W wigilię 20. rocznicy śmierci kard. Wyszyńskiego po raz pierwszy
zorganizowano rajd szlakiem Prymasa Tysiąclecia. "Przetarcie" blisko
15 kilometrowej trasy stało się możliwe dzięki inicjatywie Centrum
Duszpasterstwa Młodzieży i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Pierwszym przystankiem był Nasutów, a dokładniej tamtejszy kościół,
przy którego ołtarzu ks. Stefan Wyszyński odprawiał nabożeństwa.
Wyprawę zainaugurowano nabożeństwem majowym. Zaraz po nim udano się
do gospodarstwa p. Bronisławy Gospodarek, gdzie podczas II wojny
światowej ukrywał się ks. Wyszyński. Pojawił się tam wraz ze swoją
matką i przyrodnią siostrą. Przebywał w tym miejscu przez 6-7 tygodni.
Z pewnością warto zwrócić uwagę na fakt, iż nikt z gospodarzy nie
wiedział, kim są przybysze. Nie przedstawili się, a sam ks. Wyszyński
miał unikać odpowiedzi na to pytanie twierdząc, że jeszcze przyjdzie
na to czas. To, że gościli duchownego, również było dla nich tajemnicą.
Wiedzieli o tym tylko księża. Odchodząc i dziękując za gościnę ks.
Wyszyński polecił całą rodzinę opiece Matce Najświętszej.
Kolejny przystanek był w miejscu dawnego folwarku (obecnie
jest tu szkoła) posiadłości Zamoyskich. W tym miejscu istniała kiedyś
kaplica. Tutaj codziennie przez dwa miesiące ks. Stefan Wyszyński
odprawiał Mszę św. Odprawiał ją bardzo rano i dlatego mało kto, z
wyjątkiem pracowników, widział go jak przybywa w to miejsce. Po krótkim
postoju nadeszła pora dalszego marszu. Aby dotrzeć do kolejnego przystanku,
trzeba było przebyć jeszcze 5 km drogi, której dłuższy odcinek wiódł
leśnymi ścieżkami. Tę samą trasę wiele lat temu pokonywał późniejszy
Prymas Polski. Szedł tędy, aby odprawić Mszę polową dla oddziału
Armii Krajowej. Teraz pielgrzymi przecierający szlak po raz pierwszy,
również szli na podobną Mszę św. Przez drogę odmówiono Różaniec,
przeplatany fragmentami słów, jakie kard. Wyszyński kierował do Polaków.
Po drodze przez las grupa dotarła na miejsce starego tartaku. Tutaj
hrabina Zamoyska zatrudniała na stanowisku gajowych żołnierzy podziemia.
I właśnie dla nich Mszę św. odprawiał, również ukrywający się przed
Niemcami, ks. Stefan Wyszyński. Teraz Eucharystię odprawili ks. Mirosław
Ładniak (który przez cały czas prowadził tę pierwszą pielgrzymkę
śladami Prymasa), ks. Mieczysław [TB1]Puzewicz, a historię miejsca
przybliżył ks. kan. Henryk Olech, proboszcz z Nasutowa, który także
przyczynił się do zrealizowania całego przedsięwzięcia.
"Orły to wolne ptaki, bo szybują wysoko, a nie pełzają po
ziemi" - te słowa Prymasa często powtarzał ks. Jerzy Popiełuszko.
Teraz również zabrzmiały podczas Mszy św., która zainaugurowała (
miejmy nadzieję) tradycję lubelskich rajdów prymasowowskich. Słowa
o tym, aby "hartować ducha i wznosić się wysoko", właśnie jak te
orły, nabrały dodatkowego znaczenia przy świadomości, iż obecnie
trwają przygotowania do wyniesienia na ołtarze niezwykłego Prymasa.
Stało się to okazją do przypomnienia młodym pielgrzymom, że warto
mierzyć wysoko właśnie tak, jak te "prymasowskie" orły. Przesłań,
które przekazał patron pielgrzymki było dużo. W homilii ks. Puzewicz
przypomniał też o jedności, jaką głosił Prymas, ale też o potrzebie
wzajemnego przebaczenia. Element jedności pojawił się podczas kolejnego,
najdłuższego etapu rajdu, czyli drogi do Kozłówki. Jak na każdej
pielgrzymce, tak i tu był czas na bliższe poznanie swoich sąsiadów
i porozmawianie z osobami, z którymi do tej pory nie zamieniło się
ani słowa. Część uczestników rajdu przyłożyła się do zadania bardzo
sumiennie, wędrując z jednego końca grupy na drugi.
Wreszcie wszyscy szczęśliwie dotarli do pałacu w Kozłówce.
Tutaj znajduje się wmurowana tablica i popiersie Prymasa Wyszyńskiego,
upamiętniający jego pobyt. Uroczyście złożono kwiaty i odmówiono "
Pod Twoją Obronę". Finał rajdu miał miejsce w parku otaczającym pałac.
Na znużonych podróżników czekał gorący bigos i herbata. Był też czas
na to, aby przypomnieć historię posiadłości Zamoyskich, ze szczególnym
uwzględnieniem lat II wojny światowej, a przede wszystkim okresu
pobytu Prymasa. Jego związki z tym miejscem wiążą się z zawiłymi,
wojennymi losami. W pewnym momencie w Kozłówce pojawiły się siostry
Franciszkanki Służebniczki Krzyża. Poprzednio przebywały w Laskach,
ale kiedy ich posiadłość została zbombardowana, zdecydowały się na
przeniesienie do Kozłówki i utworzenie tu domu zakonnego. Potrzeba
było jeszcze księdza kapelana. Zaproponowano więc ks. Stefana Wyszyńskiego,
który już wówczas ukrywał się. Mimo niebezpieczeństwa zdekonspirowania
zdecydował się na przybycie tu 1 sierpnia 1940 r. Spędził w pałacu
13 miesięcy. Z pewnością można więc powiedzieć, iż cały rejon został
naznaczony obecnością tej niezwykłej postaci.
Na koniec rajdu przyszedł też czas na rozrywkę. Organizatorzy
zaprosili zespół "Faux Pas", aby zaprezentował swój repertuar w kozłowieckim
parku. Mimo zmęczenie drogą część osób żwawo skakała nieopodal sceny
w rytm muzyki. Zespół zakończył koncert instrumentalnym popisem o
intrygującym tytule "Drugie kuszenie Ewy" oraz modlitwą "Ojcze Nasz"
odśpiewaną po grecku. Tym akcentem zakończył się pierwszy, historyczny (
co często podkreślano) rajd szlakiem imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
[TB1] Wstyd się przyznać ale nie jestem pewien imienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu