Reklama

„Był dla nas Napoleonem”

Był pierwszym wicepremierem rządu z naszego regionu i najbardziej rozpoznawalnym posłem ze Świętokrzyskiego. Przemysław Gosiewski rok temu w wieku zaledwie 46 lat zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Mało kto w tak krótkim czasie - bo zaledwie od 2001 r. - zrobił dla Świętokrzyskiego tak wiele - tyle przyznają nawet złośliwi, którzy nazywali go „spadochroniarzem z Warszawy”, a najchętniej kojarzyli jedynie z peronem we Włoszczowie. - Był dla nas małym Napoleonem - powiedział o nim bp Kazimierz Ryczan

Niedziela kielecka 15/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To głównie dzięki zabiegom Przemysława Gosiewskiego przekształcono Akademię Świętokrzyską w Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy w Kielcach. Dbał o wyposażanie szpitali, budowę dróg, monitorowanie sprawy lotniska w Obicach i utwierdzanie mieszkańców miasta w marzeniach o Kielcach - metropolii. Był w każdej parafii, gminie, niemal w każdej remizie Świętokrzyskiego. Zjednoczył prawicę i z twardego bastionu lewicy przekształcił region w ostoję PiS w kraju.

W Świętokrzyskiem - jak „meteoryt”

Mówi bp Kazimierz Ryczan: - Pan Przemysław Gosiewski pojawił się w Kielcach jak meteoryt. Pierwszy raz spotkałem go w katedrze na Mszy św. za Ojczyznę. Poprosił o krótką rozmowę na temat jego relacji z Bogiem i Kościołem. Służbę Ojczyźnie umieścił bardzo wysoko na drabinie swojej hierarchii wartości. Obecność na szczytach władzy nie przeszkadzała mu podać rękę robotnikowi i rolnikowi. Nie żałował czasu dla nikogo. Był w remizach strażackich, w szkołach, na boiskach sportowych, na uczelniach. Dołączył do osób zmierzających do zjednoczenia kieleckiej prawicy. Tylko zjednoczona prawica mogła sięgnąć w Kielcach po władzę.
Był trybunem, ale liczył się ze słowem. Nie dokładał przeciwnikom. Nie uprawiał czczej gadaniny. Jego słowa nie były puste. Umiał przyjmować porażki. Zbudował PiS-owski bastion na ziemi świętokrzyskiej. Zdobył zaufanie w miastach i wioskach. Kielecczyzna zawdzięcza mu bardzo wiele: dofinansowania, uniwersytet, doposażenie w sprzęt kliniki onkologicznej, nie mówiąc już o słynnym dworcu we Włoszczowie. Zadaniem jego był człowiek, dlatego gdzie mógł, niósł pomoc nie tylko finansową.
Miał sprawny rozum, dużą władzę i czyste ręce. Był wierny swemu profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu i wierny świętokrzyskim obywatelom. Raz dysponując wolnym czasem, poszedł z dziećmi do kina. Pokiwał głową i dodał: niestety, coś za coś.
Dla naszego województwa był małym Napoleonem. Gdy go brakło, poróżniła się trzoda świętokrzyskiego PiS-u. Nie zdążył jej nauczyć, że w demokracji każdy nie może być liderem. Nikt nie przypuszczał, że nasz meteoryt zgaśnie na ziemi katyńskiej. Pozostały puste miejsce, smutek u przyjaciół i radość u nieprzyjaciół, bo odeszła prawa ręka Jarosława.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Krzysztof Słoń: straciłem przyjaciela

- Przemka poznałem w 2001 r. i odtąd nasza znajomość i współpraca były coraz ściślejsze. Nic za darmo. Wchodząc do grona zaufanych współpracowników, było się też coraz bardziej „eksploatowanym” - wspomina Krzysztof Słoń, w chwili katastrofy smoleńskiej przewodniczący Rady Miasta Kielce.
Związek Gosiewskiego z województwem świętokrzyskim przypominał, jego zdaniem, dwie proste równoległe. - Przemysław, znacząc coraz więcej w strukturach PIS, w parlamencie i w sferach rządowych, przekładał to na troskę o nasz region. Mógł więcej, działał więcej, jeszcze bardziej zabiegał, jakby odczuwając większą odpowiedzialność. A u polityków normą jest przecież, że jak już „pójdą do Warszawy” i coś tam zaczną, to ich kontakt z województwem słabnie. On - choć „spadochroniarz” - uprawiał coś, co mogę w dobrym tego słowa znaczeniu nazwać „regionalnym nepotyzmem”. Nie obchodziło go, co inni pomyślą - szedł i walczył. Często „przy okazji” zyskiwały inne słabsze regiony ze ściany wschodniej. Jeśli ma być jeden sztandarowy przykład - to niech to będzie PET, czyli bardzo nowoczesne urządzenie do diagnostyki nowotworowej (jest ich tylko kilka w Polsce). On tego PETA po prostu wyrwał dla naszego Centrum Onkologii. Wielu w kraju chciało go mieć. Cały Przemek. Przecież on się tam ani razu nie zbadał. A urządzenie jest i służy nie tylko mieszkańcom naszego województwa, ale wielu innym potrzebującym. Złożę wniosek o nadanie sali (gdzie to urządzenie jest zamontowane w ŚCO) imienia Przemysława Gosiewskiego. Chodzi o to, aby ci, co tam przyjdą szukać pomocy, przeczytali małą tabliczkę i wiedzieli, kogo z wdzięcznością, a może też z modlitwą trzeba wspomnieć...
Za tego PETA głównie wywalczyłem dla Przemka Nagrodę Miasta Kielce (wielu się wtedy śmiało, że Gosiewski przywiózł PETA w kieszeni). Na gali wręczenia widziałem łzy w oczach tego wielkiego, niewysokiego człowieka. Podobne łzy były, gdy mu we Włoszczowie dali Honorowego Obywatela za wyśmiewany peron.
W przypadku Gosiewskiego - zdaniem Słonia - nastąpiło połączenie: ambicji, pracowitości, niestrudzenia, wiedzy, doświadczenia, zmysłu politycznego, empatii, cech przywódcy, lojalności, odporności na brak snu i zmęczenie i wielu innych, rzadko w jednym człowieku występujących, pozytywnych cech.
Słoń wspomina także legendarną pamięć Gosiewskiego. Potrafił na sali gromadzącej kilkuset członków PiS z województwa zwracać się do każdego po imieniu, pytać, czy sprawa taka to a taka jest już w jego gminie załatwiona. - Kto z nas to wszystko ma? Nikt. Trzeba jednak brać z niego przykład; wierzę, że wspólny wysiłek takich „ułamków” może dać całość. Pamięć o nim tego od nas wymaga.
- …Wiele jest tych wspomnień, niech będzie ostatnie z 8 i 9 kwietnia… - dodaje. Jeszcze dzwonił. Jeszcze w telefonie zostały SMS-y. Leci do Katynia, czuje się zaszczycony, że towarzyszy prezydentowi Kaczyńskiemu. - Prosił mnie, żebym go reprezentował na uroczystościach patriotycznych w Kielcach, przygotował list. Ale katastrofa wszystko przerwała....
- Wspomnień o nim jest na całą książkę. Na honorowym miejscu wisi u mnie zdjęcie, na nim ja z Przemkiem - będzie tam wisiało zawsze. Czasem patrzę na tę fotografię i wzdycham ciężko... straciłem przede wszystkim przyjaciela.

Reklama

„Przemko”

Przemysław Edgar Gosiewski pochodził z Pomorza - urodził się 12 maja 1964 r. w Słupsku, jego rodzice: Jan - niegdyś nauczyciel historii i Jadwiga - lekarz pediatra dotąd mieszkają w Darłowie. Tam był jego dom. „Przemko” lub „Przemo” - tak mówi o nim matka Jadwiga Przełęska-Gosiewska. I znowu tych wspomnień jest na całą książkę. Jak przygarnął zapchloną sunię, tak ukochaną później Figę, jak był zawzięty, gdy chodziło o szkolne konkursy, olimpiady. - Akurat mieliśmy remont, porozstawiane meble, wysiadło centralne, a on - może był w VII klasie - obstawił się w kąciku książkami - opowiada matka. Jedno z najmilszych wspomnień to wspólne spacery, gdy pokazywało mu się świat, tłumaczyło trudne słowa, uczyło liczyć. - Niestety, wszędzie się spóźniał („ja nigdy nie umiem zdążyć na czas” - przyznaje Gosiewska). Wychodził do szkoły, wszystko miał przygotowane, ale zawsze wracał a to po zeszyty, a to po kanapki. To mu zostało, wszyscy poznali tę jego wadę… Mieliśmy w domu kolekcję zegarów, w większości czynnych, znajomi żartowali, że mimo to on zawsze poza czasem. Zrobił kurs przewodnika, prowadził obozy harcerskie i TPD. Na jednym z takich obozów, pod Świdnikiem, uparł się na przeprowadzenie kontroli finansów - był wtedy studentem prawa. Razem z innym wychowawcą zgłosili sprawę do prokuratora - kontrola, afera w zarządzie TPD. „Pani doktor, jak tak można, przecież jesteśmy z Darłowa, jak syn mógł się tak w stosunku do nas zachować…” - usłyszała wtedy. Prowadził obóz „Lato w mieście” w Koszalinie, w ostatniej chwili wykruszyli się inni wychowawcy. - Przyjeżdża na wycieczkę z tymi dziećmi do Darłowa. Patrzę, a tu z pociągu wysiada Przemko i może z setka dzieci. Parami do zamku, parami nad morze - dał radę. Brodaty, dżinsy, koszula w kratę - wszystko to musiało się zmienić, gdy został osobą publiczną.
Przemysław był jedynakiem. W domu Gosiewskich nie było rygoru, raczej partnerskie stosunki, niemniej syn potrafił wykształcić w sobie legendarną pracowitość i obowiązkowość. Czego w życiu żałował, to coraz bardziej okrojonych chwil z rodziną. Bodaj prof. Adam Massalski, senator i historyk z Kielc, w wielu publicznych wypowiedziach (po tragicznej śmierci Gosiewskiego) wspominał, jak to we wszystkie niemal wolne chwile pakował żonę i dzieci do samochodu i obwoził nie po egzotycznym południu Europy, ale po Kielecczyźnie. Żartowano, że jest sam dla siebie najlepszą nawigacją - znał każdy dukt. Ogromną wiedzą co do każdego kościółka, dworku, historycznego miejsca w regionie imponował rodzimym historykom.
Maksymalnie zajęty (pracował po 17 godzin dziennie), potrafił czasami zrobić dla rodziny popisowego kurczaka w sosie cytrynowym lub „nietuczące ptasie mleczko”. Nieźle grał na paninie, żartował, że gdyby przyszło dorobić do emerytury, to może wyciągnąłby nuty…
Mawiał nieraz o swoim sentymencie do „Trylogii” („są tam uwiecznieni moi przodkowie - jest opis Wincentego Gosiewskiego, który przez 8 miesięcy okupował Moskwę, a pewien fragment życia A. W. Gosiewskiego Sienkiewicz wykorzystał, budując życiorys Kmicica” - Magazyn SL, 9.11.2005).
- Zawsze utrzymywał z nami bardzo żywy kontakt. Dzwonił np. o drugiej w nocy: „Cześć mamo, co słychać, a jak tata, zmierzyłaś mu ciśnienie?”. Ufał mi bardzo jako lekarzowi, także w stosunku do jego dzieci, a moich wnuków. Był dla nas wszystkich jak parasol - matka Przemysława Gosiewskiego dzielnie brnie przez na pewno ogromnie dla niej bolesną, może z tysiąc razy przerobioną, lekcję osobistych wspomnień. - Czy będą Państwo w Kielcach w rocznicę smoleńską? - Będziemy wszędzie tam, gdzie pamięta się o naszym synu.

Reklama

Epizod: przystanek Włoszczowa

- Zasługą Gosiewskiego było m.in. to, że do pomysłu sprzed lat i finansowego partycypowania w kosztach budowy zdołał przekonać lewicowych wówczas radnych z okolicznych gmin - mówił po katastrofie smoleńskiej ks. prał. Edward Terlecki, wyjaśniając, że „włoszczowianom stacja znacznie ułatwiła życie”. W Polsce - jak mówił „Niedzieli” sam Gosiewski - rozgorzała „niemal debata narodowa” na ten temat. Włoszczowianie przyznali mu tytuł Honorowego Obywatela. - W osobistym kontakcie był serdeczny, niezwykle uczynny i szybki w działaniu. Pomagał rozwiązywać zawiłości prawne, współpracował ze środowiskiem kombatanckim, wspierał różne inicjatywy naszych parafii - wspomina ks. prał. Terlecki.
Pod datą 23 kwietnia 2007 r. w Księdze Pamiątkowej Honorowych Obywateli Włoszczowy Gosiewski napisał: „Dla mieszkańców mojej kochanej Włoszczowy, z którą związało mnie mocno moje posłannictwo jako posła ziemi świętokrzyskiej - z wyrazem nadziei, iż ta obopólna przyjaźń będzie trwała przez szereg lat (…). Mam nadzieję, iż dalej mieszkańcy miasta będą za moje serce odpłacać mi sercem (…). Pomiędzy przyjaciółmi zawsze muszą istnieć zrozumienie i wyrozumiałość ”.

Polityk

Gosiewski ukończył LO im. Stefana Żeromskiego w Darłowie. W latach 1983-89 studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. W czasie studiów rozpoczął działalność opozycyjną, w 1984 r. związał się z uniwersyteckim NZS, brał udział w strajku studenckim w 1988 r. Był studentem m.in. Lecha Kaczyńskiego, prowadzącego na UG zajęcia z prawa pracy, a w 1989 r. rozpoczął współpracę z jego bratem Jarosławem. Wspólnie z braćmi Kaczyńskimi brał udział w zakładaniu Porozumienia Centrum. W latach 1991-99 był sekretarzem zarządu głównego PC. Zanim został pełnomocnikiem PiS w Świętokrzyskiem, był radnym Sejmiku Mazowieckiego, a wcześniej m.in. doradcą ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego. Po raz pierwszy wybrany został na posła z listy PiS w naszym województwie w 2001 r. (7 348 głosów), po raz drugi w 2005 r. (31 253 głosy), a po raz trzeci w 2007 r., gdy uzyskał najlepszy indywidualny wynik w okręgu kieleckim, który przeszedł już do historii - 138 405 głosów. Po wyborach w 2005 r. był najpierw przewodniczącym klubu parlamentarnego PiS, a w 2006, gdy premierem został Jarosław Kaczyński - awansował na stanowisko szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów. W maju 2007 r. został wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a w listopadzie tego samego roku ponownie Klubu Parlamentarnego PiS. Z tej funkcji zrezygnował w styczniu 2010 r. i został wiceprezesem PiS. Zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie pod Smoleńskiem, osierocił żonę i trójkę dzieci. Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W Kołakach Kościelnych otworzono poświęconą mu izbę pamięci, którą zorganizowali własnym kosztem, w należącym do siebie gospodarstwie, rodzice zmarłego. Upamiętniające go tablice umieszczono na bazylice katedralnej w Kielcach i w kościele św. Maksymiliana w Darłowie. Spoczywa na warszawskich Powązkach w kwaterze smoleńskiej.
W wywiadzie dla kieleckiego „Słowa” (9 listopada 2005 r.) powiedział m.in.: - „Gdyby za chwilę miał nastąpić koniec świata, to zrobiłbym wszystko, żeby jak najwięcej czasu spędzić z rodziną”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

2 maja – Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju

2024-05-02 07:15

[ TEMATY ]

Dzień Flagi

Karol Porwich/Niedziela

Na fladze RP nie wolno umieszczać żadnych napisów ani rysunków. Flaga nigdy nie może też dotknąć podłogi, ziemi, bruku lub wody - Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków poza granicami kraju łączy manifestowanie przywiązania do barw i symboli narodowych.

Kilkadziesiąt dni po wybuchu powstania listopadowego, zebrani na Zamku Królewskim w Warszawie posłowie i senatorowie Królestwa Polskiego podjęli pierwszą w dziejach Polski uchwałę ustanawiającą barwy narodowe. „Izba senatorska i poselska po wysłuchaniu wniosków Komisyi sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni łączyć się wszyscy Polacy, postanowiły i stanowią: Kokardę narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym” – czytamy w uchwale z 7 lutego 1831 r. Akt ten interpretowano jako dopełnienie decyzji o przywróceniu polskiej suwerenności, którym była decyzja o detronizacji cara Mikołaja I jako króla Polski.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa objął kościół tytularny w Rzymie

2024-05-02 09:52

[ TEMATY ]

Abp Pizzaballa

Włodzimierz Rędzioch

Pierbattista Pizzaballa OFM

Pierbattista Pizzaballa OFM

Łaciński Patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa objął 1 maja swój kościół tytularny w Rzymie. Ceremonia w kościele Sant'Onofrio (św. Onufrego) miała się odbyć 15 kwietnia, jednak z powodu irańskiego ataku na Izrael kard. Pizzaballa odłożył swoją podróż z Jerozolimy do stolicy Włoch.

Pochodzący z Włoch 59-letni hierarcha jest najwyższym rangą przedstawicielem Kościoła katolickiego w Ziemi Świętej. Papież Franciszek wyniósł go do godności kardynała w 2023 roku. Przydzielenie kościoła tytularnego w Rzymie potwierdza przypisanie kardynałów do lokalnego Kościoła papieża w jego diecezji rzymskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję