Pakt dla Wsi
Wrzało w Sali Papieskiej na Jasnej Górze 2 września br. - w
przeddzień Dożynek Jasnogórskich. Wrzało od chłopskich lamentów.
I gdy padały nawet rzeczowe argumenty, słychać było pomrukiwania.
Czasem bardziej krewki rolnik nie wytrzymywał i głośno wypalił swój
sprzeciw krótkimi i dosadnymi wyrażeniami. Zdarzało się, że ktoś,
komu udzielono głosu, krzycząc na całe gardło przy mikrofonie, wywoływał
na sali poryw oklasków. Trwało to cztery godziny. Bez przerwy. Kamery
telewizyjne i mikrofony rejestrowały atmosferę. Sala na 800 osób
wypełniona. Wielu stało przed drzwiami, ale bez biletów służba wejściowa
nie wpuszczała.
Konferencja zaczęła się i zakończyła modlitwą odmówioną
przez krajowego duszpasterza rolników - bp. Romana Andrzejewskiego
z Włocławka. Był referat prof. Tadeusza Szulca, rektora Akademii
Rolniczej z Wrocławia, na temat edukacji - spokojny, rzeczowy, pełen
troski o wykształcenie ludności wiejskiej. Był referat min. Jacka
Saryusza-Wolskiego na temat Unii Europejskiej - również kompetentny.
I był najbardziej oczekiwany wykład Mariana Krzaklewskiego na temat
Paktu dla Wsi i Obszarów Wiejskich. "Obiecałem rok temu w tym samym
miejscu Pakt dla Wsi i słowa dotrzymałem - mówił z pewną satysfakcją
przewodniczący AWS. Przedstawił Pakt jako szansę na unowocześnienie
rolnictwa i sensowne zagospodarowanie terenów wiejskich. Podkreślił,
że jest to pierwsze w historii kilkudziesięciu lat w Polsce systemowe
rozwiązanie, które ma spowodować, że rolnictwo przejdzie konieczny
proces restrukturyzacji, podobnie jak inne sektory gospodarki. Ta
przebudowa opiera się na trzech filarach: na ochronie i wspieraniu
polskiej produkcji rolnej, na tworzeniu miejsc pracy na wsi poza
rolnictwem oraz na edukacji wiejskich dzieci i młodzieży, by przez
wykształcenie dać zdolnym ludziom możliwość znalezienia pracy gdzie
indziej. Rząd podjął już decyzję, że w przyszłym roku wydatki na
rolnictwo będą o pół miliarda wyższe, niż zaplanowano to pierwotnie
w budżecie. Jest to więc odrabianie zaległości w stosunku do rolnictwa.
Reklama
Jak burza na morzu
I tu zahuczało. Dorwali się w dyskusji do głosu przeciwnicy
Paktu. Ci z lewej i ci z prawej strony sceny politycznej. Bili w
Krzaklewskiego jak bokserzy. Odnosiło się wrażenie, że Pakt to nic
nie znaczący świstek papieru, bo nie posłuchano Władysława Serafina (tego od Kółek). "Pan uchwalił Pakt dla siebie jako element kampanii
prezydenckiej. Myśmy go nie przyjęli" - krzyczał Serafin, członek
sztabu wyborczego Jarosława Kalinowskiego, prezesa PSL, podkreślając,
że złożył w Sejmie propozycję swego paktu (teraz wiadomo, o co chodzi!). Zadziwił też zebranych poseł Gabriel Janowski, mówiąc, że w Pakcie
nie ma czegoś, co koniecznie by chciał widzieć i że za długo go opracowywano (ponad półtora roku). Oklaskiwano każdego, niezależnie od tego, czy
mówił z sensem, czy bez sensu. Ważne, że wszedł na mównicę. Niektórzy
przemawiali dłużej niż referenci, choć - jak zapowiadano - miał to
być głos w dyskusji (2 minuty). Rekord osiągnęła jakaś pani senator,
bo jej głos w dyskusji trwał... 40 minut, by innych kilkunastu nie
mogło słowa powiedzieć. Poszedł zły sygnał od tej przedstawicielki
władzy, że można nie liczyć się z ludźmi, byle tylko samemu mówić.
Ważne, że ma się mikrofon. Inna zaś dyskutantka - jak się przyznała
- dawna radna z gminy Centrum w Warszawie (po cóż ona z Marszałkowskiej
czy Koszykowej zabierała głos chłopom?) stawała w obronie rolników,
raz po raz cytując słowa Papieża. Z aluzji Krzaklewskiego wynikało,
że ona też organizowała jakiś sztab wyborczy, ale dla kogo? Mówiła
zawzięcie i była za chłopami. Posypały się rzęsiste brawa. Może ją
sobie zapamiętają podczas przyszłorocznych wyborów, "załapie się"
do Sejmu lub Senatu i już się więcej u chłopów nie pokaże? Tylko
jeden rolnik powiedział sensownie o tym, że od poniedziałku 4 września
będzie obowiązywał w rolnictwie VAT i że przecież to nie takie trudne,
by się tego nauczyć. "Ale po co?" - odezwały się głosy. Sala kipiała
jak morze w czasie burzy. Grupa rolników (podobno od Serafina) przez
jakiś czas trzymała rozwinięty transparent z napisem Ludzie Solidarności
20 lat później i ze zdjęciem zakutego w kajdanki Mariana Zagórnego,
który trafił do więzienia za rozsypanie na tory ziarna. Ale zwinęli
transparent dość szybko, gdy Krzaklewski powiedział, że już wystąpił
z apelem o zwolnienie z racji poręczenia publicznego. Wyjaśnił, że
widzi w tym próbę skompromitowania 20-lecia obchodów "Solidarności".
O pracach resortu rolnictwa mówił sam minister rolnictwa
Artur Balazs. Rzeczowo, bez większej emocji podkreślał, że rząd "
stara się stabilizować ceny wieprzowiny i mleka, żeby utrzymać chociaż
minimalną opłacalność".
Przyznał, że "nie ma łatwych rozwiązań dla rolnictwa"
- "gdyby były, wszystkim nam żyłoby się lepiej". Potwierdził, że
M. Krzaklewski zawsze bronił wsi i że on, minister, znajdował u niego
zrozumienie i poparcie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ile płacimy za długi Gierka?
Lider AWS okazał się dobry w odpowiedziach. Wskazał, że są
ludzie, którzy chcą grać politycznie na ciężkiej doli mieszkańców
polskiej wsi. A to jest konsekwencja zaniedbań po komunizmie. Słuchałem
jego wywodów z
osłupieniem: codziennie musimy spłacać po osiem milionów
dolarów w gotówce za długi Gierka! Obliczyłem sobie szybko, ile to
będzie w skali rocznej. Blisko trzy miliardy dolarów, oczywiście
z odsetkami. To są tragiczne skutki dla polskiej gospodarki, w tym
również dla wsi, gdy żyliśmy z pożyczonego, a dzisiaj trzeba długi
spłacać. Do tego doszły dopłaty do rent i emerytur, gdyż dotychczasowy
fundusz emerytalno-rentowy został sprzeniewierzony przez poprzedni
system, a za te pieniądze moglibyśmy kilka takich Paktów dla Wsi
sfinansować oraz podnieść znacznie wysokość rent i emerytur. Krzaklewski
tłumaczył wytrwale, że choć Pakt nie jest jeszcze doskonały ze względu
na obciążenia kasy państwowej długami i stale rosnące roszczenia
różnych grup zawodowych, to właśnie Pakt jest szansą dla rolników,
a nie system socjalistycznego rozdawnictwa za cenę zniewolenia. Pomyślałem
o tych liderach politycznych związków rolniczych, którzy żerują na
takim utrwalaniu biedy na wsi, by rolników uzależnić od siebie, od
przydziału, od kredytu, od przyjęcia na skup wyprodukowanych surowców,
od wielu obietnic. I rozumiem, że Pakt odbiera dawnym władcom PRL-u
możliwości rzekomej obrony rolników i gardłowania w ich sprawie.
Może się okazać, że "obrońcy ludu" staną się bezużyteczni, bo Pakt
jest zawierany nie tyle z politycznymi działaczami, ile raczej konsultowany
ze związkami producentów rolnych. I może się okazać, że i Serafin,
i Kalinowski, i Lepper nie będą chłopom potrzebni, bo Pakt daje samym
rolnikom ustawową ochronę ich produkcji, gdyż dla wielu mieszkańców
wsi znajdzie się praca w otoczeniu rolnictwa, znikną też pośrednicy,
którzy jak trutnie żerują na niewiedzy chłopa, bo będzie on miał
bliżej do zakładu przetwórczego, bo dziecko wiejskie będzie miało
podobny start jak w mieście. Już dzisiaj coraz więcej szkół na wsi
ma dobre pracownie komputerowe. Porównać to można do ustawowego zabezpieczenia
nauczania religii w szkole jako systemu przyjętych wartości. Stąd
oburzenie i szał tych, którym Pakt odbiera rację bytu politycznego.
A od lat krzyczą, że oni są jedynymi obrońcami rolników! I co mają
teraz robić?
Spokojnie jak po burzy
Obserwowałem podczas tej całej burzy w Sali Papieskiej zachowanie Biskupa Andrzejewskiego. Słuchał i nie odzywał się. Dopiero na sam koniec zaczął snuć swoje refleksje. "Były tu głosy i argumenty. Głosy wrzaskliwe, alarmujące, przerażające czarną wizją dla Polski i dla rolników. Były też argumenty, gdzie przebijała się prawda jako zgodność myśli z rzeczywistością i rozumna troska o Polskę" - mówił krajowy Duszpasterz. Na sali zapanowała cisza. A ja miałem wrażenie, że powtórzyła się scena z Ewangelii: burza na morzu, Pan Jezus śpi, uczniowie strwożeni budzą Mistrza i wołają: "Giniemy". Chrystus ucisza morze i powiada: " Czemu jesteście małej wiary?" Biskup Andrzejewski oświadczył, że " nie solidaryzuje się z tymi z lewej i z prawej strony, co próbowali tu, na Jasnej Górze, odebrać rolnikom nadzieję". Ludzie wiary nie popadają w rozpacz, bo Chrystus jest większy od zła, jakie może zagrażać człowiekowi. Tym bardziej w Roku Jubileuszowym ta nadzieja musi być większa. Podobała się zebranym ta niezależność "od tych z lewej i od tych z prawej", nieuleganie naciskom i czarnowidztwu. Zebrani nagrodzili słowa Księdza Biskupa oklaskami. Ściszonym głosem wskazał, jak łatwo ulec manipulacji i być nieświadomym narzędziem tych, którzy czynią wszystko, by Polska nie ruszyła gospodarczo do przodu i pozostała w kręgu dawnych wpływów. Kościół i jego duszpasterstwo ma odwagę otrząsnąć się od ciężaru doczesnych spraw i rozgrywek, widzieć rzecz dalej i śmiało iść naprzód, nie przestając szanować błądzących i ukazując Chrystusa jako jedynego Zbawiciela świata. A kto wyrwie się do przodu, ten innych też za sobą pociągnie. W wielkiej ciszy wychodzili dyskutanci z Auli Jana Pawła II.