Reklama

Duszpasterstwo na emigracji

Niedziela w Chicago 23/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Galek: - Księże Janie, co skłoniło Księdza do przyjazdu do Ameryki?

Reklama

Ks. Janusz: - Odwiedzałem wcześniej Amerykę dwa razy. Jeden z księży zaproponował mi wówczas odprawienie kilku niedzielnych Mszy św. w języku polskim. Widząc przed sobą licznie zebraną Polonię i po rozmowie z wieloma z nich, pomyślałem, że może bym mógł wśród nich pracować. To była pierwsza myśl. Po powrocie do Polski, udałem się do swojego ordynariusza z prośbą o pozwolenie na pracę wśród Polonii. Ówczesny ordynariusz diecezji łomżyńskiej, w której pracowałem, bp Juliusz Paetz, wyraził zgodę na mój wyjazd po kilku miesiącach. Otrzymanie paszportu i formalności wizowe zajęły prawie 9 miesięcy, to były przecież czasy komunistyczne. Wyjechałem w październiku 1988 r. Najpierw około 2 miesięcy byłem w Orchard Lake, a następnie w Pensylwanii, a konkretnie w Filadelfii. W Orchard Lake spotkało mnie ciekawe wydarzenie, które uznaję za działanie Opatrzności Bożej. Każdy z księży przygotowujący się do pracy w Ameryce, a było nas 6, otrzymał trzy propozycje. Opuszczając Polskę myślałem, że wraz z kolega ks. Wojciechem Kwietniem, obecnie bardzo owocnie pracującym w Chicago w parafii św. Jakuba, będziemy duszpasterzować w diecezji Providence w stanie RI. Po przybyciu tutaj spotkała nas niespodzianka. Otrzymałem propozycję, aby udać się do Providence lub do jednej z dwóch inny diecezji w środkowych Stanach, a ks. Wojciech otrzymał propozycje z Filadelfii i dwóch innych diecezji. Ciągneliśmy losy, gdzie kto ma jechać. Wyciągnąłem los z Filadelfią. Ks. Wojciech pojechał do Prowidence, a potem przeniósł się do Chicago. Taka była historia mojego przyjazdu do Filadelfii i tak oto rozpocząłem pracę na terenie USA.

- Jakie przeszkody musiał Ksiądz pokonać, aby pracować tu jako kapłan?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Była to angielsko-polska parafia św. Jana Kantego. Gdy po raz pierwszy stanąłem w niedziele przed wiernymi, a było ich około 35, może 40 osób, to nie wiedziałem czy mam mówić kazanie czy nie, bo w Polsce były w niedziele tłumy, a tutaj tak mała garstka. Z czasem zaczęło ludzi przybywać, gdy dowiedzieli się, że jest ksiądz z Polski.

- Jak ocenia Ksiądz duszpasterstwo na emigracji?

Reklama

- Myślę, że trzeba być w Ameryce trochę misjonarzem i dostosować się do tej rzeczywistości. Proboszczowie polskiego pochodzenia prowadzą duszpasterstwo według tutejszych wzorców, a ono jest trochę inne niż w Polsce. Bardzo duży udział w życiu parafii i wszelkich akcjach mają ludzie świeccy, co dla przyjezdnych z Polski jest nowością. Sam to powoli akceptowałem i tłumaczyłem innym, że takie są wskazania Soboru Watykańskiego II, ażeby wiernych angażować w różne akcje parafialne, a szczególnie liturgiczne. Powoli przychodziło zrozumienie i akceptacja tego, co pozytywne.
USA są trochę inne wymagania wobec księdza. Trzeba dostosować się do potrzeb wiernych, do ich mentalności, a swoje doświadczenie wprowadzać dopiero po rozpoznaniu warunków. Myślę, że trzeba korzystać z doświadczeń innych, słuchać przełożonych, tutejszych duszpasterzy. Po połączeniu doświadczeń obu stron można osiągnąć naprawdę ciekawe efekty. Po zdobyciu zaufania delikatnie podsuwałem pewne myśli, czy pomysły innych. Tutejsze metody uzupełniałem moimi inicjatywami duszpasterskimi wyniesionymi z Polski. Ale zawsze za porozumieniem i zgodą proboszcza parafii.

- Przyjeżdżając do Ameryki liczył się Ksiądz z możliwością pracy wśród ludzi różnych narodowości, czy jedynie wśród Polaków?

