Reklama

Ciekawi ludzie małych Ojczyzn

Niedziela podlaska 21/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasami musi minąć bardzo dużo czasu zanim ktoś, najczęściej przypadkowo, wpadnie na ślad często zapomnianego lub w ogóle nieznanego człowieka. Taka historia zdarzyła się w 1999 r., kiedy w rozmowie z mieszkańcami Chojewa dowiedziałem się, że mieszkają tu ludzie, których ojciec służył w "Hallerach" (nazewnictwo miejscowe). Postanowiłem zainteresować się tą sprawą bliżej i odwiedzić tych ludzi.

Adam Gawina, rocznik 1923 i Józef Gawina, rocznik 1939 to dwaj z pięciorga dzieci naszego bohatera, którzy mieszkają i prowadzą gospodarstwo rolne w Chojewie. Panowie byli trochę zdziwieni, że ktoś zainteresował się ich ojcem. Przez tyle lat nikt nawet nie wspominał, chociaż wielu wiedziało, jaką drogę życiową miał za sobą Stanisław Gawina.

Początkowo rozmowa nie przebiegała zbyt ciekawie, ponieważ panowie Adam i Józef doskonale pamiętali czasy "cudownych lat komunistycznych", kiedy za powiązania z Piłsudskim i tamtymi czasami jechało się na " wczasy" w okolice Kamczatki. Mimo, iż nie groziły im żadne przykre konsekwencje, to jednak czegoś się obawiali. Nie nakłaniałem do dalszej rozmowy i umówiłem się na następne spotkanie za kilka dni. Wiedziałem, ze muszą oni między sobą przedyskutować ten problem.

Gdy przyszedłem następnym razem nasza rozmowa wyglądała inaczej. Najwyraźniej moi interlokutorzy nabrali do mnie zaufania i uznali, że nic im z mojej strony nie zagraża. Od tej chwili nasza rozmowa przebiegała w bardzo miłej i szczerej atmosferze. Najbardziej rozmowny był pan Adam, ponieważ był starszy i więcej o ojcu wiedział. Najpierw zaczął mówić o sytuacji po II wojnie, a jego relacja wyglądała mniej więcej tak: "Ojciec służył w ´Hallerach´, o tym wszyscy wiedzieli. Miał mundur, dokumenty i wiele innych pamiątek, jakie mu po tamtych czasach pozostały. Kiedy skończyła się wojna i nastała komuna myśmy się bali, że jak znajdą u nas te rzeczy, to nas do więzienia powsadzają. Wszystko wtedy zawinęliśmy w szmaty, włożyli do starej szafy i zakopaliśmy za stodołą".

Na pytanie czy potrafiłby dzisiaj wskazać to miejsce odpowiedział przecząco. Nie kontynuowałem dalej tego tematu tylko pytałem o ojca. Pan Adam mówił dalej: "Umiał pisać nie tylko po polsku, ale i po rosyjsku. Znał alfabet Morse´a. Był bardzo spokojny i prawie nigdy na nas nie krzyczał. Pracę uważał za czynność drugą pod względem ważności po modlitwie. O Polsce zawsze mówił z przejęciem i uważał się za prawdziwego Polaka".

Po pół godzinie pan Adam wyszedł do drugiego pomieszczenia i przyniósł małe pudełko. Postawił je przede mną i powiedział, że to są resztki pamiątek, jakie mu zostały po ojcu. Otworzył i zaczął wyjmować fotografie, kartki pocztowe i jakieś inne dokumenty. Na końcu wyciągnął zwój papieru. Myślałem, że to jakiś dokument, ale myliłem się. To było zdjęcie. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że ma ono ponad metr długości i pochodzi z 1917 r. Pierwotnie było jeszcze dłuższe, ale "ząb czasu" zniszczył je trochę. Na fotografii jest napis w języku angielskim: 2 ND DEPOT BATTALION, POLISH CONTINGENT, NIAGARA CAMP, ONTARIO, CANADA NOV. 16 th. 1917.

Tak po kilku spotkaniach z panami Adamem i Józefem poznałem historię ich ojca, człowieka skromnego o bogatej przeszłości. Postanowiłem to opisać, ponieważ uważam, że warto przybliżyć postać tego człowieka innym. Nie tylko wielkie nazwiska określamy mianem patriotów.

