Reklama

Kościół

Abp Ryś dla KAI: Prawdziwy synod zaczyna się dla nas w poniedziałek

- Z podobną energią, jak przed synodem, musimy spotykać się z młodzieżą, mówić, co się wydarzyło i co mamy wspólnie robić dalej w duchu całego doświadczenia wyniesionego z debat w Watykanie. Jeden z ojców synodalnych podczas czytania dokumentu końcowego powiedział nam: "Prawdziwy synod zaczyna się dla nas w poniedziałek" - mówi abp Grzegorz Ryś w rozmowie z KAI na temat zakończonego w niedzielę XV Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów poświęconego młodzieży. Metropolita łódzki, jako jeden z czterech polskich ojców synodalnych opowiada m. in. o najbardziej dyskutowanych tematach podczas prawie miesięcznych obrad synodu, indywidualnych rozmowach i inspiracjach, a także osobistym spotkaniu z papieżem Franciszkiem.

[ TEMATY ]

Synod o młodzieży

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Abp Grzegorz Ryś: Największej klarowności domagali się ojcowie afrykańscy w kwestii rodziny, w sensie nauczania Kościoła. Wbrew wszelkim innym obecnym we współczesnym świecie pojęciom, małżeństwo to oczywisty związek kobiety i mężczyzny, połączonych miłością i powołanych do przekazywania życia. Dla nich żadne inne rozumienie małżeństwa i rodziny jest nie do przyjęcia, nawet gdy w ich środowiskach są małżeństwa poligamiczne. Podkreślali, że młodzi ludzie potrzebują klarownego nauczania w kwestiach fundamentalnych.

KAI: Mocno dyskutowana była też kwestia synodalności Kościoła, jak ją rozumieć?

- Kwestia ta pojawiła się pod koniec synodu. Duża część ojców synodalnych pochodziła ze świata anglosaskiego. Dla tego kręgu kulturowego synodalność rozumiana jest zazwyczaj w duchu anglikańskim. Dlatego ich zdaniem termin ten mógłby być w ich Kościołach opacznie rozumiany i domagali się jego sprecyzowania. Uznano, że synodalność znaczy przede wszystkim to, że mamy być wszyscy odpowiedzialni za Kościół i nie wolno nam też mylić kościelnej synodalności z demokracją, która na przykład mogłaby dopuszczać głosowanie nad dogmatami czy zasadami moralnymi. Podkreślono, że Kościół jest jednym ciałem Chrystusa i każdy ma w nim swoje miejsce i rolę do spełnienia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Na ile problemy, którymi żyje dziś Kościół, np. pedofilia, skandale seksualne, LGBT, migracja, miały wpływ na przebieg obrad i były w nich podejmowane?

- Ważne były tematy migracji i pedofilii. Kwestia pedofilii była podjęta szeroko i bardzo poważnie, czemu daje wyraz dokument końcowy synodu. Dlaczego ten temat był tak ważny? A mianowicie dlatego, że Kościół zwraca się do młodych ludzi zakładając, że pragną z nim rozmawiać, zadawać pytania i wysłuchać jego odpowiedzi. Dlatego powinniśmy być wiarygodni i godni zaufania, gdy chodzi o odpowiedzi na ich istotne pytania życiowe. Niestety okazaliśmy się niewiarygodni. Zgonie z postawą chrześcijańską grzech mojego współbrata jest też moim problemem. Nie mogę się od niego odwracać mówiąc, że to nie moja sprawa. Chrystus umarł za nasze grzechy, czyli pokazał, że moje grzechy nie są moją prywatną sprawą i wziął nasze winy na siebie. Ktoś kto nie chce tak postępować wyklucza się z logiki Ewangelii. Jest to nasz wspólny problem. Niektórzy ojcowie synodalni mówili, że w ich krajach nie ma problemu pedofilii. Papież odpowiadał im, że nawet gdy nie macie tego problemu to mamy go wszyscy jako wspólnota.

Reklama

- Kościół jest przekonany, że orędzie jakie ma do przekazania jest niesłychaną Dobrą Nowiną dla młodego człowieka. Zresztą jest to najlepsza Dobra Nowina jaką młody człowiek może usłyszeć. Naszym obecnym wielkim problemem jest to, że spotykając się z młodym człowiekiem już na początku musimy przede wszystkim zdobyć jego zaufanie. Zaznaczmy, że Kościół zawsze będzie matką dla młodego człowieka nawet, gdy jego słudzy zdradzili Jezusa. Znalazło to wraz w końcowej części dokumentu, w którym dziękujemy wszystkim ludziom, którzy się odważyli postawić publicznie sprawę pedofilii, zwłaszcza ofiarom, które odważyły się mówić o swoim dramacie, który często dotyka całego ich życia. Dziękujemy także wszystkim osobom duchownym, którzy godnie posługują młodym ludziom.

- A migracja?

- Były chyba najważniejszym tematem jeśli chodzi o ilość czasu jaki im poświęcono. Migracja dotyczy zwłaszcza młodych w Afryce i w niektórych krajach azjatyckich. Większość Afrykańczyków nie ma szans na godną przyszłość w swoich krajach i środowiskach i dlatego emigrują. Mówi się nawet o 80 proc. młodych afrykańskich migrantach. Albo migrują w ramach kontynentu albo starają się dotrzeć do świata zachodniego. Wiąże się to dla nich z dramatycznymi konsekwencjami. Będąc niewykształceni i nieprzygotowani do życia na Zachodzie bardzo często stają się ofiarami rozmaitych gangów, które robią z nich niewolników. W tym kontekście dramatycznie zabrzmiał głos kard. Vincenta Nicholsa, który powiedział, że obecnie żyjemy w świecie, w którym jest ok. 40 mln niewolników, wśród których absolutną większość stanowią młodzi ludzie. O tym mówili też biskupi z Afryki, autentycznie zatroskani o swój lokalny Kościół i środowisko, w którym żyją. Niestety w Polsce mało się mówi o dramacie migracji młodych ludzi.

- Kolejny ważny temat to seksualność...

Reklama

- Jest to bardzo ważna sfera życia młodego człowieka. Kościół nie może się tym nie zająć, gdyż Ewangelia także odnosi się do naszej seksualności. W debacie synodalnej podkreślano, że nie można opisać całej rzeczywistości człowieka tylko przez pryzmat płci, czy orientacji seksualnej, gdyż to nie określa istoty bycia człowiekiem. Z drugiej strony Kościół nie musi wymyślać jakiejś nowej nauki na temat seksualności, bo ma przecież wielkie nauczanie papieżyna ten temat. Zostało to wyraźnie uwzględnione w dokumencie końcowym, który przywołuje m. in. "Humane vitae" Pawła VI, czy liczne pisma na ten temat Jana Pawła II. Przywołano jego pojęcie "teologii ciała" a także "Deus caritas est" Benedykta XVI i "Amoris letitia" papieża Franciszka. W dokumencie zawarto piękny wykład o ludzkiej seksualności. W tym kontekście też mówiono o towarzyszeniu ludziom o skłonnościach homoseksualnych.

- Dlaczego punkt 150 dokumentu końcowego: "Seksualność: słowo jasne, wolne, prawdziwe" nie znalazł aprobaty aż 65 ojców synodalnych?

- Myślę, że dla tych ojców było nie do przyjęcia wspominanie o homoseksualizmie, gdyż ich zdaniem nie powinniśmy mówić o tożsamości człowieka poprzez pryzmat jego seksualnej orientacji ponieważ nie determinuje ona tożsamości osoby ludzkiej.

- Który z głosów z innych krajów, świadectwo, apel, powinien zostać usłyszany w Polsce?

- Takich głosów było wiele. Dla mnie najbardziej wstrząsającym był głos biskupa z Pakistanu, który mówił o męczeństwie 19-letnigo mężczyzny ukamienowanego za to, że nie wyrzekł się wiary. Kamienowano go etapami. Za każdym razem żądano od niego by zaparł się Chrystusa. Widzimy, że męczeństwo to nie historia z dalekiej przeszłości, ale ma miejsce aktualnie i w Kościele i w świecie.

- Wielu Ojców Synodalnych chwaliło możliwość spotkania i rozmów w przerwie obrad ze współbraćmi biskupami i audytorami z całego świata. Czy jest takie spotkanie, rozmowa, które Księdza Arcybiskupa najbardziej poruszyło, zainspirowało?

Reklama

- Również wielu ojców chwaliło sobie możliwość podejścia i porozmawiania z papieżem. Prawie zawsze przed rozpoczęciem obrad papież nas witał w korytarzu oraz była możliwość porozmawiania z nim podczas przerw. Sam rozmawiałem z nim dwukrotnie. Niezwykle ekscytująca była praca w grupach językowych. Gdyby policzyć czasowo to więcej czasu spędziliśmy w grupach niż podczas kongregacji na auli synodalnej.

- O czym Ksiądz Arcybiskup rozmawiał z papieżem Franciszkiem?

- O Kościele (śmiech). Opowiem o jednym spotkaniu z papieżem. Znam bardzo dobrze księdza Toniego Figueredo, którego przed laty spotkałem w Londynie, a który jest teraz jednym z bardzo bliskich współpracowników Franciszka. Rozmawialiśmy we trzech i poruszyliśmy temat niepełnosprawności młodych ludzi, co dobitnie zostało ukazane w dokumencie końcowym synodu, w którym zawarto apel, aby mogli się oni aktywnie angażować się w życie Kościoła, podejmując na przykład misję katechistów.
Powracając do rozmowy z papieżem. W pewnym momencie Toni ze śmiechem powiedział, że wszyscy trzej mamy coś wspólnego z niepełnosprawnymi. Franciszek zapytał: "A co takiego?" Toni odpowiedział: "Ojciec Święty ma kłopoty z nogą, biodrem i kręgosłupem. Ja mam kłopoty z niepełnosprawną ręką. A arcybiskup Ryś nie widzi na jedno oko. Franciszek odparł: "A to ci dopiero teologia ciała" (śmiech).

- To był pierwszy Synod Biskupów z udziałem Księdza Arcybiskupa. Czy zawarł Ksiądz Arcybiskup jakieś bliższe więzi ze współbraćmi w biskupstwie?

Reklama

- Zawarłem świetne kontakty z osobami z mojej grupy językowej, m. in. z arcybiskupami Melbourne i Sydney, a także niezwykłymi biskupami reprezentującymi Kościół w Irlandii, który mierzy się od lat z wielkimi problemami. Na prawdę doświadczyłem z nimi wielkiej syntonii.

- Co teraz po synodzie?

- Dla mnie najważniejsze jest teraz, co się wydarzy po synodzie. Przypomnijmy, że mieliśmy wiele wydarzeń go poprzedzających. Co trzeba podkreślić, że przez cały czas synodu towarzyszyli nam młodzi ludzie z Polski. To było piękne doświadczenie bycia razem.
Teraz z podobną energią, jak przed synodem, musimy spotykać się z młodzieżą, mówić, co się wydarzyło i co mamy wspólnie robić dalej w duchu całego doświadczenia wyniesionego z debat w Watykanie. Jeden z ojców podczas czytania dokumentu końcowego w sobotę, dzień przed zakończeniem synodu w niedzielę, powiedział nam: "Prawdziwy synod zaczyna się dla nas w poniedziałek".

- Czy i kiedy można oczekiwać posynodalnej adhortacji?

- Nie tylko można, ale trzeba. Co warto zaznaczyć, że Ojciec Święty zlecił publikację dokumentu końcowego, a co nie zawsze miało miejsce w historii synodów. Zresztą eksperci synodalni zwracali nam uwagę, ażeby nie walczyć o każde słowo w dokumencie końcowym, ponieważ w ciągu kilku miesięcy można się spodziewać, że papież napisze adhortację. Podziwialiśmy Franciszka, gdyż był na prawie wszystkich spotkaniach plenarnych. Ma zatem obfity materiał do napisania dokumentu, który będzie wytyczał drogi Kościoła i młodzieży na przyszłość.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik

2018-10-30 10:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Młodzi z całego świata przygotowują historyczny dokument

Ponad 300 delegatów z całego świata pracuje w Rzymie nad historycznym dokumentem, przedstawiającym panoramę poglądów, wyzwań i marzeń współczesnej młodzieży. Jak podkreślają jego współautorzy, będzie to m.in. wołanie o Kościół miłosierny i bliski "zwykłemu" człowiekowi.

- To, co mnie poruszyło, to silne wołanie o Kościół, który jest miłosierny wobec cierpiących rodzin, młodych, którzy przeżywają wiele trudności, wobec najuboższych. Rozmawialiśmy o Kościele, który leczy. Ważnym punkt rozmów była formacja, której bardzo potrzeba we współczesnym zmieniającym się świecie i której brakuje, zarówno w wymiarze antropologicznym, jak i katechetycznym - mówi Pierre ze Wspólnoty Emmanuel, który animuje jedną z grup językowych podczas trwającego w Rzymie spotkania przedsynodalnego. Podkreśla, że prace ad dokumentem wciąż trwają. Tylko dziś wspólna dyskusja nad pierwszą wersją tego dokumentu trwała ponad 1,5 godziny, zanim dokument został przekazany młodzieży do dalszych konsultacji w małych grupach.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem otwarty i gotowy wybierać życie z Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 10, 34 – 11, 1.

Poniedziałek, 14 lipca. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Kamila de Lellis, prezbitera albo wspomnienie św. Henryka
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję