Reklama

20 lat pod płaszczem Maryi

Z Marią Sadło, legionistą Maryi z Prezydium Legionu Maryi Matki Bożej Zamojskiej przy katedrze w Zamościu, rozmawia Elżbieta Borowiec

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Elżbieta Borowiec: - Jesteś jednym z pierwszych legionistów Maryi w Zamościu. Co skłoniło Cię do wstąpienia do tej wspólnoty?

Maria Sadło: - To już 20 lat, jak jestem legionistą Maryi. O Legionie Maryi usłyszałam w zamojskiej kolegiacie podczas Mszy św. Homilię głosił ks. Zdzisław Ciżmiński z Lublina. Po Mszy św. opowiadali o Legionie legioniści Maryi z Lublina i Klara Connoly, animatorka tego ruchu z Irlandii. Pomyślałam, że jest to coś ważnego, skoro młoda dziewczyna pozostawia własny kraj i przyjeżdża do Polski, aby tu zaszczepić ten ruch apostolski. Pamiętam, z jaką miłością mówiła o Panu Jezusie, o Maryi Pośredniczce Łask z Cudownego Medalika. Postanowiłam więc pójść na pierwsze spotkanie, a za tydzień na następne. Coraz bardziej pociągała mnie dyscyplina legionowa, modlitwy legionowe i to, że Legion Maryi modli się w intencjach Matki Bożej i oddaje Jej do dyspozycji swoje modlitwy i cierpienia.

- Czy od razu zdecydowałaś się zostać legionistą Maryi, czy był to dłuższy, przemyślany proces?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Po każdym spotkaniu miałam coraz więcej wątpliwości, czy nadaję się do Legionu Maryi. Pragnęłam zostać legionistą, ale obserwując uczestniczące w zebraniach kandydatki, ich mądrość, odwagę, wiedzę religijną, widziałam, jak daleko jestem od nich. Tu dostrzegłam swoją słabość i niewiedzę. Moje katechezy skończyły się w zasadzie na szkole podstawowej. W szkole średniej nie było nauki religii. Mieszkałam w internacie, a pensjonariuszom nie wolno było chodzić na Msze św. w niedziele. Mogłam uczestniczyć we Mszy św. tylko raz w miesiącu, wyjeżdżając do rodzinnego domu. Przecież chciano nas wychować na ateistów. W moim sercu ciągle toczyła się walka. Coraz bardziej pragnęłam być legionistą, ale musiałam też stawić czoło codziennym obowiązkom matki i żony, pomagać rodzicom i chodzić do pracy. Po półrocznych zmaganiach, z Bożą pomocą, podjęłam decyzję i 12 marca 1990 r. zostałam legionistą Maryi. To nie ja wybrałam Legion, to Pan mnie tu przyprowadził i wlał w moje serce pragnienie szukania Go przez Maryję.

- Jak zostaje się legionistą Maryi?

- Po okresie próbnym, trwającym z reguły trzy miesiące, kandydat składa przyrzeczenie legionowe.

Reklama

- Czy każdy może zostać legionistą Maryi?

- Legionistą Maryi może zostać każdy katolik prowadzący życie chrześcijańskie, który z miłości do Maryi gotowy jest wypełnić obowiązki wynikające z przynależności do Legionu.

- Jakie są te obowiązki?

- Legion Maryi to modlitwa i czyn. To praca nad uświęceniem siebie - modlitwa i cotygodniowe spotkania formacyjne oraz praca apostolska - odwiedzanie miejsc przepełnionych cierpieniem i działaniem grzechu (hospicja, szpitale, domy opieki, więzienia, pomoc słabym w ich trudnych chwilach, poszukiwanie zagubionych, zaniedbanych duchowo, odrzuconych przez społeczeństwo). Jednym słowem, pełnienie czynów miłości wobec ludzi.

- Jak radziłaś sobie z pracą zawodową, codziennymi obowiązkami matki, żony i tymi wynikającymi z przynależności do Legionu Maryi?

- Jeśli powie się Bogu TAK, to całe niebo pomaga. Kiedy zrobi się pierwszy krok, sama Maryja natychmiast wspomaga nasze wysiłki i otacza je swą macierzyńską troską. Chciałabym też podziękować mojemu mężowi, który nigdy nie stawiał mi żadnych przeszkód i okazuje zrozumienie dla mojej pracy legionowej.

- Co dał Ci Legion Maryi w ciągu tych 20 lat?

- Doświadczyłam wiele opieki Matki Bożej i działania Ducha Świętego w moim życiu. Przez stawianie przede mną ciągle nowych zadań, uczę się w Legionie miłości do bliźnich, pokory, cierpliwości, posłuszeństwa, pokonywania różnych przeszkód, nabieram odwagi. Sama zadaję sobie pytanie, kim byłabym dzisiaj, gdyby nie formacja w Legionie poprzez pracę apostolską, modlitwę, cotygodniowe spotkania, dni skupienia, rekolekcje, czytanie książek religijnych? Jak wychowałabym swoje dzieci? Jakie byłoby moje małżeństwo? Nie wiem.

- Czy wszyscy wytrwali w Legionie Maryi tak długo, jak Ty?

- Ci, co zostali legionistami Maryi, prawie wszyscy są nimi do dziś. Legionista to żołnierz, a żołnierz pozostaje wierny; dezercje należą do rzadkości. Ci, co mają odejść, odchodzą jeszcze w fazie przygotowania, zanim zostaną legionistami. Na pierwsze spotkania przychodziło ok. 100 osób, ale legionistami zostało tylko kilkanaście. Bóg wybrał to, co niemocne.

- Dlaczego - Twoim zdaniem - do wspólnot religijnych wstępuje tak mało wiernych?

- Myślę, że powodów jest kilka. Ale głównym jest chyba nieświadomość tego, co daje wspólnota. Zapraszając do naszej wspólnoty, najczęściej spotykam się z odpowiedzią „ja się modlę sama”. Stąd wniosek, że wspólnoty postrzegane są tylko jako grupy modlitewne. Ludzie nie rozumieją, że tu rozwijamy się duchowo, uczymy się wzajemnej miłości, kształtujemy swoje charaktery, poznajemy swoje wady i słabości, i uczymy się z nimi walczyć. Kiedy człowiek modli się sam, łatwo popada w samozachwyt, bardzo szybko nabiera przekonania, że jest święty, bo nie ma gdzie skonfrontować swojej świętości. Zły duch często wykorzystuje to poczucie świętości i umiejętnie wprowadza człowieka w pychę. Wspólnota natomiast jest bardzo dobrą szkołą pokory i, co najważniejsze, ma opiekuna - kapłana. Inny powód to lenistwo i egoizm, bo tam trzeba coś z siebie dać, pójść na spotkanie, na modlitwę, wykonać jakąś pracę. Niektórzy odpowiadają, że nie mają czasu lub też odchodzą bez słowa.

- Co chciałabyś powiedzieć tym, którzy pozostają poza wspólnotą?

- Dla mnie Legion Maryi jest wielką łaską i darem, dziękuję Bogu za każdy dzień bycia legionistą Maryi. Ci, którzy się wahają lub odkładają wstąpienie do wspólnoty, niech zadadzą sobie pytanie, czy warto stracić choćby jeden dzień tej łaski. Bóg chce nas ciągle obdarowywać, ale nie robi tego na siłę. Czeka na krok z naszej strony i na naszą wyciągniętą dłoń.

- Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości w legionowej służbie. Niech Maryja nadal otacza Cię swoją macierzyńską troską.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

[ TEMATY ]

Jasna Góra

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

- Żyjemy w czasach, kiedy nasza wspólnota narodowa jest bardzo podzielona. Myślę, że główny kryzys to kryzys wiary, który dotyka tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, są katolikami. To ten kryzys generuje wszystkie inne wątpliwości. Trudno, by ci, którzy nie przeżywają wiary Kościoła, nie widząc naszego świadectwa, byli przekonani do naszych, modne słowo, „projektów”. To jest ciągle wołanie o rozwój wiary, o odrodzenie moralne osobiste i społeczne, bo bez tego nie będziemy wiarygodni i przekonujący - zauważa przeor. Jak wyjaśnia, jedną z głównych intencji zanoszonych do Maryi Królowej Polski będzie modlitwa o pokój, o dobre decyzje dla światowych przywódców i „byśmy zawsze potrafili budować relacje, w których jesteśmy gotowi na dialog, także z tymi, których nie rozumiemy”.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Włochy: Premier Meloni przyjęła kardynała Stanisława Dziwisza

2024-04-29 14:22

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Giorgia Meloni

W. Mróz/diecezja.pl

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Premier Włoch Giorgia Meloni przyjęła w swojej kancelarii, Palazzo Chigi, kardynała Stanisława Dziwisza - poinformował rząd w poniedziałkowym komunikacie. Spotkanie odbyło się w związku z obchodzoną w sobotę 10. rocznicą kanonizacji Jana Pawła II.

Rząd w Rzymie podkreślił, że w czasie spotkania szefowa rządu i emerytowany metropolita krakowski wspominali polskiego papieża 10 lat po jego kanonizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję