Reklama

Wiedza kosztuje

Niedziela warszawska 39/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To śmieszne - powiedziała mi ostatnio ubiegłoroczna absolwentka wyższej uczelni - teraz nie liczy się renoma uczelni, ale cena! To był komentarz dostrzeżonej w tramwaju reklamy zachęcającej do studiowania za 1 zł. Rzeczywiście, jeszcze 6 lat temu nie spotykało się krzyczących tytułów ulotek typu: "Chcesz studiować za złotówkę?!". Zresztą ten zwielokrotniony grosz okazuje się tylko chwytem reklamowym - tyle wyniesie wpisowe, jeśli do określonego czasu uiści się... kilkaset złotych za pierwszy miesiąc nauki.

Znamienne, że tegorocznych maturzystów wcale nie dziwi taka sytuacja - to są prawa rynku, trzeba sobie jakoś radzić - mówią. Konkurencja coraz większa, bo uczelnie prywatne wyrastają jak grzyby po deszczu.

Cyfra prawdę ci powie

Reklama

Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym z 1990 r. w tymże roku powstała możliwość zakładania szkół wyższych niepaństwowych, kształcących odpłatnie. W 1992 r. było ich w Polsce 11, w dwa lata później 56, natomiast obecnie, rejestrację Ministerstwa Edukacji Narodowej posiada już 195 placówek. Oprócz uczelni studia oferują także szkoły zawodowe. Nauka trwa tam przynajmniej 6 semestrów, absolwenci uzyskują tytuł licencjata lub inżyniera.

Wciąż najwięcej osób studiuje na uczelniach państwowych, jednak z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy decydują się na studia w szkole prywatnej. W stolicy można wybierać wśród ofert 54 uczelni, łącznie kształci się w nich 267,3 tys. studentów. Większość z tych placówek (46) to szkoły niepaństwowe, studiuje w nich 127, 4 tys. osób. Można by zatem z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że w jednej państwowej szkole wyższej uczy się więcej osób niż w kilku prywatnych. Czy liczba studentów w danej uczelni powinna decydować o jej renomie? Czasem jest to ważne kryterium w rankingach, wtedy uznana szkoła plasuje się gdzieś na ostatnich miejscach. Wydawałoby się więc, że przeliczanie studentów jest niepotrzebne i krzywdzące. W takim wypadku łatwo popaść w drugą skrajność - w ogóle nie zwracać uwagi na liczby.

Co natomiast jest istotne dla maturzystów? Wielu wybiera tę, a nie inną uczelnię ze względu na atrakcyjne, a więc niskie czesne. Czyżby zwycięsko z tej walki o studentów miały wyjść uczelnie, które utrzymają najniższe opłaty? Raczej nie, ponieważ już teraz szkoły pobierające wysokie czesne powinny tracić zainteresowanie wśród kandydatów. Warto pokrótce przedstawić te sumy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Za ile olej do głowy

Reklama

Ceny są bardzo zróżnicowane, dużo zależy od profilu. Większość uczelni niepaństwowych oferuje studia na kierunkach ekonomicznych - zarządzanie, marketing, bankowość, finanse - obleganych także na innych uczelniach. Wiadomo, iż im bardziej popularne studia, tym więcej kosztują. Opłaty zaczynamy od wpisowego, płatnego przy składaniu dokumentów, najczęściej wynosi to 200-500 zł, chociaż jedna ze szkół pobiera 990 zł. Poza tym na kierunkach wymagających specjalnych predyspozycji płaci się za sprawdzian umiejętności, na przykład z rysunku odręcznego na wydziałach architektury, zwykle wynosi to 70 zł. Niektóre uczelnie pobierają jeszcze dodatkowo opłatę rekrutacyjną (ok. 100 zł). Wszystkie te opłaty nie są zwracane w wypadku rezygnacji ze studiów. Często przepada także czesne za pierwszy miesiąc. Na kierunkach ekonomicznych wynosi ono około 2,5 tys. zł (chociaż jest uczelnia inkasująca 1 tys. zł) za semestr na studiach dziennych, zaoczne są o kilkaset złotych tańsze. Oprócz tego w wielu szkołach trzeba zapłacić jeszcze wpisowe na każdy kolejny semestr (150-400 zł). Większość placówek utrzymuje podobne ceny, pod tym względem wyraźnie odstaje Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych, tutaj student płaci 980 zł co miesiąc za studia dzienne.

Znacznie mniej musi wyłożyć na przykład student ochrony środowiska - w Wyższej Szkole Ekologii i Zarządzania miesięczne czesne za studia dzienne wynosi 490 zł, zaoczne kosztują 100 zł mniej. Studenci filologii polskiej, historii, pedagogiki w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku płacą 2,7 - 3 tys. zł za semestr, ale już bez dodatkowych opłat. Nasuwa się pytanie, czy wydając takie sumy na kształcenie, studenci nie marnują czasu i pieniędzy? Stosowny pogląd można sobie wyrobić już po pobieżnym poznaniu uczelni.

Na europejskim poziomie

Zdarzają się takie szkoły, gdzie można trafić na panią w dziekanacie, miłą i gotową udzielić pomocy, ale mało zorientowaną. Szkoła kształci licencjatów w specjalności zarządzanie małym i średnim przedsiębiorstwem, niestety nie wiadomo, ile osób tam się kształci. Pewnym usprawiedliwieniem byłoby to, że wspomniana pani jest nowym pracownikiem, a szkoła powstała w sierpniu 2001 r. To wiele tłumaczy. Trzeba by uściślić, że dopiero zacznie się tam kształcić licencjatów. Mimo to zachęca się kandydatów: " Rozpocznij studia na europejskim poziomie".

Wiele uczelni sprawia jak najbardziej pozytywne wrażenie. Zajęcia odbywają się w odpowiednich salach wykładowych, nie trzeba kilka razy dziennie zmieniać miejsca. Często imponuje wyposażenie w multimedia. W bibliotekach można znaleźć periodyki wydawane przez tę placówkę. Coraz więcej szkół oferuje swoim studentom nieograniczony dostęp do Internetu. Można skorzystać z akademika, stołówki czy pomocy medycznej.

Wiedziałem, że będę przyjęty

Reklama

O uczelni można się też dużo dowiedzieć od znajomych. Zdanie zaufanej osoby więcej znaczy niż najbardziej sugestywna reklama. O przyjęciach na studia w uczelniach niepaństwowych nie decydują względy merytoryczne. Trzeba po prostu uiścić odpowiednią opłatę. Niektóre szkoły praktykują rozmowy kwalifikacyjne i sprawdzian umiejętności potrzebnych do wykonywania określonego zawodu. Jakakolwiek selekcja kandydatów świadczy z pewnością na korzyść uczelni. Prawdopodobnie wymogi będą coraz bardziej ujednolicane (czytaj: nie będzie ich wcale), ponieważ niedawno rektorzy szkół niepublicznych uznali "nową maturę za gwarantującą przyjęcie na studia wyższe pod warunkiem, że uczelnia nie przekracza swojego limitu miejsc, oraz że kandydat przedstawi zaświadczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do studiowania" - jak podaje MEN.

Magister prorektorem

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 czerwca 2001 r. szczegółowo określa warunki, jakie powinna spełniać uczelnia, by móc otworzyć i prowadzić kierunek studiów. W pierwszym z nich wymaga się minimum kadrowego nauczycieli akademickich. Kolejny dotyczy proporcji nauczycieli posiadających tytuł naukowy profesora lub stopień naukowy doktora habilitowanego do liczby studentów na danym kierunku studiów. W następnych punktach znajdziemy wymóg prowadzenia badań naukowych, posiadania bazy materialnej, odpowiednio wyposażonej biblioteki.

Szkoły wyższe niepaństwowe często szczycą się wysoko kwalifikowaną kadrą, o jej randze dobitnie świadczą macierzyste uczelnie tych wykładowców: Szkoła Główna Handlowa, Politechnika Warszawska, Uniwersytet Warszawski, Wojskowa Akademia Techniczna. Praktycznie więc ci nauczyciele akademiccy związani są ze swoją uczelnią, a zajęcia w szkołach prywatnych traktują jako dodatkową pracę. Być może dlatego jedna ze szkół niepaństwowych, mimo że legitymuje się zadowalającą liczbą profesorów, na swego prorektora wybrała magistra.

Niepokojące dla poziomu nauczania może się wydać również to, że wzrost liczby przyjmowanych studentów na I rok nie jest proporcjonalny do przyrostu kadry. Tak jest na wszystkich uczelniach, także państwowych. W ubiegłym roku akademickim na jednego nauczyciela przypadało 19 studentów.

Która lepsza?

W nie tak odległych czasach człowiek prowadzący prywatną działalność był wrogiem ludu. Myślenie w ten sposób o niepaństwowych szkołach wyższych to z pewnością przesada, jednak przecież nie bez powodu taka inicjatywa zaczęła powstawać dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Być może tkwi w nas gdzieś głęboko wstydliwie ukrywane przekonanie, że co prywatne, to gorsze.

Nie można tak wartościować - uważa Marta Chrostowska-Walenta, rzecznik prasowy MEN - w tej chwili uczelnie niepaństwowe mają dość mocną pozycję na rynku, ludzie chcą tam studiować. My nie rozróżniamy, czy uczelnia jest państwowa, czy nie. Ma spełniać swoje zadanie i działać zgodnie z prawem - podkreśla pani rzecznik.

Wiele szkół wyższych prywatnych utrzymuje bardzo wysoki poziom kształcenia. Dwie z nich, mimo stosunkowo krótkiego czasu działania, mają już prawo przyznawania tytułów doktora, są to Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie i Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku.

Jak zatem nie marnować czasu i pieniędzy? Stosowne zdanie można wyrobić sobie już na początku. Moim zdaniem, bardzo niskie czesne już może być pewnym sygnałem alarmowym. Być może semestr kosztuje tylko 1 tys. zł, ale uczelnia właściwie nic nie oferuje za tę sumę. Kolejna kwestia to częstotliwość zjazdów na studiach zaocznych. Jeżeli spotkania są raz w miesiącu, to nie są to prawdziwe studia - twierdzi Bogdan Franczuk, rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej w Warszawie. W tej szkole spotkania studentów zaocznych są co dwa tygodnie, dzięki temu studentom oferuje się taką samą ilość godzin, jak na studiach dziennych.

Warto wspomnieć także o ostatniej zwycięskiej batalii organizacji studentów szkół niepaństwowych (MONSSUN). Domagali się oni wsparcia socjalnego ze strony państwa i w tym roku akademickim studenci tych szkół także będą mogli otrzymać stypendia socjalne.

Niewątpliwie uczelnie niepaństwowe odpowiadają na potrzeby rynku, a także dają możliwość tańszych niż w mieście uniwersyteckim studiów. W mniejszych miastach często stwarzają jedyną możliwość dalszego kształcenia się. Należy jednak pamiętać, że większość z nich oferuje tylko tytuł licencjata, a na kolejne lata studiów trzeba zdać egzamin, tym razem najczęściej w szkole państwowej.

W tekście wykorzystano materiały GUS i internetowego rankingu Polityki.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Papież: 7 października dniem modlitwy i postu w intencji pokoju

2024-10-02 11:08

[ TEMATY ]

synod

Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Papież Franciszek podczas Mszy w środę w Watykanie zapowiedział, że 7 października, czyli rocznica ataku Hamasu na Izrael będzie dniem modlitwy o pokój. Ogłosił to w czasie inauguracji synodu biskupów, który do końca tego miesiąca będzie obradować pod hasłem "Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja".

W homilii na placu Świętego Piotra papież powiedział, że uda się w niedzielę do rzymskiej bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie odmówi różaniec i będzie modlić się o dar pokoju.
CZYTAJ DALEJ

Artyści pomogą powodzianom. Jutro koncert w Katedrze Polowej

2024-10-03 09:24

[ TEMATY ]

Caritas

koncert

powódź

bp Wiesław Lechowicz

Katedra Polowa WP

Pomagamy Powodzianom

Adobe Stock

Koncert Pomagamy Powodzianom odbędzie się 4 października

Koncert Pomagamy Powodzianom odbędzie się 4 października

Zapraszamy na wyjątkowy koncert „Pomagamy Powodzianom”, który odbędzie się 4 października o godz. 19.00 w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Podczas koncertu Caritas Ordynariatu Polowego przeprowadzi zbiórkę na rzecz poszkodowanych w powodzi, która dotknęła południowo-zachodnią Polskę.

W programie koncertu znajdą się utwory Antona Brucknera: wybrane motety i Msza e-moll w wykonaniu Polskiego Chóru Kameralnego Schola Cantorum Gedanensis oraz Zespołu Instrumentów Dętych Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego pod dyrekcją Jana Łukaszewskiego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję