Reklama

Pielgrzymka życia

Pieszo na beatyfikację

Na beatyfikację Jana Pawła II do Rzymu wyruszyli pieszo z własnych domów. Przed nimi dwa tysiące kilometrów i sześćdziesiąt dni drogi. Mówią, że to szacunek do Jana Pawła II pcha ich na ten szlak.

Niedziela legnicka 15/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Trzech wrocławian: Stanisław Ozdoba, z zawodu krawiec, Paweł Peter, emerytowany matematyk i Andrzej Kofluk, przewodnik, działacz NSZZ Solidarność we Wrocławiu. Wszyscy po sześćdziesiątce. Wyruszyli pieszo do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II. Dwaj pierwsi 22 lutego. Trzeci 9 marca.

Jest tego wart

Na plecach mają po 15 kg. Tyle mniej więcej ważą: śpiwór, karimata, namiot, kuchenka turystyczna, zapasowe koszule, spodnie i notesy. Musieli wziąć ze sobą także zimowe ubrania, ponieważ gdy wyruszali termometry wskazywały 12 stopni poniżej zera. Z tym ciężarem będą wędrować przy ładnej pogodzie, w deszczu i błocie. Będą wspinać się na wzgórza, schodzić w doliny, przedzierać przez zarośla, przeprawiać przez strumienie oraz przechodzić przez miasta. Nie przeraża ich to. - Jan Paweł II wart jest większych wyrzeczeń - mówią. - Tak wiele zawdzięcza mu nasz naród: to przecież on dał nam wolność. - Myślałem, że do śmierci będę żył w komunizmie - wyjaśnia Andrzej Kofluk. - Wśród ciągłego spychania na margines i manipulacji. Byłem przekonany, że nic nie zatrzyma „zwyczajów” pozbywania się niewygodnych ludzi, zakazu rozmów na niewygodne tematy, kierowania narodem za pomocą przysłowiowego kija i marchewki: przez przydzielanie deficytowych produktów tylko ludziom wiernym biurokratycznej nomenklaturze i sztucznie tworzoną biedę. Nie miałem nadziei do momentu wyboru Polaka na Stolicę Piotrową i jego pamiętnych słów, wypowiedzianych z mocą podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny: „Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Życie jest pielgrzymką

Panowie Stanisław i Andrzej doświadczenie w tak długich marszach zdobyli rok temu, podczas pieszej pielgrzymki z Wrocławia do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela w Hiszpanii. - Przygotowania ograniczyliśmy wtedy do minimum: odpowiednie ubranie i sprzęt. Nie planowaliśmy, gdzie przenocujemy, zdając się na to, co przyniesie szlak. I udawało się - mówią. W Szwajcarii przez kilka godzin szli po wąskiej, skalistej ścieżce między ścianą gór a jeziorem, myśląc, że nie mają szans nawet na rozbicie namiotu. Gdy się ściemniało, ich oczom ukazała się polanka i… szopa - w sam raz na nocleg. W Ratyzbonie zaprosiła ich do domu zupełnie obca kobieta (widząc ich pielgrzymi znak: muszle przegrzebka zawieszone na szyjach). W Sankt Gallen, kiedy powłóczyli nogami, przemoczeni do ostatniej nitki i brudni (pan Andrzej trzy razy lądował na ziemi), nieoczekiwanie trafili na pierwsze na trasie albergue, czyli schronisko dla pielgrzymów.
- Takie sytuacje przekonywały nas, że Pan Bóg zawsze daje w nadmiarze, tylko my często nie potrafimy tego dostrzec. A jeśli - przez nieuwagę lub nieumiejętność - nie skorzystamy z oferty, ofiaruje coś innego: zarówno podczas pieszego pielgrzymowania, jak też w życiu - bo szlak jest obrazem życia - podsumowuje mój rozmówca.

Reklama

Nauczyciel z charakterem

- To będzie pielgrzymka z polskim papieżem - zapewnia Andrzej Kofluk. - Podczas wędrówki planuję słuchać jego homilii i przemówień - szczególnie tych, które wpisały się na trwałe w naszą historię.
- Dlaczego? Bo był człowiekiem, który nas nie zawiódł - dodaje. - Gdy inni okazali się konfidentami, szukającymi tylko własnych korzyści, mam pewność, że on był wierny. I o nas dbał. Chcę jeszcze raz powędrować myślami do tego, jak walczył o narody bloku wschodniego w latach osiemdziesiątych i jak współodczuwając z nami dawał nam na tamten czas wskazówki pełne nadziei. Słynne hasła: „Chodźcie z nami, dziś nie biją” - krzyczane, gdy szło się na spotkanie z nim. Dawał nam poczucie bezpieczeństwa, mówił to, o czym my mogliśmy tylko myśleć: z racji nałożonego nam przez komunistów kagańca. I doprowadził do tego, ze w końcu zrzuciliśmy ten kaganiec. Brał za nas odpowiedzialność i odpowiedzialności uczył. Planuję wrócić także do jego karcących słów i gestów, których pozwolił nam doświadczyć już po okrągłym stole i upadku rządu Olszewskiego. Wytykał, co zrobiliśmy z wolnością i pokazywał, jak wyjść z błota, w którym ugrzęźliśmy. - Podziwiam w nim to, że cały czas nawoływał do miłości bliźniego, a równocześnie nie cofał się przed prawdą: nazywając trudne sprawy po imieniu i wymagając odpowiedzialności - podkreśla Kofluk.

Reklama

Wkrótce święty

- To on uczył nas wolności. Narodowej i osobistej. Choćby wówczas, gdy pytał: czy można Chrystusowi powiedzieć „nie”. I odpowiadał, że można, ale czy to będzie służyć naszemu pożytkowi. Pan Andrzej wspomina osobiste spotkanie z papieżem w 1998 roku - co ciekawe - w rocznicę rewolucji październikowej.
- Planowaliśmy zwiedzanie Rzymu, ale gdy dowiedzieliśmy się, że wieczorem będziemy na audiencji, nie myśleliśmy już o niczym innym. Gdy pan Andrzej wszedł do Sali Klementyńskiej, opanowała go taka radość, że nie bardzo zważał na to, co działo się wokół niego. W centrum uwagi był papież, wypowiadający kilka prostych słów, które do dziś Kofluk wspomina ze wzruszeniem. - Taki był: otwarty na ludzi i pełen ciepła - mówi. - Miał niezwykłą charyzmę: nawet jak słuchało się go w tłumie, miałeś wrażenie, że mówi tylko do ciebie. A rzesze reagowały entuzjazmem. Uniesienie widać było także podczas pogrzebu (byłem tam razem z pielgrzymką dolnośląskiej „Solidarności”). Gdy słyszałem skandowanie słów: „Santo subito” i widziałem taniec hiszpańskojęzycznej grupy, dotarło do mnie, że on nie umarł. Nie umarł - ale narodził się dla nieba. Że teraz tam - my jako naród - mamy swojego orędownika. Tej atmosfery Andrzej Kofluk ma nadzieję doświadczyć raz jeszcze: podczas beatyfikacji. - Może teraz - chociaż tyle spraw zostało w naszej ojczyźnie zaprzepaszczonych - obudzimy się z letargu i zaczniemy działać? - mówi z nadzieją w głosie.

Tradycja, przygoda i ludzie

W średniowieczu istniały trzy najważniejsze miejsca pielgrzymkowe: Jerozolima, Rzym i Santiago de Compostela. Pątnicy wędrowali do nich, by odpokutować przewinienia, błagać o ratunek lub wyrazić swoją wdzięczność. Często przez kilka miesięcy, a nawet lat, narażając się na liczne niebezpieczeństwa: ze strony rozbójników, muzułmanów, dzikich zwierząt. Pan Andrzej i pan Stanisław - na wzór średniowiecznych pielgrzymów, doszli do Santiago, teraz wędrują do Rzymu. W marzeniach pozostaje jeszcze jedna piesza pielgrzymka - do Ziemi Świętej. - Nic nowego nie wymyśliliśmy: jesteśmy kontynuatorami tamtych tradycji - mówią. - Na szlak pcha nas także poszukiwanie przygód, zamiłowanie do przyrody i zabytków oraz chęć poznawania ludzi. - Będę mógł dotykać stopami ulic Asyżu czy apenińskich ścieżek, które widziałem tylko z okien autobusu - pan Andrzej wybiega myślami w przyszłość. - Zobaczę Kahlenberg, wzgórze pod Wiedniem, z którego w 1683 r. Jan III Sobieski dowodził zwycięską bitwą. Żałuję tylko, że nie mogę iść przez Alpy - ze względu na panujące o tej porze roku zagrożenie lawinowe. I nie zahaczę o Florencję, by obejrzeć - piękne freski Fra Angelico w klasztorze św. Marka (co planuję od lat).

Reklama

Pamiętam, skąd pochodzę

Ale nie tylko miejsca są ważne. Taka wędrówka kształtuje charakter człowieka. Daje też możliwość dzielenia się tym, kim jesteśmy: jako jednostka i jako przedstawiciele różnych narodów i kultur. - Bardzo bliskie jest mi przemówienie Jana Pawła II w Santiago, w 1982 r. - podkreśla pan Kofluk. - A szczególnie słowa: „Ja, Jan Paweł II, syn polskiego narodu, który zawsze uważał się za naród europejski ze względu na swe początki, tradycje, kulturę i żywotne więzy”. Jestem wciąż pod wrażeniem tego, jak bardzo był dumny ze swoich korzeni. Dziś zarzuca się nam - najczęściej niesłusznie - ksenofobię, nacjonalizm itp. Ale zapomina się dodać, że podstawowym obowiązkiem każdego jest miłość do Ojczyzny i stawianie na pierwszym miejscu Jej dobra. - Dlatego my - idąc do Santiago czy Rzymu - staramy się dzielić z innymi cząstką naszego kraju: jej przeszłością, tradycją i kulturą. Tak jak czynił to Jan Paweł II.

Reklama

* * *

Inicjator pieszej pielgrzymki

- Chcę wziąć udział w tym historycznym momencie, bo tam będę mógł chłonąć to, co się dzieje, wszystkimi zmysłami - mówi Andrzej Kofluk - wiceprezes Stowarzyszenia „Przyjaciele Dróg Świętego Jakuba w Polsce”, przewodnik wycieczek, solidarnościowiec, który wyruszył do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II

* * *

Papież i zaskakujące pomysły

Henryk Fortoński, niepełnosprawny wałbrzyszanin, w niecodzienny sposób uczcił urodziny polskiego papieża w 2004 r. Dotarł na nie na rowerze, w dziewięć dni pokonując 1900 km z Polski do Rzymu. Pan Henryk 25 lat temu w wypadku w kopalni stracił nogę. Kilka lat później odkrył, że posługując się protezą, może uprawiać sporty, w tym: kolarstwo. To pozwoliło mu na nowo odnaleźć sens życia. Dzięki protezie dotarł też do Watykanu na ostatnie urodziny Jana Pawła II.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapliczki pełne modlitwy

2024-05-01 09:18

Ola Fedunik

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Przejeżdzając majowymi dniami przez różne miejscowości popołudniową porą, można spotkać wiele osób modlących się przy kapliczkach i krzyżach. Śpiewają Litanię Loretańską, a duszpasterze pomagają w tym, aby tradycja była podtrzymywana. Wśród kapłanów modlących się przy kapliczkach i zachęcający do tego swoich wiernych jest ks. Grzegorz Tabaka, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Głuszynie.

Z jednej strony nabożeństwa majowe w mojej parafii będą odbywać się w kościele przy wystawionym Najświętszym Sakramencie i taka formuła będzie od poniedziałku do soboty. Natomiast niedziela jest takim szczególnym dniem, kiedy jako wspólnota będziemy chcieli pójść pod nasze kapliczki maryjne– zaznacza ks. Tabaka, dodając: - Mamy je dwie w Głuszynie i na przemian w każdą niedzielę maja będziemy się tam gromadzili na wspólnej modlitwie. Oprócz podtrzymania tej pięknej staropolskiej tradycji, chcemy też podkreślić, że mamy takie miejsca kultu w naszej parafii, które są i o nie należy dbać.

CZYTAJ DALEJ

Święty Atanazy z Aleksandrii

Niedziela Ogólnopolska 26/2007, str. 4-5

[ TEMATY ]

święty

www.fundacjamaximilianum.pl

Drodzy Bracia i Siostry!

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca proboszczów do wniesienia wkładu w prace Synodu

2024-05-02 11:21

[ TEMATY ]

proboszczowie

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA

Do refleksji nad odnową posługi proboszcza w kluczu synodalnym i misyjnym, a także umożliwienia Sekretariatowi Generalnemu Synodu zebrania ich wkładu w przygotowanie Instrumentum laboris zachęcił Ojciec Święty proboszczów całego świata w wystosowanym dziś do nich liście. Wydarzenie to zbiegło się z zakończeniem Międzynarodowego Spotkania „Proboszczowie dla Synodu”.

LIST OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję