Reklama

Furtka do innego życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Często narzekamy na swój los, na biedę, na drożyznę, na złe warunki życia, na wszystko. Aby naprawdę zobaczyć biedę, uświadomić sobie, w jak koszmarnych warunkach mogą żyć ludzie, wystarczy przejechać ok. 30 km za naszą wschodnią granicę. W takiej właśnie odległości od przejścia granicznego w Hrebennem leży miasto partnerskie Zamościa - Żółkiew. Założone w XVI wieku przez Stanisława Żółkiewskiego, Hetmana Koronnego Rzeczpospolitej Polskiej miasto, liczy obecnie ok. 13 tys. mieszkańców.
Od 12 lat grupa ludzi dobrej woli z Zamościa, kilkanaście razy w roku jeździ do Żółkwi i okolicznych wiosek, wioząc pomoc humanitarną do malutkiego klasztoru polskich sióstr dominikanek, które następnie rozdzielają dary wśród potrzebujących. W ponurą, przerywaną śnieżycami sobotę, 26 marca br, ruszam z jednym transportem i ja. Poprzedniego dnia jeden samochód zawiózł kilkanaście worków z odzieżą przekazaną przez parafię św. Michała w Zamościu, my wieziemy trochę żywności oraz przybory szkolne, zabawki i inne drobiazgi ufundowane przez Stowarzyszenie Internowanych Zamojszczyzny. Do granicy podróż trasą E372 można nazwać komfortową, za granicą kończy się zjednoczona Europa i zaczyna koszmar. Byłam na Ukrainie dwa lata temu i nie mogę oprzeć się refleksji, że dziur nie ubywa a wręcz przeciwnie. Wszędzie błoto, brud i wszechobecne zaniedbanie.
W malutkim klasztorze w Żółkwi radośnie witają nas trzy siostry tam mieszkające. O ich życiu i pracy opowiada przełożona s. Mateusza Trynda pochodząca z Bielska-Białej. Pozostałe mają właśnie zajęcia w prowadzonej przez siostry szkole. Zgromadzenie Sióstr św. Dominika zostało założone przez sługę Bożą Matkę Różę Kolumbę Białecką w 1861 r. w Tarnobrzegu-Wielowsi, parafii usytuowanej obecnie na terenie diecezji sandomierskiej. Założycielka miała wówczas 21 lat i w pracy pomagała jej matka. Zgromadzenie rozwijało się początkowo dzięki wsparciu możnych polskich rodów, przede wszystkim Sapiehów i Tarnowskich. Siostry dominikanki poświęcały się przede wszystkim szerzeniu oświaty, głoszeniu Ewangelii wśród najniższych warstw społecznych oraz opieką nad chorymi. W tym ostatnim zadaniu zgromadzenie przeszło chrzest bojowy zaledwie 3 lata po założeniu, kiedy to wszystkie siostry zostały odesłane z klasztorów do opieki nad rannymi powstańcami styczniowymi. Klasztory zgromadzenia powstawały bardzo szybko na terenie całej Galicji. Przed wojną na Lwowszczyźnie znajdowało się 8 dużych domów, co stanowiło 1/3 wszystkich domów w Polsce. Represje ukraińskie w czasie II wojny światowej szczęśliwie ominęły zgromadzenie. Siostry cieszyły się tak wielkim poważaniem i szacunkiem, iż sami Ukraińcy ukrywali je przed swoimi współbraćmi. Po wojnie klasztory zlikwidowano i dopiero w 1995 r. na zaproszenie kard. Mariana Jaworskiego trzy siostry zamieszkały w jednorodzinnym domu w Żółkwi, który przekształcono w klasztor. Zgodnie z odwieczną już tradycją, przy każdym domu zgromadzenia była szkoła. Jest też i w Żółkwi. S. Sara Łakoma z Tarnobrzega - doktor pedagogiki KUL, i s. Juwencja Dziedzic z Lublina - absolwentka oligofrenopedagogiki, prowadzą zajęcia dla 180 dzieci w różnym wieku, różnych wyznań. Zajęcia prowadzone są w 9 grupach i dzieci z roku na rok przybywa, chociaż uczęszczają także do zwyczajnych szkół państwowych. U sióstr uczą się języka polskiego z elementami historii, geografii i kultury oraz katechezy. Uczą się bardzo chętnie, bo - jak mówi s. Mateusza - nauka polskiego jest dla nich furtką do innego życia. Szkoły państwowe nie uczą praktycznie niczego, a ich poziom jest żenująco niski. Znajomość polskiego daje szanse na wyjazd i studia w polskich szkołach wyższych. Prowadzenie szkoły nie jest jedynym zajęciem sióstr. Właściwie już rozpoczęły przygotowania do akcji letniej, podczas której na półkolonie przyjmą na turnusy dwutygodniowe ok. 140 dzieci w dwóch grupach wiekowych: maluchów do 5. roku życia i dzieci starszych. W czasie półkolonii dzieci bawią się i uczą, a także dostają dwa posiłki - śniadanie i obiad. Posumowaniem niejako tych półkolonii jest wyjazd sióstr wraz ze starszymi dziewczynkami, które na zasadzie wolontariatu pomagają przy półkoloniach, nad jezioro do Magierowa. S. Mateusza uśmiecha się i mówi, że klasztor na dwa tygodnie pustoszeje, a wszystkie mieszkanki gospodarują w lesie nad jeziorem.
Nie posiadając żadnych dotacji i prowadząc nieodpłatne zajęcia w szkole i na półkoloniach, siostry przyjmują z radością każdą pomoc. W warzywa i owoce zaopatrują okoliczni mieszkańcy. Odzież i przybory szkolne przywożą m.in. zamościanie. Ojciec jednej z sióstr obsiewa okoliczne nieużytki, wykupione od rolników pszenicą i dostarcza do klasztoru mąkę, której czasami mają siostry nadmiar. Wyrobem i wypiekiem chleba zajmuje się siostra przełożona. Potrzeby są jednak dużo większe i klasztor z wdzięcznością przyjmuje żywność trwałą, konserwy, makarony.
S. Mateusza wysyła nas jeszcze do pobliskiej wsi, bo - jak mówi - opis życia w samej Żółkwi nie daje pełnego obrazu sytuacji, w jakiej znajduje się ogromna liczba rodzin na Ukrainie. Tuż za miastem droga utwardzona się kończy i zaczyna błotnisty trakt terenowy. Odwiedzamy jedną z rodzin, które korzystają z pomocy sióstr. W gospodarstwie mieszkają trzy pokolenia: dziadkowie, syn z żoną i dziesięciorgiem dzieci. Babcia każdego rana lepi i gotuje 280 pierogów, do niedawna było ich mniej, ale chłopcy rosną i potrzebują coraz więcej jedzenia. Mimo biedy dzieci i obejście są zadbane, co jest niewątpliwą zasługą mamy licznej gromadki. Inne zabudowania na wsi budzą po prostu zgrozę: wszędzie brud, zaniedbanie i takie wyraźne zniechęcenie do wszystkiego. Wieś jest dwuwyznaniowa, ale mieszkańcy żyją w przykładnej zgodzie. Podczas procesji Bożego Ciała do przechodzących katolików dołączają wraz z popem wyznawcy prawosławia. Z miejscowym kościółkiem też związana jest historia. Po likwidacji miejscowego kołchozu, jego dyrektor oddał klucz od kościoła jednej z mieszkanek, mówiąc, że kościół jest teraz ich i koniec. Świątynię wyremontowano, przyjeżdża ksiądz i jest się gdzie pomodlić.
Chcąc zdążyć z przebyciem odcinka E372 za dnia, wyruszamy na granicę. Wiele już żali wylano na ślamazarną obsługę przejść na wschodniej granicy Polski, ale to, co się tam dzieje, trudno sobie wyobrazić. Po tym, jak bez kolejki i żadnych problemów przepuszczają nas służby ukraińskie, nie możemy wjechać do kraju, czekając nie wiadomo na co. W końcu objaśnia nas sierżant WOP - obsługa trwa tak długo, bo nie krótko. Krótko i bez sensu. No tak, ale czy można walczyć z wiatrakami?…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papieżem nie musi zostać kardynał; może zostać wybrany jeden z biskupów, a nawet ksiądz

2025-04-21 12:10

[ TEMATY ]

konklawe

papież Franciszek

śmierć Franciszka

Agata Kowalska

Papież ma być wybrany większością dwóch trzecich głosów kardynałów elektorów. Na następcę św. Piotra może zostać wybrany biskup spoza grona kardynalskiego, a nawet ksiądz - powiedział PAP dominikanin o. Stanisław Tasiemski, publicysta, tłumacz tekstów papieskich, wiceprezes KAI.

W poniedziałek, 21 kwietnia zmarł papież Franciszek - ogłosił kardynał Kevin Farrell w komunikacie podanym przez watykańskie biuro prasowe. Papież miał 88 lat.
CZYTAJ DALEJ

To znak, że papież odszedł w okresie wielkanocnym

Gdy odszedł Jan Paweł II – też był kwiecień – to moje pierwsze skojarzenie po śmierci Franciszka, które kieruje serce do roku 2005. Też był to okres Świąt Wielkanocnych. Zauważmy: wybór Franciszka był oceniany jako zapowiedź nowego stylu, jako nowy powiew.

Umarł w czasie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, w poniedziałek wielkanocny, czyli w czasie tak bardzo wiążącym się z odnowieniem właśnie. Z odrodzeniem. Z życiem, które tylko zmienia się, nie kończy. To z pewnością wymowny znak dla świata. Także dla Kościoła, który nadal trwa, także w okresie sede vacante, bo został założony przez Zmartwychwstałego Chrystusa.
CZYTAJ DALEJ

Polski kardynał będzie pomagał kamerlingowi Kościoła

2025-04-22 13:03

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

Joanna Adamik/archidiecezja krakowska

Kard. Stanisław Ryłko

Kard. Stanisław Ryłko

Polski kardynał Stanisław Ryłko będzie pomagał kamerlingowi Kościoła kard. Kevinowi Farrellowi w czasie kongregacji generalnych kardynałów, poprzedzających konklawe. Pierwsza z nich odbyła się dziś rano, od 9.00 do 10.30, z udziałem 60 purpuratów. Kolejną zaplanowano na jutrzejsze popołudnie.

Kongregację rozpoczęła modlitwa za zmarłego wczoraj papieża Franciszka, modlitwa do Ducha Świętego „Adsumus” oraz lektura paragrafów 12-15 konstytucji apostolskiej „Universi Dominici gregis”, w której zawarte są wskazania dotyczące przebiegu kongregacji generalnych, w tym przysięgi składanej przez uczestniczących w nich kardynałów. Obecni złożyli ją odczytując na głos. Następnie kard. Farrell odczytał testament papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję