Ów nietypowy sposób uwiecznienia nazwiska żołnierza łączy się z wydarzeniami 1914 r., kiedy to 12 sierpnia ok. godz. 14.00 wkroczyła do Kielc Pierwsza Kompania Kadrowa, prowadzona przez
kpt. Kazimierza "Herwina" Piątka.
Urodzony w Krakowie w 1888 r., student filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim, z zamiłowania i zawodu konserwator dzieł sztuki, w 1912 r.
wstąpił do Strzelca, ukończył wyższy kurs oficerski i przyjął pseudonim "Herwin". Pracował jako instruktor, bądź komendant samodzielnych kursów czy oddziałów. Miał duży udział w tworzeniu
Okręgu Krakowskiego Strzelca, a jego talenty zauważył sam marszałek Józef Piłsudski.
Z Oleandrów, gdzie krystalizowała się struktura organizacyjna I Kompanii Kadrowej, 6 sierpnia 1914 r. nastąpił wymarsz na Kielce. 8 sierpnia dowództwo przejął "Herwin" Piątek i 12
sierpniaprzekroczył most nad Bobrzą nazwany potem jego imieniem. Do Kielc Strzelcy wkroczyli poprzedzeni jedynie sztabem Kadrówki na koniach. Podczas wycofywania się z miasta "Herwin" i jego
żołnierze znajdowali się w strefie największego zagrożenia i silnego ognia.
26 września kpt. Piątek objął dowództwo 6. batalionu w ramach I Pułku Piechoty Legionów Polskich. Jego batalion uczestniczył w wielu potyczkach na Kielecczyźnie, m.in.
pod Laskami, Krzywopłotami, Łowczówkiem k. Tarnowa, gdzie "Herwin" został ciężko ranny. W 1915 r. z niedoleczoną raną wrócił na front i objął dowództwo 5. batalionu,
którym dowodził aż do śmierci. Brał udział w krwawych bojach pod Konarami - największej bitwie Legionów na Kielecczyźnie, gdzie I Brygada poniosła dotkliwe straty. Batalion "Herwina"
znajdował się cały czas na linii ognia. Piątek został ponownie ciężko ranny, osłaniając z kilkunastoma żołnierzami odwrót spod Kozinka. Zmarł 21 maja 1915 r., mając 27 lat. I Brygada
wyruszyła spod Konar za umykającym nieprzyjacielem, pozostawiając za sobą na tle ściany dębów, mogiłę zmarłego Kapitana.
Gen. Felicjan Sławoj-Składkowski, jego legionowy kolega, scharakteryzował go tak: "Typ ascety filozofa, nosił wielkie okulary, zza których patrzyły niebieskie, marzące oczy. Nawet jadąc konno nosił
na plecach tornister, ale w nim - komplet dzieł Słowackiego. Gdy był głodny - czytał poezje".
A miejsce, w którym postawiono most dedykowany kpt. "Herwinowi", od dawna było ważnym punktem strategicznym, uwzględnianym np. w planach partyzantów AK na Kielecczyźnie. Znacznie
wcześniej, bo w 1657 r. doszło ponoć w tym miejscu do starć z wojskami szwedzkimi. W nurcie Bobrzy zginęło ich tak wielu, że rzekę długo zwano Trupieńcem...
Wkraczający rokrocznie do Kielc Strzelcy i Orlęta, uczestnicy pamiątkowego marszu szlakiem I Kadrowej, mają okazję zatrzymać się na Słowiku, by wspomnieć imię walecznego kapitana
"Herwina".
Pomóż w rozwoju naszego portalu