Św. Józef - milczący święty
Bywają na świecie wielkie osobistości, o których głośno przez
jakiś czas, potem są zapominane, nieraz potępiane przez tysiące osób
za różne okrutne zbrodnie, nadużycia, wykorzystywanie władzy i stanowisk
dla własnych celów. Na progu nadchodzącej wiosny Kościół stawia przed
nami osobę św. Józefa, opiekuna Chrystusa Pana. Patrząc na postać
tego Świętego, mimo woli mówimy: jaka cicha, ale prawdziwa jest jego
wielkość.
Wielkość, której nic nie dorówna oprócz Boskiej wielkości.
Wielkość, której nikt nigdy nie urągał, z której nikt się nie wyśmiewał.
Wielkość, którą błogosławią miliony serc ludzkich oddających się
przez wieki opiece św. Józefa.Zamknij X
To właśnie św. Józefowi Bóg powierzył Jezusa i Maryję.
Nie był ojcem, w dosłownym tego słowa znaczeniu, a majestat ojcostwa
otoczył jego osobę. Był opiekunem Jezusa, występującym w dostojeństwie
zastępcy Ojca Przedwiecznego. Bóg bowiem od wieków postanowił, że
Jezus Chrystus narodzi się z Dziewicy.
Boża Mądrość zapobiegła potrzebie obrony dobrej sławy
Maryi w opinii publicznej, wyznaczając św. Józefa na Oblubieńca Maryi.
Dlaczego Chrystus począł się nie ze zwykłej Dziewicy,
lecz z poślubionej? - zastanawia się św. Hieronim i odpowiada: po
pierwsze dlatego, aby pochodzenie Józefa wykazało jednocześnie rodowód
Maryi. Po drugie dlatego, aby Żydzi nie uznali Jej za niewierną żonę
i nie ukamienowali, jak to było w ich zwyczaju. Po trzecie, by w
czasie dzieciństwa Jezusa i ucieczki do Egiptu miała zapewnioną opiekę.
Opatrzność Boża przewidziała wszystko w najdrobniejszych
szczegółach i dlatego wyznaczyła św. Józefowi tak doniosłą rolę,
z której wywiązał się doskonale.
Józef pochodził z królewskiego rodu Dawida (por. Mt 1,
16-20). Był synem Jakuba (por. Mt 1, 16) lub Helego (por. Łk 3, 23)
. Ojcowie jego panowali w Izraelu, mieszkali we wspaniałych pałacach,
a jemu przyszło żyć na granicy niedostatku, jako że nie odziedziczył
żadnego majątku. Na życie zarabiał pracą rąk, trudząc się obróbką
drewna jako cieśla.
Zaręczony z Maryją, stanął wkrótce przed tajemnicą cudownego
poczęcia Syna Bożego. Domyślając się w nim działania Bożego, albo
- jak chcą inni - nie wiedząc, co czynić wobec przekonania o niewinności
Maryi, postanowił oddalić Ją potajemnie (por. Mt 1, 19), tzn. bez
uciekania się do interwencji sądu. Wprowadzony jednak przez anioła
w Tajemnicę, wziął Maryję do siebie, nadając Nowo Narodzonemu imię
Jezus (por. Mt 1, 25). Zanim jednak to się stało, udał się do Betlejem
na spis ludności. W Betlejem "nadszedł dla Maryi czas rozwiązania" (
por. Łk 2, 1-7). Po przedstawieniu Dzieciątka w świątyni (por. Łk
2, 22-38) uciekł z Nim i Maryją do Egiptu (por. Mt 2, 13 nn.), a
gdy tam dowiedział się o śmierci Heroda, wrócił do Nazaretu (por.
Mt 2, 19-23).
Widzimy go jeszcze, jak z Maryją i dwunastoletnim Jezusem
odbywa paschalną pielgrzymkę do Jerozolimy (por. Łk 2, 41-51) - i
od tego wydarzenia Ewangeliści milczą o św. Józefie. Można sądzić,
że przed rozpoczęciem publicznego nauczania Jezusa św. Józef zmarł,
o czym wiele mówią nam opowieści apokryficzne, rozszerzając tym jego
biografię. Wiadomo, że św. Józef zmarł w otoczeniu Maryi i Jezusa.
A czyż może być dla chrześcijanina godniejsza śmierć, gdy w chwili
jego konania jest przy nim Chrystus i Jego Matka? Św. Józef pierwszy
na ziemi doznał tej wielkiej łaski, umierając cicho i spokojnie,
gdyż życie jego było święte.
"Mąż sprawiedliwy" - tak nazywa go Ewangelia, bo odznaczał
się wiernością i prawdziwie ojcowskim sercem wobec Syna Bożego. Wielkość
św. Józefa płynie nie tylko z wierności, z jaką spełniał swe życiowe
powołanie, lecz także z bliskości świętych źródeł, z którymi przyszło
mu żyć wiele lat, z których czerpał siły i moc do przezwyciężania
życiowych trudności. Nie było w jego sercu buntu, niezadowolenia,
szemrania, narzekania, jakie często wypełnia duszę współczesnego
człowieka. Rozumiał sens pracy, umiał ją spełniać dla należytego
celu i przysporzenia zasobów materialnych swej Rodzinie. Rozumiał
wartość pracy, choć praca człowieka na ziemi nie zawsze jest źródłem
radości. Przez upadek człowieka jego praca połączona została z trudem,
wysiłkiem, niekiedy z przykrością. Bóg mówił do mężczyzny po grzechu
pierwszych rodziców: "Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu (
...). W pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie" (
por. Rdz 3, 17-19).
Bóg, wybierając św. Józefa na opiekuna swego Syna, pokazał
ludziom, jak wysoko ceni pracę rąk ludzkich. Praca wykonywana z całym
oddaniem i zaangażowaniem jest błogosławieństwem, jest wyrazem miłości
równej modlitwie i zachowaniu Bożych przykazań. Kościół znalazł w
św. Józefie pociągający wzór człowieka pracującego z Bogiem i dla
Boga, i dlatego wysunął go jako patrona naszej codziennej pracy.
Św. Józef był człowiekiem milczenia. Ewangeliści nie
zanotowali ani jednego jego słowa, bo ludzie milczący, jeśli są "
ludźmi Bożymi", obcują zwykle w myślach i w cichej wewnętrznej rozmowie
z Bogiem. Milczał, bo umiał uszanować Boże tajemnice, znał szczegóły
poczęcia Syna Bożego, milczał, czekał, aż nadejdzie ten dzień, kiedy
ziemia powita swego Odkupiciela. Milczał, gdy Jezus przyszedł na
świat, gdy wzrastał pod jego opieką. Milczał - co nie znaczy, że
nic nie mówił; jego milczenie obejmowało sprawy wyższej wagi, sprawy
związane z Odkupieniem. Oddał się na służbę powierzonych sobie osób,
wiedział, że jako głowa rodziny całkowicie oddaje się tym Istotom,
które odegrać mają w historii ludzkości zasadniczą rolę. Największe
prawdy życia rozgrywają się w milczeniu, milczenie skupia siły, ucisza
bóle, wzmacnia wolę, wyostrza myśl, wyrabia charakter.
Milcząc nieraz w trudach i przeciwnościach życia, bierzmy
wzór z Opiekuna Świętej Rodziny. Niech główny Patron Kościoła stanie
się dla nas wzorem życia rodzinnego ubogaconego Bożym wybraniem,
wzorem uległości wobec Bożych planów.
CZYTAJ DALEJ