"Piękno kształtem jest miłości" - słowa Norwida z Promethidionu,
znajdujące się w dramacie Wojtyły, nurtują bohatera, Adama. Sztuka
przestaje mu wystarczać. W scenie spowiedzi Adam dzieli się swymi
rozterkami z kapłanem:
"- Zacząłem znajdować brud w tym, co dawniej było ideałem.
- Być może. Oczyszczenia są dla posłannictw.
- Cóż mi powiesz na to, mój ojcze?
- Daj się kształtować miłości.
- Jak?
- Nie wiem. Twoja miłość jest twoją własnością, jest
darem tobie udzielonym. Ja nie mogę sądzić twej miłości aż do najmniejszych
drgnień.
- Gdybyś jednak zechciał przeważyć. Nakazać coś lub zakazać,
odrzucić lub uznać.
- To są zbyt wielkie sprawy i zbyt ważne. Takich spraw
nie nakazuje się miłości. Pomyśl. Nasz Pan dokonuje przez nią tylu
dóbr, tylu ogromnych dóbr. Ona nas łączy z Nim bardziej niż cokolwiek
innego. Bo w niej odmienia się wszystko.
(Znów milczy przez chwilę, jakby nie mógł dobrać wyrazu.
Wreszcie znalazł. Dorzuca bardzo cicho)
- Daj się kształtować miłości".
Zaraz po spowiedzi Adam rusza zdecydowanie do ogrzewalni,
do swoich biedaków. Tam rozterki nie są tak natarczywe. Przy nich
dostrzega głębię i sens człowieczeństwa. W ich twarzach widzi odbicie
jedynej twarzy, która nosi w sobie to, co określone zostało przez
Piłata słowami: Ecce homo.
W dramacie autor przeciwstawia sobie racje dwu postaw:
artysty i człowieka czynu etycznego. Artysta malarz, Adam Chmielowski,
jest człowiekiem głęboko religijnym. Malując obrazy ma świadomość
uczestniczenia w kreowaniu świata na wzór stwórczego działania Boga.
Ale niepokój o słuszność obranej drogi podpowiada mu, aby poświęcił
się całkowicie życiu duchowemu. Rozterek nie ukoi spowiedź, mimo
że kapłan przekonuje: "I ty im jesteś potrzebny, i Pan Bóg po ojcowsku
patrzy na twoją twórczość. Przecież ona do Niego przybliża. Przecież
usiłujesz szukać w niej Jego chwały".
Skąd jednak tyle niepokoju, dlaczego sztuka przestaje
wystarczać? Czy to tylko snobizm, moda na pozytywizm?
Karol Wojtyła wybrał na swojego bohatera fascynującą
postać, wybitnego malarza, poszukiwacza Boga, powstańca, społecznika,
misjonarza, a od 1888 r. zakonnika, twórcę dwóch zgromadzeń: albertynów
i albertynek. Wspólnota duchowa autora i bohatera jest oczywista.
Karol Wojtyła, poeta, porzuci literaturę dla kapłaństwa. Wybierze
inne powołanie, ważniejsze dla niego w kontekście wyboru życiowej
drogi. Adama Chmielowskiego zaprowadzi nowa droga aż na ołtarze.
Beatyfikacji i kanonizacji dokona Karol Wojtyła - Jan Paweł II. Zbieg
okoliczności czy nadprzyrodzona logika wydarzeń?!
Ważna w dramacie jest warstwa społeczna, może nawet bardziej
istotna od problemu powołania. Trzech bohaterów: Adam - Brat Albert,
jego przyjaciel malarz Maks oraz rewolucjonista zwany Nieznajomym
- reprezentują trzy koncepcje przemian społecznych. Pierwsza - przez
odrodzenie moralne jednostki, druga - przez odrodzenie gospodarcze
na zasadzie konkurencji i liberalizmu, trzecia - przez rewolucję
społeczną. Najsurowszą odprawę dostaje trzecia droga, rewolucji.
Krzywdy nie można załagodzić nową krzywdą, rozlewem krwi. Miłosierdzia
nie można przynieść na bagnetach. Nieznajomy nie rozumie tego. Atakuje
Adama. Krzyczy (scena w przytułku): "Strzeżcie się apostołów miłosierdzia!
Są waszymi wrogami!".
Trzy racje w dramacie można by określić dokładniej jako
starcie trzech systemów filozoficznych: chrześcijaństwa, kapitalizmu
oraz komunizmu. To była naturalna reakcja autora na to, co obserwował
w Polsce w latach 1945-50. W tym bowiem czasie powstawał utwór. Konfrontacja
marksizmu z katolicyzmem w Polsce przybierała wówczas charakter otwartej
walki. Komunizm wziął górę, stał bowiem za nim aparat nacisku. Wielu
pisarzy i artystów, nawet pośród tych, którzy byli określani wcześniej
jako katoliccy, przechodziło na stronę marksizmu.
Jednych przyciągano szantażem, innych porywały początkowo
walory filozoficzne systemu: równość ludzi, braterstwo, historyzm
w wyjaśnianiu zagadek bytu ludzkiego.
Młody kapłan, Karol Wojtyła, uczestniczący w tej konfrontacji
postaw, przetransponował je na utwór sceniczny. Celowo umieścił go
w czasie nieco wcześniejszym, aby uwolnić się od zarzutu walki z
nowym ustrojem. Zresztą, tego typu interwencjonizm polityczny nie
leżał ani w stylu jego twórczości, ani osobowości.
Pytanie główne dramatu dotyczy istoty bytu ludzkiego,
albo inaczej mówiąc sporu o człowieka. Obok historycznych uwarunkowań
życia, krzywdy domagającej się zemsty, nierówności grożącej wybuchem
rewolucyjnym, istnieje prawda o ludzkim duchu, jego wolności i godności.
Dlatego Adam może w zakończeniu dramatu zareplikować: "Wiem jednak
na pewno, że wybrałem większą wolność".
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu