Reklama

Dziecko Syberii (II)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po dwóch latach spędzonych na Syberii zawieziono nas do Kazachstanu. W tym okresie zachorowała poważnie nasza babcia - mama naszego taty i wkrótce zmarła. Rodzina to bardzo przeżyła, szczególnie starsze siostry, którymi babcia opiekowała się, gdy były małe. Równocześnie ciężko chorował nasz tato. Nie było sposobu, aby go ratować. Wił się często z bólu i krzyczał. Szczególnie ciężki był dla niego brak pożywienia, bo kwasy nie mając co trawić, trawiły śluzówkę żołądka. Powstały wrzody i to nie tylko wewnątrz, ale też na całym ciele. Nieraz w bólu prosił o śmierć. Mimo to oddawał swoje porcje jedzenia dzieciom. Moje siostry z przejęciem wspominały moment śmierci taty. Średnia siostra Tosia opowiadała mi, jak będąc jeszcze małym dzieckiem słyszała, jak z bólu głośno jęczał, aż wreszcie zamilkł. Dla rodziny, a głównie dla mamy, był to cios nie do opisania. Tato miał tylko 49 lat. Był człowiekiem dobrym, uczciwym, zawsze pomagającym innym. Miałam zaledwie 2 lata, kiedy umarł, ale znam go z opowiadań rodziny. Zawsze był mi bliski i kochany. Mama straciła wtedy wielką podporę w tym tak trudnym okresie. Została sama z sześciorgiem dzieci. Musiała bardzo zaufać Bogu, żeby się nie załamać. Zaufała Mu bez reszty!
Pozostaliśmy w Kazachstanie przez następne 4 lata. Od drugiego roku życia zaczęłam się lepiej rozwijać. Moje trochę starsze rodzeństwo: Tosia i Wiktor było zmuszone, aby pomagać przy opiece nad dziećmi lub w gospodarce u Kazachów. W ten sposób można było zdobyć coś więcej do jedzenia. Siostra Józefa też była niestrudzona w zdobywaniu pożywienia, nieraz narażając się Kazachom. Mężczyźni, tubylcy często zaglądali do naszej lepianki. Pewnego razu zmusili nas nawet do wyprowadzenia się z niej, twierdząc, że nasz brat Bolek wybuduje nam drugą. Pamiętam chwile, kiedy wielka owłosiona głowa z brodą ukazywała się w naszym małym okienku, domagając się czegoś. Czasami Kazachowie wprost żadali od mamy, aby oddała im najstarsze córki, które były już ładnymi podlotkami. Mama zawsze próbowała ratować sytuację. Pewnego razu o mojej najstarszej siostrze Władzi powiedziała, że jest mężatką, a ja jestem jej dzieckiem. Wszystko po to, aby odegnać natrętów. Trochę ich to powstrzymało. Tak w trudzie, głodzie i różnych kłopotach przetrwaliśmy w Kazachstanie te lata.
Wreszcie nastąpił czas powrotu do Polski. Wszyscy byliśmy z tego powodu bardzo radośni. Radość tę jednak zaćmiła myśl, że nie było już z nami naszego taty. Mama zabrała nas na grób taty, aby się z nim pożegnać. Bardzo cierpiała, bała się przyszłości, ale równocześnie z płaczem powtarzała, że Bóg jest dobry i Jemu trzeba ufać. Kiedyś po latach zapytałam mamę, co było najtrudniejsze w czasie pobytu na Syberii i w Kazachstanie. Odpowiedziała, że wiele rzeczy, ale brak Mszy św. i sakramentów potęgował ten ból niesamowicie. Cierpiała bardzo z powodu braku pokarmu duchowego.
Długi powrót do Polski w wagonach towarowych wywarł na mnie niezapomniane wrażenie. Najbardziej utkwiły mi momenty, kiedy pociąg od czasu do czasu przystawał. Pozwalano wtedy ludziom wysiąść na chwilkę, aby coś ugotować. Zdarzało się jednak, że pociąg ruszał nagle i pozostawiał niektóre osoby w stepie. Po takim zdarzeniu rozlegał się płacz, czasem dzieci za rodzicami, czasem rodziców za dziećmi, czasem mężów lub żon... Bałam się takich momentów i razem z mamą modliłam się za tych, którzy cierpieli. Matka mówiła mi: „Módl się, Bóg pocieszy tych wszystkich”.
Po długiej wędrówce znaleźliśmy się na Ziemiach Zachodnich, tzw. Odzyskanych, gdzie wysadzono nas na rynku jakiegoś miasteczka. Byliśmy na swojej ziemi i tylko w tym, co mieliśmy na sobie. Dla mnie jako małego dziecka, mimo wielkiej biedy, był to inny, bardzo ciekawy świat. Stałam urzeczona, tym bardziej, że znalazłam pierwszą w życiu lalkę. Wprawdzie zaraz musiałam oddać ją nieznajomej rozpaczającej dziewczynce, ale nie straciłam ducha. Wszyscy rozeszli się za poszukiwaniem jakiegoś mieszkania, które stały puste po wysiedlonych niemieckich rodzinach. W niektórych domach stały jeszcze nakrycia na stołach po nieskończonym posiłku. Im też nie dano wiele czasu...
Później nieraz myślałam, co za dziwny świat, raz nam zabrano wszystko, a tutaj innym rodzinom. Nagle usłyszałam głos mojego przyszłego szwagra, aby wybrać ten dom, bo tam są ziemniaki w piwnicy. Przecież, mając dach nad głową i ziemniaki w piwnicy, można było coś zapoczątkować.
W tym miasteczku nie pozostaliśmy jednak długo. Moje starsze rodzeństwo, już niemal dorosłe, próbowało przez pewien okres znaleźć coś lepszego. Przez rok tułaliśmy się na Ziemiach Zachodnich, wędrując z jednego miasteczka do drugiego. Wreszcie osiedliliśmy się w Berlinku w szczecińskim. Starsze rodzeństwo próbowało zdobyć jakieś wykształcenie. Straciło 6 lat, więc trzeba było je nadrobić.
Wkrótce okazało się, że nasza najstarsza siostra Władzia jest poważnie chora na gruźlicę i to odmianę nieuleczalną. Średni Wiktor brat, jeszcze niepełnoletni, miał poważną wadę serca. Mama umęczona wywózką i nowymi turdnościami nie wiedziała, co robić. Chciała bardzo utrzymać przy życiu najstarszą córkę, w której często znajdowała duchowe wsparcie, a tu jeszcze chory syn Wiktor, niepełnoletnia córka Tosia i ja w wieku przedszkolnym. Wszyscy potrzebowaliśmy pomocy, a nie było żadnych środków finansowych. Byłam niesamowicie żywym dzieckiem. Wychowana na stepach Kazachstanu, przyjechałam do Polski z dużą ilością wyuczonych polskich wierszyków i piosenek. Byłam bardzo sprytna jak na małą dziewczynkę. Nie bałam się niczego, a nowy świat mnie zachwycał. Wymykałam się z domu, by godzinami oglądać domy, wystawy, a przede wszystkim gruzy. Lubiłam też śpiewać i tańczyć na ulicy. Choć byłam z reguły posłuszna, to nie mogłam się oprzeć mojej ciekawości. Kochałam bardzo najstarszą siostrę i ciągle wskakiwałam jej na kolana, choć nie było wolno mi, bo przecież ona poważnie chorowała i mogła mnie zarazić.

cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp do usunięcia religii ze szkół

2024-05-17 12:47

[ TEMATY ]

wywiad

religia w szkołach

Karol Porwich/Niedziela

Projekt nowego rozporządzenia Ministra Edukacji jest to inicjatywa mająca się przyczynić do wypchnięcia nauki religii z polskich szkół i przedszkoli - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Stanisz z Katedry Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Ekspert zwraca uwagę, że w świetle obowiązującego prawa, decyzje związane ze zmianą warunków nauczania religii w publicznym systemie oświaty powinny być dokonane „w porozumieniu” z Kościołem katolickim i innymi związkami wyznaniowymi, a nie jedynie po przeprowadzeniu konsultacji publicznych.

Marcin Przeciszewski, KAI: W ostatnich dniach kwietnia do konsultacji publicznych skierowany został projekt rozporządzenia MEN zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizacji nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach (https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/123 84702/katalog/13056494#1305649). Projekt ten zakłada dużo większe niż do tej pory możliwości łączenia uczniów uczęszczających na lekcje religii w grupy międzyoddziałowe, obejmujące uczniów na tym samym poziomie nauczania oraz w grupy międzyklasowe, zbierające uczniów z różnych poziomów kształcenia. Co Ksiądz Profesor na to?

CZYTAJ DALEJ

Papież: katakumby będą ważnym miejscem jubileuszowym; tam wszystko mówi o nadziei

2024-05-17 14:42

[ TEMATY ]

papież Franciszek

rok jubileuszowy

Jubileusz 2025

Monika Książek

W katakumbach wszystko opowiada o życiu po śmierci, o uwolnieniu od niebezpieczeństw i samej śmierci przez Chrystusa - mówił Franciszek do członków Papieskiej Komisji Archeologii Sakralnej, troszczącej się o dawne chrześcijańskie cmentarze. Jak przypominał papież, to tam pielgrzymowali pierwsi chrześcijanie, choćby po to, by oddać cześć świętym: Piotrowi i Pawłowi. To wszystko sprawia, że katakumby idealnie wpisują się w temat Jubileuszu 2025 r., który brzmi: „Pielgrzymi nadziei”.

Franciszek wyraził uznanie dla działalności komisji, wspominając m.in. o cieszących się dużym zainteresowaniem Dniach Katakumb, które są organizowane dwa razy do roku. Instytucja dzięki współpracy z różnymi uniwersytetami wciąż koordynuje ponadto badania archeologiczne na terenie całych Włoch.

CZYTAJ DALEJ

O ducha służby, miłosierdzia - rozpoczęły się rekolekcje pracowników Służby Zdrowia

O ducha służby, miłosierdzia, cierpliwości i pokoju modlą się na Jasnej Górze w przededniu Pięćdziesiątnicy, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego, uczestnicy dwudniowych rekolekcji środowiska medycznego. Odbywają się one po raz 44., zostały zapoczątkowane przez bł. ks. Jerzego Popiełuszko. - Uczył nas, nawet swoją postawą, jak mieć serce dla człowieka - mówią pielęgniarki, które pamiętają pielgrzymki z bł. ks. Jerzym.

Maria Labus z Katowic dyplom pielęgniarski otrzymała w 1958r. Jedną z pierwszych pielgrzymek, które zapamiętała to ta, której towarzyszył bł. ks. Jerzy. - To śmieszne co powiem, ale wydawało mi się, że to taki młody ksiądz – przyznała przytaczając jednocześnie swój obraz błogosławionego księdza kiedy siedział na stopniach ołtarza z ręką na policzku. - Cichutki, nigdy nie wiedział dlaczego się go ludzie czepiają o kwestie polityczne – opowiadała pielęgniarka dodając, że bł. ks. Popiełuszko kierował się sercem i służbą Bogu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję