W Bartoszycach spotkali się 26 września 2000 r. duchowni rzymskokatoliccy,
którzy jako klerycy odbywali zasadniczą służbę wojskową. Studenci
seminariów duchownych byli powoływani do pełnienia służby wojskowej
w latach 1958-80, w ramach represji władz Polskiej Rzeczypospolitej
Ludowej wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Państwo stosowało wobec
Kościoła katolickiego politykę, którą można określić terminem "walka". Zmieniały się jej formy i sposoby. Nie zawsze była ona prowadzona
w sposób jawny. Jej celem było zniszczenie struktur kościelnych,
a przynajmniej uzależnienie ich od socjalistycznej władzy.
W polu szczególnej uwagi i agresji władz znalazły się
seminaria duchowne, które kształcą przyszłych księży, nowych duszpasterzy.
W języku ideologii marksistowskiej seminarzyści byli kandydatami
na etatowych funkcjonariuszy religijnych i kościelnych. Z definicji
stanowili oni zagrożenie dla socjalistycznego społeczeństwa i państwa.
Uważano ich za wyznawców nienaukowego światopoglądu, za ludzi zacofanych,
zabobonnych oraz wrogich nieuniknionemu procesowi dziejowych przemian.
Służba wojskowa alumnów była rodzajem nacisku, represji
oraz odwetu wobec "reakcyjnego" - jak wówczas chętnie mówiono i pisano
- Episkopatu, a szczególnie wobec jego "kierownika" - kard. Stefana
Wyszyńskiego, Prymasa Polski. Zabranie młodemu człowiekowi dwóch
lat życia przeznaczonych na systematyczne kształcenie stanowiło dużą
krzywdę. Było dyskryminacją.
Powołując do odbywania zasadniczej służby wojskowej alumnów
seminariów polskich, władze państwa przerywały stacjonarne, sześcioletnie
teologiczne studia wyższe. Seminaria duchowne uważano za szkoły prywatne
i wyznaniowe. Odmawiano im statusu szkoły wyższej i jakichkolwiek
praw akademickich. Dlatego nie traktowano też studentów seminariów
analogicznie do studiujących w szkołach państwowych.
Przerwanie studiów i powołanie do wojska nie było też
uzasadnione zagrożeniem bezpieczeństwa kraju. Miało ono przede wszystkim
destabilizować pracę szkół kościelnych i odstraszyć kandydatów do
kapłaństwa.
Organizacja, przebieg służby i jej charakter odbiegały
mocno od przyjętych standardów, a także od sposobu szkolenia wojskowego
studentów. Eksperyment powoływania do odbywania zasadniczej służby
wojskowej alumnów seminariów duchownych trwał przy zastosowaniu różnych
wariantów i metod ponad 20 lat. Dotyczył zapewne ponad 3000 osób.
Rzecz wymaga jeszcze badań i udokumentowania (A. Lesiński, A. Setlak). Początkowo seminarzyści znajdowali się "w rozproszeniu". Później
służyli w jednej z trzech specjalnych jednostek: w Brzegu nad Odrą,
w Szczecinie Podjuchach (np. Leszek Sławoj Głódź, dziś biskup polowy
w randze generała dywizji) lub w Bartoszycach.
Służba w tych jednostkach mogła mieć profil studium wojskowego
studentów. Gromadziła przecież żołnierzy z maturą, a właściwie po
roku, dwóch czy trzech latach studiów wyższych. Nie przyjęto takiego
rozwiązania. Wytracano czas. Tak zwane szkolenie bojowe ograniczano
do minimum. Z tego powodu służba miała bardziej charakter zakładu
pracy przymusowej lub obozu dla internowanych.
W jednostkach kleryckich prowadzono natomiast intensywne
szkolenie polityczne (politologiczne). Uczono elementów ekonomii
politycznej oraz historii w duchu marksistowskim. Prowadzili je oficerowie
Wojskowej Akademii Politycznej oraz Wojskowego Instytutu Historycznego.
Ponadto żołnierze musieli obowiązkowo oglądać przez wiele godzin
filmy fabularne i dokumentalne, najczęściej radzieckie. Wobec alumnów-żołnierzy,
indywidualnie i wobec całych roczników, stosowano różne tzw. warianty
wychowawcze. Np.: starano się o maksymalną izolację żołnierzy w koszarach
albo w różny sposób usiłowano zaangażować ich w działalność kulturalną
i oświatową w najbliższym środowisku stacjonowania jednostki. Konsekwentnie,
wbrew obowiązującym regulaminom, uniemożliwiano samokształcenie,
zwyczajną lekturę oraz modlitwę.
Socjalistyczne państwo traktowało Kościół z całą powagą
jako swojego przeciwnika i wroga. Dlatego wobec alumnów-żołnierzy
zastosowano system obserwacji i inwigilacji oraz pozyskiwania do
roli konfidentów.
Ludowe Wojsko Polskie stało się instrumentem w służbie
ideologii socjalistycznej. Na mocy rozkazów Ministra Obrony Narodowej
i Głównego Zarządu Politycznego zamiast realizować konstytucyjne
zadania Sił Zbrojnych prowadzono niszczenie młodej tkanki Kościoła.
Akcja powoływania alumnów do służby wojskowej to ciemna karta w dziejach
LWP.
Zgromadzenie alumnów z wielu seminariów w jednym pododdziale
wojskowym dało możliwość doświadczenia powszechności Kościoła. Spotykali
się w nich bowiem seminarzyści z różnych diecezji, regionów kościelnych
i zgromadzeń zakonnych. Wytworzyły się więzy przyjaźni i braterstwa,
co ułatwiało poczucie posiadania tego samego powołania do kapłaństwa.
Wobec niesprawiedliwego, narzuconego administracyjnie losu alumna-żołnierza
rodziła się wspólnota, jako zdrowy odruch wobec zagrożenia oraz jako
realizacja potrzeby wzajemnej pomocy.
Zasadnicza służba wojskowa była dla alumnów dużym młodzieńczym
doświadczeniem, które należy widzieć w kategoriach próby moralnej.
Stała się sprawdzianem wiary, powołania, koleżeństwa, solidarności,
odwagi, posłuszeństwa wobec Kościoła, a także miłości do nieprzyjaciół.
Klerycy służący w wojsku poznali bezpośrednio, jak funkcjonuje
realny socjalizm i co znaczy humanizm socjalistyczny. Także pojęcie "
Kościół" przestało być abstrakcją, określeniem ze słownika teologii.
Przekonali się wówczas, że więź z Kościołem kosztuje, boli, wyzwala
cudzą agresję.
Niektórzy alumni zrezygnowali z drogi ku kapłaństwu.
Mieli różne racje i powody. Większość jednak wróciła do seminariów
i w odpowiednim czasie przyjęła święcenia kapłańskie.
Jednym z alumnów żołnierzy był ks. Jerzy Popiełuszko,
kleryk warszawskiego seminarium. Pełnił on służbę wojskową w Bartoszycach
w latach 1966-68. Koledzy żołnierze modlą się o jego beatyfikację.
Pomóż w rozwoju naszego portalu