"Dzięki Ci składamy, Panie, że powołałeś nas, abyśmy byli Twoim Kościołem i zesłałeś na nas
"Błogosławiony bądź Panie Boże, Królu wszystkich wieków. Wysławiamy Cię, Boże, za to, że z odległych krańców ziemi zgromadziłeś naszych przodków, aby tutaj zbudować wspólnotę wiary...".
Tymi słowami modlili się na początku czerwca br. parafianie, biskupi, księża oraz zaproszeni goście, zgromadzeni w parafialnym kościele św. Wojciecha w Schenectady (NY), świętując
w modlitewnym skupieniu 100-lecie istnienia polskiej parafii. Na łamach naszego tygodnika zapowiadaliśmy tę uroczystość, teraz garść bliższych informacji:
- Dla nas jest to kamień milowy oraz granica między przeszłością i przyszłością. Te 100 lat, to niezachwiany niczym fundament parafii, którą zbudowali nasi przodkowie - powiedział w czasie
obchodów 100. rocznicy powstania polskiej parafii ks. proboszcz Carl Urban. - Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z naszego zadania - musimy podtrzymywać narodowe i religijne
dziedzictwo.
Punktem głównym jubileuszowych uroczystości była Msza św., celebrowana przez ponad 40 kapłanów, której przewodniczył biskup Howard J. Hubbard.
- Nie możemy zapominać w czasie natłoku codziennych trosk i starań o dobra doczesne o tym, że Bóg powołał właśnie nas do świętości w dziele nowej
ewangelizacji - powiedział w homilii biskup Hubbard. - Trwająca na swej drodze od ponad wieku polska parafia, ma w tym działaniu ogromną rolę.
Polscy Kolumbowie
Prawie dokładnie 100 lat temu, bo 4 lipca 1903 r., w miejscu, gdzie stoi dzisiejszy kościół, odprawiona została pierwsza Msza św. w języku polskim. Później, w czasie
kolejnych siedmiu miesięcy, grupa kilkudziesięciu polskim imigrantów wybudowała drewniany kościół, szkołę oraz plebanię. Kilka lat później groźny pożar doszczętnie niszczy świątynię. Odbudowany w 1909 r.
w stylu gotyckim gmach, poświęcony w 1911 r., mieści do dziś w swych ławkach ponad tysiąc osób. Tuż obok kościoła powstała później szkoła oraz dom zakonny dla Sióstr
Zmartwychwstanek. Pierwszym proboszczem parafii był pochodzący z diecezji włocławskiej ks. Józef Gogolewski.
Na początku XX wieku Polacy przybywający do USA, w okolice Schenectady, tuż koło Alabany, stanowili tam drugą co do wielkości nację. Więcej było tu imigrantów z Niemiec. W owych
dniach Alabana oraz jej okolica były najszybciej rozwijającym się terenem w stanie Nowy Jork. Zamieszkujące Schenectad polskie rodziny (około 70), były bardzo silnie związane z polskimi
tradycjami z ojcowizną. Odcięte nagle od rodzinnej ziemi korzenie polskości, zmuszone do życia na obcej amerykańskiej ziemi, musiały szukać lekarstwa na tęsknotę za krajem. Polacy
jako społeczność ludzi wierzących, postanowili wybudować swój kościół i założyć własną parafię.
Już 1 grudnia 1902 r. pierwszy komitet organizacyjny budowy nowego polskiego kościoła wpłacił 25 dolarów depozytu na siedem parcel znajdujących się na wzgórzu w pobliżu ulic Crane
i Lansing. Już sześć miesięcy później, 4 czerwca 1903 r. w kościele pw. św. Wojciecha, odbyła się pierwsza uroczysta Msza św. Jeszcze tego samego dnia po południu polski proboszcz
udzielił pierwszego w historii polskiej parafii ślubu, a kilkanaście godzin później przyjął do grona parafian noworodka, chrzcząc go w parafialnym kościele.
Życie przy parafii, czyli jak w domu
Przybywający w te okolice wciąż nowi imigranci spowodowali wkrótce konieczność utworzenia polskiej szkoły parafialnej. Pierwszy Proboszcz zgromadził wokół siebie także wiele innych organizacji
polonijnych oraz towarzystw parafialnych, z których wiele wciąż działa. Sprawia to, że na spotkania towarzyskie do parafialnej salki Polacy przychodzą całymi rodzinami.
- Członkami tej polskiej parafii byli nie tylko moi rodzice, ale także dziadkowie - mówi jeden z młodych parafian, uczestniczący w uroczystym jubileuszowym nabożeństwie. - Doskonale
pamiętam, jak rodzice często mówili, że polski kościół jest dla nich drugim domem. Podobnie jest i dziś, choć w ławkach pięknej świątyni zasiada już piąte pokolenie polskich imigrantów.
- Ta parafia założona została przez Polaków dla ich dzieci i wnuków - powiedział proboszcz św. Wojciecha ks. Urban. - Ten kościół jest inny, bo wciąż można w nim wyczuć ducha
polskości i dlatego ludzie tu chętnie przyjeżdżają, czasami nawet z bardzo daleka.
Ksiądz Proboszcz, mimo że urodził się i wykształcił w Ameryce, doskonale mówi po polsku. Uważa bowiem, że nie można zapominać swych korzeni i ojczystego języka.
- Gdy człowiek nie wie skąd pochodzi, jest jak liść na wietrze - wyjaśnia Kapłan. - Każdy z nas musi mieć korzenie.
Parafianie "z Wojciecha" już od dawna doskonale zdają sobie sprawę, jak ważne jest kontynuowanie dzieła swych przodków. Jednakże wszyscy Polacy przebywający na obczyźnie, z dala od swego
ojczystego kraju, powinni zrozumieć, jak ważny jest duch etniczny. Serca naszych przodków były mocne i silne w wierze, marzenia wielkie, a wiara szczera. Nasi ojcowie
pełni byli nadziei w lepsze jutro. To dziedzictwo jest naszą największą siłą. Najlepszym sposobem, za pomocą którego możemy wyrazić wdzięczność naszym przodkom, będzie więc kontynuowanie
tradycji i wartości, które nam przekazali.
Pomóż w rozwoju naszego portalu