Reklama

Kościół

Zmiany są nieuniknione

Przy okazji obchodzonego 17 września Dnia Środków Społecznego Przekazu warto przyjrzeć się mediom katolickim. Czy podołają dynamice zmian?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Współczesne czasy nie napawają optymizmem i nie są łatwe dla mediów katolickich. Kurczący się gwałtownie rynek prasy drukowanej (nie tylko katolickiej) i spadek czytelnictwa to, niestety, przerażający znak naszych czasów. Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 mln Polaków (25%) nie ma w domu ani jednej książki. Co szósty magister w Polsce jest funkcjonalnym analfabetą; 6,2 mln Polaków nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu, a więc znajduje się poza kulturą pisma, korzystając głównie z przekazów audiowizualnych; 40% Polaków ma problemy z czytaniem map pogodowych i rozkładów jazdy. Sytuacja czytelnictwa w Polsce jest przygnębiająca; powoli zataczamy krąg historii i wracamy do czasów komunikacji obrazkowej. A przecież Polacy spędzają niemal 7 godz. każdego dnia w sieci! Czy wówczas czytają informacje w internecie oraz siedzą w mediach społecznościowych, czytając posty? To nie jest możliwe do zbadania, czy czytają cokolwiek w miejsce oglądania, grania i zakupów, a jeśli nawet – to zwykle są to jedynie clickbaitowe (zachęcające do klikania) tytuły, które wielokrotnie nie pokrywają się z głównym tekstem.

Algorytmy górą?

Polska jest obecnie również najszybciej laicyzującym się krajem. Tempo tych procesów, przyspieszonych okresem pandemii i sytuacją po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., spowodowało, że gwałtownie spada liczba osób praktykujących (dominicantes), kleryków w seminariach duchownych, rośnie liczba odejść kapłanów, maleje natomiast liczba osób posyłających dzieci do I Komunii św., bierzmowania, zawierających związki sakramentalne, a także uczęszczających na katechezę. Kościół w Polsce już dziś jest w mniejszości. Dlatego trzeba się mądrze przyjrzeć kanałom komunikacji do wiernych, których liczba będzie się sukcesywnie zmniejszać. Nie będzie już bowiem wymiany pokoleń czytelników.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na to dodatkowo nakładają się zjawiska współczesności, m.in. postępujący upadek autorytetów, które zastępują influencerzy znani jedynie z tego, że świetnie ogarniają algorytmy mediów społecznościowych i potrafią zmonetyzować produkowane przez siebie treści. Rosną konsumpcja gier i długość czasu spędzanego w mediach społecznościowych, kino przeżywa dramatyczny spadek liczby widzów ze względu na rozwijające się i wciąż rozpychające na rynku streamingowe platformy wideo. Darmowy obraz wideo konkuruje z płatnymi treściami, w których przypadku koszt druku i zakupu papieru rośnie, a pensje dziennikarzy także muszą być podwyższane nie tylko wymogami płacy minimalnej czy inflacją, ale także oczekiwaniami pracowników godnego wynagrodzenia, inaczej bowiem zmienią pracę.

Reklama

Dlaczego jest, jak jest?

Nierozwiązana w profesjonalny sposób kwestia pedofili w Kościele przez część hierarchów, sfeudalizowany system podległości kapłanów, brak wsparcia dla księży w różnych problemach doczesności ze strony kurii, coraz trudniejsza sytuacja na lekcjach religii i podręczniki w niektórych diecezjach pisane zza biurka przez profesorów katechetyki, którzy nigdy nie uczyli religii albo uczyli, ale ponad ćwierć wieku temu, przez co te treści są oderwane od rzeczywistości, pisane hermetycznym językiem, niezrozumiałym nawet dla katechetów, brak formacji dorosłych osób w parafiach... i długo by jeszcze można wyliczać składowe, dlaczego jest, jak jest. Coraz mniej osób poniżej 35. roku życia jest zainteresowanych wiarą i praktykami religijnymi. Ich edukacja pozostała na poziomie I Komunii św. i przenosząc się z mniejszych miejscowości do anonimowych wielkich miast oraz wyprowadzając się z domu rodzinnego, przestają praktykować, nie interesuje ich nic związanego z religią. Pragnienie Boga wypełniają namiastkami i substytutami.

Część świeckich katolików wzięła się ponadto za „rozliczanie” Kościoła, a więc w przestrzeni publicznej krytykują instytucję i hierarchów; gromadząc wokół siebie „patronów” (od serwisu do zbierania datków na własną działalność internetową) i fanów. Niektórzy organizują dla swojego fanklubu nawet realne spotkania. Ostatnimi czasy stało się to wręcz modne. Taki nowy trend „walenia w Kościół”, sprawia, że szybko rośnie wtedy liczba followersów.

Reklama

Wierni wierni

Musimy tworzyć własne media parafialne, integrować je regularnymi szkoleniami w diecezjach, które mogą prowadzić dziennikarze katoliccy pracujący w dużych, ogólnopolskich mediach katolickich, a także specjaliści w danej branży (fotografia, montaż wideo, Instagram, Facebook itp.). Członkowie rad parafialnych mogą – i warto to robić – tworzyć podzespoły parafialne: liturgiczny, medialny, eventowy, sprzątający, prowadzący kawiarnię parafialną itp. Wszystko w zależności od potrzeb danej parafii. Wikariuszy będzie coraz mniej, a parafie w ciągu najbliższych kilku lat będą łączone tak samo, jak dziś są już łączone seminaria duchowne. Zadbajmy więc wcześniej o to, aby zaangażować w funkcjonowanie parafii jak najwięcej osób. Zatroszczmy się także o media, kanały skutecznego dotarcia do ludzi z wydarzeniami parafialnymi. I regularnie przekazujmy najważniejsze informacje do katolickich mediów diecezjalnych i ogólnopolskich, będąc z nimi w stałym kontakcie. Może się bowiem okazać, że ci, którzy chcieli odejść, odnajdą swoje miejsce w Kościele dzięki takiemu zaangażowaniu i na nowo, dzięki świadectwu innych, spotkają Chrystusa; że mamy w parafii dziennikarza, który może wyszkolić innych, fotografa, montażystę filmów... Muszą to być zespoły ludzi, gdyż jeden człowiek szybko się zmęczy taką posługą, wyczerpie całą swoją energię, zapał i zaangażowanie. Dlatego warto ustalać dyżury w każdej posłudze i być otwartym na wciąż nowe osoby. Kościół w Polsce przetrwa dzięki wspólnocie małych wspólnot – aktywnych, głęboko zaangażowanych i nielicznych.

Reklama

Bez hejtu

Media świeckie nie interesują się już Kościołem, chyba że w kontekście nadużyć – wciąż modne jest opisywanie kolejnych grzechów Kościoła, ale już nie na pierwszej stronie. Ten temat się zużył i tzw. letnich katolików już dawno wymiótł z Kościoła. Jeszcze się klika w dużych mediach, ale bez większego zaangażowania, ze stereotypowym komentarzem. Dziennikarzy nie interesują nawet odejścia kapłanów, których w te wakacje było wyjątkowo dużo, chyba że globalnie któryś z nich zbierze te liczby ze wszystkich kurii i zakonów na wzór podawanych w połowie października liczb dotyczących kleryków w seminariach duchownych.

Kilka rad

Warto specjalizować się w mediach katolickich, dysponować coraz bardziej profesjonalnymi umiejętnościami administrowania mediami społecznościowymi. Ich algorytmy nie preferują treści religijnych, dlatego trzeba robić to bardzo profesjonalnie. Uczenie się skutecznej drogi komunikacji z innymi katolikami, umiejętne „sprzedawanie” treści tak, aby ktoś chciał zajrzeć na stronę www lub wykupić prenumeratę tygodnika, to jednak niełatwa sztuka. Ale odnajdywanie się w tej przestrzeni może w części uratować media katolickie. Tworzenie treści pomocnych współczesnej rodzinie, pomoc w interpretacji rzeczywistości, krótsze i bardziej dynamiczne materiały, a wszystko to profesjonalnie opakowane. Nie wystarczy stworzyć produktu (tygodnika czy miesięcznika katolickiego), trzeba go jeszcze nowocześnie i profesjonalnie opakować i umieć sprzedać. Stąd zmiany są nieuniknione, jak to zresztą obserwujemy w Niedzieli. Przyszłość mediów katolickich jest w rękach kurii, które je utrzymują, oraz kapłanów i ludzi świeckich, którzy wspólnie, coraz bardziej profesjonalnie, je współtworzą.

Autorka jest doktorem habilitowanym nauk teologicznych w zakresie teologii środków społecznego przekazu; była m.in. organizatorką i trenerem trzynastu corocznych szkoleń dla rzeczników instytucji kościelnych oraz rzecznikiem prasowym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Nowej Ewangelizacji; jest wykładowcą w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa UKSW w Warszawie.

2023-09-12 14:06

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Płock: zbiórka na radio diecezjalne w Dniu Środków Społecznego Przekazu

W diecezji płockiej w Dniu Środków Społecznego Przekazu w kościołach trwa zbiórka na rzecz Katolickiego Radia Diecezji Płockiej. Zaapelował o to biskup płocki Piotr Libera: „Zadaniem mediów katolickich jest ukazywanie prawdy, dobra i sensu rzeczywistości, która nas otacza. Temu służy nasza diecezjalna rozgłośnia” – napisał w słowie do diecezjan.

Bp Piotr Libera przypomniał, że Ojciec święty Franciszek w orędziu na Dzień Środków Społecznego Przekazu zwrócił uwagę, jak ważne jest opowiadanie i utrwalanie w pamięci dobra, które dzieje się wokół. Biskup dodał, że zadaniem tych środków, a zwłaszcza mediów katolickich, jest służenie tej właśnie sprawie. Mają one ukazywać prawdę, dobro i sens rzeczywistości, która otacza człowieka, a jednocześnie towarzyszyć człowiekowi w drodze, pracy, modlitwie i odpoczynku.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Włochy: Premier Meloni przyjęła kardynała Stanisława Dziwisza

2024-04-29 14:22

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Giorgia Meloni

W. Mróz/diecezja.pl

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Premier Włoch Giorgia Meloni przyjęła w swojej kancelarii, Palazzo Chigi, kardynała Stanisława Dziwisza - poinformował rząd w poniedziałkowym komunikacie. Spotkanie odbyło się w związku z obchodzoną w sobotę 10. rocznicą kanonizacji Jana Pawła II.

Rząd w Rzymie podkreślił, że w czasie spotkania szefowa rządu i emerytowany metropolita krakowski wspominali polskiego papieża 10 lat po jego kanonizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję