W poznańskiej katedrze biskup pomocniczy archidiecezji poznańskiej dziękował za to, co Pan Bóg uczynił w życiu Jana Pawła II, a przez jego życie dla świata, Kościoła i dla nas oraz za jego świadectwo o zmartwychwstałym Chrystusie.
Bp Stułkowski przypomniał, że 17 maja miała odbyć się narodowa pielgrzymka do Rzymu z okazji 100. rocznicy urodzin św. Jana Pawła II i Msza św. pod przewodnictwem papieża Franciszka, jednak z uwagi na panującą pandemię uroczystości nie odbędą się w wyznaczonym terminie.
W homilii zaznaczył, że Karol Wojtyła był duszpasterzem z powołania, który konsekwentnie realizował słowa zawarte w swej pierwszej encyklice „Redemptor hominis” z 1979 r., że człowiek jest drogą Kościoła.
„Jan Paweł II miał świadomość, że Kościół nie może dziś czekać na człowieka ani w Watykanie, ani w kościele parafialnym, lecz powinien do niego wychodzić, szukać go tam, gdzie on jest” – podkreślił kaznodzieja.
Zaznaczył, że papież Polak mniej troszczył się o struktury, urzędy, instytucje, honory czy zaszczyty. „Żaden papież przed nim tyle nie podróżował, stał się proboszczem całego świata, który nieustannie odbywał wizyty duszpasterskie wśród swoich parafian” – stwierdził biskup.
Przypomniał, że Jan Paweł II wielokrotnie decydował się na gesty, które dziś wydają się oczywiste, jak wywiady książkowe czy prasowe, wydanie płyty „Abba, Pater” czy autobiograficzne, osobiste książki, będące zaproszeniem do jego świata wewnętrznego.
Bp Stułkowski zwrócił uwagę, że pontyfikat Jana Pawła II był odsłanianiem Chrystusa w człowieku, a „w szukaniu wiary już ujawnia się pewna forma wiary”, jak pisał papież Polak.
Biskup pomocniczy poznański zauważył, że Jan Paweł II znalazł kapitalną formułę dotarcia do człowieka z Ewangelią, nawiązującą do stylu nauczania Jezusa.
„Wiedział, że ludzie nie oczekują dziś od Kościoła moralizatorstwa, instruktaży politycznych czy propozycji rozwiązań ekonomicznych. Dostrzegał nasilający się duchowy głód wieczności i potrzebę wartości nieprzemijających” – podkreślił kaznodzieja.
Przypomniał papieskie słowa, że „pożytek z wiary nie jest przeliczany na żadne dobra, bo spotkanie z Bogiem ma wartość samą w sobie, nie jest narzędziem do czegokolwiek”.
Po Mszy św. okolicznościowy wykład na temat „Jan Paweł II promotor świeckich” wygłosił ks. prałat dr Paweł Deskur. Spotkanie zakończyło nabożeństwo majowe.
Święty oracz
W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.
CZYTAJ DALEJ