Obchody rozpoczęła Msza św. w kościele pw. Świętej Trójcy. Przewodniczył jej ks. prał. Stanisław Czenczek. Przypomniał, że ofiarom tamtych wydarzeń jesteśmy winni nie tylko ich upamiętnienie, ale także modlitwę, cześć i szacunek. Kazanie wygłosił ks. Jan Mazurek, proboszcz parafii Świętej Trójcy. Przestrzegał przed budowaniem świata po ludzku - bez udziału Pana Boga.
- Dlatego mamy dzisiaj kolejną rocznicę wywózek na Sybir, bo kiedyś też postanowiono, w imię odrzucenia Pana Boga, urządzać świat po ludzku, według określonej opcji politycznej. Ten, kto ma więcej możliwości, władzy i pieniędzy, potrafi poniewierać drugiego człowieka, zabijać. Europa nadal jest zagrożona taką filozofią życia. Wykreślenie Dekalogu sprawia, że człowiek jest panem człowieka, a to jest niesamowicie niebezpieczne - przestrzegał kaznodzieja.
Po Mszy św. na nieczynnej rampie kolejowej - w tym samym miejscu, gdzie w lutym 1940 r. zgromadzono ludzi i w bydlęcych wagonach wywieziono na Sybir - została odmówiona modlitwa za ofiary i katów oraz zapalono znicze.
Jerzy Roszko prezes Związku Sybiraków w Przemyślu zwracał uwagę, że przez wiele lat okupacji komunistycznej nie wolno było głośno mówić o zsyłce i dramacie tamtych lat, a kultywowanie pamięci - zwłaszcza o tych, którzy zginęli, jest konieczna. Adam Halwa, dyrektor Centrum Kulturalnego uważa, że pamięć sybiracka jest zapominana, dlatego jego instytucja włącza się w organizację tego wydarzenia. Przypomniał, że świadków tamtych zdarzeń jest coraz mniej, dlatego jest to tym bardziej ważne. - Trzeba, żeby docierać z tym przesłaniem do młodych. Z wielkim animuszem świętujemy wiele innych rocznic, które w swoim przesłaniu, śmiem twierdzić, nie są aż tak ważne jak pamięć o tych setkach tysięcy ludzi, którzy złożyli swoje życie na ołtarzu ojczyzny - powiedział.
Organizatorami obchodów byli: Związek Sybiraków, Centrum Kulturalne w Przemyślu i Przemyskie Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K.”. Uroczystości uświetniła Salezjańska Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Przemyśla.
Ogółem podczas czterech deportacji do północnych obwodów Rosji i na zachodnią Syberię wywieziono około 1,2 mln ludzi. Straszliwe warunki dla wielu okazały się wyrokiem śmierci. Niektórzy umierali już w czasie trzytygodniowej podróży. Temperatury spadały nawet do minus 50 stopni Celsjusza, doskwierał głód i katorżnicza praca.
- Moim marzeniem było tylko wrócić, najeść się chleba, opowiedzieć o wszystkim i umrzeć - wspomina swój dramat Mieczysław Tłuczek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu