...pójdziemy w kierunku ogromnej skały
Powoli wspinać się będziemy
A gdy osiągniemy szczyt
Zobaczysz miliony spadających czy wznoszących się
gwiazd
Lecz nie będziemy mieli żadnych życzeń
Staniemy na skraju i nie patrząc na siebie skoczymy
A my lecieć będziemy frunąć gdzieś...
(Grzegorz Przemyk, Jeśli przyjdziesz)
Odpocznijcie nieco"
Reklama
Słowa wiersza napisanego przez zamordowanego bestialsko maturzystę
chciałbym zadedykować dzisiejszym maturzystom, uczniom szkół średnich,
podstawowych i gimnazjalistom. Obejmuję nimi także nauczycieli, rodziców,
katechetów i wychowawców. W tę niedzielę, kiedy spięte wysiłkiem
zaliczania ostatnich przedmiotów twarze młodych promieniują zadowoleniem,
spokojem i nadzieją pożytecznego wypoczynku, gratuluję wszystkim
zakończonego roku. Pragnąłbym spotęgować radość tych, których unosi
duma sukcesu, i umocnić tych, którym nie wszystko się udało, którzy
noszą pewne niezadowolenia - już od młodości niech uczą się wytrwania
w niepowodzeniach i wzmagania mądrych wysiłków w roku następnym.
Czas odpoczynku nie powinien być okresem intelektualnej
martwoty, ale nowego, twórczego i przyjemnego zajęcia, czymś w rodzaju
integralnego "usprawnienia" osobowości. Wypoczynek to czas kontemplacji
przebytej drogi, refleksja i radość z dokonanych dzieł. Jest to także
czas zaczerpnięcia siły po okresie intensywnego wysiłku. Biblia,
księga Bożej mądrości, kilkadziesiąt razy porusza problem wypoczynku.
Zarówno Stary, jak i Nowy Testament mówią o jego potrzebie i znaczeniu.
Utrudzony Mojżesz, zagrożony denuncjacją ze strony swoich
ziomków, ucieka do ziemi Madianitów. Pozornie jego misja - trwanie
przy wierze ojców - wydaje się przegrana. Tutaj, w obcej ziemi, znajduje
życzliwego Jetrę, który oddaje mu swoją córkę za żonę. Z dala od
dworskich intryg nabiera sił do dalszych zadań, których jeszcze nie
przewiduje. Zostają mu one objawione przy gorejącym krzewie. Mocny
tymi swoistymi rekolekcjami, zgadza się na wolę Boga i jeszcze raz
podejmie walkę o wolność ziomków.
Czterdziestoletnia wędrówka przez pustynię jest dla Narodu
Wybranego także czasem duchowego odpoczynku. Wprawdzie dokucza im
głód, niekiedy pragnienie, są jednak sami, mogą - wsłuchani w Mojżesza
- uczyć się wiary w Boga Abrahama. Odosobnienie staje się szkołą.
Jan Chrzciciel, zanim podejmie misję ogłaszania nadejścia
Mesjasza, także przebywa na pustyni. Tą samą drogą kroczy Jezus po
chrzcie w Jordanie, kiedy Jan ujawnił jego mesjańską godność, potwierdzoną
głosem i znakami z nieba.
Apostołom uradowanym sukcesami posłania Chrystus każe
iść na miejsce osobne i odpocząć nieco. Wydawałoby się, że teraz
przyszła najodpowiedniejsza chwila, by kontynuować dzieło wdrażania
Dwunastu w apostolstwo. Są przecież pełni zapału i uniesienia. A
jednak decyzja Jezusa jest nieodwołalna. Chce im jakby powiedzieć
- spójrzcie na to, co dane wam było uczynić, uświadamiajcie sobie
wielkość czynów, a jednocześnie waszą małość, uznajcie, że to nie
tylko wasza zasługa, ale że dana wam była moc z wysoka.
Czas wakacji jest zaproszeniem do takich różnorodnych
w swej wewnętrznej treści "odpoczynków".
Zawsze jednak, a dzisiaj szczególnie, niesie ten czas
różnego rodzaju zagrożenia.
Autor dzieła ascetycznego O naśladowaniu Jezusa przestrzega
mnichów, aby unikali opuszczania swoich cel, bo jak sam zauważa - "
Ile razy poszedłem między ludzi, mniejszym wróciłem człowiekiem".
Mimo wieków, jakie upłynęły od napisania tej niewielkiej książeczki,
jej sceptyczny dystans do samych siebie jest ciągle aktualny. Cenna
to recepta na mądrość nie tylko w odniesieniu do mnichów czy księży.
Codzienne obowiązki tworzą niejako mury naszego życia.
Określają pole poruszania się i realizacji. Czas wolny niesie też
zagrożenie, że przez nieuwagę zniszczymy te ramy samorealizacji.
Jakby zdemolujemy ściany naszej osobowości. Z troską należy obserwować
nocne eskapady i alkoholowe "spotkania" w parkach, na ulicach podczas
ferii czy dłuższych weekendów. Odpoczynek, co brzmi prawie jak truizm,
musi być także zaplanowany, sensowny. Bezczynność nie przysparza
sił fizycznych, a jakże często niweczy duchowe zdobycze.
...pójdziemy w kierunku ogromnej skały
Powoli wspinać się będziemy
A gdy osiągniemy szczyt
Zobaczysz miliony spadających czy wznoszących się gwiazd...
Wakacje zapraszają do wszechstronnego wspinania się "
w góry". Wielu z nas to uczyni. W dniach pracy nie było na to czasu.
To bardzo symboliczne "zajęcie". Wyjść na szczyt, rozejrzeć się,
jak piękna jest ziemia, jak wspaniały jest jej Twórca. Wyjść na górę
to zmierzyć się ze słabością, ze swoją nieudolnością, zwyciężyć własne
obawy.
Marek Hłasko, człowiek tragiczny, miał w swoim życiu
taki epizod, że postanowił uczyć się nawigacji. Na kursie spotkał
starszego człowieka, który mimo wieku, także postanowił nauczyć się
pilotować samolot. Zapytany, po co to robi, odpowiedział: "Ty tego
nie zrozumiesz. Ja właśnie wróciłem z wojny. Kiedyś przeleciałem
nad liniami. To było wcześnie rano. Ty nie wiesz, jak pięknie wygląda
las, kiedy nad nim rano przelatujesz. Jak pięknie i spokojnie wygląda
ziemia. I kiedy patrzysz na nią z góry, nigdy nie wierzysz w to,
że tyle na niej zła i nieszczęść".
To bardzo piękny tekst. Warto, jak mawiała służebnica
Boża Anna Jenke, sięgać gwiazd - a słowa te kierowała do ludzi młodych.
Wakacje to czas bogacenia się w poznawaniu siebie. Rzadko
mamy czas i sprzyjające ku temu okazje: nowa sytuacja, nieoczekiwane
spotkania, piękny krajobraz stają się wyjątkowo ubogacające.
Codzienność nie zawsze sprzyjała naszym spotkaniom z
Bogiem. Teraz mamy dar czasu, który można spożytkować dla swojego
religijnego pogłębienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odpoczynek duchowy
Andrzej Kijowski, ujawnia w swoich Dziennikach pisanych przez
wiele lat, że urlop, wakacje były dla niego czasem duchowego odpoczynku
i wzmocnienia. To ważny trop. Skoro ludzie wielkiego intelektu nie
wstydzili się tego wysiłku, nie możemy i my zwalniać się od tego
obowiązku. Lekcje katechezy, przypadkowe rozmowy w pracy zrodziły
w nas wątpliwości, czasem niejasność. Wakacje to dobry czas, aby
pogłębić się duchowo. Na turystycznym szlaku zawsze można spotkać
zabytkowy kościół, polski krajobraz ofiaruje nam przepiękne kapliczki.
Jakaż to okazja do chwili zamyślenia, modlitwy. Nuda wakacyjnych
czy urlopowych dni nie powinna zapełniać się grzechem, bo to tylko
pomnoży problemy, czy nie korzystniej zapełnić ją interesującą lekturą,
na którą nie było czasu w ciągu roku, a którą może proponował ksiądz
katecheta, kaznodzieja, albo odwiedzinami zaniedbanych znajomych?
Cieszy, że wielu ludzi młodych, a także dorosłych przeznacza
część wakacji na rekolekcje organizowane przez różne wspólnoty Żywego
Kościoła. Radość młodych ludzi, pełnych uśmiechu i pokoju płynącego
z serca żyjącego w przyjaźni z Bogiem - to najlepszy sposób ewangelizacji.
To światło dane tym, którzy pogrążyli się w mrokach lenistwa, grzechu.
Staraniem dyrektora Caritas jednej z diecezji ukazała się mała książeczka
pt. Wzgórze w Zboiskach. Rzecz o takim sobie, wiejskim domu rekolekcyjnym,
oazowym. Przez cały rok gromadzą się tam młodzi i nie tylko na różnych
rekolekcjach. Oto świadectwo jednej z uczestniczek: "Zboiska to miejsce,
w którym Bóg pozwolił mi wiele doświadczyć. Tu rozbudziła się moja
świadomość Boga, tu uczyłam się, co to znaczy żyć wiarą. Stąd wyniosłam
doświadczenie miłości Bożej, miłości rozumiejącej, przebaczającej,
bezwarunkowej". Planując czas wolny, może warto uwzględnić rekolekcje
w odosobnieniu...
Różne są sposoby, aby nie utracić tego, co może żmudnym
wysiłkiem zdobywało się w czasie roku. Nie burzmy ścian naszej duchowości.
Codzienny pacierz, niedzielna Eucharystia - to principia, z których
nie powinno się zrezygnować, jeśli nie chcemy zburzyć domu. Zawsze
pod gruzami giną wartościowe rzeczy. Nawet jeśli tego nie chcemy.
Kataklizm nie liczy się z naszą wolą. Jest bezwzględny. Z żalem myślę
o tych, którzy w czas tych wakacji przejdą próbę cnoty. Obejmę ich
modlitwą. Iluż to młodych wraca po wakacjach zgorzkniałych po grzechowych
przeżyciach. W iluż domach zagości smutek, ileż wzniosłych nadziei
zostanie przekreślonych. To także powód i inspiracja do uprzedzającej
modlitwy.
Mędrzec pouczał: Jeśli chcesz w życiu dojść do wielkich
osiągnięć, musisz wielu lub choćby jednej rzeczy pozostać bezwzględnie
wierny. Wakacje to szkoła wolnych wyborów. Z dala będą rodzice, wychowawcy,
księża. Sami od siebie musimy wymagać owej wierności. Wbrew różnym
opiniom, namowom, podszeptom sekciarskich aktywistów warto pozostać
wiernym modlitwie i niedzielnej Eucharystii. Ten, który pod postacią
chleba daje się głodnym, da siły do spełnienia nakazów wierności.
Jeden z bohaterów Nostromo Josepha Conrada, Giorgio,
który wiele przeżył, miał wiele uprzedzeń, naigrawał się czasem z
religijności swej pobożnej żony, jednak posiadał skarb, który otrzymał
podczas jednej z bitew - Biblię. I jak pisze Conrad: "Nie rozstawał
się z nią na polach bitew. Obecnie stała się jedyną jego lekturą
i w obawie, by tego zwyczaju nie poniechać (gdyż druk był drobny),
zgodził się przyjąć prezent w postaci okularów w srebrnej oprawie"
. Ta lektura, jak dowiadujemy się z powieści, czyniła z Giorgia człowieka
coraz głębszego, otaczanego szacunkiem, uznanego autorytetu. Kończąc
tę refleksję, zachęcam, abyście zgodzili się przyjąć owe metaforyczne
okulary, którymi będą takie zachowania, które uniemożliwią wydarcie
Wam z serca rzeczy najważniejszej - kontaktu z Bogiem, Jego Słowem.
To przyniesie potem pogodę i pokój ducha.
Troska o intelektualną sferę życia
Wielu ludzi, planując wakacyjny wypoczynek, przez rok czyni
listę lektur, które trzeba przeczytać, bo w dniach pracy czy nauki
nie ma na to czasu. Warto, planując tegoroczną kanikułę, uwzględnić
i tę potrzebę ludzkiej osobowości. Wyniki prowadzonych badań każą
poważnie zastanowić się nad kondycją polskiego czytelnictwa. Wszechobecny
obraz unifikuje społeczeństwo, każąc mu zachowywać się i rozumować
według rozpowszechnianych modeli, uznawanych za jedynie poprawne.
Badania przeprowadzane na młodocianych przestępcach wykazują, że
ich zachowania były aintelektualne. W wielu przypadkach powielali
jedynie modele zachowania widziane na filmach czy podpowiadane przez
programy publicystyczne. Doceniając zdobycze w tej mierze, musimy
mieć świadomość, że obraz, zwłaszcza obraz brutalny, narusza dotychczasowe
widzenie świata młodego człowieka. Niweluje niejednokrotnie zdrowe
tęsknoty za pięknem i dobrem, przekreśla wzorce latami wpajane przez
rodziców i wychowawców. Malejąca z każdym rokiem liczba ludzi ubogacających
swój intelekt lekturami, które sami wybierają, pomniejsza grono tych,
którzy odpowiedzialnie tworzyć będą kulturę intelektualną Narodu.
Już dzisiaj większość czasopism to przedruki z kręgu obcej kultury.
Opowiadał jeden z ojców, że oglądając z dziećmi telewizyjną
bajkę, został zaskoczony przez swoją małą córkę, która w trakcie
oglądania najpierw zaczęła się do niego przysuwać, a potem poprosiła,
czy może go uchwycić za rękę. Zrozumiał, że dziecko zaczęło się po
prostu bać i potrzebowało opieki starszego. Zaczął uważnie śledzić
programy dla dzieci i w końcu zdecydował, że sam będzie wypożyczał
dzieciom bajki, które nie naruszą wrażliwości i niewinności jego
dzieci. Daniel Naborowski przestrzegał przed wiekami (Mądrość i rozkosz):
Świeci nam ślepy miesiąc, gdy słońce zachodzi;
Tak gdzie mądrość ustąpi, zła rozkosz rej wodzi.
Z intelektualnego i duchowego ubóstwa rodzą się złe rozkosze,
to bardzo oczywiste. Wszak wtedy inni podpowiadają nam sposoby bycia,
jakże często chcąc nas wchłonąć w grono ludzi, którzy do dziś noszą
skutki swojej naiwności.
Rozum i pogłębiona duchowość pomagają zadbać o moralną
godność osoby ludzkiej. To kolejny ważny aspekt wakacyjnej refleksji.
Z obiegowych opinii wynika, że wakacje to czas luzu, nie uwzględniający
zasad moralnych i międzyludzkich powinności. Owocowanie tej tezy
doskonale obserwują katecheci szkół średnich. Młodzież klas starszych,
dotąd życzliwa, wraca po wakacjach w nastrojach buntu, krytykanctwa.
Jakże często nie są to kryzysy wzrostu, ale próba usprawiedliwienia,
błędnego umotywowania źle moralnie przeżytego wypoczynku. Ten aspekt
ludzkiej osobowości domaga się od wszystkich czuwania i modlitwy.
Na czas tych wakacji wspierajmy się dobrymi wzorcami, mądrymi radami
i obecnością modlitewną. Oby każdy powrócił mocny ciałem, ale także
wzmocniony duchowo do podjęcia czekających zadań.
Jak krucha i podatna na zło jest nasza wola, uświadamia
nam tragiczna śmierć McVeiga, który sześć lat temu wysadził w powietrze
budynek w Oklahoma. Spowodował śmierć 168 osób, kilkaset zostało
rannych, niektórzy pewnie na całe życie. Musi budzić refleksję sam
akt wykonania wyroku. Misterium śmierci zostało ujawnione przez kamery.
Najważniejszy dla każdego moment doczesności został zakłócony przez
zepsutą kamerę. Wstrzymano zatem egzekucję, by uczynić zadość scenariuszowi.
Szeroki to temat, ale nikt nie zastanawia się, co sprawiło, że ten
33-letni, swego czasu wzorowy żołnierz dopuścił się takiego czynu.
Kto zniszczył go do tego stopnia, że nawet w obliczu śmierci nie
wykazał najmniejszej przemiany, skruchy, lecz z zadziwiającym spokojem
zamówił ogromną porcję lodów o smaku miętowym, co również odnotowały
agencje. Czy czasem nie jest to symboliczne... Czy nie próbujemy
bogactwa ludzkiej osobowości zamknąć w ramach łatwego hedonizmu,
który jakby symbolizuje owa "straszna" porcja lodów...
Myślą wybiegam do dobrych wakacyjnych wyborów, twórczych
decyzji i radosnych spotkań, i życzę, aby po zasłużonym czasie wypoczynku
uśmiech zamienił się w pokój serca i radość ducha.