Rządy prawicy historia oceni zapewne jako czasy reform - mniejsza
już czy udanych. Jedną z ostatnich jest reorganizacja armii, a więc
głównie jej uszczuplenie. W ten sposób przestała istnieć jednostka
w Czerwonym Borze, a pamiątki po niej możemy oglądać w Muzeum Północno-Mazowieckim
w Łomży na wystawie czynnej do września.
Historia jednostki jest bardzo po polsku... paradoksalna.
Jej zręby powstały już w 1945 r., kiedy powstał Korpus Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, a w skład którego wchodziła Podlaska Jednostka KBW.
W 1952 r., już pod nazwą 2. Samodzielnego Batalionu Operacyjnego,
została przeniesiona z Białegostoku do Grajewa. To stamtąd w 1972
r. wyruszyła pierwsza grupa żołnierzy do Czerwonego Boru. Batalion
w 1993 r. przemianowano na 2. Pułk Zabezpieczenia Nadwiślańskich
Jednostek Wojskowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Potem znaleziono
jeszcze patrona, który miał być pomostem łączącym jednostkę z przedwojenną,
jakże chlubną tradycją 18. Dywizji Piechoty.
Już w momencie utworzenia Dywizji żołnierze musieli przystąpić
do walki. Ale też nie był to wcale ich chrzest bojowy, ponieważ swój
szlak rozpoczęli już wcześniej we Włoszech i Francji, w ramach tzw. "
Błękitnej Armii" gen. Józefa Hallera. Po przybyciu do kraju wojna
z bolszewikami jeszcze raz wystawiła ich patriotyzm na poważną próbę.
18. Dywizja brała udział w walkach o Lwów, zdobyła Kamieniec Podolski
i Mohylów, zaś w walkach odwrotowych stanowiła ariergardę armii gen.
Iwaszkiewicza. Ze swych zadań wywiązała się bohatersko, uzyskując
zaszczytne miano "Żelaznej Dywizji". I trzeba powiedzieć, że nigdy
sobie tego tytułu nie pozwoliła odebrać...
W kampanii wrześniowej "Nieugiętą Dywizją", bo i tak
została nazwana, dowodził patron jednostki w Czerwonym Borze - płk
Stefan Kossecki, który był szczególnie predysponowany do prowadzenia
tego zasłużonego zgrupowania. Był świetnie wyszkolonym dowódcą, przecież
sam wykładał w Szkole Podchorążych Piechoty w Bydgoszczy, gdzie był
później dyrektorem nauk. Był też komendantem Szkoły Podchorążych
w Zambrowie. Znakomitym kwalifikacjom wojskowym towarzyszył równie
wybitny hart ducha. Po raz pierwszy Kossecki wykazał się walecznością
w 1915 r., gdy będąc porucznikiem w wojsku carskim, swoją odwagą
ocalił na Węgrzech dywizję. Został, co prawda, przez cara Mikołaja
II odznaczony, ale jednocześnie musiał się pogodzić ze stratą prawej
dłoni. A więc, właściwie u progu kariery wojskowej Stefan Kossecki
był już inwalidą! Ale bohaterem pozostał nadal - nawet w czasach
pokoju. Wspominała jego żona, że siła woli pułkownika "doprowadziła
do takiego stopnia opanowania swego kalectwa, że braku prawej ręki
nie odczuwał ani on sam, ani jego otoczenie, a nawet najbliżsi".
W końcu przyszedł wrzesień 1939 r. i z nim sprawdzian,
czy "Żelazna Dywizja" i nie mniej "żelazny" dowódca zdążyli zardzewieć.
Nie ma lepszej oceny niż ta, gdy zostanie wystawiona przez wroga.
Niemieccy generałowie - Guderian, Falkenhorst z całym szacunkiem
wyrażali się o pułkach 18. Dywizji Piechoty: 33. Pułku Piechoty (
Łomża), 42. PP (Białystok), 71. PP (Zambrów), 18. Dywizjonie Artylerii
Ciężkiej (Zambrów), 18. Pułku Artylerii Lekkiej (Ostrów Mazowiecka)
. Od tej chwili Dywizja była już nie tylko "Żelazna", ale i "Nieugięta"
. Rzeczywiście, 100-kilometrowy odcinek Narew - Biebrza broniła aż
do rozkazu odwrotu (przez 12 dni), całkowicie okrążona w rejonie
Zambrowa przedarła się do Andrzejewa, by tam polec bez kapitulacji.
Ciężko ranny dowódca trafił najpierw do niewoli niemieckiej, a potem
sowieckiej. Właściwie nie wstając z łóżka, został przewieziony do
Archangielska, by wraz z innymi więźniami znaleźć się na zmurszałej
barce, którą bolszewicy po prostu zatopili na Morzu Białym (!)
Ocaleni żołnierze "Żelaznej" i "Nieugiętej" jednocześnie
Dywizji stali się kadrą partyzanckiej 18. Dywizji Armii Krajowej.
Tej samej, której oddziały musiały toczyć boje po 1945 r. z... Podlaską
Jednostką Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. A więc tą, która później
przemianowując się wielokrotnie i stacjonując już w Czerwonym Borze,
przyjęła za patrona płk. (pośmiertnie generała brygady) Stefana Kosseckiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu