Reklama

Czy dni łaciny są policzone?

Niedziela Ogólnopolska 15/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katolicka Agencja Informacyjna podała 22 lutego br. sensacyjną wiadomość, że "dni łaciny są policzone". Chodzi o oficjalny język Kościoła katolickiego. Informacja ta - jak podaje KAI - pochodzi od byłego przewodniczącego watykańskiej Fundacji " Latinitas", ks. Anakleta Pavanetto, salezjanina; człowieka, który swoje życie strawił na promocji języka starożytnych Rzymian i kierował łacińską sekcją w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Czy daleka jest droga od takich prognoz do praktyki? Czy Kościół ma rozstać się z łaciną, której znajomość z roku na rok jest coraz słabsza u jego przedstawicieli? Czy mamy zaniechać nauki języka, który - jak mówią leniwi - jest trudny i nieużywany na co dzień? Czy mamy emigrować z kultury europejskiej?

Dzwonek alarmowy

Słowa ks. Pavanetto odbieram nie jako ogłoszenie wyroku śmierci na łacinę, ale raczej jako dzwonek alarmowy, na który ludzie odpowiedzialni za naukę w Kościele powinni w porę zareagować. Powiem więcej: odpowiedzialni za Europę i świat. Doświadczenie uczy, że brak stosownej reakcji, zwłaszcza przy dominacji mediów, przynosi ogromne szkody, a choroba w porę rozpoznana i leczona, przywraca organizmowi zdrowie. A więc: tak dalej iść nie można, nie wolno przecinać korzeni łączących nas z przeszłością, z duchowym dziedzictwem chrześcijaństwa i europejskiej kultury, która przeniesiona została też na inne kontynenty.
Może w przyszłości nie taka jak dawniej ilość księży odznaczać się będzie dobrą znajomością łaciny, gdy w liturgii używa się języków narodowych, może jej znajomość u wielu ograniczy się do niezbędnych podstaw tego języka i lektury krótkich wypisów rzymskich pisarzy i poetów, może w pamięci utrwali się jedynie terminologia filozoficzna, teologiczna i prawnicza, wtłaczana z dużym oporem w umysły podczas studiów - to jednak ten trud podjąć warto, bo aby dobrze rozumieć te pojęcia, trzeba czegoś więcej: rozumienia rzeczywistości, jaka kryje się za danym wyrazem. A to jest nabywane przez cierpliwe studium języka, jego gramatyki i ludzi, którzy tym językiem władali. Bo to jest mowa matki, pramacierzy tylu języków europejskich, nie tylko ściśle romańskich. Dobrze przyjął się na słowiańskim i germańskim drzewie szczep wyrosły z łacińskiego pnia i uszlachetnił w biologicznym obiegu swą krwią te języki. A język angielski przywłaszczył aż 60% słownictwa z łaciny i zdobył dominację na świecie. To jest zwycięstwo córki łaciny. Rzymskie szlachectwo nadało mowie Lechitów nie tylko łaciński alfabet, ale i gramatyczny szkielet, żelazną logikę, która sprawdza się m.in. w tym, że nie można przetłumaczyć na łacinę zdania, które nie jest poprawne logicznie. Wiele razy tego doświadczyłem, kiedy zauważyłem w jakimś tekście nonsens i chcąc łatwiej odkryć źródło błędu, próbowałem w myśli oddać to zdanie po łacinie. Czułem zgrzyt w konstrukcji, którą chciałem budować.

Reklama

Powrót do korzeni

Dzisiaj jest moda, by wracać do korzeni. Nie sposób tego uczynić bez znajomości języka łacińskiego. Bo nasza literatura, ustawodawstwo, obyczaje przeniknięte są kulturą dziedziczoną z pokolenia na pokolenie. Taki jest genotyp naszego narodu i takie jest też wszczepienie Kościoła w tę kulturę (inkulturacja). Ssąc żywotne soki z naszej przeszłości, kształtując swoją tożsamość i budując przyszłość, nie sposób tego czynić bez odniesień do drogi, jaką odbył naród przez stulecia, do tradycji, jaka jest przekazywana w rodzinie, do zasług i błędów przodków. Bo "kto nie zna historii, jest jak dziecko, co nie zna ojca i matki" ( ks. Piotr Skarga). Idąc tą drogą, trzeba stanąć w końcu przy źródle, z którego płynie czysta woda wieloma europejskimi strumieniami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie możemy zasypywać łacińskich i greckich strumieni

Trzeba zadbać, by te strumienie nie zamuliły się ani tym bardziej nie wolno ich zasypywać dzisiejszymi odpadkami. Co za korzyść byłaby w odcięciu się od źródła? Czym karmić się będą następne pokolenia? To ogromna odpowiedzialność za kierunek kulturowy naszego narodu i całej Europy. I to nie tylko chodzi o przekaz chrześcijaństwa, jaki został w tym języku utrwalony, ale o uniwersalne principia, które zostały w starożytności odczytane w świetle praw natury jako przewodniczki człowieka. Etyka Nikomachejska Arystotelesa czy De oficiis (O obowiązkach) Cycerona są tu znamiennym przykładem. Spotkanie się chrześcijaństwa z tą kulturą, mimo napięć, jakie towarzyszyły temu procesowi, było znalezieniem naturalnego sojusznika w etycznym ukierunkowaniu człowieka.
Dzisiejsze wymogi ekologiczne, rozszerzone na sferę duchową, mogą być również pomocne w obronie łacińskich i greckich strumieni, w których ideał człowieka "pięknego i dobrego" (kalos k´agathos) stać się może kanonem, wzorem, ideałem w obecnej sytuacji. W procesach kulturowych, które przeżyła ludzkość, odnotowuje się u tych, co błąkają się po bezdrożach, ogromny pęd do szukania strumieni z czystą, źródlaną wodą kultury. Bo bez niej umiera człowiek, ginie naród. Strumienie tej kultury muszą być czyste, gotowe i dostępne. Ci, którzy do nich dotrą, przeżywają odrodzenie. Następuje renesans kultury. I takie zjawiska co pewien czas pojawiają się na drzewie kultury europejskiej, która ma dość wewnętrznej siły, by pokonać czas szkodników i pasożytów, choć musi je przez jakiś czas odchorować. Wierzę więc w kolejny renesans zainteresowania językami Romy i Hellady.

Reklama

Łacina w Kościele

Łacina i greka będą również pielęgnowane w Kościele, który wszedł głęboko w kulturę Greków i Rzymian, wiernie przez wieki towarzysząc narodom. Jeżeli nawet językiem liturgii stały się języki narodowe, to wartość łaciny i greki jako podstawy terminologicznej do naukowych komentarzy, by nie doszło do nieporozumień, jest bezcenna. A nawet zauważyć można, że w dialogu ekumenicznym oddają one duże usługi, bo - na szczęście - są też pielęgnowane u teologów w oddzielonych od nas Kościołach chrześcijańskich. Wspólne jest nie tylko dziedzictwo biblijne, ale i spuścizna Ojców Kościoła greckich i łacińskich. Aby dotrzeć do nich, trzeba pokonać barierę językową. Ale po to, "by pić ze źródła, trzeba się nad nim pochylić" (C.K. Norwid). Choć może nie w tak szerokim zakresie, jak dawniej, to jednak z racji ideowych łacina nie może być w Kościele zaniedbana, bo jest doskonałym narzędziem do poznania i utrwalenia prawdziwej nauki. O znajomość łaciny u przedstawicieli Kościoła, zwłaszcza prominentnych w nauce, zadbać w porę trzeba. A jeżeli pisane są jeszcze listy po łacinie z Kościołów partykularnych do Rzymu, to i mile przyjmowane są odpowiedzi w tym języku. Brak znajomości łaciny to nie tylko zlekceważenie tradycji, ale to może być niekiedy, pośrednio, także działanie na szkodę Kościoła. Skutki zaniedbań są bolesne i długo leczone.

By z Papieżem odmawić "Angelus"

I na koniec dwa przykłady pielęgnowania łaciny w Kościele.
Przykład pierwszy. Podczas moich podróży po Syberii w 1990 r. pojechałem z Nowosybirska do Tomska (ponad 200 km), by w kościele, dopiero co oddanym do użytku, odprawić Mszę św. dla mieszkających tam Niemców i Polaków. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zaczęli śpiewać po łacinie Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei... Po Mszy św. spytałem ich, kiedy nauczyli się śpiewu gregoriańskiego, skoro przez lata nie mieli tu księdza i kościół był zamknięty. A oni na to: " Jak my księdza nie mieli, to my się po domach zbierali i śpiewali, by Mszy nie zapomnieć. A my nawet nie wiedzieli, że był Sobór, co to dopuścił języki narodowe. Więc my po łacinie śpiewali i tak to u nas przetrwało...". Zakręciła mi się łza w oku i obiecałem im, że opowiem Ojcu Świętemu, że w Tomsku na Syberii śpiewają po łacinie ze względu na wierność wobec Stolicy Apostolskiej... Rzeczywiście, opowiedziałem o tym Ojcu Świętemu przy kolacji, podczas pielgrzymki w następnym roku, we Włocławku... Zdawało mi się, że w oku Ojca Świętego zaświeciła łza...
I drugi przykład. Znam studenta, który nauczył się modlitwy Anioł Pański po łacinie, by w niedzielę odmawiać Angelus razem z Papieżem... Przykład godny naśladowania!
Niezależnie od tego, jakie inicjatywy podejmą ludzie odpowiedzialni za naukę w Kościele, warto ten język pielęgnować dla własnego rozwoju, dla rozumienia naszego dziedzictwa kulturowego, dla większej miłości wobec języka naszej Matki. Bo "znajomość łaciny może nie jest przedmiotem chluby, ale jej nieznajomość przynosi wstyd" . Przynajmniej u wielu... I to samo zdanie po łacinie, aby udowodnić, że nie jest ona naprawdę trudna, a na pewno jest piękna. W tym zdaniu przy wyrazie praeclarum proszę pamiętać, że "ae" czytamy jak "e", a "c" znający łacinę czytają tu jak "k": preklarum; quam czytamy jak "kwam" Wszystko inne jest bez zmian. Posłuchajmy, jak to pięknie brzmi i nauczmy się tego na pamięć: "Non tam praeclarum est scire Latine, quam turpe nescire" (Cicero, Brutus 37, 140).

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co nas dzieli niech nas łączy

2024-05-08 07:29

[ TEMATY ]

historia

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Na początku chciałbym gorąco i serdecznie przywitać się z czytelnikami portalu „Niedziela”! Jestem zaszczycony tym, że mogę publikować na łamach portalu, który wyrósł w tradycji tygodnika, który za dwa lata obchodzić będzie swoje 100. urodziny i jest na stałe wpisany w polską historię.

W czasie II wojny światowej czasopismo „Niedziela”, a konkretnie jego nazwa została zawłaszczona przez Niemców na potrzeby dodatku do gadzinowego Kuriera Częstochowskiego, a powojenne aresztowanie redaktora naczelnego wznowionego pisma, ks. Antoniego Marchewkę to był tylko jeden z elementów prześladowań ze strony komunistów, których tygodnik „Niedziela” niesamowicie „uwierał”. Czym? Tym samym co dziś uwiera wrogów Kościoła Katolickiego: pomocą duchową i otuchą jaką otrzymywali Polacy, nauczaniem o zbawieniu, prawdzie i kłamstwie, złu i dobru oraz naturze ludzkiej. Ostatecznie w 1953 r. pismo zostało przez władze komunistyczne zawieszone, a w latach 80. ubiegłego tygodnik było wielokrotnie obiektem ingerencji cenzorskich.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Lusina. Wyszli z procesją błagalną o dobre urodzaje

2024-05-09 12:04

[ TEMATY ]

modlitwa o urodzaj

Piekary

Lusina

ks. Marek Jodko

Parafia św. Jana Chrzciciela w Piekarach

Wierni z proboszczem po zakończeniu procesji

Wierni z proboszczem po zakończeniu procesji

Po VI Niedzieli Wielkanocnej Kościół powszechny obchodzi kwartalne Dni Modlitw o Urodzaje, dawniej znane jako Dni Krzyżowe.

To czas, gdy wierni zjednoczeni w modlitwie proszą o urodzaj na polach, dobrą pogodę oraz zachowanie owoców ziemi. Rolnictwo jest fundamentem rozwoju społeczeństwa, a praca na roli ma wymiar wspólnotowy. Dlatego Kościół modli się o obfite plony, uznając to powołanie za szczególnie ważne. Tradycyjnie modlitwy odbyły się w poniedziałek, wtorek i środę poprzedzając uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję