Pierwszą dekadę maja zdominowały dwa wydarzenia, które - na
pierwszy rzut oka - różnią się od siebie jak ogień i woda, jak cisza
i hałas, jak spokój i lęk. Z zasady wszystko je różni. Pierwsze dotyczy
krajów basenu Morza Śródziemnego: Grecji, Syrii, Malty; drugie naszej
ojczyzny - Polski. Pierwsze związane jest z modlitwą, podróżami,
spotkaniami i rozmowami; drugie dokonuje się w ciszy i skupieniu,
by "język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa". W pierwszym
chodzi o pojednanie i świadectwo wiary; w drugim o wykształcenie
i świadectwo szkolne. Oczywiście mowa jest o kolejnej podróży apostolskiej
Ojca Świętego Jana Pawła II oraz o tegorocznym, jak zwykło się go
określać - ostatnim starym egzaminie dojrzałości.
Zdaje się, że na próżno poszukiwać by elementów łączących
te wydarzenia. Papież wciąż otwiera nowe drzwi, wciąż stawia przed
sobą i przed Kościołem nowe wyzwania. Jak się okazało, poprzednie
tysiąclecie i nie tak dawno przecież zakończone obchody Roku Jubileuszowego
nie stały się powodem do odpoczynku i spoczęcia na laurach, ale wezwaniem
do mobilizacji sił, by jubileusz zaowocował w nowym tysiącleciu.
Niewątpliwie 93. pielgrzymka zagraniczna Ojca Świętego Jana Pawła
II te zadania realizuje. Mają one swoje bezpośrednie przełożenie
w otwarciu granic prawosławnej Grecji, w otwarciu bram meczetu Omajjadów
w Damaszku, we wspólnej modlitwie o pokój w cerkwi na Wzgórzach Golan,
w zaproszeniach wystosowanych do głowy Kościoła katolickiego przez
prezydentów odwiedzanych przez niego krajów. Kolejne podróże apostolskie
Papieża, spotkania z młodzieżą, modlitwy o pokój, nabożeństwa ekumeniczne,
beatyfikacje to powiew ożywczego wiatru, to nieustanna zachęta do
odnowy życia wiary. Cóż to ma wspólnego z maturą? Zwłaszcza że w
tym roku zamiast ożywczego powiewu przeważa raczej dekadentyzm i
lęk, gdyż po raz ostatni (prawdopodobnie!) absolwenci szkół średnich
zdają maturę na starych zasadach. Co będzie za rok, tego nikt nie
wie i choć organizowane były próbne matury na nowych zasadach, to
generalnie wszyscy (zwłaszcza uczniowie) boją się ich, tłumacząc,
że system edukacyjny, przez jaki przeszli, ponoć nie przygotował
ich do nowej formy egzaminu, gdzie trzeba bardziej wykazać się myśleniem
i analizowaniem faktów niż encyklopedyczną wiedzą.
Pozornie wszystko dzieli papieskie pielgrzymowanie i
egzamin dojrzałości. Inne jest miejsce - po jednej stronie kraje
śródziemnomorskie, po drugiej - kraj byłego bloku wschodniego; różni
bohaterowie wydarzeń - starzec w białej szacie kontra młody człowiek
w białej koszuli z pluszową maskotą na szczęście; odmienny rytuał,
przebieg, protokół. W gruncie rzeczy chodzi jednak o to samo. Chodzi
bowiem o dojrzałość. Dojrzałość konkretnego człowieka. I drugorzędne
ma znaczenie, czy ta dojrzałość sprawdzana jest w rozmowie z tysięczną
rzeszą młodzieży w Damaszku, czy nad białą kartką papieru w licealnej
sali gimnastycznej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu