Reklama

Śladami o. Damiana na wyspie Molokai

Niedziela toruńska 15/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Damian (Józef de Veuster) urodził się 3 stycznia 1840 r. w Tremeloo w Belgii. Mając 19 lat wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Przed ukończeniem studiów teologicznych wyjechał na hawajskie wyspy i tam otrzymał święcenia kapłańskie.

Kim był o. Damian?

Pełen ideałów młody misjonarz został poproszony o pomoc przez młodą, czarnoskórą dziewczynę, która uciekała przed płatnymi „łapaczami” polującymi na trędowatych. Wszyscy, którzy po prymitywnym badaniu w szpitalu w Honolulu wykazywali jakiekolwiek symptomy choroby, byli łodziami odsyłani na wygnanie na wyspę Molokai. Trędowaci zajmowali tam tylko część wyspy ogrodzoną morzem z jednej strony i wysokimi, stromymi skalnymi wzgórzami Pali z drugiej strony. Biali i czarni, wysocy i niscy, umierający i będący jeszcze w dobrej kondycji byli przywożeni na tę wyspę po to, by jej już więcej nigdy nie opuścić. Mieszkali w żałosnych warunkach, pozostawieni swemu losowi przez rząd, który jedynie zrzucał na plaże raz w miesiącu transporty jedzenia i innych produktów. Panował tam niepokój, chaos i bezprawie. Najsilniejsi i najbardziej zuchwali mieszkańcy wyspy zjednoczyli się w swoim zamiłowaniu do alkoholu i rozpusty. Wszystkie normy odeszły na bok, nikt nie miał szans wydostać się z tej „przeklętej wyspy”, jak wtedy nazywano Molokai. W 1873 r. dobrowolnie podjął pracę wśród trędowatych na wyspie o. Damian. Wkrótce zaczął rozwijać swoją działalność wśród najbardziej potrzebujących. Prosił o pomoc w sfinansowaniu budowy kościoła, o pomoc medyczną i przybycie zakonnic. Dla trędowatych był nie tylko kapłanem, lecz także stolarzem, lekarzem, pielęgniarzem, a nawet grabarzem. Szybko jego aktywność zaczynała odbijać się szerokim echem na świecie. Kiedy popłynął do Honolulu, by się wyspowiadać, został powitany przez reporterów. Specjalny wysłannik królewski słyszał już o jego pracy i pełen podziwu zdał relację rodzinie królewskiej. Wielką pomocą stała się dla niego księżniczka Lilliuokalani. To wszystko obudziło niechęć przełożonych, którym nie podobał się skromny ojciec, który przez swoją pracę nagle wkroczył do świata polityki i władzy. O. Damianowi udało się jednak zebrać środki finansowe, powrócił na Molokai i razem z mieszkańcami zaczął budować osiedle drewnianych chat. Wkrótce zabroniono mu opuszczać wyspę trędowatych. By zapewnić mu sakrament pokuty, bp Maigret spowiadał o. Damiana na łodzi, nie schodząc na ląd. Ryciny przedstawiające tę scenę zostają opublikowane w gazetach, a księżniczka Lilliuokalani decyduje się odwiedzić wyspę w towarzystwie świty. O. Damian wraz ze swoimi przyjaciółmi oprowadził gości po wyspie. Księżniczka nie kryła podziwu, a o. Damian poprosił skromnie o pomoc. W okresie, gdy o. Damian żył na Molokai, przebywało tam zazwyczaj ok. 700 do 1000 chorych. Wskaźniki śmiertelności były szczególnie wysokie zimą. Zazwyczaj umierało 5 osób tygodniowo. Populacja chorych wymieniała się co ok. 5 lat. Osada rozrastała się, a kolonia trędowatych była odwiedzana przez lekarzy ochotników. Jeden z nich zbadał o. Damiana i odkrył, że ma on pierwsze symptomy trądu. Mógł teraz powiedzieć do swoich wiernych: My trędowaci! Będąc już trędowatym, 9 listopada 1887 r. napisał: „Uważam się za najszczęśliwszego misjonarza świata. Stoję już nad grobem. Taka jest wola Boża, a ja umieram na tę samą chorobę, co moi trędowaci. Jestem bardzo szczęśliwy i radosny”. Kiedy na wyspę przybył br. Dutton, przyszły pomocnik o. Damiana, ten świadomy swojej choroby nie wyciągnął do niego ręki na powitanie, mimo to br. Dutton wziął jego dłoń w swoje ręce. Rozpoczęła się nowa era. Szpital został powiększony, a o. Damian pisał listy do swoich przełożonych, prosząc o stałą pomoc. Na Hawaje przybyły siostry zakonne, które słyszały o jego pracy. Po długich staraniach udało się im rozpocząć pracę na Molokai, by prowadzić profesjonalny szpital.
O. Damian - mimo oficjalnego zakazu opuszczania wyspy - przybył z krótką wizytą do Honolulu. Witany jako bohater spotykał się z wiernymi i rodziną królewską.
Udało mu się rozbudzić w ludziach poczucie solidarności, a jego niesłabnąca energia i troska zaczęły dawać ludziom chorym na trąd nadzieję na lepsze życie. Na „wyspie śmierci” nastał spokój. Nadeszła ostatnia godzina o. Damiana. Upadł podczas odprawiania nabożeństwa i wkrótce zmarł w założonym przez siebie szpitalu. Był poniedziałek Wielkiego Tygodnia, 15 kwietnia 1889 r. Przed śmiercią wypowiedział słowa: „O, jak dobrze jest żyć i umierać jako dziecko Najświętszych Serc”. Miał zaledwie 49 lat. Nikt nie miał wątpliwości, że odszedł człowiek święty. W 1936 r. ekshumowano jego ciało i przewieziono do jego rodzinnej Belgii. Pacjenci z Molokai protestowali, lecz bez skutku.
Jan Paweł II wyniósł o. Damiana do chwały ołtarzy 5 czerwca 1995 r., podczas wizyty w Belgii. Powiedział wtedy: „Wszyscy ludzie mają prawo do tego, aby bracia wyciągali do nich pomocną dłoń, znajdowali życzliwe słowo, obdarzali spojrzeniem, zapewniali swą cierpliwą i pełną miłości obecność, nawet wtedy gdy nie ma już nadziei na wyzdrowienie”. W beatyfikacji uczestniczyło 618 dziennikarzy pochodzących z 28 różnych krajów. Relacje z ceremonii ukazały się także we wszystkich krajowych telewizjach w Europie Zachodniej i na Hawajach.
O. Damian walczył o ideały wykraczające poza jego epokę. Nieugięty moralista na początku, nastawiony jedynie na odnowę chrześcijaństwa na wyspie, w miarę upływu czasu stał się coraz bardziej ludzki w swym współczuciu. Nie kierował się tylko religijnymi pobudkami, lecz także potrzebą wskrzeszenia człowieczeństwa na wyspie. Nie pragnął niczego innego, tylko dobra swoich ukochanych podopiecznych.
Benedykt XVI kanonizował o. Damiana 11 października 2009 r. i ogłosił patronem ludzi chorych na współczesny trąd - AIDS, a także polskiego abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

Wędrując śladami świętego

Na wyspę Molokai przybyliśmy niewielkim samolotem, który wylądował na prymitywnym wyasfaltowanym pasie startowym liczącym pewnie 500 m. Kilkuosobową grupę turystów po wyspie oprowadzali mieszkańcy dawnej kolonii. Choroba została całkowicie zatrzymana przez współczesną medycynę, lecz deformacje ciał nie mogły być cofnięte. Odizolowanie pacjentów zniesiono w 1969 r. Ktokolwiek chciał, mógł opuścić osadę, lecz mieszkańcy w większości pozostali, gdyż nie mieli dokąd pójść. Wielu z nich zostało tam zesłanych jako dzieci i to był ich dom.
W czasie naszej 3-godzinnej wizyty mieliśmy okazję zobaczyć kościoły wybudowane przez o. Damiana, niewielkie domki mieszkańców Kalaupapa, dawne miejsce grobu o. Damiana, zatrzymać się w prowizorycznej kawiarence, w niczym nieprzypominającej tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Zobaczyliśmy „rozmównice”, w których chorzy mogli się spotykać ze zdrowymi, a także fundamenty dawnego szpitala. Nad tym miejscem do dzisiaj unosi się jakby duch o. Damiana. Niezwykłe wrażenie jeszcze po latach robią zasieki z drutu kolczastego odgradzające 2 światy - zdrowych i trędowatych. Mistyka i wzruszenie przeplatają się z niezwykłym wręcz pięknem krajobrazu tej hawajskiej wyspy, w niczym nieopanowanej przez cywilizację. Rząd Hawajów chce, aby kiedyś, gdy nie będzie tam już stałych mieszkańców, cała pozostała parkiem narodowym.
Ta niezwykła wyprawa pozwoliła mi na spotkanie z człowiekiem, który udowodnił historią swojego życia, że dobro może zatriumfować nad złem, a człowieczeństwo nad brutalną rzeczywistością.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zawiercie: Profanacja krzyża. Odcięli jego górne ramię i przemalowali na czarno

2025-04-18 15:49

[ TEMATY ]

krzyż

profanacja

Zawierciańska - źródło warte uwagi/zrzut ekranu

By dokonać tej profanacji krzyża, nieznani sprawcy musieli wdrapać się Skałę Rzędową w Zawierciu-Bzowie. To jedno z największych wzniesień w okolicy - ma 454 metry. Sprawą zajęła się policja - informuje TVP3 Katowice.

Za niszczenie mienia grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności, a za obrazę uczuć religijnych – do lat 2.
CZYTAJ DALEJ

Módlmy się o nawrócenie Gizeli Jagielskiej i innych aborcjonistów

2025-04-18 11:44

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe Stock

"W boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką - dlatego wykonuje i wykonywać będę aborcje, zgodnie ze wskazaniami i życzeniem kobiet" - napisała w mediach społecznościowych Gizela Jagielska, która zabiła Felka w 9-tym miesiącu ciąży zastrzykiem w serce. Fundacja Pro-Prawo do Życia apeluje o modlitwę za Jagielską oraz innych aborcjonistów, zwłaszcza dzisiaj, w Wielki Piątek, kiedy w Liturgii modlimy się m.in. za Żydów oraz za wszystkich, którzy nie uznają Boga, aby Pan zdjął zasłonę ciemności z ich serc.

Gizela Jagielska jasno definiuje swój światopogląd. Co więcej, otwarcie deklaruje, że będzie wykonywać aborcję na życzenie kobiet. To już się dzieje w Oleśnicy (największym ośrodku aborcyjnym w Polsce) oraz wielu innych szpitalach, gdyż pozwala na to "kompromis aborcyjny" skutkujący złym i wadliwym prawem, które umożliwia zabijanie dzieci na żądanie do końca ciąży.
CZYTAJ DALEJ

Pożegnanie z „check and balance”?

2025-04-19 10:26

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Ostatnie lata w polskiej polityce to eksplozja zamiany pojęć. Weźmy choćby tzw. populizm. Zgodnie z definicją (z łac. populus „lud”) jest to zjawisko polityczne polegające na odwoływaniu się w swoich postulatach i retoryce do idei i woli „ludu”, często stawianego w kontrze do „elit”.

Mimo iż jest to łatka przyklejana przez obóz lewicowo-liberalny konserwatystom, tak naprawdę jest to mechanizm przez nich samych coraz intensywniej stosowany. W naszym kraju widać to choćby przy okazji kolportowania narracji, zgodnie z którą Prawo i Sprawiedliwość to elita biznesowo-polityczna, którą trzeba „odsunąć od władzy” i odebrać pieniądze, którymi „się nachapali”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję