Po tym, jak lewicowa ustawa o depenalizacji aborcji przepadła w sejmowym głosowaniu, minister zdrowia zmieniła rozporządzenie oraz opublikowała wytyczne, w których wskazuje, że do aborcji wystarczy przesłanka zdrowia psychicznego, a decydować ma o tym opinia jednego lekarza psychiatry. Lekarze w szpitalu powinni bezzwłocznie zabić dziecko, bez powoływania „zbędnego” konsylium lekarskiego oraz bez możliwości powoływania się na klauzulę sumienia. „Przepisy ustawy o planowaniu rodziny nie regulują natomiast terminu, w jakim możliwe jest przerwanie ciąży w sytuacji, gdy zagraża ona życiu lub zdrowiu kobiety ciężarnej. Z prawnego punktu widzenia przeprowadzenie procedury przerwania ciąży w tych okolicznościach nie powinno być zatem warunkowane czasem trwania ciąży” – czytamy w wytycznych min. Izabeli Leszczyny.
Reklama
Oznacza to, że lekarze mają być zmuszani do przeprowadzania aborcji bez możliwości odwoływania się do klauzuli sumienia. Powinni też poinformować pacjentkę o możliwości skorzystania z aborcji, a szpitale, które utrudniają zabijanie dzieci, już są karane finansowo, odwoływani są ich dyrektorzy. – To jest jawne łamanie konstytucji oraz zasad państwa prawa. Zgodnie z art. 31 ust. 3 konstytucji ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności muszą mieć formę ustawy – mówi konstytucjonalista dr Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS. – A zgodnie z art. 7 konstytucji ministrowie rządu są zobowiązani działać na podstawie i w granicach prawa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zmuszanie lekarzy
Lekarze, środowiska prorodzinne oraz stowarzyszenia pro-life od tygodni biją na alarm, że tylnymi drzwiami próbuje się wprowadzić w Polsce aborcję niemal na życzenie. Na ich prośbę odbyło się na początku października posiedzenie Parlamentarnego Zespołu na rzecz Życia i Rodziny. „Z głębokim niepokojem odnosimy się do działań Rządu RP naruszających konstytucyjnie chronione prawo do życia. Przypominamy, że obowiązek ochrony życia w jego prenatalnej fazie potwierdzają liczne orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wydawane na przestrzeni ostatnich dekad” – napisano w oświadczeniu.
Reklama
W dokumencie wskazano, że wytyczne min. Izabeli Leszczyny dopuszczają interpretację, zgodnie z którą „zagrożenie dla zdrowia” nie musi być ani bezpośrednie, ani nagłe, co stwarza możliwość przerywania ciąży nawet w sytuacjach, które nie stanowią rzeczywistego zagrożenia życia matki, do 9. miesiąca życia dziecka. Wprowadzenie tak szerokiej interpretacji pojęcia „zagrożenia zdrowia” może być nadużywane, co w praktyce prowadzi do nielegalnej akceptacji aborcji na życzenie. – Lekarze mają być zmuszani do wykonywania aborcji, co godzi w wolność sumienia, ale również stawia lekarzy i innych pracowników służby zdrowia w sytuacji prawnej niepewności. Władze RP używają bezprawnego przymusu, grożąc odpowiedzialnością karną za odmowę wykonania aborcji – podkreśla poseł PiS Piotr Uściński, przewodniczący Zespołu na rzecz Życia i Rodziny.
Szantaż finansowy
Parlamentarzyści przypominają także niebezpieczną nowelizację rozporządzenia min. Leszczyny, które zmusza do aborcji wszystkie placówki medyczne realizujące świadczenia położnictwa i ginekologii w ramach umowy z NFZ. Każdorazowa odmowa aborcji ma się wiązać z karą finansową i możliwością zerwania umowy przez NFZ. – Szpitale są szantażowane finansowo i zmuszane do zabijania dzieci. Próbuje się wprowadzić system podobny jak w Wielkiej Brytanii, gdzie formalnie aborcja na życzenie jest zakazana, ale co roku zabija się ponad 200 tys. dzieci, z czego 98% aborcji wykonuje się na podstawie rzekomego wystąpienia zagrożenia zdrowia psychicznego – informuje Zbigniew Kaliszuk z fundacji Grupa Proelio.
Reklama
Kilka miesięcy po zmianie władzy w Polsce zostały zarządzone kontrole NFZ w szpitalach, które zostały sprowokowane skargami kobiet na odmowę przeprowadzenia aborcji. Chodziło jednak nie o stosowanie klauzuli sumienia, ale o brak podstaw prawnych i wymaganych dokumentów do wykonania zabiegu. Prawdopodobnie skargi popłynęły od kobiet sympatyzujących z ruchem proaborcyjnym w Polsce. Kary za niezbijanie posypały się za sprawy z 2022 i 2023 r., gdy nie było ani nowego rozporządzenia, ani wytycznych min. Leszczyny. Ostatnio ukarane zostały szpital w Lubartowie, kwotą 100 tys. zł, oraz Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu – 300 tys. zł. Obie placówki odwołały się od tej decyzji do NFZ. Aborcyjną presję rządu mogą powstrzymać jedynie sądy, bo pierwszy szpital, w Pabianicach, ukarany kwotą 550 tys. zł, zdecydował się wystąpić na drogę sądową. Podobne kroki prawne rozważają placówki w Lubartowie i we Wrocławiu.
O 155% więcej samobójstw
Poszerzenie przesłanki aborcyjnej o zdrowie psychiczne kobiety rodzi wiele wątpliwości, a doświadczenia z różnych stron świata pokazują, że jest to furtka, która prowadzi do setek tysięcy zabitych dzieci rocznie. – Zdrowie psychiczne jest kwestią dość płynną. I na pewno nie ma twardych dowodów, że aborcja wpływa pozytywnie na zdrowie psychiczne kobiet. Jest wręcz przeciwnie – wyjaśnia ginekolog dr Ewa Ślizień-Kuczapska. – Przez 30 lat mojej pracy miałam doświadczenia z wieloma ciężko chorymi psychicznie kobietami w ciąży – od psychozy po schizofrenie. Mamy w tej chwili wiele narzędzi, czyli leków, które możemy bezpiecznie stosować także w przypadku kobiet w ciąży, bez szkody dla zdrowia dziecka poczętego – dodaje doktor.
Potwierdzają to wyniki olbrzymich badań Cambridge University, opublikowane przez British Journal of Psychiatry w 2018 r., w których naukowcy przeanalizowali dane prawie 900 tys. kobiet. Odkryli oni, że u kobiet, które dokonały aborcji, występowało o 81% większe ryzyko wystąpienia problemów psychicznych. „Wyniki jednoznacznie wskazują, że aborcja wiąże się z umiarkowanym lub bardzo zwiększonym ryzykiem wystąpienia problemów psychicznych po zabiegu” – napisali autorzy badania.
Reklama
U kobiet, które dokonały aborcji, o 34% większe było prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń lękowych, o 37% – wystąpienia depresji, o 110% częściej nadużywania alkoholu, aż o 155% większe prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa i o 220% częściej zażywania tzw. miękkich narkotyków.
Bez demokratycznego mandatu
Legalna zmiana prawa zmniejszająca ochronę życia w Polsce wymagałaby zmiany konstytucji, bo od 1997 r. istnieje cały szereg orzeczeń TK, które zakazują aborcji. Konstytucyjnej większości Donald Tusk nie ma, a zwykłej sejmowej większości mu zabrakło, gdy procedowano ustawę o depenalizacji aborcji. Okazało się, że premier nie potrafił przekonać do niej sporej części posłów koalicji rządowej. Sejm zorganizował też konsultacje społeczne, tzw. wysłuchanie publiczne, podczas którego ponad 80% głosów było przeciwko aborcji.
Premier nie ma mandatu demokratycznego do takich zmian, jakie chce wprowadzić, a mimo tego brnie dalej, używając bezprawnych i niekonstytucyjnych rozwiązań, których celem jest finansowe sterroryzowanie lekarzy. Zgodnie z prawem szpitale i lekarze będą wygrywać w sądach, ale to może trwać miesiące, a nawet lata. Rząd Donalda Tuska stosuje jawną przemoc wobec środowisk medycznych. A wytyczne Ministerstwa Zdrowia są najmocniejszymi postulatami aborcyjnymi, których nawet lewica nie zgłaszała w ciągu 30 lat dyskusji na ten temat. Nawet najbardziej radykalni politycy nie odważyli się zgłaszać możliwości zabijania zdrowych Polaków do 9. miesiąca ciąży.