Reklama

100 lat obecności Obrazu Matki Bożej Pocieszenia w Gwizdowie

W tym roku, w parafii Matki Bożej Pocieszenia w Gwizdowie przeżywamy wielkie świętowanie: obchodzimy 100-lecie obecności Matki Bożej w jej Obrazie wśród mieszkańców tego terenu, najpierw przez ponad 60 lat w kapliczce, a potem w obecnym kościele parafialnym. Co roku odpust parafialny świętujemy na Matkę Bożą Pocieszenia, w ostatnią niedzielę sierpnia. W tym roku jednak odpust będzie połączony z obchodami stulecia, 15 sierpnia w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, pod przewodnictwem biskupa kieleckiego Kazimierza Ryczana. Będzie to zarazem zjazd koleżeński kapłanów, moich kolegów kursowych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trudno ustalić dokładnie, kiedy i w jakich okolicznościach obraz Matki Bożej Pocieszenia, namalowany przez nieznanego artystę szkoły dworskiej z XIX wieku, znalazł się w Gwizdowie. Kiedy 37 lat temu przybyłem tu z polecenia ówczesnego biskupa ordynariusza Ignacego Tokarczuka, by organizować parafię i pytałem o początki kaplicy i Obrazu, dowiedziałem się od najstarszych parafian, że już w 1908 r. była tu kaplica i w niej obraz Matki Bożej Pocieszenia. Mówili mi też, że dokładnie nie wiedzą, skąd ten obraz pochodzi, ale coś słyszeli, iż dziedziczka z sąsiedniej miejscowości Giedlarowa, ofiarowała go czy też odsprzedała. Niestety, nie znalazłem żadnego zapisu na ten temat ani w kronice parafialnej w Giedlarowej, ani w Grodzisku D. Co do jednego wszyscy byli zgodni, że obraz ten od początku był przez tutejszych mieszkańców bardzo czczony. Stanowił nastawę ołtarza, przy którym w sezonie letnim księża z Żołyni co niedzielę odprawiali Msze św., a w czasie wojny nawet codziennie sprawował Eucharystię lwowski kapłan rodak ks. Jan Majkut. W kaplicy tej odbywały się też uroczyste I Komunie św. dzieci z tego terenu.
Przed tym obrazem, na modlitwach zbiorowych, zwłaszcza w maju i październiku, a także indywidualnych spotkaniach dojrzewało pragnienie utworzenia samodzielnej parafii i budowy własnego kościoła. Pragnienie takie zrodziło się jednak już 100 lat temu u Marii i Karola Krzaników, którzy, jako bezdzietne małżeństwo, postanowili ofiarować swoje gospodarstwo na rzecz nowego kościoła i parafii, lub ewentualnie filii parafii Grodzisko D. Jednakże ich marzenie mogło się tylko po części zrealizować. Na swojej posesji, po stronie południowej od drogi wiejskiej, a raczej podówczas polnej, biegnącej przez wieś Gwizdów równolegle do rzeki Błotnia, wybudowali kaplicę na lekkim wzniesieniu, naprzeciwko swego domu, który znajdował się pomiędzy rzeczką a drogą. Wtedy to, na pewno już w 1908 r., został umieszczony obraz Matki Bożej w kaplicy i przetrwał po czasy dzisiejsze, chociaż z powodu niewłaściwego przechowywania go (ludzie w swojej nieświadomości zaszklili go i z powodu braku wentylacji, w lewej górnej części płótno obrazu zbutwiało od wilgoci), a także dlatego, że ktoś z sentymentu do obrazu Matki Bożej Leżajskiej koniecznie chciał go doń upodobnić i „przemalował” kolorem popielatym, na wzór tła obrazu leżajskiego, obraz został poważnie zniekształcony i uszkodzony. Początkowo nawet myślałem, przy okazji budowy kościoła, dyskretnie go usunąć, bo wydawało się, że artystycznie nie przedstawia większej wartości (wtedy jeszcze nie wiedziałem o tym „przemalowaniu”), ale Opatrzność Boża czuwała nad tym obrazem. Śp. ks. Tadeusz Stawiarski właśnie wtedy przyjechał do mnie, aby mi poradzić, a ostatecznie potem zaprojektować i częściowo wykonać wystrój kościoła. Gdy mu opowiedziałem o swoich wątpliwościach, pooglądał dokładnie obraz i powiedział, abym mu go przywiózł na zimę, to dokładnie mu się przyjrzy i zbada, czy da się go uratować. To właśnie on, jako artysta malarz i konserwator, po dokładnych oględzinach zauważył, że obraz jest „przemalowany”. Po żmudnych zabiegach konserwatorskich odkrył prawdziwe piękno twarzy Dzieciątka Jezus i Jego Matki, a także wspaniałe, brązowe tło obrazu, zupełnie inne od leżajskiego. Tak więc, 17 sierpnia 1975 r., z udziałem bp. Tadeusza Błaszkiewicza, mogliśmy uroczyście wprowadzić obraz do kościoła, a nieco później, 8 września tegoż roku, zapoczątkować nieustającą nowennę do Matki Bożej Pocieszenia, która odbywa się w każdą pierwszą sobotę miesiąca.
Fundatorzy tej małej kapliczki (ok. 4 na 5 m) nie przypuszczali, że w 63 lata później na tym samym miejscu stanie duży kościół, a obraz przez nich umieszczony będzie doznawał tak wielkiej czci. Dziś, zapewne już z nieba, z radością spoglądają na to miejsce, które ofiarowali Bogu i Kościołowi. Wprawdzie ich wola nie została spełniona za życia, ale po różnych kolejach losu, zmianie właścicieli, ostatecznie cała ich niewielka własność rolna powróciła znowu do Kościoła, stała się własnością parafii. Obydwoje, niedługo po wybudowaniu tej kapliczki, zmarli. Najpierw mąż, Karol Krzanik 24 lutego 1912 r. w 73. roku życia, a w siedem lat później, jego żona - Maria (Marianna) Krzanik z d. Kosior, przeżywszy lat 75. Niech Bóg darzy ich szczęściem wiekuistym u stóp Królowej Aniołów i Świętych, której obraz do Gwizdowa 100 lat temu sprowadzili.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II: Frassati lubił adorację i modlitwę, to było źródło

Podczas beatyfikacji Piotra Jerzego Frassatiego św. Jan Paweł II przedstawił jego niebywałą żywotność, która przejawiała się w zamiłowaniu do gór i sportu, a także w działalności społecznej i apostolskiej. Zaznaczył jednak, że źródłem tej wielkiej żywotności była modlitwa, a w szczególności Eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu, niekiedy nocna. 7 września Frassati zostanie świętym.

„Wiara i miłość, prawdziwe źródło jego życiowej energii, sprawiły, że prowadził bardzo aktywne i zaangażowane życie w swoim środowisku, w rodzinie i w szkole, na uniwersytecie i na polu społecznym; przekształciły go w pełnego radości i entuzjazmu apostoła Chrystusa, w żarliwego wyznawcę Jego orędzia i Jego miłości” – mówił w beatyfikacyjnej homilii Jan Paweł II.
CZYTAJ DALEJ

Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych!

2025-09-04 12:43

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Problemem nie jest uwolnienie się od krzyża, ale wierne pójście za Tym, który go niósł i zwyciężył dla nas. Ludzie nam w tym nie pomogą. Nawet nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele czy znajomi. Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych. Wyznam Jezusowi szczerze moje obawy wobec Jego wymagań.

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
CZYTAJ DALEJ

Zginęła z rąk czerwonoarmisty. Beatyfikacja na Węgrzech

2025-09-06 14:01

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Węgry

obrona

Mária Magdolna Bódi

czerwonoarmista

Vatican Media

Mária Magdolna Bódi

Mária Magdolna Bódi

W Veszprém na Węgrzech odbyła się beatyfikacja Márii Magdolny Bódi. Zginęła w 1945 r. w wieku 24 lat broniąc się przed gwałtem ze strony radzieckiego żołnierza. W imieniu Papieża beatyfikacji dokonał kard. Péter Erdő. „Poświęciła swe życie w obronie wiary i czystości”- powiedział prymas Węgier.

W homilii kard. Erdő przypomniał okoliczności jej męczeństwa. „Mária Magdolna przebywała wraz z kilkoma kobietami i dziećmi przy wejściu do schronu urządzonego na dziedzińcu lokalnego zamku, kiedy zaatakowało ich dwóch uzbrojonych żołnierzy radzieckich. Jeden z nich wysłał Márię Magdolnę do schronu, ale ona wiedziała, co ją czeka, ponieważ wiele słyszała o przemocy popełnianej przez żołnierzy. Aby bronić dziewictwa, dźgnęła żołnierza małymi nożyczkami, które miała w kieszeni, i próbowała uciec, ostrzegając inne kobiety przed niebezpieczeństwem. Chwilę później żołnierz, który zaatakował Márię Magdolnę, pojawił się na dziedzińcu i natychmiast strzelił: według relacji sześć kul utkwiło w ciele dziewczyny. Po pierwszym strzale Mária Magdolna zatrzymała się, po drugim podniosła ręce do nieba, a następnie złożyła je, wypowiadając następujące słowa: ‘Panie, mój Królu! Zabierz mnie do siebie!’”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję