zdjęcia. Zawsze gdzieś coś pstrykał, żeby była pamiątka jakaś. Ze Stasią chodziliśmy do pierwszej klasy, przygotowywaliśmy się już do I Komunii św., ale ona jej nie doczekała, bo to było na drugi rok. Stasia była taka szczupła i wysoka. Bardzo wesoła była i dobrze się uczyła.

Często tam chodziłem. Jak już później przechowywali tych ośmioro Żydów, no to potrzebowali oni jeść. Ciocia zawsze tam coś szykowała i my, jako rodzina, też ich wspomagaliśmy. Mama zawsze nas wypędzała z domu i mówiła: „Weźcie do kanki mleka czy czego, zanieście tam do cioci”. No to się szło i zanosiło, albo jak mama chleb upiekła, to z chlebem też tam szliśmy – o i tak się chodziło.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wujek nie miał wielkiego majątku, miał przy domu taki sad i tam hodował różne rzeczy. Jak to mówią, szczepił drzewka, przeszczepiał, chował jedwabniki. Dużo było nasadzonych drzewek koło domu, bo te jedwabniki lubiły liście morwy, trzeba było je tym karmić. No i przeszczepiał różne sadzonki, chodził po ludziach, bo każdy go tam nieraz wołał: „Może byś przyszedł i tam przeszczepił?”. No i tak to prowadził. Człowiek wtedy mało brał to pod uwagę, bo był jednak dzieckiem jeszcze, 8 lat miał. No, ale w domu słyszałem, jak mówili, że do cioci czy wujka przyszli sąsiedzi, bo to z Markowy byli ci Żydzi, chociaż mieszkali już w Łańcucie, ale przyszli tutaj, żeby się schronić. Wujek przyjął ich pod dach, no i tam pracowali trochę u niego. To drzewo rąbali, to przygotowywali na zimę. Wujek też garbował skóry, bo tam tak było, że garbowali, wyprawiali skóry, jak się to mówiło. Trzeba było więc i przy tym pracować.

Red

Wiktoria bardziej była w domu, zajmowała się domem, bo mieli przecież parę tych dzieci, więc trzeba było im pomagać w nauce, ubrać je, no i jeść im ugotować, nakarmić.

A pamięta Pan może momenty, kiedy chodzili do kościoła czy się modlili gdzieś w domu?

No chodzili razem, brali dzieci i szli do kościoła zawsze z nimi.

A nikt im w wiosce nie odradzał tego ukrywania Żydów? Nikt nie mówił, że to niebezpieczne?

No niby odradzali, bo za okupacji się mówiło, że kto przechowuje Żydów, to ponosi śmierć, ale jednak wujek się tego nie bał i przyjął ich pod swój dach. Jak oni mieli? Goldman, Haim i jeszcze inne takie nazwiska, trzy czy cztery rodziny tam były.

Pamięta Pan moment, kiedy przyszli Niemcy? Co wtedy się mówiło w domu? Jak Pan zapamiętał ten poranek, kiedy się okazało, że w nocy zastrzelono całą rodzinę?

Pamiętam, pamiętam, bo to było normalnie w dzień, była wtedy w Markowej chyba spowiedź przed Wielkanocą. No i ludzie szli z kościoła i już każdy wiedział, że w nocy przyjechali Niemcy z Łańcuta, ta żandarmeria, i wymordowali rodzinę Ulmów i tych Żydów.

Reklama

Jak Pan wspomina reakcję mamy? Pewnie bardzo to przeżywała, w końcu była siostrą Wiktorii...

Mama przyszła i płakała. Powiedziała, że jej siostra zginęła, szwagier zginął – cała rodzina zginęła, zostali wymordowali.

A co było potem? Czy Pańscy rodzice opowiadali jeszcze o tym tragicznym zdarzeniu? Wspominali Wiktorię i Józefa?

Z początku było o tym mało mówione, dopiero później, bo tak to nie wiem, czy nie wolno było czy co? Jedni mówili, że dobrze, że wziął pod dach tych Żydów, inni mówili, że nie musiał tego robić, różne były zdania na ten temat we wsi. Bo jakby nie wziął, no, toby nie zginął, a że wziął, to zginął. Tylko tyle, że to było takie gadanie po prostu. Jako młody chłopak słyszałem, że był taki jeden w Łańcucie, zwali go chyba Ukrainiec. Nazywał się Lesio, Leś, coś takiego. Miał od Żydów mieszkania i się bał, że wojna się już kończy, bo to już była prawie jej końcówka, jeszcze rok i potem było wyzwolenie. Bał się, że odbiorą mu te mieszkania, więc trzeba było ujawnić ich kryjówki i zlikwidować po prostu, wymordować, wtedy te domy zostaną dla niego. No i tak zrobił, ale później długo też podobno nie pożył, został zastrzelony czy zamordowany ten Lesiu.

Mój ojciec prowadził warsztat stolarski i jak ich rozstrzelali, to zrobił im mogiły. Oddzielnie zakopaliśmy Żydów, oddzielnie Ulmów, dwa kopce tam były. I później ustalili między sobą wujek Józek Niemczak, brat Wiktorii, sąsiad Antoni Szpytma i mój ojciec, żeby porobić takie skrzynie w kształcie trumien. Pozbijał ojciec te skrzynie i po dwoje do nich zostali powkładani; przewieźli wszystko w nocy saniami na cmentarz. Tam, gdzie jest teraz ta mogiła. Jedni później mówili, że dopiero za rok, no to im mówię: ja słyszałem, że to wnet się zrobiło. Bo to musieli zakopać, do tego ludzie przyszli ze wsi i zawalili ten dół z tymi z ciałami, później to odkopali zaraz i właśnie w tym czasie odnaleźli to siódme dziecko w mogile.

2023-09-05 14:53

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata Ulmowie - błogosławieni całą rodziną

24 marca 1944 r. w Markowej na Podkarpaciu niemieccy żandarmi zamordowali ośmioro Żydów, Józefa Ulmę, jego żonę Wiktorię, będącą w ostatnim miesiącu ciąży oraz ich dzieci. Ogłoszeni Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata w 1995 roku Ulmowie od 10 września są - wraz z dziećmi - błogosławieni.

Od końca 1942 r. Ulmowie ukrywali członków trzech żydowskich rodzin: Didnerów, Gruenfeldów i Goldmanów.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Ja, biskup, wśród przesiedleńców w Mjanmie

2024-12-03 10:34

[ TEMATY ]

świadectwo

Mjanma

przesiedlenia

Adobe Stock

Odkąd musiał opuścić swoją katedrę w Loikaw z powodu toczących sią walk, bp Celso Ba Shwe mieszka ze swoim ludem w lesie. „Moją siłą są oni: nasz Kościół jest bardziej żywy niż kiedykolwiek” - wyznał, podkreślając, że podczas gdy wojsko nadal okupuje kościoły i pomieszczenia duszpasterskie, kapłani i siostry zakonne pozostają z wysiedlonymi. Dramat tego azjatyckiego kraju trwa od lutego 2021 roku, kiedy armia przejęła władzę w Mjanmie w wyniku krwawego zamachu stanu.

Wysiedleni wśród wysiedlonych. Taki jest obraz Kościoła w Birmie po ponad trzech latach wojny domowej, która według najnowszych danych Organizacji Narodów Zjednoczonych kosztowała życie ponad 50 tys. osób. Głosem udręczonych ludzi, pozbawionych wszelkich praw i perspektyw na godne życie, jest 60-letni biskup Shwe. Jest on ordynariuszem diecezji Loikaw, w której cały kompleks katedralny okupowany jest przez wojsko, a kapłani i siostry, wraz z wiernymi, zostali zmuszeni do ucieczki przed przemocą. „Mieszkamy razem z ludźmi. Naszym schronieniem są głównie namioty i prowizoryczne kwatery z bambusa, które ostatnio zostały zmyte przez potężny tajfun” - wyznał hierarcha w rozmowie z włoskim portalem misyjnym „Mondo e Missione”.
CZYTAJ DALEJ

Korea Płd./ Prezydent: w związku z decyzją parlamentu zniosę stan wojenny

2024-12-03 20:42

[ TEMATY ]

stan wojenny

Korea Płd.

PAP/EPA/YONHAP

W związku z decyzją parlamentu zniosę stan wojenny - zadeklarował w środę czasu lokalnego (we wtorek w Polsce) prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol.

We wtorek czasu lokalnego Jun ogłosił stan wojenny, oskarżając opozycję o sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac rządu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję