Odnaleziony na głębokości prawie 400 m w pobliżu wybrzeży Nowej Fundlandii i Labradoru Quest – zbudowany w Norwegii parowiec z ożaglowaniem szkunera – to ostatni statek Ernesta Shackletona, niegdyś rywala Roberta F. Scotta i Roalda Amundsena w wyścigu o zdobycie bieguna południowego. Shackleton zmarł na tym statku podczas wyprawy w 1922 r. Quest „przeżył” go o 40 lat, kiedy uszkodzony przez lód zatonął w 1962 r.
Wyścig na biegun
Irlandczyk Shackleton, obok Norwega Amundsena i Brytyjczyka Scotta, był w pierwszych latach XX wieku uważany za głównego pretendenta do zdobycia bieguna południowego. Wydawało się, że tę rywalizację wygra, gdy w 1907 r. wyruszył z wyprawą na Antarktydę. Zabrakło mu jednak 180 km do osiągnięcia celu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Sytuację wykorzystali konkurenci. Amundsen wraz ze swoją ekipą zdobył biegun w grudniu 1911 r. Pięć tygodni po nim dotarła tam wyprawa Brytyjczyka Scotta. Ale on i jego koledzy – dopowiedzmy – zginęli podczas powrotu z bieguna. Shackleton podjął inne wyzwanie: celem wyprawy rozpoczętej w 1914 r. było pierwsze przejście Antarktydy drogą lądową, od brzegu do brzegu. Niestety, wyprawa zakończyła się w lodach Morza Weddella u wybrzeży Antarktydy. Lód zniszczył statek Endurance, a przebieg trwającej 1,5 roku heroicznej walki o przetrwanie załogi pod wodzą Shackletona do dziś może wzbudzać niedowierzanie. Ale wówczas, w ogarniętym wojną świecie, losy wyprawy Shackletona nie odbiły się tak szerokim echem, jak powinny. On sam nie stał się tak znany jak pierwsi zdobywcy bieguna południowego, choć za swoje osiągnięcia otrzymał od króla Edwarda VII tytuł szlachecki.
Lód przebił burtę
Jesienią 1921 r. 47-letni Shackleton rozpoczął swoją czwartą wyprawę na Antarktydę. Tym razem na statku Quest zamierzał opłynąć kontynent. Gdy jednak w styczniu 1922 r. wyprawa dotarła do Georgii Południowej, wyspy na południowym Atlantyku, Shackleton zmarł po zawale serca na pokładzie. Statek był wówczas w porcie w Grytviken w Georgii Południowej, brytyjskim terytorium zamorskim. Grób Shackletona znajduje się na miejscowym cmentarzu.
Quest, zbudowany w 1917 r. w Norwegii, to dwumasztowy drewniany szkuner o wyporności nieco ponad 200 t, ze wzmocnionym stalą dziobem. Statek zakupiony został przez Shackletona na potrzeby wyprawy. Był, jak pisano, mały, uważany za wyjątkowo niewygodny, ale za to wyposażony w bezprzewodowe urządzenia radiowe, oświetlenie elektryczne, elektrycznie podgrzewane bocianie gniazdo, przyrząd do wyznaczania kursu statku zwany odografem, a nawet wodnosamolot Avro Baby.
Po powrocie z ostatniej wyprawy z Shackletonem Quest nadal był używany do polowań na foki, a także w ekspedycjach i akcjach ratunkowych w Arktyce. W 1928 r. statek wysłano, aby pomóc w nieudanych poszukiwaniach szczątków zaginionej misji ratunkowej Amundsena w Arktyce. W czasie II wojny światowej korzystała z niego marynarka wojenna Kanady. W 1962 r. Quest, uszkodzony przez lód zalegający w Morzu Labradorskim, zatonął – lód przebił burtę statku. Wszyscy członkowie załogi znajdujący się na pokładzie przeżyli.
Teraz Quest
Reklama
Po znalezieniu 1,5 roku temu, tuż po 100. rocznicy śmierci sir Ernesta Shackletona, wraku Endurance, w którym Irlandczyk uczestniczył w Imperialnej Wyprawie Transantarktycznej (1914-17), uwaga poszukiwaczy wraków zwróciła się na ostatni statek słynnego polarnika.
Zanim na początku czerwca br. – zmagając się ze zdradliwymi warunkami, w tym z gęstą mgłą i niesprawnym sprzętem – poszukiwacze pod egidą Królewskiego Kanadyjskiego Towarzystwa Geograficznego (RCGS) wyruszyli z portu St. John w Zatoce Fundy i skierowali się na Morze Labradorskie, dobrze się do wyprawy przygotowali. Przestudiowali historyczne i współczesne mapy, zapisy pomiarów nawigacyjnych i, po uwzględnieniu wpływu prądów morskich, określili z użyciem nowoczesnej technologii prawdopodobne położenie wraku.
W poszukiwaniach Questa brali udział oceanografowie, historycy i nurkowie z Kanady, Wielkiej Brytanii, Norwegii i USA. Wyprawę prowadził prezes RCGS John Geiger, a poszukiwaniami kierował znany poszukiwacz David Mearns. W zespole ekspedycyjnym był także m.in. Jan Chojecki, wnuk Johna Quillera Rowetta, który finansował ostatnią podróż Shackletona na Antarktydę.
Reklama
Pomocne było wskazanie ostatniej znanej pozycji statku. Jak się potem okazało, wrak znajdował się kilka kilometrów od tego miejsca. Do bezpośrednich poszukiwań zespół, który płynął na pokładzie statku badawczego LeeWay Odyssey, wykorzystał sonar boczny. Jest to urządzenie do tworzenia obrazów dna morskiego, o wysokiej rozdzielczości, działające na zasadzie wysyłania i odbierania dźwiękowych impulsów. To one są następnie przetwarzane na obrazy, dzięki czemu można zobaczyć dokładne kształty i kontury obiektów znajdujących się na dnie.
Wrak udało się znaleźć po 5 dniach intensywnych poszukiwań. – Spędziliśmy 17 godzin, jeżdżąc sonarem tam i z powrotem po tym samym obszarze – powiedział dziennikarzom John Geiger. – Długo nie było nic interesującego. Byłem gotowy się poddać, ale przypomniały mi się słowa Shackletona: „Cierpliwość, cierpliwość, jeszcze raz cierpliwość” – dodał. Po przeszukaniu obszaru o powierzchni 24 mil kwadratowych wreszcie na ekranie pojawiło się coś niezwykłego. Ale to jeszcze nie zwiastowało przełomu. Potrzeba było kolejnych godzin pracy sonaru, by zgromadzić więcej ujęć obiektu i móc orzec, że znaleziono Questa.
Na 150 lat
Wrak leżał ok. 400 m pod powierzchnią morza, ok. 15 mil morskich od wybrzeży Labradoru. Był oparty na stępce, a złamane maszty leżały powalone w pobliżu, na dnie. Całość jest w zasadzie nienaruszona.
Istnieją już plany powrotu badaczy na Morze Labradorskie jesienią tego roku, aby zrobić zdjęcia wraku za pomocą zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych. Wrak nie będzie wydobywany, pozostanie w miejscu, w którym jest.
Patronująca wyprawie wnuczka Ernesta Shackletona – Alexandra Shackleton powiedziała, że odnalezienie Questa było jej marzeniem. Od dawna czekała na ten dzień. Zbiegiem okoliczności – nikt przecież się tym nie sugerował – doszło do tego w roku, w którym mija 150 lat od urodzin jej dziadka. „Mój dziadek kupił Questa z zamiarem poprowadzenia kanadyjskiej wyprawy arktycznej” – powiedziała p. Shackleton. „Być może słuszne jest, że statek zakończył swoją historyczną służbę na wodach kanadyjskich. Od dawna czekałam na ten dzień i jestem wdzięczna tym, którzy dokonali tego niesamowitego odkrycia”.