Reklama

Aspekty komunii z Bogiem (2)

To taka codzienna relacja

W roku duszpasterskim przeżywanym pod hasłem „W komunii z Bogiem” co miesiąc pokazujemy ludzi, którzy tę komunię przeżywają w swojej codzienności.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 8/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Komunia z Bogiem to zjednoczenie, pewna jedność z Nim. Im dłużej jestem przy Bogu, tym wspólnota z Nim jest pełniejsza. Kiedy budzę się rano, mówię: „Dzień dobry, Jezu”. I tak jest u mnie zawsze, jak tylko otworzę oczy. Podobnie kończy się mój dzień. Obecność Bożą czuję zawsze. Niezależnie od tego, czy wykonuję swoją pracę, bawię się, czy odpoczywam - podświadomie czuję, że On jest ze mną. Rozmawiam z Bogiem nie tylko podczas osobistej modlitwy o wyznaczonej porze - rozmawiam z Nim zwyczajnie w ciągu dnia, jak z Przyjacielem.
Ta nasza relacja jest taka codzienna. Nie ogranicza się tylko do modlitwy osobistej. Nie oddzielam jej też od pracy zawodowej. I myślę, że dzięki temu jestem wolna od pogoni za pieniądzem czy karierą. Chcę po prostu rzetelnie wykonywać swój zawód. Bo lubię to, co robię, i jestem przekonana, że można być prawnikiem i podobać się Bogu. Często się zresztą o to modlę.
Bycie w relacji z Bogiem nie kończy się tylko na mnie. Przekłada się również na moje relacje z drugim człowiekiem. Mam więcej cierpliwości i jestem bardziej wyrozumiała dla innych. Coraz wyraźniej widzę w ludziach Boże stworzenia, które On kocha tak samo jak mnie. To rodzi szacunek do człowieka, kimkolwiek by był - nieważne czy to prawnik, lekarz, pani sprzątająca czy bezdomny. Każdy ma wartość. Im głębsza jest moja relacja z Bogiem, tym bardziej widzę Go w drugim człowieku.

Muszę Mu coś powiedzieć

Staram się zawsze znaleźć taki czas tylko dla Boga, właśnie na taką osobistą modlitwę. Chociaż był taki moment, kiedy mi to trochę umknęło. Zdarza się też, że odczuwam silną potrzebę pójścia na adorację. Muszę coś Jezusowi powiedzieć i przestaje mi wystarczać dom, chcę iść do miejsca, gdzie znajdę Żywego Boga. To zupełnie inny rodzaj modlitwy, bo jest nią już samo trwanie przed Najświętszym Sakramentem. Pewien ksiądz powiedział mi kiedyś, że nie jest ważne, czy jestem skupiona, czy się rozkojarzam - samo przebywanie przed Najświętszym Sakramentem działa tak, jakby się wystawiało skórę na słońce. To takie opalanie się Panem Bogiem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Daje światło

Pismo Święte zaczęłam czytać od Nowego Testamentu. I staram się czytać księgi po kolei, bo chciałabym kiedyś przeczytać całą Biblię. Chociaż nie zawsze tak to wygląda - kiedyś na przykład przez pewien czas czytałam Pismo Święte zgodnie z codziennymi czytaniami. Albo otwierałam w dowolnym miejscu i rozważałam dany fragment.
Kilka razy zdarzyło mi się szukać w Biblii odpowiedzi na konkretne pytanie, metodą na chybił trafił. To były jednak bardzo skrajne przypadki, raczej staram się być z tym ostrożna, bo wiem, że to czasami może być pokusa, która wcale nie wychodzi na dobre.
Nie wiem, jak długa powinna być modlitwa przed rozpoczęciem czytania Biblii, to pewnie zależy od potrzeby serca. Ja po prostu wzywam Ducha Świętego i proszę o światło. Bóg mnie zna i wie, co jest mi potrzebne.

Ktoś, kto zna moją duchowość

Dbam o to, żeby przeżywać Eucharystię w sposób pełny, przede wszystkim przyjąć Komunię św. Kiedy Chrystus objawia się nam pod postacią małego białego opłatka, jest to ogromna tajemnica. Tylko wiara pozwala nam widzieć tu Przemienienie, widzieć Ciało Pańskie. To jest cudowne, że Jezus wybrał sobie nasze ciało na świątynię i chce jednoczyć się z nami w ten sposób. To naprawdę piękne.
Żeby tego doświadczać, potrzebna jest łaska uświęcająca, dlatego staram się przynajmniej raz w miesiącu iść do spowiedzi. Jestem teraz na takim etapie, że mam już stałego spowiednika. Wcześniej nie czułam takiej potrzeby. Potem jednak stwierdziłam, że moja relacja z Bogiem jest już w takim miejscu, że muszę mieć spowiednika, który zna moją duchowość. Taka spowiedź wygląda inaczej, inna jest też pokuta, bo zadawana jest pod kątem rozwoju duchowego. Znalezienie właściwej osoby zajęło mi mniej więcej rok.

Nie gołąb, lecz Osoba

Zawsze wiedziałam, że jest Duch Święty, byłam nauczona wzywać Go, ale tak naprawdę pojawił się w moim życiu dopiero po bardzo silnym nawróceniu. Myślę, że moja wspólnota - Odnowa w Duchu Świętym jest taka żywiołowa nie sama z siebie, ale właśnie dlatego, że otwiera się na Jego działanie. Ta radość, ekspresja, wielbienie Boga przez śpiew, wznoszenie rąk - to wszystko działanie Ducha. To działanie można zobaczyć bardzo fizycznie, np. w czasie modlitwy ludzie płaczą albo śmieją się i wydaje się, że zupełnie bez powodu. Czasami jednak Duch Święty działa niespostrzeżenie, w ciszy.
Relacja z Duchem Świętym jest tak samo osobowa jak relacja z Bogiem Ojcem czy Jezusem. To nie jest jakaś energia, wiaterek czy gołąb. Bóg jest jeden, więc nie mogę powiedzieć, że np. Duch Święty jest tym, którego kocham najbardziej. Na pewno ożywia On moją wiarę, choćby poprzez swoje dary. Bo im bardziej człowiek otwiera się na Ducha Świętego, tym więcej darów otrzymuje, a jeśli jeszcze o nie prosi, to już w ogóle jest świetnie.
Kiedy poznałam, jak cudownie może działać Duch Święty, wzywam Go przed każdą modlitwą, proszę o umocnienie, o dary, o miłość i cierpliwość do drugiego człowieka, otwieram się na Niego - a kiedy zwracam się do Boga spontanicznie, to moje myśli kierują się do Jezusa Chrystusa jako mojego Przyjaciela.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Nowy sezon w Wieży Trynitarskiej

2024-05-05 12:18

Muzeum Archidiecezji Lubelskiej

Ksiądz Łukasz Trzciński zaprasza w gościnne progi muzeum

Ksiądz Łukasz Trzciński zaprasza w gościnne progi muzeum

Wybierając się na spacer po Lublinie, warto zajrzeć do Wieży Trynitarskiej, która zmienia się z każdym sezonem - zaprasza ks. Łukasz Trzciński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję