Reklama

Siostry Radości

Niedziela przemyska 38/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ten nieco prowokujący tytuł, tak mi się wydawało, ujrzałem na tablicy ogłoszeń, obok naszej księgarni. Ulotka - ogłoszenie zapraszające dziewczyny na rekolekcje w domu Sióstr Felicjanek w Przemyślu. „Duchowny marketing” - pomyślałem nieco z sarkazmem. - Siostry Szczęścia hmm... I poszedłem do domu. Okazało się, że mój sarkazm musiał przejść próbę, weryfikację, która okazała się dla mnie klęską.
Niedługo potem rzeczywiście uśmiechnięta Felicjanka - „siostra szczęścia” przyniosła zaproszenie na śluby wieczyste. I tak po raz kolejny w życiu dane mi było uczestniczyć w tym ważnym dla sióstr akcie całkowitego i na całe życie oddania się na służbę Bogu i ludziom poprzez realizowanie wskazań charyzmatu zgromadzenia, do którego zawiodły te młode dziewczęta niezbadane wyroki Boże. Potwierdziło się to, co już wcześniej widziałem - szczęścia nie dało się ukryć. Różne miało ono oblicza, ale było niemal doświadczalnie uchwytne. Najprościej można by to ukazać parafrazując nieco słowa Hamerskilda: „Kiedy ty się rodziłeś, wszyscy się cieszyli, tylko ty płakałeś. Żyj tak, by w dniu Twojej śmierci wszyscy płakali, a tyś się uśmiechał”.
Tak było na ul. Poniatowskiego, tak sądzę było w tym samym czasie w przemyskiej bazylice archikatedralnej, gdzie osiem młodych dziewcząt mówiło Bogu swoje „tak” na całe życie we wspólnocie sióstr popularnie znanych jako służebniczki. Odświętne, poważne, ale z błyskiem w oczach, jakby nie zwracały uwagi, że z tyłu, za nimi w ławkach kaplicy czy dostojnych siedziskach archikatedry popłakują ich matki i siostry, pochrząkują, chcąc ukryć wzruszenie, ojcowie i bracia. One śmiały się sercem, ale nie dało się tego ukryć. Trzeba rzeczywiście pióra poety, by oddać to, co tak pięknie napisał Mickiewicz o swojej siostrzenicy obserwując jej wzruszenie przed dniem I Komunii św., a napisał ni mniej ni więcej tylko pragnienie, że dałby pół życia za tę radość serca. Tak, w tej kaplicy przyszły mi na myśl słowa Mickiewicza, kiedy widziałem te dwa obrazy - śmiejące się oczy i radosne serca bliskich studzące gorącość uczuć kroplami łez.
Każdego roku piszemy w naszym dodatku o nowo wyświęconych kapłanach i nowych diakonach. W tym roku chciałbym tym tekstem przywołać wszystkie siostry zakonne, które w różnych miejscach diecezji składały swoje wieczyste i czasowe śluby. Radość bez fanfar i błysków kamer. Skromnie, cicho, ale jakże radośnie. Wiem o takich, które w tym roku wypowiedziały swoje „tak” na całe życie, dobrowolnie w zgodzie z charyzmatem, rezygnując z dzielenia się tą radością z najbliższymi. Wielka tajemnica drogi. Trudna do zrozumienia dla najbliższych. Jakoś tak się utarło, że powołanie syna traktowane jest jako nobilitacja, droga powołania żeńskiego jest nieco skrywana, omiatana niepokojem rodziców, czasem okraszana żalem do Pana Boga - czyż nie było dla niej miejsca w domu, w świecie. I pewnie tak musi zostać. Zagoniona Marta nijak nie mogła zrozumieć kontemplacji pożegnania w wydaniu swojej siostry Marii. To Maria wrażliwością serca zrozumiała, że Jezus jest po raz ostatni w ich domu, jest smutny, bo stoi w przedsionku swojej śmierci. Nie chce mu się jeść, pragnie być z kimś, kto ukoi bliskością przyjaźni Jego ludzki lęk. Tak wielu z nas grzeszy wobec tej tajemnicy powołania nadmiernym aktywizmem Marty. Nie trzeba się tego wstydzić. Trzeba raczej pokornie zazdrościć tym młodym dziewczynom, że usłyszały pragnieniem miłości bijące serce Oblubieńca i odważyły się zabrać lampę i oliwę całego życia i pójść na zapadłe, jak o błogosławionej serafitce s. Sancji powiedział sługa Boży Jan Paweł II.
Niech świecą pełnią światła, Oblubieńcowi pozostawiając długość świecenia i miejsce, w którym będą nim rozświetlać drogi Ewangelii, a także sposoby wykorzystania oliwy. To wielka niewiadoma, ale też Jezus powołuje szaleńców, ryzykantów, którzy nie tylko mówią o miłości, ale w jej imię biorą węzełek i jak bez pamięci zakochane idą na przepadłe. Może być różnie - jedno jest pewne, ten Oblubieniec nie cofnie swojej miłości. Dlatego modlimy się o wzajemność, aby i one nigdy nie postradały tego uśmiechu z dnia ślubów. Niech światło powołania i naszej z nimi obecności sprawia, aby ten uśmiech z każdym dniem stawał się coraz wyraźniejszy, głęboki. Dojrzały.
Tak więc owego wtorku 15 sierpnia w kaplicy sióstr Felicjanek swoje „tak” w obecności bp. Adama Szala, powiedziały Panu siostry: Rita z Przeworska, Zenobia z Olkusza, Liliana z Boguchwały, Eliana z Żołyni, Agnieszka z Łowiska, Martyna z Aleksandrowa.
O tej samej godzinie na spotkanie Oblubieńca wyszły w przemyskiej archikatedrze, gdzie uroczystościom przewodniczył bp Marian Rojek, siostry służebniczki: Dorota z Nowosielec Przeworskich, Edyta z Wietrzna, Romana z Brzozowa, Monika z Jarosławia, parafia Matki Bożej Królowej Polski, Agnieszka z Prałkowiec, Halina z Borku Starego, Barbara z Majdanu Sieniawskiego i Małgorzata z Radymna.
Niech ich zdjęcia pomogą nam przypomnieć sobie, że pracowały z nami lub gdzieś spotkaliśmy te szalone dziewczyny, które wbrew światu wybrały drogę, jakiej wielu z nas nie rozumie, bo któż pojmie Miłość? Ponieważ i one same pytają, czy droga jest właściwa, obrzęd ślubu poprzedza egzamin z pytaniami o wolność wyboru, o pragnienie służenia, o czystość intencji. Świadome, że są słabe składają na ręce Celebransa pokorną deklarację prośbę: „Prosimy Boga i Jego Kościół o wytrwałość w naśladowaniu Chrystusa, naszego Oblubieńca, w tej wspólnocie zakonnej do końca życia”. Potem padają na twarze i wsłuchane w słowa Litanii do Wszystkich Świętych modlą się o odwagę. Nadchodzi wszak ostateczna chwila decyzji.
Po złożeniu swoich ślubów słyszą słowa wypowiadane przez Matkę prowincjalną. Wypowiadane ze wzruszeniem i świadomością odpowiedzialności za życie tych sióstr i ich wieczność. Widać to było bardzo na twarzy matki Elwiry Nieradki u Felicjanek, jestem przekonany, że z nie mniejszą świętą trwogą wypowiadała te słowa matka Zdzisława, służebniczka, w katedrze: „Oświadczam, że teraz należycie w pełni do tej zakonnej wspólnoty, mając udział we wszystkim co nasze, teraz i w przyszłości. Bądźcie wierne misji, którą Kościół Wam powierza, by wypełniać ją w Jego imieniu”.
Obdarowane biskupim błogosławieństwem zostają w klasztornej wspólnocie ogarnięte miłością, ale już wkrótce giną w objęciach swoich najbliższych i tak rozpoczyna się równie radosna doczesna agapa, namiastka szczęścia, które niech stanie się ich udziałem na całą wieczność. Tego życzę, bo cóż można więcej.
Drogi są ciemne, bądźcie na nich światłem, by razem z tymi, którzy w jego blaskach odnajdą drogę zasiąść do uczty Pana. I zawsze bądźcie tak figlarnie uśmiechnięte.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krew tego męczennika upłynnia się do dziś

Każdego roku w Neapolu wierni gromadzą się w tamtejszej katedrze, by oddać cześć św. Januaremu. Czekają również na cud, który jest związany z relikwiami tego świętego męczennika. Jego krew, zamknięta w ampułce, zmienia stan skupienia – z zastygłej grudki skrzepu staje się płynną substancją, przypominającą krew żywego człowieka. I choć Kościół nie zajął oficjalnego stanowiska w sprawie stwierdzenia nadprzyrodzoności tego zjawiska, to wierni nie mają wątpliwości, że krew męczennika z IV wieku upłynnia się po dziś dzień.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: Jesteście windą, która wznosi naszą Archidiecezję na wyższy poziom, czyli bliżej Nieba

2025-09-19 19:24

ks. Łukasz Romańczuk

Kapłani Archidiecezji Wrocławskiej

Kapłani Archidiecezji Wrocławskiej

Metropolita wrocławski przewodniczył Eucharystii na Jasnej Górze podczas Archidiecezjalnej Pielgrzymki Duchowieństwa i wiernych Archidiecezji Wrocławskiej. Podczas homilii, podkreślił, że logika Bożego działania różni się od ludzkich oczekiwań, a spotkanie z Bogiem wymaga wrażliwości i prostoty serca.

Zanim rozpoczęła się Eucharystia wierni mieli możliwość przygotowania do Mszy świętej, które poprowadził ks. Arkadiusz Krziżok z Wydziału Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej, a wszystkim obecnych przywitał reprezentant ojców paulinów. Rozpoczynając homilię, arcybiskup Józef Kupny, zaznaczył, że Pismo Święte jest wciąż aktualne– Słowo Boże nie jest pamiętnikiem, ale jest wiecznie żywe i tak, jak Pan Bóg działał dwadzieścia wieków temu, tak samo działa i dziś – podkreślił hierarcha, zwracając uwagę na szczególną rolę Maryi: – Matka Boża nie tylko pomaga w przyjmowaniu słowa Bożego, ale podpowiada, jak nadać kształt słowu, które słuchamy czy czytamy”.
CZYTAJ DALEJ

Papież o śp. bp. Dydyczu: prowadził wiernych do zbawienia

2025-09-20 14:01

[ TEMATY ]

bp Antoni Dydycz

Papież Leon XIV

bp Antoni Pacyfik Dydycz

PAP/Artur Reszko

Oddany Kościołowi, Ojczyźnie i rodzinie prowadził wiernych do zbawienia – w tych słowach ujmuje Ojciec Święty wieloletnią posługę pasterską śp. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza. Dziś w Drohiczynie odbył się pogrzeb zmarłego 14 września miejscowego biskupa seniora. Na zakończenie uroczystości odczytany został papieski telegram.

Powiadomiony o śmierci bp. Dydycza Leon XIV przekazuje wyrazy bliskości aktualnemu biskupowi drohiczyńskiemu Piotrowi Sawczukowi, zakonowi kapucynów, do którego należał zmarły, a także jego krewnym i wszystkim wiernym Kościoła lokalnego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję