Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Fałsze o zbrodni w Jedwabnem

Od kilku miesięcy w paru dziennikach (Rzeczpospolitej i Gazecie Wyborczej) usiłuje się obciążyć Polaków wyłączną winą za zamordowanie 1600 Żydów w Jedwabnem w lipcu 1941 r. Za podstawę do tych zarzutów posłużyły sformułowane przeciw Polakom oskarżenia ze strony żyjącego w USA żydowskiego socjologa Jana Tomasza Grossa, który w ostatnich latach stał się jednym z najbardziej tendencyjnych antypolskich autorów na Zachodzie. Występując z oskarżeniami przeciw Polakom (ostatnio w książce Sąsiedzi), Gross opiera się głównie na jednej relacji ocalałego z masakry w Jedwabnem Żyda Szmula Wasersztajna, znanej m.in. z tego, że była publikowana w dwóch odmiennych, znacząco różniących się od siebie co do tych samych faktów wersjach. Twierdzenia Wasersztajna rażąco rozmijały się również z danymi faktograficznymi ustalonymi przez prokuraturę i podawanymi jeszcze w 1989 r. przez badającego całą sprawę prokuratora Monkiewicza. Informował on, że masakrę Żydów w Jedwabnem przeprowadziło razem ponad 200 niemieckich policjantów (ściślej 232), Wasersztajn zamiast liczby tych 232 niemieckich policjantów pisał o zaledwie 8 Niemcach uczestniczących w zbrodni (różnica ogromna!) i twierdził, że Niemcy jakoby byli tylko biernymi obserwatorami masakry dokonanej przez Polaków. W rzeczywistości - według podanych przez Monkiewicza informacji - decydującą rolę w masakrze odegrało wspomnianych 232 (a nie 8) niemieckich policjantów, podczas gdy grupa policjantów pomocniczych narodowości polskiej brała udział głównie w czynnościach drugorzędnych, typu wyprowadzenia żydowskich ofiar na rynek i ich konwojowania. Cała sprawa powinna być ponownie dokładnie wyjaśniona w czasie śledztwa, bez niedomówień i bez pochopnego opierania się na jednej mało wiarygodnej relacji (Wasersztajna), tak grubo odbiegającej w twierdzeniach faktograficznych od ustaleń prokuratorskich. Tym bardziej zadziwia stronniczość autorów kilku prasowych omówień tej sprawy (najszerszych w Rzeczpospolitej), w ogóle nie reagujących na podane w Naszej Polsce i Naszym Dzienniku informacje faktograficzne, podważające ich twierdzenia.
Warto zwrócić w tym kontekście uwagę na zamieszczony w Najwyższym Czasie z 9 września obszerny tekst Tadeusza M. Płużańskiego Niemcy niewinni?, poświęcony sprawie zbrodni w Jedwabnem. Płużański ostro polemizuje z różnymi twierdzeniami Grossa, pisząc m.in.: "Prof. Gross w ogóle nie przytacza dokonań naukowych, które wersję o polskim sprawstwie mordu negują, a przynajmniej podają w wątpliwość". Płużański zwraca uwagę na tendencyjne uogólnienie Grossa, głoszącego, iż: " w zbiorowej pamięci Żydów, sąsiedzi - Polacy w rozlicznych miejscowościach mordowali ich z własnej nieprzymuszonej woli". Polemizując z tą insynuacją, Płużański zapytuje: Co oznacza stwierdzenie "rozliczne miejscowości?". Płużański zwraca uwagę na skrajną tendencyjność Grossa, widoczną w próbie wybielania zachowania zbolszewizowanych Żydów na Kresach Wschodnich, przeczenia tak mocno potwierdzonego przez fakty ich masowego udziału w kolaboracji z Sowietami po 17 września 1939 r. Według Płużańskiego, u Grossa czytamy: "entuzjazm Żydów na widok wchodzącej Armii Czerwonej nie był zgoła rozpowszechniony i nie wiadomo na czym miałaby polegać wyjątkowość kolaboracji Żydów z Sowietami w okresie 1939-1941".
