Kiedy budował wieżowce, kasyna i pola golfowe, był uwielbiany. Kiedy organizował konkursy piękności, walki bokserskie i programy telewizyjne, kochała go cała Ameryka. Zarabiał miliardy dolarów i uosabiał amerykański sukces. Brylował na salonach i w mediach. Wszystko zmieniło się 10 lat temu, kiedy postanowił na poważnie powalczyć o Biały Dom. Dla zwolenników lewicowej rewolucji społecznej i kulturowej stał się wrogiem. Hasło: „Make America Great Again” (Uczyńmy Amerykę znów wielką) w środowiskach liberalno-lewicowych, w Partii Demokratycznej, sporej części mediów i wśród celebrytów nie zyskało powodzenia. Rozpoczął się proces odhumanizowania tego człowieka i zrobienia z niego potwora, podparty hasłami „wyeliminowania” go z życia publicznego. Potrzeba było tylko czasu, aby znaleźli się tacy, którzy „eliminację” odczytają dosłownie.
Zamachowiec w krzakach
Takim zapewne jest 58-letni Ryan Wesley Routh. Agenci Secret Service zauważyli go w niedzielę 15 września z karabinem AK-47 z lunetą w pobliżu szóstego dołka na polu golfowym Trumpa w hrabstwie Palm Beach na Florydzie, ok. 300-500 jardów od byłego prezydenta. Routh przesiedział w krzakach 12 godzin. Uciekł, gdy agenci chroniący Trumpa podczas gry w golfa zobaczyli lufę pistoletu i otworzyli ogień. Został schwytany wkrótce potem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W przeszłości miał problemy z prawem. Pochodzi z Karoliny Północnej, mieszka na Hawajach, przekazywał demokratom na wybory małe pieniądze i nie miał pozwolenia na broń. Jeździł na Ukrainę i wyrażał poparcie dla tego kraju w walce z Rosją. Próbował werbować Afgańczyków, aby walczyli na rzecz Kijowa.
Miał zawieść się na Trumpie do tego stopnia, że zaczął traktować go jak wroga. W kwietniu napisał na platformie X (dawniej Twitter), że jeśli on wygra, „demokracja się skończy”. Dodał także: „W tych wyborach stawką jest demokracja. Nie możemy sobie pozwolić na porażkę. Świat liczy na to, że pokażemy rozwiązanie”.
Post na platformie X z czerwca 2020 r. zdaje się, że wskazuje na zmianę poglądów politycznych Routha. „Chociaż głosowałem na ciebie w 2016 r., ja i świat mieliśmy nadzieję, że prezydent Trump będzie inny i lepszy od kandydata, ale wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani i wygląda na to, że stajesz się gorszy i cofasz się” – napisał. „Będę zadowolony, gdy odejdziesz”. Napisał też, że głosował na Trumpa i musi wziąć na siebie część winy za „dziecko, które wybraliśmy na naszego następnego prezydenta, które okazało się bezmózgowcem”. Często wyrażał pogardę dla byłego prezydenta, aż w końcu oznajmił, że Iran powinien go zlikwidować. „Możecie zabić Trumpa” – napisał w książce Ukraine’s Unwinnable War z 2023 r., którą wydał własnym nakładem i w której byłego prezydenta nazwał „głupcem” i „błaznem”. W ostatnich latach jego posty wydają się obraźliwe dla Trumpa i wyrażające poparcie dla prezydenta Joe Bidena oraz wiceprezydent Kamali Harris, obecnej kandydatki demokratów na prezydenta.
Porównanie do Hitlera
Reklama
O Trumpie jako „egzystencjalnym zagrożeniu dla Ameryki” mówił wielokrotnie prezydent Biden. Podczas niedawnej debaty telewizyjnej wiceprezydent Harris powiedziała milionom widzów, że Trump „chce być dyktatorem od pierwszego dnia” po wygraniu wyborów. Ten schemat: to autokrata, dyktator, faszysta i Adolf Hitler – powtarzany jest w kółko. Podchwyciły go media i Hollywood. Trump ma zakazać aborcji, zlikwidować nieprzyjazne media, ograniczyć wolność, zawiesić konstytucję, pozamykać lub wystrzelać przeciwników politycznych. Dominuje narracja, że to nie jest człowiek, to szatan. Jeśli się go nie powstrzyma, nastanie tragedia dla Ameryki i świata. Dwukrotnie przeprowadzono przeciwko niemu procedurę impeachmentu, próbowano wsadzić go do więzienia, chciano zniszczyć finansowo i usunąć z list wyborczych. Nie oszczędzano jego najbliższej rodziny.
„Prawdopodobnie dostałem kulę w łeb z powodu rzeczy, które o mnie mówią” – powiedział Trump podczas debaty telewizyjnej z Harris. Wskazał, że demokraci wciąż absurdalnie nazywają go „zagrożeniem dla demokracji”. Mówił o 13 lipca, kiedy kula drasnęła jego ucho podczas wiecu w Butler w Pensylwanii. To był pierwszy zamach. Osiem dni później Biden wycofał się z wyścigu, czym dał wiceprezydent Harris możliwość zostania kandydatką partii.
Sekretarz prasowa sztabu wyborczego Donalda Trumpa – Karoline Leavitt powiedziała, że niezależnie od drugiego zamachu „będzie on nadal ryzykował życie, walcząc o ten wspaniały kraj”. „Fałszywe impeachmenty, fałszywe akty oskarżenia, niekończące się kłamstwa i oszczerstwa. I ma większe poparcie ze strony Amerykanów niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ dochodzą do prawdy, że prezydent Trump jest człowiekiem, którego potrzebujemy, aby przywrócić temu krajowi świetność. Życie Amerykanów w tym kraju było lepsze, gdy prezydentem był Trump, niż jest dzisiaj pod rządami Kamali Harris” – stwierdziła.
Reklama
Leavitt powiedziała też, że powodem, dla którego Harris nadal nazywa Trumpa „zagrożeniem dla demokracji” i „dyktatorem”, jest to, że ona nie potrafi wygrać w kwestiach merytorycznych. „Więc dlatego rozpowszechniają te niebezpieczne kłamstwa na temat prezydenta Trumpa. Ale powtórzę, to musi się skończyć. To musi się skończyć już dziś” – dodała. Nie skończy się. Lewicowe elity, w imię „progresywizmu”, nie odpuszczą.
Zachęta do przemocy
Emerytowany profesor prawa z Harvard University Alan Dershowitz mówi, że porównania Trumpa do Hitlera zachęcają do przemocy. „Będziemy mówić o pogrzebie, jeśli waszyngtońscy biurokraci uniemożliwią udzielenie Trumpowi odpowiedniej ochrony” – twierdzi z kolei Ric Grenell, były p.o. dyrektor wywiadu narodowego.
Kongresman Mike Waltz, republikanin z Florydy, przekazał, że lewica musi wyhamować. „Moje główne przesłanie jest skierowane do lewicy: przestańcie z waszą niebezpieczną retoryką. Przestańcie nazywać prezydenta Trumpa następnym Hitlerem, następnym dyktatorem lub mówić, że musicie ratować demokrację za wszelką cenę” – oświadczył. „Oczywiście, niektórzy szaleńcy słuchają polityków z lewicy, mediów i różnych osób, którzy wygadują te bzdury, radykalizując ludzi. A teraz mamy dwie próby zamachu i jednego Amerykanina, który zginął w wyniku zamachu 13 lipca”.
Reklama
Kongresman Tim Burchet, republikanin z Tennessee, także zarzuca oponentom wzrost agresywnej retoryki. „Lewica właśnie zwiększyła swój jad” – oznajmił. „Widzieliśmy tweety, w których mówicie o tym, że «muszą nauczyć się lepiej celować». To podżega kogoś, kto jest zdesperowany”. „Dość! – napisał kongresman Roger Williams, republikanin z Teksasu. – Lewica nadal promuje swoją pełną nienawiści i niebezpieczną retorykę”. „W końcu doprowadzą do zabicia tego gościa” – powiedział natomiast senator Tommy Tuberville, republikanin z Alabamy. Spirala nienawiści jednak wciąż się nakręca.
Trump nie bez powodu zarzucił demokratom, w tym Bidenowi i Harris, podżeganie do przemocy. „Ich retoryka powoduje, że do mnie strzelają, podczas gdy to ja mam uratować kraj, a oni niszczą kraj – zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz” – oświadczył. Powiedział o Biden i Harris: „przenieśli politykę w naszym kraju na zupełnie nowy poziom nienawiści, nadużyć i nieufności”. „Z powodu tej komunistycznej, lewicowej retoryki kule lecą i będzie tylko gorzej!” – dodał.
Jest raczej pewne, że zarówno zamachowiec z Florydy, jak i ten z Pensylwanii działali pod wpływem podżegającego języka. Jest raczej pewne, że będą następni.
Autor od 1986 r. mieszka w USA. Jest dziennikarzem związanym z mediami polonijnymi i amerykańskimi.