Codziennie się modlę za drugiego człowieka. Modlitwa zawsze pomagała i jednoczyła – stwierdza Waldemar Krenc w rozmowie z "Niedzielą".
Mateusz Opaliński: Likwidacja Funduszu Kościelnego, redukcja godzin lekcji religii, przywrócenie pracy w niedzielę, liberalizacja prawa aborcyjnego, legalizacja związków jednopłciowych. Czy te zmiany nie przyczynią się do otwarcia konfliktu na linii państwo-Kościół?
Waldemar Krenc: Kościół to są wszyscy wierzący. Zatem nie wyobrażam sobie, abym w obronie tych świętych wartości nie poszedł w konflikt z rządzącymi. Błogosławiony kard. Stefan Wyszyński mówił: „Jeśli przyjdą zniszczyć ten Naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego Narodu”. W najtrudniejszych momentach naszej historii Kościół był z narodem. Dlatego nie godzę się na szydzenie z religii, dewastację kościołów czy przerywanie Mszy św. Walka z tymi wartościami prowadzi do zburzenia tych fundamentów, które poukładały nasze życie, Europę i świat. Nasz Kościół został ograbiony przez komunistów z kilkuset szkół, żłobków, przedszkoli. To wszystko przejęło państwo – o tym się dzisiaj nie mówi. I w ramach rekompensaty powstał Fundusz Kościelny, który nie służy po to, aby Kościół utrzymać. Fundusz służy do wypłaty emerytur, rent czy korzystania z publicznej opieki zdrowotnej. Obecny rząd nie rozumie, że mamy podpisany konkordat. Oni niczym nie różnią się od komunistów. Przeraża mnie to, że nikt spośród członków obecnej koalicji rządzącej nie sprzeciwia się tym wszystkim złym propozycjom uderzającym w naród oraz w Kościół, a także w prawa i wolności obywatelskie – a najbardziej dziwię się politykom z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Uważam, że dzisiaj jednoczą ich dwie kwestie: żądza władzy i czerpanie z niej wszelkich korzyści oraz nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości, natomiast reszta ich dzieli.