Dokładnie rok temu w książce Przemilczane zbrodnie obszernie przytaczałem udokumentowane fakty o masowej kolaboracji zbolszewizowanych Żydów z Sowietami na Kresach, o masowym denuncjowaniu przez nich polskich oficerów, a także o licznych przykładach mordowania Polaków na Kresach przez Żydów-komunistów. Kolejne przykłady takich mordów na Polakach, dokonanych przez Żydów-kolaborantów z Sowietami, podał historyk Marek Wierzbicki w wydanej w tym roku książce o Polakach i Białorusinach w latach 1939-41, opartej na badaniach archiwalnych. Tych, którzy próbują tak jak J. T. Gross maksymalnie negować rozmiary i wyjątkowość żydowskiej kolaboracji na Kresach po 17 września 1939 r., odsyłam do świadectwa człowieka znanego skądinąd ze skrajnego krytycyzmu wobec Polaków, niegdyś jednego z filarów komunizmu w polskiej nauce po 1945 r., naukowca żydowskiego pochodzenia - prof. Adama Schaffa. W wydanej w 1995 r. w Warszawie książce Notatki Kłopotnika Schaff, tylekroć atakujący rzekomy "antysemityzm polski", zdobył się jednak na przyznanie w sprawie kolaboracji Żydów na Kresach po 17 września 1939 r., pisząc: "Do wszystkich spraw, związanych z historycznie ukształtowanymi stereotypami, dołącza się dzisiaj w Polsce konkretna i chyba niewybaczalna w pamięci danego pokolenia sprawa zachowania się ludności żydowskiej, ściślej: żydowskiej młodzieży, na Kresach Wschodnich, w stosunku do żołnierzy cofającej się Armii Polskiej, w okresie wkraczania tam Armii Czerwonej, po przegranej wojnie z Niemcami hitlerowskimi. Nie będę tutaj rozdrapywał ran, nie będę opowiadał szczegółów haniebnych wypadków, które znam z opowiadań naocznych i wiarygodnych świadków tych wydarzeń. Rozumiem również, skąd się brał wybuch nienawiści - to był wybuch nienawiści - oraz na czym polegały iluzje wyzwolenia aktorów tych wydarzeń. Ale to nie zmienia faktu, że to była hańba i zdrada Polski (podkr. - J.R.N.), względnie gorzej - świadectwo braku jakiegoś z nią związku.
Tego się nie zapomina. Trudno tu nawet o wybaczenie. Osobiście odczuwam wielki wstyd, wywodzę się przecież z tej populacji. Co mogę zrobić w tej sytuacji? Tylko powiedzieć, że mi wstyd i że przepraszam, bardzo przepraszam" (por. A. Schaff: Notatki Kłopotnika, Warszawa 1995, s. 268).
Rozpisałem się tak szeroko o całej tej przykrej sprawie ze względu na to, że tak widoczna w ostatnich latach fala tendencyjnych zafałszowań wojennych dziejów stosunków polsko-żydowskich ma najwyraźniej swój delekosiężny cel. Jak pisał jeden z czołowych autorytetów polonijnej nauki w Stanach Zjednoczonych - prof. Iwo Cyprian Pogonowski, podejmowane przez tak ostro krytykowanego w jego tekstach J. T. Grossa oszczercze ataki na Polaków są w istocie tylko grą wstępną, zmierzającą do ułatwienia nacisków na wypłatę przez Polskę jak nawiększych odszkodowań za " żydowskie mienie". W związku z przygotowywaną do druku w najbliższych miesiącach nową, naukową, ponad 600-stronicową wersją Przemilczanych zbrodni o stosunkach polsko-żydowskich na Kresach Wschodnich po 17 września 1939 r. - bardzo proszę Czytelników Niedzieli, którzy byli wówczas świadkami wydarzeń, o pilne nadsyłanie do Niedzieli na moje nazwisko swych relacji z tamtych lat.

Reklama

"´Rzeczpospolita´ w tarapatach"

Taki tytuł nosi opublikowany 25 sierpnia w Tygodniku Solidarność artykuł znanej publicystki tego czasopisma - Teresy Kuczyńskiej na temat kulisów odwołania redaktora naczelnego Rzeczpospolitej Piotra Aleksandrowicza. Decyzję w tej sprawie podjął norweski wspólnik wydawcy Rzeczpospolitej, koncern Orkla, posiadacz większościowych udziałów w gazecie. Według Kuczyńskiej, powtarzają się sugestie, że norweski wydawca odsunął zaprzyjaźnionego z Kwaśniewskim Aleksandrowicza, pragnąc, aby Rzeczpospolita nie angażowała się w kampanię na rzecz obecnego prezydenta. Kuczyńska, pisząc o dotychczasowej linii Rzeczpospolitej, komentuje: "Gazetę zdominowała publicystyka o takich samych poglądach, jakie uprawia Gazeta Wyborcza, i to w długachnych, nudnych artykułach. Publicystyka tonem pasująca bardziej do GW, zionąca - jak choćby artykuły czołowego publicysty Rz Majcherka - nienawiścią do AWS, do Solidarności, do prawicy. Zespół redakcyjny związany jest raczej z Unią Wolności, bo to ona usadowiła go tam w 1990 (...)
Potrzebna jest więc chyba rynkowi czytelniczemu alternatywa dla dominacji ideowej i politycznej Gazety Wyborczej. Alternatywa wobec tendencji GW do utwierdzania w przekonaniu, że wszystko co dzieje się w niepodległej Polsce jest podłe, nikczemne, że Polacy są nieudacznikami, leniami, prowincjałami i oczywiście nade wszystko - antysemitami.
Rzeczpospolita mogłaby obrać inną drogę niż destabilizowanie - jak GW - sceny politycznej państwa dla swoich grupowych interesów".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Aleksander Kłamliwy. Nowy numer Naszej Polski

(z 4 października) jest w przeważającej mierze poświęcony omówieniu różnych stron sylwetki politycznej Aleksandra Kwaśniewskiego. Już na pierwszej stronie tygodnika czytamy tekst redaktora naczelnego Naszej Polski pt. Bluźniercy o skandalu kaliskim z udziałem Kwaśniewskiego. Na tejże stronie rozpoczyna się mój obszerny tekst Aleksander Kłamliwy, poświęcony analizie kilku cech Kwaśniewskiego, wyrażonych w wymownych podtytułach. W osobnym podrozdziale: Dlaczego Kwaśniewski jest tak niebezpieczny dla Polski? zwracam uwagę na koszty, jakie Polska może ponieść na skutek tylekroć zauważanej u Kwaśniewskiego chęci przypodobania się szefom innych nacji. Szczególnie niebezpieczna może okazać się już wyrażana przez Kwaśniewskiego kosztem interesów Polski chęć maksymalnego załatwienia żydowskich roszczeń w sprawie mienia w Polsce. Pisaliśmy już, jak silnie ostrzegał przed tego typu ustępstwami wobec "szantażystów żydowskich" słynny żydowski politolog z USA Norman Finkelstejn. W tymże numerze Naszej Polski znajdujemy jeszcze m.in. bardzo szerokie informacje o echach skandalu kaliskiego, tekst listu otwartego ks. Jerzego Bajdy w tej sprawie.

Reklama

Obejrzeć Pawła Piskorskiego!

Życie z 21 września przyniosło bardzo wymowny wywiad z Ryszardem Makowskim, wiceprzewodniczącym rady gminy Centrum ostatniej kadencji, publikowany pt. Odsunąć Unię. Makowski obala nagłaśniane z pomocą ogromnej, kosztownej reklamy mity o rzekomych osiągnięciach Pawła Piskorskiego jako prezydenta Warszawy. Mówi: "Nie widzę efektów pracy prezydenta. Może poza tym, że jego podobizna wisi na każdym słupie w mieście. W Warszawie krąży dowcip, że ograniczenie prędkości do 50 km/godz. zrobiono po to, żeby warszawiacy mogli sobie dobrze obejrzeć pana Piskorskiego".

Reklama

Giedroyć o absurdach polityki po 1989 r.

Bronisław Wildstein w tekście Książę na wygnaniu (Nowe państwo z 22 września) nakreślił sylwetkę niedawno zmarłego redaktora naczelnego Kultury Jerzego Giedroycia. Przypomniał m.in. stwierdzenia Giedroycia z 1990 r., iż: "Okrągły Stół był konieczny, ale sposób traktowania tych umów przez ´Solidarność´ jest absurdalny. To przecież nie sakramenty".

Hipokryzja Unii Europejskiej wobec Polski

W czasie gdy najbardziej wpływowe publikatory, na czele z publiczną telewizją, upowszechniają mit o rzekomej ogromnej wielkoduszności Unii Europejskiej wobec Polski, niewielka tylko część czytelników dociera do obiektywnych informacji na temat faktycznego zachowania się polityków UE wobec Polski. Nader wymowny pod tym względem był tekst Jędrzeja Bieleckiego Ruch należy do Unii (Rzeczpospolita z 12 września):
"Przedkładając w Brukseli stanowisko negocjacyjne we wszystkich obszarach prawa europejskiego, a także przyjmując wiele kluczowych ustaw, Polska pokazała, że jest gotowa zapłacić cenę za dostosowanie się do norm europejskich, pomyślanych najczęściej dla znacznie bogatszych od niej krajów.
Podobnego ruchu brakuje ze strony Unii. ´Piętnastka´ do tej pory nie złożyła żadnych zobowiązań w sprawie istotnych warunków naszego członkostwa: ile pieniędzy Polska otrzyma z funduszy strukturalnych, jaka będzie skala pomocy dla wsi, kiedy Polacy otrzymają prawo do legalnej pracy na Zachodzie, jak szybko będziemy musieli dostosować się do surowych norm ekologicznych, jak długo Polska będzie mogła chronić się przed swobodnym kupowaniem ziemi przez obywateli Unii. Więcej: polscy negocjatorzy bezskutecznie oczekują rozwiązania całkiem drugorzędnych problemów negocjacji, jak choćby późniejsze przyjęcie przez banki spółdzielcze unijnych minimalnych funduszy gwarancyjnych".
Podobną wymowę miał publikowany w Życiu z 9 września tekst Krzysztofa Raka: Strusia polityka. Autor pisał w nim m.in.: " Okazuje się, że polscy negocjatorzy mają rację, domagając się jasnego harmonogramu rozszerzenia. Leży to bowiem w interesie zarówno przyszłych, jak i obecnych członków Unii. Natomiast Bruksela, chowając głowę w piasek, nie tylko podważa zaufanie państw kandydujących do UE, lecz także naraża na kompromitację wśród społeczeństw ´Piętnastki´ samą ideę integracji".
Myślę, że nie chodzi tu o żadną "strusią politykę" ze strony Unii Europejskiej, lecz o wyrafinowane działania, zmierzające do wyciągnięcia jak najwięcej z Polaków, bez unijnej rekompensaty. UE wykorzystała jak dotąd maksymalnie polskie zabiegi o czonkostwo w Unii poprzez wymuszenie na Polsce bardzo wielu posunięć, ulg, zwolnień z ceł etc. korzystnych dla Unii, a niekorzystnych dla naszego rolnictwa, przemysłu itp. Nie ma więc teraz żadnych powodów ze spieszeniem się z załatwianiem czegokolwiek dla naiwnych Polaków.

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziedzictwo religijne Francji przemawia do młodych… i nawraca

2024-05-13 16:42

[ TEMATY ]

młodzież

Karol Porwich/Niedziela

Gotyckie katedry czy romańskie kościoły potrafią skutecznie przemówić do serc współczesnej młodzieży, a wręcz zainteresować ją chrześcijaństwem. We Francji są na to twarde dowody w postaci młodych dorosłych, którzy proszą o chrzest. W tym roku odnotowano tam rekordową liczbę nawróceń na katolicyzm. Okazuje się, że w co trzecim przypadku u początku wiary stało spotkanie z chrześcijańską sztuką sakralną.

Ks. Gautier Mornas zebrał informacje na ten temat we wszystkich francuskich diecezjach. „Skonsultowaliśmy się ze wszystkimi zespołami we Francji, które towarzyszyły dorosłym w ich przygotowaniach do chrztu przez ostatnie pięć lat. Prawie 35 proc. ochrzczonych przyznało, że dziedzictwo religijne było głównym i obiektywnym powodem ich nawrócenia”. W rzeczywistości nie jest to nic nowego. Czyż i Paul Claudel nie wszedł na drogę wiary po wizycie w katedrze Notre-Dame? - pyta kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Ważne jest nasze codzienne spotkanie z Bogiem

2024-04-15 15:07

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 16, 29-33.

Poniedziałek, 13 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Polsko – libańska przyjaźń

2024-05-14 15:20

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Wernisaż prac polskich artystów, jakie wykonali w nawiązaniu do kultury Libanu, można było obejrzeć na wernisażu w klubokawiarni Fratelli Tutti.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję