Na chwałę Bożą
Ich dzieła bywają często bezimienne. Polichromie. Rzeźby. Obrazy. Wcale nierzadko jednak są nam pomocne w skupieniu. Tworzą modlitewny nastrój świątyni. Wiszą przy głównych czy bocznych ołtarzach. Są też niesione w procesjach jako wyobrażenie Jezusa Chrystusa czy Matki Bożej. Gotyckie, renesansowe, barokowe, współczesne
Jednym z tych anonimowych, choć już rozpoznawalnych przez fachowców, malarzy sakralnych jest Tadeusz Molga. Blisko sześćdziesięciolatek, urodzony w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Do dziś traktuje swój dzień narodzin jako „święto ruchome”. Warszawiak. Skromny, uśmiechnięty. Żonaty, ojciec czworga dzieci. Sam - najmłodszy z czwórki rodzeństwa. Choć maluje jeszcze obrazy o innej tematyce, gros jego dzieł skupia się na tematyce religijnej. Jego prace znajdują się w świątyniach w kraju i za granicą. W katedrach i wiejskich kościołach. Również w muzeach. Patrząc na rodzinny album, można by wnosić, że malować zaczął w wieku dwóch lat. Czarno-biała fotografia utrwaliła malucha w pracowni malarskiej - przed sztalugami z pędzlem w dłoni.
Choć jednak jako brzdąc rzeczywiście często bywał w pracowni ojca, wybitnego malarza sakralnego Jana Molgi, to sam zaczął malować dopiero przed egzaminami na warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Drogę do malarstwa wyznaczały mu pięcioletnie studia na historii sztuki. I tyleż samo lat spędzonych na studiach z zakresu konserwacji dzieł sztuki w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
CZYTAJ DALEJ