Pani Krystyna Pruchniewska ze Wschowy kocha fotografować. Od 1967 r. uwiecznia na zdjęciach wydarzenia Ziemi Wschowskiej: uroczystości, ludzi, zabytki, krajobrazy.
Archiwum, które zgromadziła, jest imponujące. Jest kopalnią wiedzy, jak zmieniało się miasto przez ostatnie pół wieku. Od 1993 r. dokumentuje wydarzenia kościelne we Wschowie i okolicach. – Od lat 90. fotografuję ważniejsze uroczystości, np. Boże Ciało, Drogę Krzyżową ulicami miasta, pielgrzymki, a także obiekty sakralne – mówi. W 2000 r. zaczęła powstawać nowa parafia św. Jadwigi Królowej. Pani Krystyna od samego początku uwieczniała wznoszenie kościoła parafialnego. Dzięki wnikliwemu oku fotografa zauważyła też niebezpieczne pęknięcia w kościele farnym we Wschowie: – Zwróciłam uwagę pani konserwator, że przypory pękają. Prosiła o szybką dokumentację. Niedługo potem zaczął się remont wieży – wyjaśnia. Fotografowanie rozpoczęła dokumentacją Bożego Ciała w 1993 r. Od wielu lat p. Krystyna nadsyła galerie zdjęć do Niedzieli zielonogórsko-gorzowskiej oraz Gościa Niedzielnego, a także parafii. Trudno oszacować, ile tysięcy zdjęć wykonała.
13 marca 2024, w wieku 83 lat i w 60. roku kapłaństwa, odszedł do wieczności ks. Prałat Zygmunt Zając, wieloletni proboszcz parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie.
Śp. ks. Zygmunt Zając urodził się 21 maja 1941 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał 21 czerwca 1964 roku w katedrze Wniebowzięcia NMP w Gorzowie Wielkopolskim z rąk Biskupa Wilhelma Pluty. W latach 1981–2016 był proboszczem parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie, a od 2016 roku przebywał na emeryturze, nadal posługując w tej parafii. 22 czerwca 1989 został odznaczony godnością papieską Prałata Honorowego Jego Świątobliwości.
S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.
„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich
jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność
i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem
tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany
arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył
w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie
zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie
bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra
Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia.
Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy,
dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa.
Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała
wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem
jej głos.
„Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka.
Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy
się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ
już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie
dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe
miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo
gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się
tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich
spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się
w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle
usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód
pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno
się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam
w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych.
Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć
metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły
i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy
coraz głębiej się w niego zapadają.
Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało
ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej
chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad
fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam
prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając
na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko –
nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe
otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek,
szczęście.
Kiedy Mszą Świętą, Eucharystią stanie się całe moje życie, zrozumiem
Eucharystię - ks. Dominik Chmielewski.
W ołtarzu głównym parafii Bożego Ciała pod potężnym drewnianym
krucyfiksem stoi gigantycznych rozmiarów malowidło: w jego centrum
nakryty białym obrusem okrągły stół, za którym siedzi Chrystus,
po bokach dwóch Apostołów. Chrystus, oparty o stół, łamie
bochen chleba, przy jego prawej dłoni stoi bukłak z winem. Apostołowie
ewidentnie nie bardzo rozumieją tę scenę. Na płótnie nie
wyczuwa się napięcia, ale atmosferę rodzinnego rozluźnienia. Obraz
nabiera kolorów i życia w chwili, kiedy w łomżyńskim kościele kapłan
odprawia Eucharystię. Płótno bowiem wisi na takiej wysokości,
iż wydaje się realnym tłem dla ołtarza. Kiedy kapłan podnosi hostię,
a potem łamie ją, przecież za każdym razem ożywia scenę sprzed
dwóch tysięcy lat…
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.