Po pojmaniu Jezusa w Ogrójcu zaprowadzono Go zaraz do najwyższego kapłana Kajfasza. Pomimo późnej pory Kajfasz zwołał Wysoką Radę, zwaną Sanhedrynem. Liczyła ona 72 osoby i składała się z arcykapłanów, uczonych w Piśmie, przedstawicieli rodzin kapłańskich oraz arystokracji żydowskiej. Wysoka Rada rozpatrywała i sądziła ważne sprawy. Ta sprawa była bardzo ważna, dlatego mimo nocy, spożytej Paschy i święta, Sanhedryn zebrał się, aby osądzić Nauczyciela z Galilei. Według prawa, aby wydać wyrok, potrzeba było zgodnego świadectwa dwóch świadków. Kapłani mieli przygotowanych wielu fałszywych świadków, ale nie byli oni zgodni ze sobą. „W końcu stanęli dwaj i zeznali: On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować” (Mt 26,60-61).
Był to poważny zarzut. Zamach na świątynię był zamachem na wiarę, na Boga samego i za to groziła kara śmierci. Ale Jezus miał odbudować przybytek w ciągu trzech dni jakąś nieludzką siłą. Nie było wyraźnej podstawy do wydania wyroku śmierci. Jezus milczał, nic nie odpowiadał. Wówczas arcykapłan Kajfasz zdecydował się na użycie ostatecznego argumentu: wstał z tronu i głośno, aby go wszyscy słyszeli, powiedział: „Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?” (Mt 26,63). Żydom z szacunku dla drugiego przykazania Bożego, które zabraniało wymawiać bez potrzeby imię Boże, nie wolno było go używać. Zamiast słowa „Jahwe” - Bóg mówili: „Adonaj” - Pan, lub „Sabaoth” - Stworzyciel. Jedynie najwyższy kapłan miał prawo w ciągu roku 2-3 razy go użyć. Teraz Kajfasz w chwili ważnej i dramatycznej skorzystał z tego prawa.
Jezus stał przed prawowitym kapłanem i jako człowiek mu podlegał. W świątyni jako Dziecię był ofiarowany, tu przychodził się modlić. Teraz nie mógł milczeć. Odpowiedział wyraźnie: „Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich” (Mt 26,64). Na te słowa Kajfasz rozdarł z oburzenia swe szaty i zawołał: „Słyszeliście? Jest człowiekiem, a nazywa się Bogiem. Co wam się zdaje?”. Wszyscy zawołali: „Winien jest śmierci za bluźnierstwo” (por. Mt 26, 65-66). Na Jezusa wydano wyrok. Gdyby wtedy nie odpowiedział, kim jest, lub odpowiedziałby wymijająco, nie byłoby podstawy do wydania na Niego wyroku śmierci.
Zaczęło się teraz poniżanie Więźnia skazanego na śmierć. U Żydów wyrazem najwyższej pogardy było plucie w twarz. Podchodzili więc wszyscy i pluli Jezusowi w twarz. Jezus milczał. Później, aby jeszcze bardziej nasycić swą nienawiść, założyli szmatę na Jego głowę, aby sobie nie pobrudzić rąk oplutą twarzą i bili Go, mówiąc: „Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył!” (Mt 26, 68). Jezus milczał.
Milczący Jezus zawstydza nas. Gdy doznajemy od kogoś oszczerstw, poniżeń, słyszymy o nas złe słowa i osądy, zwykle odpowiadamy gniewem, obrażamy się. Wielki Post to czas specjalny. To czas prośby o światło Boże, czas nawrócenia. Patrzmy na Jezusa niewinnie osądzonego, krzywdzonego, bitego i nie tylko podziwiajmy Go i Mu współczujmy, ale prośmy, abyśmy kontemplując Jego Oblicze, pamiętali o Jego słowach: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29).
Pomóż w rozwoju naszego portalu