Co naprawdę uzgodniono w Sewilli?
Wpływowy dziennik szwajcarski Neue Zuarcher Zeitung przyniósł
w swym wydaniu z 22 czerwca dokładną relację o decyzjach i zapowiedziach
działań, jakie uzgodniono (a właściwie, jakich nie uzgodniono) w
czasie spotkania szefów rządów krajów Unii Europejskiej w Sewilli.
Sprawą, co do znaczenia której nie było wątpliwości, ale wobec której
nie podjęto wspólnej decyzji, była kwestia nielegalnej imigracji
do krajów Unii. Według oceny europejskich władz policyjnych, co roku
przybywa do tych krajów ok. pół miliona nielegalnych imigrantów.
Państwa Unii zamierzają przeciwdziałać temu zjawisku przez podjęcie
już w bieżącym roku wspólnych akcji na zewnętrznych granicach UE (
będzie to zatem dotyczyło również granicy niemiecko-polskiej - J.W.S.)
. Ma zostać ulepszona współpraca między służbami granicznymi poszczególnych
państw. Będzie się też dążyć do wprowadzenia wspólnych kontroli granicznych.
Kanclerz Niemiec Gerhard Schroader powiedział, że celem perspektywicznym
jest dla niego wspólna policja graniczna. Na taką policję jednak
nie zgadza się Szwecja. Z kolei premier Hiszpanii Aznar i kanclerz
Schroader nie uzyskali zgody Francji na wprowadzenie sankcji wobec
krajów "zewnętrznych", które uchylałyby się od współpracy z Unią
Europejską przy zwalczaniu nielegalnej imigracji. Chodziło prawdopodobnie
o takie kraje, jak Turcja, Albania i Algieria, które pozwalają statkom
z uciekinierami na wypływanie ze swoich portów.
Sankcje takie natomiast poparłyby Włochy, do których
przybywa wielu nielegalnych imigrantów właśnie drogą morską. Zgodę
osiągnięto ostatecznie tylko co do tego, że należy wprowadzać "zróżnicowane
stosunki" z krajami, które nie powstrzymują nielegalnych podróżników
udających się tranzytem do państw UE.
Istotne różnice zdań ujawniły się również w przedmiocie
tzw. dopłat bezpośrednich dla rolników w krajach kandydujących do
przyjęcia do Unii (problem dotyczy w pierwszym rzędzie Polski - J.W.S.)
. Tu kanclerz Schroader zajął twarde stanowisko. Niemcy, które byłyby
najbardziej obciążone takimi dopłatami, uważają, że należy je wypłacać
dopiero po przeprowadzeniu reform agrarnych w krajach kandydackich;
Schroader sprzeciwił się nawet ustaleniu terminu decyzji Unii w tej
sprawie na listopad bieżącego roku. Zajął on przy tym dość dwuznaczne
stanowisko, uznając, że rozszerzenie Unii powinno jednak - mimo obecnego
braku zgody w sprawie dopłat - nastąpić w 2004 r. Powstała w ten
sposób trudność, na którą zwraca uwagę komentarz Neue Zuarcher Zeitung:
państwa kandydujące powinny jak najszybciej wiedzieć, jakie stanowisko
w tej sprawie zajmie Unia, ponieważ "szczyt" mający zająć się przyjęciem
nowych krajów do UE jest przewidziany na grudzień bieżącego roku
- ale w sprawie tego stanowiska nie ma w Unii zgody.
Kanclerz Schroader zajął również negatywne stanowisko
wobec ustalenia terminu rokowań o przystąpienie do Unii z Turcją,
sprzeciwiając się nawet obietnicy wykorzystania grudniowego szczytu
kopenhaskiego jako miejsca, gdzie taki termin mógłby być ustalony.
Niemcy zostały w tym punkcie poparte przez przedstawiciela Luksemburga.
Nie osiągnięto również zgody na utworzenie nowej rady
ministrów europejskich w celu zacieśnienia współpracy między rządami
krajów Unii; sprzeciwiały się temu zwłaszcza mniejsze kraje unijne.
Zgodzono się tylko co do tego, że powinny się odbywać oddzielne spotkania
ministrów spraw zagranicznych w celu koordynowania wspólnej polityki
Unii.
Poparcie dla zamachów
Jordański tygodnik - publikowany w języku angielskim The Star
ogłosił 13 czerwca wyniki ankiety na temat samobójczych zamachów
organizowanych przeciw Izraelowi przez bojowników palestyńskich.
Ankietę wśród Palestyńczyków przeprowadził Palestyński Ośrodek Badania
Opinii Publicznej dr. Nabila Kukali´ego. Z jej rezultatów wynika,
że poparcia dla zamachów udziela 54% ankietowanych, a 31% zadeklarowało
się jako ich przeciwnicy. Badania ankietowe przeprowadzono w różnych
skupiskach w Okręgu Gazy, na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz we Wschodniej
Jerozolimie. Pośród postawionych pytań znalazło się również pytanie
dotyczące przyszłości stosunków między Palestyńczykami a Izraelczykami.
Na tak postawione pytanie ok. 51% respondentów odpowiedziało, że
obydwa narody mają prawo do życia w warunkach pokoju i bezpieczeństwa.
Taki sam procent opowiedział się za poważnymi i szczerymi rokowaniami
między obiema stronami konfliktu.
Na odmiennie sformułowane pytanie, a mianowicie, czy
Intifada (działalność powstańcza) pomaga, czy szkodzi interesom narodu
palestyńskiego, 42% ankietowanych uznało, że przynosi ona więcej
szkody niż pożytku. W opublikowanym w The Star materiale brak informacji,
ilu respondentów uznało, że jest ona korzystna dla Palestyńczyków.
Tylko cząstkowe rezultaty przyniosło pytanie o sympatie
polityczne ludności palestyńskiej. Za radykalną partią Fatah opowiedziało
się 31% ankietowanych, za stronnictwem Hamas - 18,3%.
Pomóż w rozwoju naszego portalu