Reklama

Wiadomości

Zamach na Świątynię Demokracji

Bezprecedensowy szturm na budynek Kapitolu wstrząsnął amerykańską opinią publiczną, wywołując za oceanem zdecydowane reakcje ze strony najważniejszych osób w państwie. To kolejne potwierdzenie niepokojącej tezy - amerykańska demokracja przeżywa historyczny kryzys. W takich okolicznościach odbywać się będzie ceremonia zaprzysiężenia Bidena, najdziwniejsza w dziejach.

[ TEMATY ]

Donald Trump

Joe Biden

PAP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzisiejsza ceremonia zaprzysiężenia nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, demokraty Joego Bidena była inna, niż wszystkie dotychczasowe w najnowszej historii tego kraju.

Donald Trump nie tylko zbojkotował samą uroczystość, łamiąc starą tradycję, nie zaprosił także państwa Bidenów do Białego Domu na wspólne przełamanie się chlebem, samemu planując opuścić rezydencję przywódców USA dzisiaj nad ranem czasu amerykańskiego. Helikopter Marine One zabrał ustępującego prezydenta do bazy wojskowej „Joint Base Andrews” w stanie Maryland, gdzie zaplanowana była uroczysta ceremonia pożegnalna. Następnie, Trump po raz ostatni wszedł na pokład prezydenckiego samolotu Air Force One, którym odleciał w kierunku Florydy, gdzie w Palm Beach znajduje się jego słynna rezydencja Mar-a-Lago. Sama inauguracja Bidena była wyjątkowa również z tego względu, że odbywa się w trakcie pandemii Covid-19. Dotychczasowym zwyczajem była obecność wielotysięcznych tłumów Amerykanów, którzy gromadzili się na Kapitolu, by podziewać ceremonię inauguracyjną. Dzisiaj zastąpili ich flagami narodowymi mającymi w zamyśle symbolizować nieobecne społeczeństwo amerykańskie. Liczba uczestników została bowiem maksymalnie ograniczona z uwagi na ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Propozycja Teda Cruza


Podziel się cytatem

Przed posiedzeniem połączonych izb Kongresu, w trakcie którego miało dokonać się oficjalne zatwierdzenie wyborów prezydenckich, spodziewano się obiekcji, które wcześniej zapowiedziało złożyć kilkudziesięciu republikańskich kongresmenów oraz grupa kilkunastu senatorów tej partii. W wysiłkach zmierzających do podważenia wyniku wyborów republikańskim senatorom przewodził Ted Cruz z Teksasu. Pierwszym członkiem izby wyższej, który obiecał zakwestionować elektorów Bidena, dając tym samym promyk nadziei zwolennikom prezydenta Trumpa, był sen. Josh Hawley z Missouri.

Kongresowi stronnicy prezydenta Donalda Trumpa sugerowali powołanie specjalnej federalnej komisji ds. zbadania doniesień o nieprawidłowościach wyborczych. Pomysł zakładał opóźnienie oficjalnego zatwierdzenia zwycięstwa Bidena i przeprowadzenie 10-cio dniowego audytu. Celem tych działań, zdaniem ich pomysłodawców, miało być przywrócenie zaufania społecznego dla mechanizmów demokratycznych, rozwianie kontrowersji wyborczych oraz uspokojenie nastrojów społecznych.

Na krótko przed szturmem na Kapitol, w trakcie swojego wystąpienia mówił o tym senator Ted Cruz. Polityk przywołał statystyki, według których w uczciwość wyborów prezydenckich nie wierzy nie tylko większość wyborców republikańskich, lecz także 31 proc. niezależnych oraz 17 proc. demokratów.

Reklama

Chcąc uzasadnić swój wniosek, republikański senator powołał się na precedens z roku 1876, kiedy z uwagi na podejrzenie nieprawidłowości wyborczych w kilku stanach, Kongres również zdecydował się powołać podobną komisję. Tym samym, proponując tzw. „opcję trzecich drzwi”, Ted Cruz wykazał się godną podziwu odpowiedzialnością, proponując rozwiązanie, które miałoby szansę uspokoić napięte nastroje społeczne w USA. Niestety jego wniosek nie spotkał się z wystarczającym poparciem w Kongresie.

Po szturmie na Kapitol część stronników prezydenta Trumpa zdecydowała się wycofać ze swojego dotychczasowego poparcia dla zgłaszania obiekcji wyborczych. Ostatecznie, zgodnie z przewidywaniami, Kongres oficjalnie zatwierdził zwycięstwo Joego Bidena.

Reklama

Poszukiwanie winnych

Podziel się cytatem

Wydarzenia z 6. stycznia to nie pierwszy raz, kiedy osoby nieuprawnione wdarły się do Kapitolu. W roku 1814 zdobyli go żołnierze brytyjscy. Odwołań do historii jest więcej. Od rozpoczęcia Wojny Secesyjnej minie w tym roku 160 lat. Przez cały ten okres zwolennikom Konfederacji nigdy nie udało się sprawić, by ich flaga bitewna tzw. „Confederate Battle Flag” załopotała we wnętrzach budynku Kongresu. Nastąpiło to jednak w trakcie niedawnych zamieszek w Waszyngtonie. Zdjęcia mężczyzny niosącego sztandar Południa obiegły media na całym świecie, stając się kolejnym symbolem amerykańskiego kryzysu. Opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych jest podzielona co do odpowiedzialności prezydenta Trumpa za rzekome podżeganie do rebelii i szturmu na Kapitol. Aż 63 proc. Amerykanów obwinia w tej kwestii gospodarza Białego Domu, a 54 proc. chce, aby z tego powodu prezydentowi postawione zostały zarzuty kryminalne. Odmienne opinie dominują wśród wyborców partii republikańskiej. W tej grupie aż 69 proc. jest przekonanych, że Donald Trump nie jest winny podżegania tłumu i nie ponosi odpowiedzialności za wdarcie się grupy swoich zwolenników do budynku parlamentu USA. Próbę puczu zgodnie zaś krytykuje ok. 90 proc. obywateli.

Reklama

Koniec Trumpa?

Podziel się cytatem

Po zamieszkach na Kapitolu pojawiły się głosy ze strony demokratów zasiadających w komisji ds. sądownictwa Izby Reprezentantów, wzywające do tego, aby wiceprezydent Mike Pence, przy poparciu większości członków gabinetu prezydenta USA, odsunął Donalda Trumpa od władzy. Nadzieje amerykańskiej lewicy na swoisty bunt w szeregach administracji USA szybko rozwiał jednak list wystosowany do Kongresu przez samego wiceprezydenta, w którym Pence oświadczył, że nie zamierza podejmować prób zmierzających do odsunięcia swojego przełożonego z urzędy prezydenta USA.

Trump miał pretensję, że Mike Pence nie chciał arbitralnie odrzucić elektorów Bidena, swojego niedawnego sojusznika nazywając tchórzem. Pence podkreślał jednak, że oczekiwania wobec niego są nieuczciwe, bowiem konstytucja USA nie daje mu takich prerogatyw. Kontrolowana przez demokratów Izba Reprezentantów przegłosowała postawienie Donalda Trumpa w stan oskarżenia, czyniąc go pierwszym prezydentem USA wobec, którego aż dwukrotnie uruchomiono procedurę impeachmentu. Obecnie sprawa trafić ma do Senatu po dzisiejszej inauguracji Joego Bidena, a zatem w sytuacji, gdy władzę nad izbą przejmą demokraci. Aby uznać prezydenta winnym i pozbawić go przywilejów związanych z prezydencką emeryturą potrzeba zgody 2/3 senatorów. W praktyce oznacza to, że do demokratów musiałoby dołączyć przynajmniej 17 republikanów. Gdyby zrealizował się ten niekorzystny dla Trumpa scenariusz, w osobnym głosowaniu Senat mógłby zabronić mu ponownego ubiegania się o prezydenturę. Zdaniem wielu komentatorów, na taki obrót spraw liczy część republikańskiego establishmentu m.in. sam Mitch McConnell, lider senackich republikanów. Mogłoby to jednak doprowadzić do głęboki podziałów w szeregach konserwatystów i wywołać na amerykańskiej prawicy wojnę domową, której jedynym beneficjentem byliby demokraci oraz ich przyszły kandydat w wyborach prezydenckich w 2024 roku.

Chociaż na amerykańskiej scenie politycznej, niezależnie od przynależności partyjnej, panuje słuszne przekonanie, że szturm na Kapitol był w istocie zamachem na świątynię demokracji, członkowie partii demokratycznej oraz część republikanów nie dostrzegają innego faktu. Zamachem na świątynię demokracji należy również uznać próbę usunięcia Donalda Trumpa z urzędu na podstawie wydumanych lub w najlepszym razie mocno naciąganych zarzutów o rzekomym podżeganiu do rebelii. Analizując słowa prezydenta można mieć pewne zastrzeżenia, trudno jednak w jego narracji doszukać się wypowiedzi, które zasługiwałyby na oskarżenia tak wielkiego kalibru, dające podstawę do impeachmentu.

2021-01-20 22:06

Ocena: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przemówienie prezydenta USA Joe Bidena w Warszawie - publikujemy całość tekstów

[ TEMATY ]

Warszawa

Joe Biden

Karol Porwich/Niedziela

Przekazujemy pełny tekst przemówienia prezydenta USA Joe Bidena wygłoszonego we wtorek 21 lutego 2023 r. w Warszawie.

"Witaj, Polsko! Jeden z naszych największych sojuszników. Panie prezydencie Dudo, panie premierze, panie prezydencie miasta, wszyscy byli ministrowie i prezydenci, jak również liderzy polityczni z całego kraju, dziękuję za ponowne powitanie w Polsce. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Ks. R. Kurowski: co oznaczałby wybór papieża z Azji dla tutejszych chrześcijan?

2025-05-06 10:17

[ TEMATY ]

azja

chrześcijanie

wybór papieża

PAP/EPA

Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację

Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację

„Wybór papieża z Azji dałby potężny zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie” - powiedział ks. Remigiusz Kurowski. Pallotyn, filozof i poeta od 2012 r. prowadzący duszpasterstwo wspólnoty francuskiej w Hongkongu w rozmowie z KAI podkreślił, że papież przede wszystkim powinien być gwarantem jedności Kościoła: "Tak jak Pan Jezus mówił do Piotra i apostołów, aby byli jednością i nią promieniowali. Musi być papieżem, który będzie jednoczył. Nie ważne, czy będzie to Azjata. Afrykańczyk, Europejczyk, czy Amerykanin".

Ks. Kurowski pytany, czy widzi kardynała z Azji na papieskiej stolicy powiedział: „Wybór papieża z Azji dałby zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony mogłoby to przyczynić się do rozwoju duchowości, praktyk religijnych, pielgrzymek, pogłębienia życia chrześcijańskiego oraz rozwoju charytatywnej działalności Kościoła. Na pewno papież z Azji przyczyniłby się to wzrostu powołań kapłańskich. Bez wątpienia wpłynęłoby to też na poprawę sytuacji finansowej azjatyckiego Kościoła. Ale z drugiej strony mogłoby to wywołać również efekt negatywny w formie jakiejś podejrzliwości i niechęci wśród niektórych państw azjatyckich, że Kościół mógłby się stać zbyt silny i tym samym zagrażać ich interesom.
CZYTAJ DALEJ

Medycy uczcili pamięć zamordowanego lekarza Tomasza Soleckiego

2025-05-06 20:31

[ TEMATY ]

pamięć

lekarz

PAP/Art Service

We wtorek w południe medycy w całej Polsce uczcili pamięć zamordowanego ortopedy Tomasza Soleckiego i wyrazili sprzeciw wobec agresji. Przed Uniwersyteckim Szpitalem w Krakowie, gdzie pracował lekarz, setki pracowników zgromadziło się na minutę ciszy; zawyły syreny karetek.

Pracownicy ochrony zdrowia obchodzą we wtorek ogólnopolski dzień żałoby oraz protestu przeciw nienawiści. W południe medycy wielu placówek medycznych w Polsce wyszli przed swoje miejsca pracy, aby uczcić pamięć zamordowanego w ub. tygodniu Tomasza Soleckiego, ortopedy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję