12 kwietnia br. na Małej Sali Teatru łódzkiego będzie miała miejsce premiera spektaklu Zmartwychwstałe Wiersze. Na spektakl składają się utwory: Jacka Bieriezina, Doroty Chróścielewskiej, Zbigniewa Dominiaka,
Jerzego Jarmołowskiego, Zbigniewa Kosińskiego, Mariana Piechala, Andrzeja Sawczenki, Jerzego Waleńczyka w reżyserii Mariana Glinkowskiego według scenariusza Tomasza Bieszczada, Mariana Glinkowskiego przy
współpracy Andrzeja Arczewskiego. Opracowanie muzyczne jest dziełem Krzysztofa Kociszewskiego (grają: Krzysztof Kociszewski - gitara klasyczna, Piotr Przybył - skrzypce, Bogdan Grad -
gitara akustyczna). Występują: Katarzyna Żuk, Andrzej Jurczak, Dariusz Kowalski, Marek Lipski, Dariusz Majchrzak (gościnnie), Jacek Stefanik (gościnnie), Sławomir Sulej.
Widowisko przemawia do widza różnymi odcieniami poezji: od buntowniczych, kontestujących polityczne realia epoki wierszy Jacka Bieriezina, przez dowcipne zabawy konwencjami literackimi Jerzego Jarmołowskiego
i brawurowe, poetyckie błazenady Andrzeja Sawczenki, aż po głębokie w religijnym i humanistycznym wyrazie, liryki Doroty Chróścielewskiej.
Każdy z autorów, których wiersze tworzą scenariusz spektaklu, jest odrębną indywidualnością. Każdy z ośmiu łódzkich poetów, zmarłych w ostatnich latach, jest też wyjątkowym zjawiskiem na literackiej
mapie Polski. Nie bez przyczyny Łódź bywa określana mianem „imperium poezji” wśród miast naszego kraju. Zresztą miasto staje się często tłem dla dramatycznych wydarzeń opisanych w wierszach.
Śledzenie, jak Łódź jest opisywana, jak przeżywana przez poetów, wyrosłych na jej brukach, może być dla widza odrębną przyjemnością. Wiersze pozwalają też zrozumieć, jak wysoką cenę płaci się za „bycie
poetą”. Skala cierpienia, głębia ocen moralnych, która często przeraża - to cechy widzenia świata charakterystyczne dla wrażliwości poetyckiej.
Spektakl rozgrywa się na symbolicznym przystanku tramwajowym, jakby w przejściu pomiędzy Ziemią a Niebem. Już po śmierci, ale jeszcze przed życiem wiecznym. To jakby Czyściec, w którym poeci przystanęli
na chwilę, na ów krótki teatralny moment, aby ostatni raz rozliczyć się przed sobą z własnego życia i twórczości. To także ostatni moment dla publiczności, aby zechciała wiersze te zaakceptować, uznać
za „swoje”, aby wiersze te mogły w świadomości zbiorowej „zmartwychwstać”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu