![](http://www.niedziela.pl/gifs/n200338_039.jpg)
Słońce w ciągu jednej sekundy przetwarza 600 milionów ton wodoru
na 400 milionów ton helu. Za 5 miliardów lat zabraknie wodoru i Słońce
zacznie umierać. Wraz ze swoją gwiazdą zginie cały nasz Układ Słoneczny,
więc będzie to chyba prawdziwy koniec znanego nam świata. W wielkim
Wszechświecie nikt tego nie zauważy, tak jak np. trudno dzisiaj dostrzec
podobny dramat pięknej gwiazdy Arktur w konstelacji Wolarza. Okazuje
się bowiem, że ten odległy od nas o ok. 36 lat świetlnych czerwony
olbrzym kończy już swój żywot! Podobnie i Słońce za 5 miliardów lat
stanie się 3 razy większe niż dzisiaj, a na Ziemi zagotują się wtedy
oceany i stopią się skały. Gwiazdy takie jak Słońce i Arktur żyją
dłużej niż gwiazdy wielkie.
Gdy zabraknie już wodoru, grawitacyjne kurczenie się
rdzenia helowego doprowadzi do wzrostu temperatury aż do 100 milionów
stopni. W takich warunkach hel zaczyna zamieniać się w węgiel w reakcjach
syntezy jądrowej. Rdzeń helowy powiększy się wówczas nieznacznie
i stanie się znacznie gorętszy. Taki wybuchowy "zapłon" reakcji syntezy
helu w węgiel nosi nazwę rozbłysku helowego. Teraz gwiazda zaczyna
odrzucać część swej masy, a najbardziej zewnętrzna otoczka wodorowa,
wzbogacona cięższymi pierwiastkami, ulatuje w przestrzeń kosmiczną.
Głębsze warstwy są wyrzucane w postaci rozszerzającej się warstwy
gazu, zwanej mgławicą planetarną. Taka typowa mgławica posiada szerokość
ok. 1 roku świetlnego i rozszerza się z prędkością 20-30 kilometrów
na sekundę. Dotychczas odkryto ponad tysiąc mgławic planetarnych,
a najbardziej znaną jest piękna mgławica planetarna Pierścień w Lutni.
Po odrzuceniu otoczki gazowej gwiazda posiada jedynie
rdzeń węglowy otoczony warstwą palącego się helu. Ponieważ wyczerpane
zostało całkowicie paliwo jądrowe, nic nie jest już w stanie przeciwstawić
się potężnemu ciążeniu grawitacyjnemu. Gwiazda kurczy się tak bardzo,
że znów rośnie temperatura i atomy pozbawione zostają elektronów.
Teraz gwiazda staje się gorącym białym karłem, zbudowanym głównie
z elektronów i jąder ściśniętych bardziej niż całe atomy. Elektrony
i jądra atomowe są stłoczone do tego stopnia, że tworzą krańcowo
gęsty rodzaj materii. Białe karły o masie takiej jak Słońce mają
rozmiary podobne do Ziemi, dlatego gęstość takiej gwiazdy jest olbrzymia.
Np. na Ziemi filiżanka z materią białego karła ważyłaby aż 100 ton,
a człowiek na powierzchni białego karła byłby 350 tysięcy razy cięższy
niż na Ziemi i zostałby zmiażdżony pod swoim własnym ciężarem!
Syriusz, najjaśniejsza gwiazda naszego nieba, wykonuje
zadziwiający taniec, dostrzegalny przy dokładniejszych obserwacjach.
Zachowuje się dziwnie, jakby posiadał wielkiego i ciężkiego towarzysza.
Jednak w jego pobliżu nie widać żadnej gwiazdy! Dziś wiemy już, że
tym niewidocznym towarzyszem Syriusza jest biały karzeł (Syriusz
B), pozostałość po umarłej gwieździe. Białe karły są tak małe, że
nawet te najgorętsze świecą bardzo słabo i trudno znaleźć je na niebie.
Jest ich jednak bardzo dużo.
Stopniowo biały karzeł oziębia się, wypromieniowując
w przestrzeń resztkę swojej energii. W końcu zamieni się w ciemną
kulę popiołu, nazywaną czarnym karłem, lądując na kosmicznym cmentarzysku.
Taki też będzie koniec naszego Słońca oraz świecącego pięknie Arktura.
Ponieważ gwiazdozbiór Wolarza jest teraz wspaniale widoczny na naszym
niebie, wspomnijmy zawsze o losach gwiazd, ilekroć spojrzymy na czerwone
światełko wdzięczącego się do nas Arktura.
Pomóż w rozwoju naszego portalu