Stanisław Gawina urodził się 1 października 1892 r. w Chojewie na ziemiach polskich. W przeszłości tereny te były częścią ziemi bielskiej i nierozerwalnie związane były z Brańskiem. Po rozbiorach, od 1807 r. (po traktacie w Tylży) weszły w skład cesarstwa rosyjskiego. Pochodził on z rodziny wiejskiej i przyszłość, jaka go czekała nie dawała mu innej alternatywy jak tylko związek z ziemią. Na pewno kontynuowałby tradycje rodzinne gdyby nie "przygoda" ze szkołą.

W Chojewie od 1884 r. istniała szkółka "gramoty, czyli tzw. szkoła nauki czytania i pisania. Do tej szkoły uczęszczał Stanisław Gawina najprawdopodobniej od 1899 r. Jak długo trwała jego edukacja? Trudno dzisiaj określić, ale jedno jest pewne - wywarła ona ogromny wpływ na świadomość i przyszłe jego życie.

W tamtych czasach niewielu ludzi na wsi posiadało umiejętność czytania i pisania, ponieważ mało kto ze środowisk wiejskich robił jakakolwiek karierę zawodową. Posiadających tę umiejętność nazywano " uczonymi" i często zajmowali oni najwyższe miejsce w hierarchii wiejskich społeczności, ale też nierzadko traktowani byli jako odmieńcy, ponieważ ich tok myślenia często różnił się od ogółu. Do takich ludzi należał Stanisław Gawina. Nie widział on dla siebie przyszłości na niewielkiej ojcowiźnie, którą na dodatek trzeba było podzielić pomiędzy rodzeństwo. " Klepanie biedy" nie leżało w gestii młodego Staszka. Postanowił sam decydować o swoim życiu.

Przed wybuchem I wojny światowej udaje się do Niemiec i tam, jako obywatel Rosji ubiega się w Bremie o wizę emigracyjną do Stanów Zjednoczonych. Po kilku tygodniach udaje mu się ją otrzymać i od 18 grudnia 1912 r. przebywa już na terenie USA w mieście Filadelfia. Od tego momentu zaczyna się jego trudne życie na emigracji. Na początku swojego pobytu w Stanach Zjednoczonych zatrudnia się jako górnik w kopalni węgla kamiennego. Nie mogłem tylko ustalić, w jakiej miejscowości pracował. Następnie zatrudnia się w restauracji w Detroit jako kucharz z gażą miesięczną 80$.

W marcu 1917 r., na zaproszenie Stanisława przyjeżdża do Stanów Zjednoczonych jego młodszy brat, dziewiętnastoletni Jan. Na podstawie zachowanych dokumentów wywnioskowałem, że na początku był on bezrobotny i znajdował się na utrzymaniu Stanisława, który w związku z tą sprawą musiał na policji składać stosowne zobowiązania.

Bracia nie przebywali długo razem. Na wieść o tworzenie się polskich formacji wojskowych na terytoriom USA i Kanady Stanisław postanowił wstąpić do powstających oddziałów. W dużej mierze wpływ na taką decyzję miała świadomość narodowa, jaka ukształtowała się w młodym człowieku w drodze początkowej edukacji w Chojewie, jak i na pewno pod wpływem emigracji.

Na terenie Europy Stanisław Gawina jest żołnierzem "Błękitnej Armii" pod dowództwem gen. Józefa Hallera. Tutaj zdobywa pierwsze doświadczenia wojskowe, które będą procentować w latach późniejszych. Nie są znane losy pana Stanisława jako hallerczyka, ale chyba niczego znaczącego wtedy nie dokonał, ponieważ formacja ta nie była wykorzystana do walk w znaczącym stopniu.

Zakończenie I wojny światowej nie oznaczało dla pana Stanisława rozbratu z mundurem. Tacy ludzie jak on potrzebni byli tworzącej się po 123 latach niewoli ojczyźnie. Potrzebni byli armii jako fachowcy w specjalistycznych formacjach. Stanisław Gawina zamiast do domu trafił na kurs radiotelegrafistów do Lwowa. Powodem takiej decyzji było to, iż umiał czytać, pisać i znał język rosyjski i angielski. Zajęcia na kursie trwały trzy miesiące. Po jego zakończeniu Pan Stanisław trafił do 11 Pułku Kresowego Artylerii Polowej - 3 Bateria w Stanisławowie. W szeregach tej formacji walczył w wojnie z bolszewikami w 1920 r.

Po zakończeniu działań wojennych miał propozycje pozostania w szeregach armii jako żołnierz zawodowy, ale nie skorzystał z tej propozycji i powrócił do rodzinnego Chojewa. Jeszcze tego samego roku zawarł związek małżeński z Weroniką zd. Brzozowska i zaczął prowadzić gospodarstwo po rodzicach. Okres dwudziestolecia międzywojennego mija spokojnie, bez większych wydarzeń w życiu pana Stanisława. Do wybuchu II wojny urodziło mu pięcioro dzieci.

Gdy rozpoczęły się działania wojenne nic nie wskazywałoby, ze nasz bohater mógł mieć jakiekolwiek problemy.

Na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow tereny, na których znajdowało się Chojewo, weszły w skład Rosji Sowieckiej. Po wkroczeniu Armii Czerwonej rozpoczęło się "masowe nawracanie" ludności na ideologię marksistowsko-leninowską. Spokojnie wiodący życie pan Stanisław nigdy się nie spodziewał, że może jego coś złego spotkać. Nikomu nie zrobił nic takiego by musiał obawiać się jakiejś zemsty. Jednak nie tylko czyniący zło obawiać się powinni o swój los. Znalazł się i wśród swoich "przyjaciel", któremu osoba pana Stanisława była niemiła i zadenuncjował go przed władzami sowieckimi jako piłsudczyka i przeciwnika internacjonalizmu sowieckiego. Taka informacja nie musiała długo czekać na reakcje ze strony ówczesnej "władzy".

Nie zdążyli okupanci sowieccy zająć się panem Stanisławem, ponieważ 22 czerwca 1941 r. ich "sojusznicy" hitlerowscy napadli na ich ojczyznę. Tak oto niemieccy żołnierze uratowali naszego bohatera przed syberyjską eskapadą. Ten, co chciał pozbawić czci i honoru pana Stanisława został pozbawiony tej "satysfakcji".

W późniejszym okresie wiedzę pana Stanisława wykorzystywali działający na tych terenach partyzanci. Szczególnie nieoceniona była jego znajomość alfabetu Morse´a, którą wykorzystywano wielokrotnie do szyfrowania i odszyfrowywania meldunków. Po wojnie Stanisław Gawina wiódł spokojne życie wśród swojej rodziny. Zmarł 6 lutego 1962 r. przeżywszy siedemdziesiąt lat. Mógł pozostać w USA budując sobie dostatnie życie. Wrócił jednak do Polski, do biedy i niedostatku. Był jednak u siebie i pracował dla własnej ojczyzny.

Postawa Pana Stanisława zasługuje na to, aby o nim pamiętać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obchody Triduum Paschalnego w diecezji

2024-03-27 17:00

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

Głogów

sulechów

Nowa Sól

Karolina Krasowska

bp Tadeusz Lityński

bp Tadeusz Lityński

Najważniejsze dni w ciągu roku liturgicznego są poświęcone obchodom męki, śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. W wybranych parafiach diecezji posługę będą sprawowali biskupi.

Triduum Paschalne rozpoczyna się w Wielki Czwartek wieczorem od celebracji Mszy Wieczerzy Pańskiej, kończy się zaś wieczorem w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Uroczyste celebracje Triduum Paschalnego odbędą się we wszystkich kościołach parafialnych.

CZYTAJ DALEJ

Msza św. Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczyna obchody Triduum Paschalnego

2024-03-28 07:18

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczynają się w Kościele katolickim obchody Triduum Paschalnego - trzydniowe celebracje obejmujące misterium Chrystusa ukrzyżowanego, pogrzebanego i zmartwychwstałego. Liturgia tego dnia odwołuje się do wydarzeń w Wieczerniku, kiedy Jezus ustanowił dwa sakramenty: kapłaństwa i Eucharystii.

Liturgista, ks. prof. Piotr Kulbacki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiedział PAP, że część pierwsza Triduum - misterium Chrystusa ukrzyżowanego - rozpoczyna się Mszą Wieczerzy Pańskiej (Wielki Czwartek) i trwa do Liturgii na cześć Męki Pańskiej (Wielki Piątek). Po tej liturgii rozpoczyna się dzień drugi - obchód misterium Chrystusa pogrzebanego, trwający przez całą Wielką Sobotę. Nocna Wigilia Paschalna rozpoczyna trzeci dzień - misterium Chrystusa zmartwychwstałego – obchód trwający do nieszporów Niedzieli Zmartwychwstania.

CZYTAJ DALEJ

Tata w przedszkolu

2024-03-28 11:07

Archiwum przedszkola

W Przedszkolu Integracyjnym Niepublicznym Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego im. bł. Ojca Gwidona został zorganizowany Dzień Ojca.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję