Na każdym kroku spotykamy się z sytuacjami pokazującymi brak bezpieczeństwa. Widać to na wielu płaszczyznach – wskazuje arcybiskup koadiutor Abudży. „Nawet we własnym domu – mówi – gdzie powinieneś czuć się komfortowo ze swoją rodziną, ktoś może przyjść, wyciągnąć cię z mieszkania i zażądać okupu, jeżeli masz szczęście. Jeśli nie masz szczęścia, zabiją cię na miejscu”. Abp Kaigama dodaje, że taka atmosfera stwarza problem, dla ludzi chcących praktykować swoją wiarę, gdyż każde spotkanie naznaczone jest strachem, niepewnością i obawą, że coś może się stać.
Hierarcha przyznaje, że gdy wyjeżdża za granicę z wstydem wysłuchuje „litanii” przypadków pokazujących jak niebezpiecznym krajem jest Nigeria. Wyraża nadzieję, że rząd będzie w stanie przywrócić państwu utraconą godność. Niestety, jak zauważa, na chwilę obecną sytuacja wygląda dobrze tylko w oficjalnych policyjnych raportach. To o czym mówi rząd, twierdząc, że wszystko jest w porządku, różni się od tego co widzimy, czujemy i czego doświadczamy na co dzień – mówi abp Kaigama. Aby otrzymać wiarygodne i autentyczne informacje należy wyjść ponad tradycyjne struktury.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na pytanie o coraz częściej podnoszoną wśród młodych Nigeryjczyków kwestię przewrotu hierarcha zaznacza, że trzeba być ostrożnym kiedy mówi się o rewolucji. Chaos i anarchia w żaden sposób nie przysłużą się krajowi. Rewolucja natomiast powinna dokonać się na poziomie umysłów i ducha, prosząc Boga, by dał każdemu odwagę i siłę, aby być nigeryjskim patriotą, jako lepszy człowiek. „Nie wiem jak to zrobić, może będziemy potrzebować «transfuzji», aby usunąć złą krew i zastąpić ją czymś lepszym” – stwierdził abp Kaigama.
Nie jesteśmy jeszcze jednym krajem – przyznaje duchowny. Nigeria podzielona jest bowiem na część muzułmańską i chrześcijańską. Potrzeba wielkiej wrażliwości i poważnej świadomości, jak zrównoważyć pewne kwestie, w jaki sposób np. obsadzać urzędy czy siły zbrojne i agencje bezpieczeństwa. Temat islamizacji kraju – mówi abp Kaigama – pojawia się zawsze jak antyfona. Na spotkaniu z episkopatem, obecny prezydent twierdził, że absolutnie nie ma takich planów i uwierzyliśmy mu. Od niego zależy teraz utrzymanie równowagi.