Reklama

I Komunia św. Anno Domini 2008

W Komunii św. Jezus ofiarowuje nam samego siebie pod postacią chleba i wina. Jako chrześcijanie wierzymy, że jest to pokarm niezbędny do życia wiecznego i doczesnego, zaś każdy, kto go przyjmuje, wchodzi w głęboką i żywotną komunię i jedność z samym Bogiem. Fakt ten można uznać i przyjąć tylko w wierze. Czy jednak zawsze pamiętamy w czyjej wierze przyjmują go nasze dzieci?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odświętnie ubrane w białe stroje dzieci, wokół tłum podekscytowanych ludzi, czasem młody ksiądz udzielający ostatnich wskazówek - widok, jakich wiele możemy zaobserwować w niedzielny, majowy poranek przed kościołami większości polskich parafii. Rozpoczynają się uroczystości I Komunii św. Na placu przed kościołem stoją także rodzice, którzy pobłogosławią, a następnie wyprowadzą swoje pociechy na spotkanie z Oblubieńcem.
- Jak długo potrwa ta impreza? - słuchać głos jednej z mam.
- A ze dwie godziny - odpowiada inna.
- A ta Komunia to jest bardziej na początku, czy raczej na końcu?
- No, bardziej na końcu…
- O, to świetnie! Bo ja mam tu swoją córkę. Niech no sąsiadka na nią zerknie, bo muszę jeszcze dopilnować obiadu. Niedługo będę z powrotem.

O pierwszokomunijnych dzieciach swoich rodziców Przygotowanie dziecka do I Komunii św. nie jest sprawą łatwą. I nie chodzi tu tylko o problemy z recepcją prawd katechizmowych przez zmediatyzowaną dziatwę. W naszej współczesności dużo większą przeszkodą w dobrym przygotowaniu dziecka do jego pierwszego, pełnego udziału w Mszy św. są coraz częściej jego rodzice.
Uroczystości pierwszokomunijne i poprzedzające je przygotowania jak w soczewce pokazują życie wiary domowych Kościołów, czyli naszych rodzin. Dotyczy to przede wszystkim rodziców, a w dalszej kolejności także rodziców chrzestnych, czyli tych wszystkich, którzy publicznie zobowiązali się do religijnego wychowania dziecka. To głównie na ich barkach, a nie Kościoła czy szkolnej katechezy, spoczywa obowiązek odkrycia przed dzieckiem bogactwa chrześcijańskiego życia i formowania go w nim. W tym, co najistotniejsze, inni mogą jedynie pomóc. Codzienne, permanentne dawanie osobistego świadectwa wiary to obowiązek nade wszystko rodzicielski. Nie tylko obowiązek, ale i życiowa reguła, która po prostu dzieje się, a którą dobrze ilustrują tradycyjne przysłowia typu: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Dlatego życie duchowe dziecka pozostaje w prostej zależności od jakości przyjaźni jego rodziców z Bogiem. Będzie takie, jakie od nich otrzyma. - Ile dzieci pierwszokomunijnych - pyta retorycznie ks. Aleksander Radecki, kierownik duchowy w MWSD we Wrocławiu - może dziś śmiało zaświadczyć o swoich rodzicach: „Wiem z własnego doświadczenia, jak powinien wyglądać Kościół domowy, bo w takim wyrosłem, a moi chrzestni, wspomagając moich rodziców w moim chrześcijańskim wychowaniu, zdali egzamin na 6”? Ewentualne konkluzje nie napawają optymizmem.
W wielu szkołach katecheci dwoją się i troją, aby uzupełnić elementarne braki, z jakimi nasze pociechy przychodzą do szkoły. Pojawiają się rozbudowane programy, znakomite pomoce dydaktyczne, multimedia. Ale coraz częściej - jak twierdzą sami nauczyciele - katecheza to zwyczajne bicie głową w mur, gdyż wiele dzieci nie czuje już religijnych tematów. - Prawda jest taka, że dziecko pozbawione podstawy, jaką daje mu wiara rodziców i rodziny, w najlepszym wypadku proponowany materiał, „zakuje, zda i zapomni” - potwierdza ks. Radecki.
Jak to wszystko przekłada się na uroczystości pierwszokomunijne? Schemat jest prosty. W rezultacie święto takie pozbawione istotnej treści sprowadza się często do czysto zewnętrznej oprawy, nierzadko bardzo wystawnych imprez, przygotowywanych w imię polskiej tradycji czy infantylnego imperatywu: „To się dziecku należy i już”. A Jezus? Ten musi poczekać.
We wszystkich parafiach regułą są już systematyczne, przedkomunijne spotkania rodziców z duszpasterzami. Ci ostatni starają się wówczas edukować i formować. Chodzi tu przecież o dobro dzieci, które bywa, że nieświadomie, ale jednak są krzywdzone przez niedojrzałe postawy swoich bliskich. Dlatego też duszpasterze nie omijają tematów związanych z rodzącym się, nowym obyczajem towarzyszącym I Komunii św. Podczas rozmów zgłaszane są różnorakie rozwiązania. Główną intencją pojawiających się propozycji nie jest jednak rezygnacja z zewnętrznej oprawy, co skwapliwie starają się podkreślać co poniektórzy, ale próba znalezienia właściwego jej miejsca. I na szczęście, niektóre z takich pomysłów są już zaakceptowane i wdrażane w praktyce, jak choćby coraz powszechniejsze ujednolicanie strojów liturgicznych dzieci. Pojawiają się też i kolejne sugestie, m.in. organizowanie tylko jednego, zbiorowego przyjęcia dla wszystkich pierwszokomunijnych dzieci lub odchodzenie, szczególnie w wielkomiejskich parafiach, od tzw. masówki w stronę rozbicia uroczystości na kilka niedziel, tak aby jednocześnie do I Komunii św. przystępowało najwyżej kilkanaścioro dzieci. Innym rozwiązaniem jest pomysł, aby ograniczać liczbę prezentów oraz przenieść ich wręczanie na inny termin. Do awangardy zaś należą pojawiające się niekiedy pomysły, aby znacząco obniżyć wiek dzieci przystępujących do I Komunii św., gdyż np. pięciolatki nie są jeszcze tak bardzo przesiąknięte materialistycznym duchem jak ich starsi koledzy.
W konsekwencji podkreślający rolę duchowych treści reformatorzy za swoje pomysły są niejednokrotnie niewybrednie atakowani. - Jak to nie można robić zdjęć w kościele? Ma robić tylko jeden fotograf? Pewnie się ksiądz dogadał! - bywa, że padają i takie oskarżenia.

I o pierwszokomunijnym biznesie, który im towarzyszy

I Komunia św. jest wyjątkowym czasem. Wyjątkowym nie tylko dla spotykających czekającego Chrystusa. Majowy czas to także wymarzony okres dla tych wszystkich, którzy przy tej okazji robią świetny interes. Handlowcy liczą pieniądze i zacierają ręce, tym bardziej że wydatki z roku na rok są coraz większe. Według szacunków w 2007 r. Polacy na I Komunie wydali ponad miliard zł. Sezon komunijny w wielkich sieciach zaczyna się już w marcu, a półki uginają się od gadżetów. W pierwszokomunijnym koszyku nie może znaleźć się byle co. Zegarek z melodyjkami czy popularny rower już dawno odeszły do lamusa. Chcesz być trendy - musisz płacić! - Na I Komunię św. dostałam od chrzestnego laptopa - zaczyna wyliczankę 10-letnia Ola - komórkę od rodziców, mp4, złoty łańcuszek, ale najwięcej to i tak pieniędzy.
Ale prezenty to nie wszystko. Dziś coraz modniejsze stają się wystawne przyjęcia organizowane w restauracjach. Zanika zaś zwyczaj skromnych spotkań w domowym klimacie, a kto rezerwacji nie dokonał jesienią, musi odejść z kwitkiem lub przepłacać. Trzeba się pokazać kilkudaniowym obiadem z przystawkami, ciastem, owocami i lodami, a co zamożniejsi wynajmują wodzireja lub przejazd bryczką.
Taki przepych to ponoć przede wszystkim polska specjalność. W poszczególnych krajach Europy wygląda to dużo skromniej. O randze religijnego wydarzenia nie świadczy tam ciężar prezentów i dań na stołach.
Podsumujmy. Przyjęcie dla kilkunastu osób z obiadem i deserem (1000 zł), sukienka lub garnitur wraz z dodatkami: wiankiem, koszulą z krawatem, butami oraz fryzurą (400 zł), jakiś prezent (300 zł), no i oczywiście niezapomniane wrażenia z kościoła (50 zł fotograf) - Komunię św. swego dziecka można przeżyć, licząc wydatki. Ale można inaczej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o pomstę do nieba!

2025-05-04 13:24

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kilka dni przed rozpoczęciem konklawe kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i nadzieja konserwatywnych katolików na całym świecie, udzielił wywiadu Adamowi Sosnowskiego z wydawnictwa Biały Kruk. Kard. Müller nawiązał do wielu kluczowych kwestii dotyczących wyboru papieża – kim powinien być nowy biskup Rzymu oraz jaki będzie jego stosunek do pontyfikatu Franciszka.

Kardynał odniósł się jednak także do wyzwań stojących przed Kościołem globalnie – i doskonale jest zorientowany w tym, co się dzieje w Polsce. Krytykował antydemokratyczne działania rządu Donalda Tuska, a jego działania wobec księży nazwał wprost – torturą. I co najważniejsze – te kwestie przedstawiane są na obradach kardynałów i mają istotny wpływ na konklawe!
CZYTAJ DALEJ

Kiedy dym stanie się biały?

2025-05-07 11:45

[ TEMATY ]

konklawe

komin

Adobe Stock

Na kongregacjach generalnych przed konklawe ścierały się bardzo różne opinie. Jednak w Kaplicy Sykstyńskiej od dzisiaj sprawy mogą potoczyć się szybciej niż się spodziewamy. Nawet niezwykle dynamiczne konklawe z 1978 r. potrzebowało tylko ośmiu głosów, aby wybrać papieża.

Nowy papież powinien być „prawdziwym duszpasterzem” i przywódcą, który wie, jak „wyjść poza granice Kościoła katolickiego, promując dialog i budowanie relacji z innymi światami religijnymi i kulturowymi”. Takie dość banalne zdania można było znaleźć w codziennych komunikatach watykańskiego biura prasowego, które miały informować opinię publiczną o tematach poruszanych przez kardynałów na kongregacjach generalnych.
CZYTAJ DALEJ

80 lat temu zakończyła się II wojna światowa

2025-05-07 22:26

[ TEMATY ]

II wojna światowa

Wikipedia

80 lat temu, 8 maja 1945 r., zakończyła się II wojna światowa w Europie. Akt kapitulacji Niemiec oznaczał koniec sześcioletnich zmagań. Nie oznaczał jednak uwolnienia kontynentu spod panowania autorytaryzmu. Europa Środkowa na pół wieku znalazła się pod kontrolą ZSRS.

Na początku 1945 r. sytuacja militarna i polityczna III Rzeszy wydawała się przesądzać jej los. Wielka ofensywa sowiecka rozpoczęta w czerwcu 1944 r. doprowadziła do utraty przez Niemcy ogromnej części Europy Środkowej, a straty w sprzęcie i ludziach były niemożliwe do odtworzenia. Porażka ostatniej wielkiej ofensywy w Ardenach przekreślała niemieckie marzenia o zawarciu kompromisowego pokoju z mocarstwami zachodnimi i kontynuowaniu wojny ze Związkiem Sowieckim. Wciąż zgodna współpraca sojuszników sprawiała, że dla obserwatorów realistycznie oceniających sytuację Niemiec było jasne, że wykluczone jest powtórzenie sytuacji z listopada 1918 r., gdy wojna zakończyła się zawieszeniem broni. Dążeniem Wielkiej Trójki było doprowadzenie do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec oraz ich całkowitego podporządkowania woli Narodów Zjednoczonych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję