Na Wileńskiej, Targowej, Ząbkowskiej, Brzeskiej i na Stalowej stoją pośrodku przepastnych podwórek - studni, pomiędzy huśtawkami, ławeczkami i pojemnikami na śmieci. Podwórkowe kapliczki na starej Pradze stoją w miejscach, gdzie rzadko dochodzi słońce, gdzie często panuje wieczny cień.
Wileńska 5
Reklama
- Ile kto miał, na ile kogo było stać, bo nie każdy mógł dać
tyle, ile by chciał, złożyliśmy się i kapliczka została odbudowana
- opowiada Urszula Ciesielska, lokatorka z czwartego piętra. Składali
się zarówno lokatorzy, jak i "dzikusy", czyli mieszkający w kamienicy
na dziko, bez przydziału. Pani Ciesielska uważa, że właśnie "dzikusy"
więcej serca wkładają w to podwórko niż osoby mające stały meldunek.
Pośrodku podwórka-studni ogrodzona siatką, przybrana kwiatami stoi
Matka Boska. Skąd wzięła się na Wileńskiej 5? - Podobno ktoś przyniósł
ją w darze, ale nie wiadomo kto.
Więcej powie Barbara Michalska, lokatorka z II piętra,
która mieszka tutaj od 36 lat. - Podobno kapliczka na Wileńskiej
pod piątym stanęła podczas wojny, jeszcze przed powstaniem, w 1943
r. I stoi do dziś i będzie stała, gdyż jest potrzebna ludziom z kamienicy.
- Na głos się modlą. O wszystko. A przede wszystkim o to, by ludziom
żyło się lepiej.
- A jak żyje się ludziom w tej starej kamienicy? Widać
gołym okiem. Zmurszałe okna, skrzypiące schody, nieotynkowane, popękane
ściany, światło dochodzi tylko do frontówki, oficyny w wiecznym mroku.
Był czas, że woda lała się ciurkiem, a mimo to komorne było wciąż
wyższe. Lewa oficyna ponoć ulega przechyłowi, a stałych lokatorów
na palcach można policzyć, reszta to "dzikusy". Mimo to Barbara Michalska
kocha kamienicę. Mogła mieszkać na Saskiej Kępie, bo tam dostała
zakładowe mieszkanie. Uciekła jednak z blokowiska, i wróciła na stare
śmieci, na Wileńską pod 5. Tam w betonie nie rosły jej kwiatki, nikt
do drzwi nie zapukał. - Tutaj czuje się na każdym kroku ludzkie serce.
Jeden drugiemu powie dzień dobry, a kiedy małe dziecko o tym zapomni,
wtedy mu się przypomina: A co, mamusia nie nauczyła mówić dzień dobry?
Ludzie, choć biedni, to jednak sobie pomagają i nie dopuszczą,
by komuś działa się krzywda.
Kiedy panią Wileńską (nazwisko takie samo jak nazwa ulicy)
chcieli z czwórką drobiazgu wyrzucić na bruk bo nie płaciła czynszu,
wszyscy lokatorzy solidarnie stanęli w jej obronie. A z czego miała
płacić, kiedy tylko mąż pracuje? Mieszkańcy kamienicy wezwali jedną
ze stołecznych gazet i Telewizyjny Kurier Warszawski - eksmisja została
wstrzymana. Wileńscy mieszkają do dziś. To właśnie w ich oknie suszy
się dzisiaj pranie.
- Tutaj, na tym podwórku nikt głodny nie chodzi. Nawet
najgorszemu alkoholikowi da się kawałek chleba - zapewnia pani Ciesielska.
Targowa 64
Dwie figurki Pana Jezusa, jedna większa, druga mniejsza, stoją
obok siebie na świeżo skopanej ziemi. Otoczone są krzewami bzu i
dzikiej róży. Większy Pan Jezus jest bez jednej ręki, mniejszy leżał
na śmietniku.
- W tamtym roku go znalazłam - opowiada Ewa Wojcieszkiewicz
z parteru. Od razu go zobaczyłam i wesoło nie było mi na pewno.
Pani Ewa z okien swego mieszkania widzi, jak czasami
ktoś żegna się przed kapliczką, czasami świeczkę ustawi.
Na Boże Narodzenie pośrodku skwerku lokatorzy ustawiają
choinkę z bombkami; od razu jakoś inaczej robi się wtedy człowiekowi
na duszy. Zdaniem pani Wojcieszkiewicz na każdym podwórku potrzebna
jest kapliczka, choćby maleńka, skromna, ale niech stoi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Targowa 62
Reklama
Nie wszyscy są zadowoleni, że za frontówką, pośrodku podwórka
stoi kapliczka.
- Dzieci nie mają gdzie grać w piłkę - skarżą się niektórzy.
- A mnie dusza się raduje - mówi Julia Leoniak. - Gdy
wyjdę na balkon i spojrzę w dół, na piękne kwiaty, zieloną trawkę,
przecudną jarzebinę i naszą Matkę Boską. To życie nasze, wszystko,
co mamy.
Julia Leoniak wraz z mężem zajmuje mieszkanie na drugim
piętrze, wejście od podwórka przez balkon. Na maleńkim balkonie przebywa
całymi dniami mąż pani Julii, który 16 lat temu bardzo ciężko zachorował.
Skierowany na kobalty liczył minuty i godziny życia. Lekarka ze szpitala
powiedziała krótko; przykro mi, ale mąż dawno nie powinien żyć. Tymczasem
pan Leoniak wciąż żyje, czy to nie cud? - Wierzę, że to Matka Boska
Praska życie mu przedłuża - mówi pani Julia.
Matka Boska Praska - tak pani Julia nazwała figurkę stojącą
pośrodku podwórka. - Praska, bo ma w opiece ludzi z Pragi. Są na
to dowody. Choćby fundator kapliczki, swego czasu niezbyt zamożny
człowiek, ale zdobył się na kupno figurki, postawienie płotka. I
nie czekał długo... Dorobił się na stadionie, kupił dom, plac. Żonę
szanuje, dzieci kocha i na kwiaty do kapliczki nigdy nie żałuje.
I jeszcze jeden fakt. Kilka lat temu w nocy u sąsiadów
- państwa Leoniaków - wybuchł pożar i całe mieszkanie stanęło w ogniu,
ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Czy to nie kolejny cud?
Ząbkowska 7
Przed posesją nowe chodniki i na nowo układana granitowa nawierzchnia
jezdni. Nawet szyny tramwajowe biegną tu jak niegdyś, choć tramwaj
dawno nie kursuje. Wzdłuż chodnika stylowe latarnie, na pamiątkę
dawnych czasów, starej Pragi.
W podwórku, pod daszkiem z karbowanej blachy stoi figurka
Matki Boskiej. Od wojny tu stoi. Zdaniem wielu, najładniejsza to
kapliczka w okolicy. Ogrodzona, ozdobiona kwiatami, zadbana. Wokół
niej też czyściutko, teren wysprzątany, zamieciony. Zasługa to gospodyni
domu i jej pomocników.
Na Ząbkowskiej pod "siódemką" niektórzy jeszcze gdzieś
pracują, tam gdzie pracę znajdą, najczęściej za grosze. Sporo też
emerytów, rencistów, a i wielu lokatorów już umarło. Nie mieszkają
tu bogaci, raczej biedni ludzie. - Może to i lepiej - mówi gospodyni
- bo to biedny prędzej świeczkę zapali przed figurką.
Ona sama czasami staje przed kapliczką, aby chwilę porozmawiać.
Najczęściej mówi tak; daj mi siłę, bym mogła opiekować się tym domem,
daj nam też spokój, daj bezpieczeństwo.
Ząbkowska 11
I jeszcze jedna kapliczka, w kwiatach cała. - Mnie się wydaje
- mówi lokatorka - że kapliczka to cały urok podwórka. Wyjrzeć z
okna na kapliczkę, kwiaty, zieleń, zupełnie co innego niż spojrzeć
na śmietnik czy tylko samochody. Kapliczka to urok podwórka.
Już dalej, tam gdzie nowe bloki, nie idę Ząbkowską. Nowe
bloki z balkonami, oknami pełnymi słońca i z ochroną. Podwórka też
tam inne, więcej zieleni i miejsca dla dzieci. Tylko że nie ma tam
już kapliczek...