Reklama

- Mój wyjazd do Stanów Zjednoczonych był ukierunkowany na pracę wśród Polonii. A pobyt miał być czasowy - 5, ewentualnie 10 lat. Ale życie toczy się trochę inaczej aniżeli nasze plany. Mój pobyt dobiega 20 lat. Po 5 latach nastąpiła inkardynacja do archidiecezji filadelfijskiej. Nie planuję powrotu, chyba, że na emerytalny odpoczynek, jak Bóg pozwoli.
A wracając do pytania; w naszych, tzw. polskich parafiach, oprócz Polaków są i inne narodowości. Polskie parafie zmieniają się. Chcą do nich należeć katolicy innych narodowości, mieszkający blisko kościoła. Są mieszane małżeństwa, a w rodzinach zdarza się mozaika narodowościowa.
W parafii, w której zostałem proboszczem, jest kilka zarejestrowanych polskich rodzin. Większą grupę stanowią rodziny polskiego pochodzenia, ale już wymieszane narodowościowo. Według dekretu władz archidiecezji do mojej parafii mogą należeć rodziny polskie lub polskiego pochodzenia z całego powiatu Delaware Więcej, około 150 rodzin o polskich korzeniach uczęszcza do kościoła św. Jadwigi w Chester odległego 12, 5 mili, w którym odprawiana jest Msza św. w języku angielskim i polskim. Na tym terenie Polonia nie jest tak liczna, jak w Chicago czy w Nowym Jorku. Polacy na emigracji szukają polskich księży i kościołów. Przywiązani do swojej wiary i języka, zachowują narodowe i religijne tradycje. W tym wszystkim, jako ich duszpasterze, staramy się pomagać i chociaż w jakiejś części wychodzić naprzeciw ich potrzebom.

- Funkcja proboszcza w Ameryce ma o wiele większe znaczenie w świadomości wiernych niż w Polsce. Wyrazem tego jest choćby bardzo uroczysta instalacja, czyli objęcie funkcji proboszcza. Jeden z polskich uczestników takiej uroczystości powiedział mi po Mszy św., że nie sądził, iż odbywa się to aż tak uroczyście. Skąd się bierze ta specyfika? Ksiądz bronił się przed przyjęciem tej funkcji - prawda?

- Myślę, że nie każdy kapłan chce zostać proboszczem, bo wtedy jest się osobą wysoko postawioną w środowisku. Wierni, którzy widzą taką formę instalacji są nawet zdziwieni, że się to tak odbywa, ale jest to ważne dla nich, ponieważ proboszcz jest nie tylko przewodnikiem duchowym, ale również liderem w danej społeczności.

- Na co, jako proboszcz, będzie Ksiądz zwracał największą uwagę w duszpasterstwie?

- Będę starał się kontynuować prace moich poprzedników w tym, co przynosiło duchowe i materialne owoce. Chce najpierw zapoznać się jak najlepiej z tymi, których mi powierzono. Przyciągnąć na nowo do Kościoła tych, którzy się oddalili lub całkowicie zerwali. Chcę, aby moi parafianie czuli się dobrze w swoim kościele - mam na uwadze ich osobisty kontakt z Bogiem, aby wychodzili z tego miejsca umocnieni w wierze i zanosili religijne wartości do swoich rodzin, miejsc pracy i środowiska, którym żyją.
Nie będę stronił od pewnych zmian, jeżeli ma to rodzić dobro. Dalej chcę służyć Polonii i uczynię wszystko, aby znajdowali we mnie ojcowską opiekę. To wszystko można sprowadzić do krótkiej sentencji z mojego prymicyjnego obrazka „Idę Panie, pełnić Twoją wolę”. I chciałbym pamiętać o tych słowach każdego dnia pracy wśród moich parafian.

2007-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kiedy troska o dusze staje się samowolą [Felieton]

2025-09-13 23:34

Karol Porwich/Niedziela

W piątkowe popołudnie opublikowany został list otwarty do abp. Józefa Kupnego autorstwa ks. Karla Stehlina FSSPX, przełożonego polskiego dystryktu. List, w którym możemy odnaleźć słowa stanowiące wyraz troski o „misję ratowania dusz” i niepodważalnej wierności tradycji. Zauważyć też można, że działanie Bractwa to nic innego jak heroizm wobec „upadającego Kościoła”. Kapłani Bractwa chcą chronić wiernych przed „zepsutymi rytami” po Soborze Watykańskim II. Brzmi heroicznie, dramatycznie wręcz. Tylko że… wierność w Kościele katolickim obejmuje nie tylko gorliwość o liturgię i nauczanie, ale również pełne posłuszeństwo papieżowi i biskupom.

W Liście padają słowa, że “Stolica Apostolska wydała wiele zarządzeń, które potwierdzają słuszność naszej misji od samego początku.” Podkreślony jest fakt, że papież Franciszek w liście apostolskim “Misericordia et misera” udzielił kapłanom Bractwa jurysdykcji do ważnego słuchania spowiedzi i rozgrzeszania. Jednak wkrada się w to pewna wybiórczość. Bo przecież w 12 punkcie czytamy: „Dla duszpasterskiego dobra wiernych, kierowanych wolą wyjścia naprzeciw ich potrzebom i zapewnienia im pewności co do możliwości otrzymania rozgrzeszenia, postanawiam z własnej decyzji udzielić wszystkim kapłanom Bractwa Św. Piusa X upoważnienia do ważnego i godziwego udzielania sakramentu pojednania.” Kluczowe są tutaj dwa elementy. Pierwszy to: dla duszpasterskiego dobra wiernych” – Papież Franciszek nie mówi, że czyni to jako „uznanie misji” Bractwa, lecz ze względu na dobro duchowe wiernych, którzy korzystają z ich posługi. Chodzi o to, by nie mieli wątpliwości co do ważności i godziwości sakramentu spowiedzi. Drugi: „udzielam upoważnienia” – papież nie stwierdza, że Bractwo ma je z mocy prawa czy własnej misji. Przeciwnie – uznaje, że takiego upoważnienia nie mieli i dlatego nadaje je swoją decyzją.To rozróżnienie jest istotne: papież działa z troski o wiernych, a nie jako potwierdzenie „kanonicznej misji” Bractwa. Właśnie dlatego Benedykt XVI pisał wcześniej, że „dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego, jego duchowni nie pełnią żadnej posługi w sposób legalny”. Franciszek nie zmienił tego faktu, lecz zrobił wyjątek dla sakramentów: Pokuty i Pojednania oraz Małżeństwa, aby wierni nie żyli w niepewności co do sakramentów. Innymi słowy – to akt miłosierdzia wobec wiernych, a nie potwierdzenie misji Bractwa.
CZYTAJ DALEJ

Lublin/ Zamknięta przestrzeń nad lotniskiem; przekierowany samolot z Rzymu

2025-09-13 17:50

Karol Porwich/Niedziela

Rzecznik Portu Lotniczego Lublin Piotr Jankowski przekazał PAP w sobotę, że przestrzeń powietrzna nad lotniskiem została zamknięta do godz. 18. Lot z Rzymu został przekierowany do Katowic.

W sobotę po południu Dowództwo Operacyjne RSZ poinformowało, że ze względu na zagrożenie uderzeniami dronów nad Ukrainą w polskiej przestrzeni powietrznej operują statki lotnictwa wojskowego. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zakomunikowała, że lotnisko w Lublinie oraz strefa kontrolowana wokół lotniska zostały zamknięte dla operacji lotniczych.
CZYTAJ DALEJ

Legnica: po profanacji krzyża odprawiono nieszpory ekspiacyjne

2025-09-14 07:55

[ TEMATY ]

profanacja

profanacja kościoła

ekspiacja za profanacje kościołów

ks. Waldemar Wesołowski

W sobotę 13 września wieczorem w parafii greckokatolickiej pw. Zaśnięcia NMP w Legnicy odprawione zostały nieszpory ekspiacyjne, za profanację krzyża, do której doszło w tej świątyni. W modlitwie uczestniczyli zwierzchnicy Kościoła greckokatolickiego: abp Światosław Szewczuk, arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego oraz bp Włodzimierz Juszczak, Ordynariusz Eparchii Wrocławsko-Koszalińskiej. Obecny był także biskup legnicki Andrzej Siemieniewski.

W nocy z piątku na sobotę nieznani dotąd sprawcy odcięli metalowy krzyż znajdujący się na szczycie kopuły cerkwi Zaśnięcia NMP w Legnicy. Sprawcy musieli być dobrze przygotowani i wyposażeni w sprzęt, stąd podejrzenie, że była to akcja celowa. Na dach świątyni dostali się po drabinie, następnie w poszycie kopuły wbijali kotwy, które umożliwiały wspięcie się na drugą, mniejszą kopułę, na której był krzyż.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję