Reklama

Kapłan wielkiej ofiary

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pisząc świadectwo o śp. ks. inf. Jacku Żórawskim, pragnę nawiązać do pewnych faktów z Jego życia, które łączą się ze sprawą budowy kościoła pw. Matki Bożej Królowej Polski w Zamościu, a pośrednio i ze mną jako budowniczym.
W roku1976, gdy został mianowany przez bp. Bolesława Pylaka na proboszcza i dziekana w Zamościu, wkrótce nastąpił podział dekanatu: na kolegiacki i nowomiejski. W latach 80., po wyborze Polaka na Papieża i po przemianach politycznych, przyszła odwilż dla Kościoła i dopiero teraz można było zacząć myśleć o budowie kościołów w nowych dzielnicach miast. Planem rozbudowy objęty został także Zamość. Obaj księża dziekani dołożyli wszelkich starań, by w tej części nowego Zamościa powstał kościół jako pomnik na jubileusz 600-lecia Jasnej Góry.
Kiedy księża dziekani przedstawili w Kurii moją kandydaturę na budowniczego, wtedy otrzymałem nominację na rektora budowy kościoła. Parafia powstała z osiedli należących do parafii Kolegiackiej i Świętego Krzyża, ale kościół stanął na terenie dekanatu kolegiackiego, bo pod budowę Ksiądz Jacek przekazał 1,5 ha placu. Po otrzymaniu placu przyszła kolej na jego poświęcenie. W roku 1983 z racji jubileuszu 600-lecia Jasnej Góry Obraz Matki Bożej Królowej Polski peregrynował przez Polskę i miał również przybyć do Zamościa - do Kolegiaty. Wtedy ks. Jacek zadecydował, by obraz przybył na nowy plac przeznaczony pod budowę kościoła i przy duchowej obecności Matki Bożej Królowej Polski - uroczyście został poświęcony. I tak się stało - 10 maja 1983 r. W czasie budowy Ksiądz Jacek stale interesował się pracami, przyjeżdżał na plac, przyglądał się robotom i zawsze pytał mnie o finanse. Zapraszał mnie do Kolegiaty z kazaniami, bym później mógł zebrać tacę na budowę. Ksiądz Jacek decydował przez szereg lat, że taca z Bożego Ciała - zbierana na Wielkim Rynku - przeznaczona będzie na budowę kościoła. Na każdą moją prośbę zawsze odpowiadał swoją gotowością. Pomagał w spowiedzi, głosił kazania z racji różnych uroczystości. Znając Księdza Infułata od 30 lat i podsumowując Jego szlachetną osobowość, z pełnym przekonaniem chcę powiedzieć, że był to wielki człowiek i wielki kapłan w jednej osobie. Mogę tak napisać jako Jego spowiednik. Ksiądz Infułat był kapłanem wielkiej ofiary, bo z krzyżem cierpienia szedł przez całe życie. Nigdy nie narzekał, że cierpi, wszystko znosił w pogodzie ducha. I za tą kapłańską postawę, za synowski stosunek do Kościoła i ludzi, Bóg Go wynagrodził, że dane Mu było spotkać się osobiście z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Z okazji 400-lecia Zamościa Ksiądz Infułat zorganizował pielgrzymkę do Rzymu. Dowodem tego spotkania jest zdjęcie z Papieżem. Po Mszy św. koncelebrowanej z Ojcem Świętym w Jego prywatnej kaplicy przeszliśmy do sali, gdzie odbyła się audiencja i wręczenie pamiątki: o Zamościu i Kolegiacie Zamojskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję