Duszpasterstwo Akademickie „U Brata” już po raz trzeci zorganizowało spotkanie „100 pytań do biskupa Grzegorza Rysia”. Hierarcha odpowiadał studentom w niedzielę 1 grudnia w Parafii św. Brata Alberta w Krakowie.
Spotkanie otworzyło pytanie o to, skąd brać odwagę i siły by bronić wartości. „Siłę czerpiemy z jednego – z doświadczenia tego, że jesteśmy kochani przez Jezusa Chrystusa. On nie jest kimś przeszłym. Trzeba mieć doświadczenie tego, że On żyje, że można Go spotkać, a to spotkanie wszystko zmienia” – odpowiadał bp Grzegorz Ryś. Przywołał swoje spotkanie z kandydatami do bierzmowania, którym postawił dwa pytania: „Kim jest dla was Jezus Chrystus? Czego, co możesz pokazać w swoim życiu, nie byłoby bez relacji z Jezusem?”.
Odpowiadając na pytanie o to, jak znaleźć dobrego męża lub żonę biskup zażartował, że nie ma pojęcia, ale po chwili zaapelował do młodych: „Nie szukajcie idealnych mężów i żon. Po co wam to? To jest stawianie życia na głowie. Doskonałość w małżeństwie jest punktem dojścia a nie wyjścia”.
Bez żartów z kolei odpowiedział biskup na pytanie o to, jak łączyć modlitwę ze studiami i pracą, jak o nią walczyć. Rada była krótka: „wstać godzinę wcześniej”. Zachęcił natomiast do tego, by „iść na całość”, gdy ma się więcej czasu na modlitwę – wolny dzień lub wakacje.
Reklama
Studenci byli ciekawi także czy ściąganie jest grzechem. „Każdy student, przy odrobinie wrażliwości sumienie, może sobie powiedzieć czy studiuje w taki sposób, że będzie mógł naprawdę konkretnie pomagać ludziom. Tu stawiałbym pytanie o grzech” – mówił krakowski biskup pomocniczy.
Zapytany o zagrożenia duchowe biskup podkreślił, że chrześcijanie wyrzekają się Szatana, jako sprawcy ludzkiego grzechu i wybierają Jezusa, jako swojego Pana i Zbawiciela. Podkreślił, że orędzia chrześcijańskiego nie można pokazywać wyłącznie od strony negatywnej. „W naszym głoszeniu wiary musimy sprawdzać proporcje. Jesteśmy w takiej sytuacji wiary w Kościele i świecie, że musimy głosić to, co istotne. Możliwe, że to nam otworzy taki czas, że będziemy mogli głosić to, co jest drugie, trzecie i piąte” – tłumaczył bp Ryś.
Na antropologię zwrócił uwagę bp Ryś odpowiadając na pytanie o gender. W antropologii chrześcijańskiej najważniejsze jest pojęcie osoby. Jak wyjaśniał, pojęcie to pochodzi z greki i oznacza odgrywanie roli wg konkretnego scenariusza i wg uwag reżysera. „Cały kłopot polega na tym, że człowiek ma ochotę powiedzieć, że jego nie obchodzi żaden reżyser ani autor sztuki i że sobie tę rolę napisze sam, od początku do końca, w każdym detalu. To jest skrajna wersja antropologii gender – wszystko z wyboru, włącznie z płcią. Tu jest mocne rozejście, bo my rozeznajemy wolę Boga w stosunku do siebie” – powiedział bp Ryś i dodał, że w Polsce przyszedł czas na poważną debatę na ten temat.
Młodzi pytali także m.in. o to jak znaleźć stałego spowiednika i na czym polega kierownictwo duchowe, jak w dzisiejszych czasach wybiera się biskupa i ilu kleryków wyrzucił bp Ryś z seminarium, kiedy był rektorem a także czy uważa się za celebrytę.
Bp Grzegorz Ryś jest biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Przewodniczy Zespołowi ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa Episkopatu Polski i diecezjalnemu Sekretariatowi ds. Nowej Ewangelizacji. Przed biskupią nominacją był rektorem krakowskiego seminarium. Jest historykiem Kościoła w średniowieczu.
„Miłości się nie kupuje, na miłość nie zapracowuje, miłość się otrzymuje jako dar. Duch Święty jest miłością w tajemnicy Trójcy. Jesteście gotowi przyjąć tą miłość, jaką Bóg was kocha?” – pytał młodych modlących się na Lednicy bp Grzegorz Ryś.
Biskup pomocniczy krakowski wygłosił homilię podczas Mszy św. stanowiącej jeden z najważniejszych punktów dorocznego spotkania młodych na Polach Lednickich. Eucharystię, której przewodniczył metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, koncelebrowali m.in. Prymas Polski abp Wojciech Polak oraz przybyli wraz z młodymi kapłani. W homilii bp Ryś zadał młodym jedno z najważniejszych życiowych pytań: czy są gotowi przyjąć miłość?
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
Warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejszym elementem Wielkanocy. Od święcenia pokarmów ważniejsze jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym, szczera spowiedź i przyjęcie Jezusa w Eucharystii - powiedział PAP ks. Rafał Główczyński, prowadzący na YouTube kanał Ksiądz z osiedla.
W Wielką Sobotę w Kościele katolickim przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Tego dnia wierni przychodzą do kościołów ze święconkami w koszykach.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.